Witam.
Temat mówi sam za siebie. Nie mogę zmusić Debiana do poprawnego startu.
Debian 3.0 z jądrem 2.4.18. To pewnie ktoś chce wiedzieć, ale raczej to to nie 
ma znaczenia, bo komp działał poprawnie aż do momentu gdy stał się serverem, 
tzn. gdy został podpięty do niego switch BenQ.
(Dzień wcześniej przeniosłem katalogi /home i /var na odzielne partycje.)

Pierwszym sygnałem, że dzieje się coś złego jest: Segmentation fault  przy 
wykonywaniu mv /etc/motd /etc/motd.tmp.
Od tej chwili każde wywyłanie mv i ps powoduje "Naruszenie ochrony pamięci".

Udało mi się też w końcu stwierdzić, że wiele (ale nie wszystkie) procesów 
startowanych przez rcS.d i rc2.d zostaje w systemie jako "zombie". W tym 
rmnologin co powoduje oczywiście, że nikt poza rootem zalogować się nie może.

Po załądowania sterowników do karty sieciowej po każdym wykonanym pomyślnie 
poleceniu dostaję komunikat:
eth0: Promiscuous mode enabled.

Pierwsza próba zalogowania powoduje wyświetlenie komunikatu:
Warning: Remapping obsolete /dev/fb* minor 32 to 1
Warning: Remapping obsolete /dev/fb* minor 64 to 2
itd.

Następnie system czegoś chce od stacji dyskietek. "Czegoś" bo system niczego 
nie loguje więc nie mogę przesłać logów. Tego "czegoś" system chce przy każdej 
próbie zalogowania.

Ale zalogować się w końcu udaje. Po ręcznym ustawieniu typu terminala można 
nawet vi używać. 

Scieć działa. Routowanie działa. ssh nie działa. Server apache nie działa. X 
nie działają.

Co zepsułem!? Co się zeposuło? Da się to naprwić, czy przeinstalować wszystko?

Odpowiedź listem elektroniczym