> Vserver nie ma za wiele wspolnego z pozostałymi rozwiązaniami. To > jest lekko zmieniony chroot - prosze tego nie mylic z wirtualną > maszyną. A tak jak w chroocie - wydajnosc jest identyczna jak dla > systemu "gospodarza"
O ile umiem czytać, openvz działa na tej samej zasadzie - i jest bezpośrednim konkurentem Vservera. Aha, to jest dosyć interesujące: http://virt.kernelnewbies.org/TechComparison > XEN jest imho jedynym rozsądnym , skalowalnym, ..(blabla), i > bezpiecznym rozwiązaniem . Nie jest jakiś superłatwy w obsłudze ale > imho daje najwieksze mozliwosci i jest darmowy. No, vmware też już jest darmowe, KVM, lguest czy UML opensourceowe. Więc pytanie tak naprawdę co to są te 'największe możliwości' ;-) Plus jakie są złośliwostki/kfiatki (ugh, w robocie trochę używam vmware i potrafi ono od czasu do czasu zamordować mi klawiaturę, niemal na pewno jest to jakiś efekt bardzo specyficzny ale ... wkurza). >> Co byście polecili do zastosowania typu 'wydzielenie małej maszynki >> na usługi sieciowe z większego domowego komputerka' (tj. chcę zrobić >> jedną wirtualną maszynkę chodzącą w tle na większym kompie, nie chcę >> budować centrum hostingowego). > > Fedore Core 7 - stawia sie tam wirtualke na xenie w 3 kliknięcia. E, ja tam od zawsze piszę 'apt' i się uczyć pisać 'yum' już raczej nie będę ;-) Wdg. kryterium multiklików poważnie zastanawiam się nad KVM, jest spaczkowane w ramach ubuntu (debiana unstable zresztą też) i nie wymaga specjalnego kernela. Ale kluczowa wątpliwość jest czy spróbować pełnej wirtualizacji (tj. na początek chyba KVM), czy też openvz/vserver. I tu nie mam pewności... -- To UNSUBSCRIBE, email to [EMAIL PROTECTED] with a subject of "unsubscribe". Trouble? Contact [EMAIL PROTECTED]