Mam sobie mały szrot-serverek. Generalnie nie ma tam nic ciekawego. Głównie robi za postfixa, nfs i dns. Z wrodzonego lenistwa zainstalowałem sobie ntpd, żeby sam synchronizował sobie czas. I tu zdarzyła się rzecz arcy ciekawa. Nagle nfs przestał mi działać. Po wielu testach i kilkugodzinnym macaniu w ciemno doszedłem, że jest to wina ntpdate. Dokładniej po wyłączeniu ntpdate poprzez chknonfig --del ntpdate wszystko chodzi ok. Jeśli ntpdate uruchamia się przy starcie to komenda: mount 192.168.0.1:/home/users /media/cdrom po prostu stoi w nieskończoność i nic się nie dzieje. Rozumie ktoś coś z tego?? Dla mnie to jakiś absurd.
Przy okazji: w przypadku kompletnie rozregulowanego zegara ntpd krzyczy, że jest za duża rozbieżność i nie jest w stanie zsynchronizować. W takich przypadkach _przed_ odpaleniem ntpd należy odpalić ntpdate. Jeśli zrobi się to na odwrót to najpierw ntpdate wywala błąd bo odpowiedni socket jest zajęty (przez ntpd) a potem ntpd (jak już ustali aktualny czas) też się wywala bo za duża rozbieżność. Dlaczego w PLD Th najpierw odpalane jest ntpd a potem ntpdate? To w zasadzie wyklucza poprawne działanie tych narzędzi użytych jednocześnie. Zdrówko _______________________________________________ pld-users-pl mailing list pld-users-pl@lists.pld-linux.org http://lists.pld-linux.org/mailman/listinfo/pld-users-pl