At 10:53 AM 3/8/99 EST, you wrote:
>Panie Michale,
>
(...)
>2. list brzmial:
>
>>    I am forwarding you a copy of an email I received about the
>>    way the POLAND-L list is being managed.
>>
>>    I am not making any jugdement at this time.
>>
(...)


>>    These allegations need to be taken seriously by me and
>>    addressed by both of you.
>>
>>    Please respond to me.  If I do not hear from you by Monday,
>>    March 8, 1999 I will close the POLAND-L list until these
>>   concerns can be addressed.
>
>
>jesli mnie oczy nie myla, jest tam mowa o neutralnym oczekiwaniu do
>poniedzialku rano na "address the question", w przeciwnym wypadku lista
>zostanie **zamknieta na czas az "these concerns can be addressed"**.
>

Rzeczywiscie. Zacytowany tekst, ktorego nie sprawdzilem w momencie
wysylania swego postingu sugeruje raczej interpretacje p. Mirki niz moja.
Prawie. Bo moje, podobnie jak najwyrazniej p.Owoca rozumienie zdania "until
the concerns are addressed" sugeruje raczej uwzglednienie uwag autora
donosu niz autora tamtego listu. Ale sprawa nie jest az tak jednoznaczna
jak mi sie wydawalo.

>"address the question" jak dla mnie jest wyrazeniem zupelnie sprecyzowanym i
>oznacza "zajecie sie problemem", uzywane jest rowniez przed rozpoczeciem
>dyskusji pewnego problemu, w odroznieniu od np. zamkniecia sprawy.
>
>
>3. rozum mowi mi, ze nadawca listu nie oczekiwal przeprowadzenia linczu
>wirtualnego zaetykietkowanego "samoobrona" i doniesienia glowy ofiary na
>wirtualnej tacy, i w tym sie roznimy.
>

Alez skad, oczywiscie ze nie oczekiwal.

>pan sadzi, ze atakujacego nalezy zabic natychmiast nie pytajac o danie racji,
>ja uwazam ze nie jest to konieczne, zwlaszcza jezeli oceniam ze jest on ode
>mnie slabszy.
>

?

>na dodatek jestem przekonana ze obecna tragikomedia to wynik zapedzania sie
>roznych osob w roznym czasie w kozi rog, spowodowany glownie brakiem
>komunikacji i poczciwym polskim zachowaniem dwustanowym.
>
>
>pisze pan:
>========================
>> Smieszne jest tez przekonanie ze decyzjami Uniwersytetu w Buffalo musi
>> koniecznie kierowac poczucie sprawiedliwosci czy przyzwoitosci, a w
>> interesujacym nas temacie przewaza tam rozsadek nad powszechna w USA
>> ignorancja i podatnoscia na stereotypy. Oczywiscie, tym razem rozsadek i
>> przyzwoitosc wziely gore, ale rownie dobrze mozgo zwyciezyc pragnienie zeby
>> miec swiety spokoj. I na to najwyroazniej liczyl A. Kobos.
>
(...)
>
>byc moze w US panuje "powszechna ignorancja" jak pan pisze, nie bede sie
>wypowiadala (sadze ze nie) ale, panuje rowniez takie smieszne i naiwne,
>obsesyjne przestrzeganie prawa, moze mieszkaja tu swieci, moze zas sami
>przestepcy tyle ze prawo i kary sa prawdziwe, nie z przymruzeniem oka, wiec
>sie boja.
>
>przynajmniej tak mniej wiecej to dziala wtedy kiedy nie idzie o duze
>pieniadze, no a chyba ze w sprawie P-L nie sa zamieszane pieniadze ?
>
>to dopiero byloby smieszne :-))))
>

Akurat uniwersytety amerykanskie znane sa z licznych, jawnie nierozsadnych,
czesto krzyczaco niesprawiedliwych i rownie czesto wrecz smiesznych decyzji
podejmowanych w imie poprawnosci politycznej.

W sprawe P-L nie sa zamieszane pieniadze. Chodzi o dobre imie i spokoj
wladz uniwersytetu. Jesli maja wybierac miedzy kilkoma napastliwymi
artykulami w jakichs amerykanskich gazetach, a cichym zamknieciem forum
dyskusyjnego jakichs tam Polakow, wybiora to drugie. Zwlaszcza ze latwiej
jest uwierzyc czy udac ze sie wierzy w prawdziwosc donosu, niz samemu
analizowac gigabajty dyskusji w obcym jezyku. Tym razem zwyciezylo jak
widac poczucie przyzwoitosci. Na jak dlugo?

>
(...)
>
>Wodny Koziorozec
>==
>
>

Michal Niewiadomski

Reply via email to