Andrzej Sz.:
> Nie no, musze jakos po inkwizytorsku zareagowac, odbywa sie
> tu bowiem balwochwalcze czczenie gumowego bozka. Bez refleksji.
> Po pierwsze, a co to, prezerwatywy chronia przed aids?
A nie? :) I jeszcze przed klamydia, syfilisem i innymi
mniej i bardziej ciekawymi zjawiskami. Ktore gdy
nie pilnowane i nie leczone dosiegna nie tylko bezposrednio
i ta pania, i tego pana, ale na dodatek przeleza na ewentualnego
potomka tegoz pana i tej pani. A ze potomek nie bardzo
pewnie uzbrojony w armie odpornosciowa, to i ma
szanse na podchwycenie tychze chorob tej pani i tegoz
pana. Leczenie owego potomka (jesli tylko jednego w
skali kraju, to pol biedy) wiaze sie pewnie z wiekszymi
wydatkami i ambarasem ogolnym, niz zakupienie za te
same pieniadze wagonu prezerwatyw firmy byle jakiej (podobno
nawet nasz 'Stomil' przerzucil sie swego czasu z produkcji
opon na produkcje 'gumek' - informacja blizej nie potwierdzona,
wiec prosze nie cytowac w zrodlach oficjalnych, jakby
co).
> Po drugie, czy Murzyni w Zambii naprawde MUSZA? To nie
> wystarcza im swiadomosc, ze zlapia smiertelna chorobe?
Ha, ha, ha... A czy Amerykanie ( w tym pewnie sto innych
nacji ukrywajacych sie pod ta zawoalowana naklejka) to
tez MUSZA tych Zambijczykow gonic we wszelakich
statystykach swiadczacych, ze i oni jakos tak, mimo
innej cywilizacji, innej kultury i Bog wie jeszcze czego,
maja spore trudnosci z opanowaniem chuci i przyzwyczajeniem
sie do srodkow zapobiegajacych w/w przeze mnie
chorobska ?...
> Ludy nie posiadajace instynktu samozachowawczego niestety
> gina. Po trzecie, zasady to zasady i trzeba uczciwie
> powiedziec, ze w tym momencie jest sie przeciwko nim,
> a nie je dostosowywac do widzimisie.
Ludy moze i ginely i pewnie ciagle gina. A zatem
zacznijmy sie zabezpieczac - wprowadzmy badania
prenatalne jak najwczesniej i obowiazkowo- wtedy eliminacja
jednostek niedorozwinietych i slabych pozwolilaby
na osiagniecie fantastycznych statystyk zdrowotnych.
Ewentualne pomylki powinno sie regulowac metodami
spartanskimi - zrzucac z najblizszej skaly i po klopocie.
Po kilkudziesieciu latach praktyki - pozytywne
efekty murowane.
Co do punktu trzeciego, Andrzeju, to nie wiem,
o jakich zasadach mowisz. Moze istnieje jakis
uniwersalny kanon, o ktorym ty wiesz, co? :)
No bo popatrz - taki pan, ktorego ostatnio
pokazywano w TV zarazony jest HIV.
Na dodatek pan wydaje sie byc calkiem
porzadny - nie sie wloczyl 'po babach',
ino w ramach zlej kontroli prenatalnej
przyszlo mu byc hemofilikiem. Na dodatek
dodatku zarazono go w szpitalu dodatkowym,
wstretnym chorobskiem.
Zdarza sie, nawet w najlepszych rodzinach,
jak to sie u nas swego czasu mowilo. I co
z tego wynika? Ano ze piekne i uczciwe zasady
pana, ktorymi sie w zyciu zawsze kierowal
na nic sie zdaly. Co wiecej? Ano z racji swej podwojnej
choroby pan ciagle kocha straszliwie swa malzonke
i wcale nie ma ochoty przestac jej kochac.
Rowniez fizycznie. Czy zatem w ramach zasad
i nie ingerencji w plany niebianskie powinien
swa polowice zarazic paskudnym chorobskiem
nie uzywajac 'gumowego bozka'?
Czy pewne zasady, wlasnie ze wzgeldu na nowe
konfrontacje i nowe sytuacje zyciowe nie powinny
byc modyfikowane? Elastyczniejsze, ale niekoniecznie
zaraz dziurawe jak ta wybrakowana prezerwatywa?
Co o tym myslisz?
Widzisz, wyjdzie ze mnie znowu paskudny
belfer, ale niestety, uwazam, ze lepiej wtluc
komus wczesniej w glowe, ze lepiej zapobiegac,
niz leczyc skutki 'niezlomnych zasad', ktore jakos czesto
maja klopoty przystosowawcze w szarym
swiecie z czarno-bialymi wizjami....
Dabrowka