Okazuje sie, ze owszem - moze. Prawo w Polsce nie zabrania aby
czlowiek karany sadownie byl radnym, jesli nie odebrano mu praw
publicznych.

Okazuje sie, ze niejaki Tomasz Z. (nazwisko podano do wiadomosci
publicznej, ale milosiernie przemilcze, bo przeciez chodzi tu
o mechanizm) - od pazdziernika 1998 radny sejmiku wojewodztwa (!!)
zachodniopomorskiego z siedziba w Szczecinie, a wiec jakby nie bylo
duza szyszka, dokonal 2 lata temu serii kilkunastu zupelnie
prozaicznych... wlaman i kradziezy. Ukradl m.in. 5 rowerow, radio,
telefon, wiertarke, prostownik, maszyne do liczenia, lutownice,
jakies narzedzia itp.

Obrabial piwnice uzywajac glownie dorobionych kluczy, ale nie
cofajac sie tez przed malo finezyjnym przecinaniem klodek pilka
do metalu, przez fachowcow zwana szeleszczaco brzeszczotem.

Sad Rejonowy wycenil jego lup na 3,2 tys. zl. i skazal go w 1997
roku na 14 miesiecy wiezienia w zawieszeniu na 3 lata. Wyrok jest
prawomocny i kara biegnie do lipca 2000 roku.

Startujac w wyborach pan Z. oczywiscie nie ujawnil wyborcom, ktorym
wypada chyba szczerze wspolczuc, swojej kryminalnej przeszlosci.
Zdobyl prawie 5 tys. glosow i zalapal sie na mandat i diety.

Szef Sejmiku Wojewodztwa Zachodniopomorskiego i jednoczesnie senator
Jerzy Mokrzycki, ktory byl w czasie kampanii wyborczej szefem sztabu
wyborczego SLD z ramienia ktorego pan Z. startowal, jeszcze dzis
twierdzi, ze nie wie nic o jego przeszlosci.

Prasa pisze, ze w biurze SLD w Szczecinie urzednicy nie potrafia
dzis nawet udzielic informacji gdzie ich radny wojewodzki pracuje
i czym sie zajmuje.

Jasne. Obowiazuje ich przeciez haslo Aleksandra Kwasniewskiego
"Wybierzmy przyszlosc!". Przeciez niewazne kto skad przybywa,
kim byl, co robil. Tfu, na psa urok - precz z weryfikacja kandy-
datow, teczkami, lustracja - toz to sa przejawy, jak mowi pewien
naczelny, iscie zoologicznej nienawisci ! A poza tym dajmy sobie
siana. Kto by tam mial sie przekopywac przez jakies papierzyska
z zeszlego roku.


Katarzyna

Reply via email to