Panie Aleksandrze.
Kilka dni temu zamiescil Pan taka tresc:
"Tak konkretnie natomiast opryskliwosc w stosunku do
osob zaleznych, chec uswietnienia samego siebie
za wszelka cene, szukanie byle zdzbla zlego u
sasiada, wyzywanie sie na osobach podleglych,
dawanie bobu wszelkim takim osobom"
I konczy Pan pytaniem:
"Ciekawe czy i jak dalece powyzsze jest w jakims stopniu aktualne
takze i dzis.
Alexander J.Matejko"
Oj jest, jest. Dobry przyklad podala Pani Kasia: pojedynek intelektualistow.
Ryszard Legutko z Jerzym Pilchem. Nie mozna juz chyba odpowiedziec bez
proby ponizenia czy tylko przyszycia latki rozmowcy.
Byc moze osoby mieszkajace w kraju nie widza, nie slysza i nie czuja tej
miejskiej pogardy dla innego czlowieka. Jakby wszyscy z miasta byli.:-)
Pewnie sie przyzwyczaili jak sie przyzwyczaic mozna do wlasnego zapachu.
A co bardzo wazne, to ze wiekszosc nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. To
chyba to o czym Pan Antoszewski wspominal: "bezinteresowna nienawisc".
Ja bym jeszcze dopisal "bezinteresowna zawisc i nieswiadome chamstwo".
Tyle co spotykam obcesowosci, prostactwa, czy zwyklej nieuprzejmosci w
czasie krotkich pobytow w Polsce, to przez lata pobytu w USA bym nie
uzbieral. Wydaje mi sie ze Polak w kraju mysli ze jest lepszy wyzszoscia nad
innym. Czasem stawalo sie juz uciazliwe sluchanie wszystkowiedzacych
rozmowcow...
Jesli nawet takich osob jest mniejszosc, to zdecydowanie dominuja one i sa
latwiej spostrzegane. Na ich tle gina ci naprawde goscinni, uprzejmi i
serdeczni.
Nie wiem czy jestesmy gorsi czy lepsi od innych spoleczenstw. Bariera
jezykowa umiemozliwia mi takie porownanie wprost, a ponadto w kazdym
innym kraju jestem zawsze cudzoziemcem.
Mimo takich krytycznych uwag mam wielkie serce dla wszystkich z ktorymi
mam kontakty bedac swiadomym, ze to w glownej mierze warunki ksztaltuja
charaktery.
AS