Spelniajac prosby kilku aligatorow przesylam, oczywiscie dla godnego
uczczenia 1-Majowego Swieta, fragmenty biograficznej pracy wybitnego
autorytetu moralnego, przyswiecajacego nie od dzis Polakom - jak sie
niedawno wyrazil pan prezydent Kwasniewski - "jak latarnia morska na
wzburzonym morzu".

Andrzej Szczypiorski, bo oczywiscie o nim mowa, opublikowal te prace
w ksiazce "Karol Swierczewski-Walter. W dwudziesta rocznice smierci"
Ksiazka zostala wydana w Warszawie w wydawnictwie ZBOWiD w 1967 roku.

Tresc pracy Andrzeja Szczypiorskiego wpisuje sie znakomicie w nastroj
dzisiejszego warszawskiego 1-Majowego pochodu, w ktorym zgodnie kroczyli:
Leszek Miller, Jozef Wiaderny, Andrzej Lepper, Piotr Ikonowicz, Izabella
Sierakowska, Piotr Gadzinowski, Jozef Oleksy, Wlodzimierz Cimoszewicz,
Jerzy Jaskiernia, Marek Borowski i inne znakomitosci, w wiekszosci nie-
dawna "awangarda budowniczych nowych koncepcji zycia", o ktorych z taka
emfaza "szekspirowskim piorem" pisala 32 lata temu "latarnia oswietlajaca
wzburzone polskie morze". ;-)


Katarzyna

                            -o-o-o-o-o-

Najtrudniej pisac o czlowieku prostym i pieknym. Wymaga to bowiem
prostoty i piekna, tych najosobliwszych i najcenniejszych elementow
sztuki pisania. Niechaj wiec tekst niniejszy, powstajacy w skupieniu
i przenikniety smutkiem - bedzie po prostu jak bukiet skromnych
kwiatow, zlozonych na mogile Karola Swierczewskiego.

Mial piekne oczy i zmyslowe usta. Chyba kochaly go warszawskie
dziewczyny, niejedna wzdychac musiala po nocach, jesli sie zwazy,
ze byla to epoka sentymentalna, panny owczesne rozczytywaly sie
w kiepskich romansach, marzyly o krolewiczach. On na pewno nie byl
krolewiczem, ale kto zglebi tajemnice szeptow dziewczecych?

Wybuchla wojna, przyszedl warszawski glod wojenny, potem ewakuacja
wojsk carskich z Krolestwa. Wraz z cofajaca sie armia - wywozono
w glab Rosji fabryki o znaczeniu dla zbrojen. Obok maszyn ewakuowano
robotnikow, technikow i inzynierow. W sierpniu 1915 roku Swierczewski
razem z cala fabryka Gerlacha zostal ewakuowany z Warszawy w glab
Rosji, do kazanskiej guberni. Osiemnastoletni tokarz rozpoczynal
swoja osobliwa przygode, nie przeczuwajac chyba, ze jego biografia
stanie sie rozdzialem najnowszej historii Polski. [...]

Ci tam w Kazaniu - mieli wspolny los i byli skazani przez historie
na wspolne dzialanie. Nie ma wiec nic szczegolnego i zaskakujacego
w fakcie, ze juz jesienia roku 1917 nalezal Swierczewski w Moskwie
- gdzie sie byl przeniosl po krotkim pobycie w Kazaniu - do grupy
zdeterminowanych, rewolucyjnych robotnikow, wraz z ktorymi wstapil
w czasie Wielkiej Rewolucji Pazdziernikowej do oddzialow milicji
obywatelskiej. Juz w listopadzie, a wiec w miesiac po piotrogrodzkim
szturmie na Palac Zimowy i salwach "Aurory" - zaciagnal sie Karol
Swierczewski do Gwardii Czerwonej w dzielnicy Krasnaja Presnia. [...]

Wtedy wlasnie mlody chlopak wyrosly na granicznej miedzy dwoch epok
dziejowych, wybieral swoje przeznaczenie, stawal sie zolnierzem
robotniczym, stawal sie robotnikiem bagnetu, szabli, mozdzierza,
by tymi wlasnie narzedziami pracowac przy budowie nowego swiata
i nowej ludzkiej rzeczywistosci. Chyba wlasnie jakas gwaltowna mysl,
jakies burzliwe olsnienie, jakas bolesna intuicja - nakazaly mu
stanac w szeregach rewolucji, a potem do rewolucyjnych zadan powoli
dojrzewac. Byl to dramat radosny, ale przeciez nie pozbawiony ryzyka,
krok mlodzienczy, ale przeciez swiadomy i wsparty klasowym doswiad-
czeniem.[...]

Otoz rewolucja czynila z robotnika czlowieka, ktory decydowal o
wlasnym losie - a tym samym gwaltownie dojrzewal, rozumiejac swa
odpowiedzialnosc. Lenin i bolszewicy skladali na barki robotnicze
olbrzymie i piekne ciezary. Odtad klasa robotnicza miala nie tylko
o sobie samej decydowac, ale o swym panstwie, swiecie, ludzkosci.
Byly to perspektywy wymagajace od kazdego czlowieka nie tylko
romantycznych uniesien, lecz nade wszystko mobilizacji wszystkich
sil wewnetrznych.

Jak do tego dojrzewali ludzie i jak dojrzewal Swierczewski ?
Zaufajmy wielkim poetom rewolucyjnej epoki. To byl wiatr historii,
krory przenikal ludzkie serca i ksztaltowal je dla socjalizmu...

W pazdzierniku 1917 roku rozpoczal sie w piotrogrodzkiej epopei nowy
czas ludzkosci. Wlasnie mija polwiecze od owych chwil szczegolnego
patosu i stanowi niejako klamre spinajaca zdarzenia w biografii
Swierczewskiego i tysiecy innych rewolucjonistow zawarte. Te lat
piecdziesiat zmienilo oblicze swiata i uczynilo ludzkosc zgola inna
od tej, ktora przed kilku pokoleniami uczestniczyla - jako zdumiony
swiadek - w szturmie na Palac Zimowy.

Lenin w Smolnym, w otoczeniu sztabu bolszewikow, a na ulicach Piotro-
grodu i Moskwy zdeterminowane oddzialy marynarzy, zolnierzy, robotni-
kow. Wsrod nich Swierczewski, mlody tokarz warszawski i setki Polakow
z ruchem rewolucyjnym zwiazanych. Oto byl ten batalion, ten pulk,
ta dywizja nowej ludzkosci. Mozna je bylo policzyc, ustawic w szeregi,
zakwaterowac w jednym wielkim domu, wyzywic w kuchni polowej.

Po 50 latach - na wszystkich kontynentach tworza armie budowniczych
nowej koncepcji zycia. Czyz poza Leninem i najbardziej przenikliwymi
wizjonerami ktokolwiek mogl wowczas przewidziec, ze slowo "socjalizm"
bedzie za lat piecdziesiat programem afrykanskich mezow stanu nad
rzeka Kongo i nad Nilem, ze od Pacyfiku po Atlantyk idealy socjali-
styczne beda odgrywaly decydujaca role w najnowszej historii,
ze latynskie ludy Ameryki wiazac beda z socjalizmem swoje nadzieje
i aspiracje wolnosciowe?

Czyz dwudziestoletni czerwonogwardzista Swierczewski przewidywal
wowczas, w moskiewskiej dzielnicy Krasnaja Presnia, ze za lat 50
wznosic sie bedzie nad Wisla wielka, socjalistyczna Warszawa,
nad brzegami Baltyku gwarne socjalistyczne porty Gdanska i Szczecina,
a w gornym biegu wielkiej rzeki, u kolebki legend prapolskich,
w cieniu Wawelu - olbrzymia, socjalistyczna huta noszaca imie wodza
radzieckiej rewolucji?!

Zaczelo sie w pazdzierniku roku 1917 na rozleglym placu przed
cesarskim Palacem Zimowym w Piotrogrodzie. Po pol wieku te slowa,
idealy i hasla, ktore wtenczas zagrzewaly do boju pierwsze szeregi
szturmujacych, sa programem politycznym, spolecznym i moralnym
milionowych mas ludzkich...

Karol Swierczewski nalezal do tej zdumiewajacej kadry czerwonoarmistow,
ktorzy z pastuchow, fornali i bezrobotnych stawali sie wybitnymi
oficerami w ogniu wojny rewolucyjnej. Radzieckie sily zbrojne tak
wlasnie dojrzewaly i tak sie przeksztalcily w najpotezniejsza armie
swiata. Wladza robotniczo-chlopska nie miala przeciez zrazu zadnego
doswiadczenia wojskowego. Nie mogal tez korzystac z pomocy carskiej
kadry oficerskiej, bo jej lwia czesc nalezala do obozu kontrrewolucji.
Tylko nieliczni, zarliwi patrioci i przyjaciele ludu - zaciagneli sie
pod radzieckie sztandary.

Ktoz wiec mial dowodzic tymi batalionami i pulkami, ktore wyruszaly
w boj z biala Rosja i armiami interwentow?! Najbardziej utalentowani
ludzie z szeregow, ci w szynelach do ziemi, w dziurawych butach,
z karabinami na ramionach. Oni byli nadzieja i szansa rewolucji.
Z nich - w ogniu walk - wyrosla dowodcza kadra Armii Czerwonej.
Nalezal do nich Karol Swierczewski. [..]

My pozywiamy sie chlebem, ktory powstal z meki jego trudow, wyrzeczen,
bezsennych nocy, wahan i sukcesow. Byl bowiem jednym z tych, co
przygotowuja pokarm przyszlym pokoleniom!

                             -o-o-o-o-o-

Amen.

Odpowiedź listem elektroniczym