To znow ja...

> Dal nam Pan Bog niedziele zebysmy troche o Nim pomysleli i podyskutowali. Bez
> chrzescijanstwa i siedmiodniowego tygodnia, objawionego zreszta Mojzeszowi,
> mielibysmy monotonny poganski podzial na miesiace tylko z nielicznymi
> swietami zwiazanymi z cyklami przyrody. Chwala Bogu za to!

Ale z tego co wiem na Poland-l jest limit wysylanych postingow i pewnie
zaraz sie okaze, ze go mocno przekroczylismy.... 8-)

> Jesli JP II krytykujac kapitalizm mial na mysli "kapitalizm" chinski, to ja
> jestem prezydentem USA (oczywiscie nim byc nie moge, bo sie tu nie
> urodzilem)! Caly Synod biskupow Ameryki byl w ogniu dyskusji nad zaborczoscia
> monopolistow amerykanskim, ktorzy kosztem nawet zwiekszenia bezrobocia w swym
> kraju, przenosza zaklady produkcyjne do Meksyku i nizej (w sensie
> geograficznym), bo tam placa robotnikom 1/10 - 1/30 tego co w Stanach (o
> ubezpieczeniach nie wspominajac), a Pan mi tu o Chinach!

A kto jest winien temu, ze w Ameryce Poludniowej sytuacja ekonomiczna
wyglada tak jak wyglada? Krwiopijcy amerykanscy? Badzmy powazni... U progu
XIX wieku wielu bylo takich, ktorzy twierdzili, ze w perspektywie czasu
Argentyna czy Brazylia okaza sie wielkimi potentatami (te bogactwa,
naturalne, te przestrzenie...) zas USA zartem historii.

Poza bardzo bardzo bardzo nielicznymi przypadkami (ktore i tak sa
dyskusyjne) nie ma w USA monopoli, wiec "monopolisci" amerykanscy nie
mieli czego przenosic (ale to pewnie przejezyczenie). Co do placenia 1/10,
to prosze to powiedziec robotnikowi w Meksyku... co tam w Meksyku, w
Polsce - ze fakt, iz pracuje u Opla w Gliwicach jest "niemoralny", bo to
stanowsko pracy nalezy sie jego amerykanskiemu koledze (ktorego zasilek
dla bezrobotnych i tak pozwala mu na przetrwanie). Jestem bardzo ciekaw
jak by zareagowal na tak pojmowana Spoleczna Nauke Kosciola? Dla ubozszych
panstw inwestycje zachodnioeuropejskie czy amerykanskie to czesto dar
niebios i mozliwosc podreperowania swej ekonomii.

Oczywiscie mozna sobie wyobrazic taka sytuacje, ze administracyjnie
zmuszamy np. Niemcow by kupowali tylko niemieckie ubrania i by ich
przemysl tekstylny nie korzystal z polskich fabryk (bo to zwieksza
bezrobocie w Niemczech). Ciekawe kto na tym skorzysta? Bogaci czy biedni?
Dla ulatwienia dodam, ze w takiej sytuacji:

a) polski (biedny) robotnik traci prace

b) niemiecki (bogatszy) robotnik, ktory byl w odpowiednim zwiazku
zawodowym i wywalczyl sobie odpowiednie przywileje dostaje jeszcze wyzsza
pensje

c) niemiecki (biedny) robotnik (sa tacy?? moze z bylej NRD) albo turecki
emigrant nagle uswiadamia sobie, ze ceny ubran wzrosly na tyle, iz czas
odwiedzic skelpy z uzywana odzieza lub jakis Caritas...

Te opowiesci o "monopolistach amerykanskich" brzma mi niestety jak jedno z
hasel nacjonal-k., ktorzy najchetniej podniesliby sla o 1000% i odgrodzili
sie od swiata. (Bez obrazy!!!)

Na szczescie dyskutujemy tu o _interpretacjach_ po nigdzie w papieskiej
nauce nie jest powiedziane, ze nalezy postepowac wbrew ekonomicznemu
zdrowemu rozsadkowi. Mowa jest o tym by miec na wzgledzie moralnosc,
sumienie i Boga.

A co do Chin, to tam robotnik w obozie pracy nie dostaje nawet owej 1/30.
Dostaje natomiast kule w leb jesli nie pracuje (a jego nereczki zostaja
sprzedane dla "potrzebujacych"). Chyba wiec moge zalozyc, ze jest to
powazniejszy problem niz Meksyk?

> Nie wiem, gdzie Pan zyje, stad nie wiem czy widzial Pan sweatshopy (fabryki,
> gdzie zatrunia sie nielegalnych immigrantow) w Nowym Jorku, Los Angeles,
> Chicago i gdzie indziej. Nie wiem czy byl Pan w Tijuana, Nogales, Porto
> Peniasco, ze wymienie tylko niektore nadgraniczne miejscowosci w Meksyku,
> gdzie przenoszone sa firmy amerykanskie. Jesli tak, to dziwie sie Panu, jesli
> nie - to Pana rozgrzeszam.

Nie takich fabryk nie widzialem. Ale widzialem australijskie, niemieckie i
francuskie inwestycje w jednym z biedniejszych krajow swiata (w
Wietnamie). W kraju zrujnowanym przez komunistyczna doktryne, ktory
zaczyna powoli (wreszcie) podnosic sie z kolan. I wiem, ze mimo, iz tam
placi sie robotnikom nie 1/30, ale 1/100 tego co w USA, to w katedrze
Najswietszej Maryji Panny w Sajgonie pewnie niejedna swieczka zostala
zapalona w intencji tych krwiopijczych kapitalistow, ktorzy tu lokuja swe
fabryki.

Prosze nie mowic mi, ze SNK jest przeciwko inwestycjom, bo zaczne
podejrzewac, iz nie mylili sie ci, ktorzy sugerowali pewna jednostronnosc
w pojmowaniu ekonomii w "Rerum Novarum":

"It is striking that as late as 1891 wealth is conceived in essentially
static terms as is the social order as a whole. One's station in life
seems fixed for all eternity. It simply does not occur to the Pope that
one might actually help the poor more by saving and investing one's
surplus in some form of productive enterprise." Dennis P. McCann. O.F.
Williams, F.K. Reilly and J.W. Houck, eds., Ethics and the Investment
Industry, Savage, MD: Rowman & Littlefield, 1989

Jeszcze kilka slow w odpowiedzi na poprzedni mail Ksiedza. Otoz
powiedzialem wprawdzie iz liberalny socjalizm nie ingeruje w sprawy
moralne, ale stwierdzilem takze, ze jest _komplementarny_ wobec SNK. Gdyby
liberalizm zajmowal sie moralnoscia i Bogiem bylby religia a nie teoria
ekonomiczna. SNK swietnie moze liberalizm uzupelniac. Nie kwestionuje
bowiem jego fundamentow, lecz uwrazliwia na problemy spoleczne. I bardzo
dobrze.

Nie sadze tez, by bylo dowiedzione, ze kapitalizm funkcjonuje lepiej w
kulturze protestanckiej. To stara dyskusja, ale teza iz tak jest zostala
sformulowana przez roznych glosicieli wyzszosci kultury WASP nad
wszystkimi innymi spolecznosciami. To jest teza z gruntu rasistowska i
antykatolicka. Dziwie sie, ze zostala przytoczona. Kapitalizm moze
swietnie funkcjonowac w spol. katolickim. A jesli to spoleczenstwo jest
szczerze (a nie tylko statystycznie) katolickie, to nawet lepiej, bo SNK
ustawia celowosc dzialan ekonomicznych (opisywanych przez liberalizm) w
szerszej, humanistycznej, perspektywie.

Pozdrawiam serdecznie,

Bartek Rajwa

Szanowni Panstwo,

PS: (Uwaga reklama!)

Wspomnialem uprzednio o ksiazce Mariusza Biedrzyckiego na temat memetyki.
Jej tytul nie brzmi jednak "Memetyka", jak napisalem, ale "Genetyka
kultury".

Ksiazka ta zdobyla pierwsza nagrode w konkurskie wyd. Proszynski i S-ka na
ksiazke popularnonaukowa w 1998 roku (jedna z nagrod bylo wlasnie
natychmiastowe opublikowanie tekstu).

Mariusz Biedrzycki
"Genetyka kultury"
seria: "Na Sciezkach nauki"
ISBN 83-7180-347-8
wydanie: listopad 98
256 str.
142 x 202 mm
miekka oprawa
cena 19,00 zl

Odpowiedź listem elektroniczym