Pan Bartek Rajwa zwrocil sie specjalnie do mnie:

>Do Pana Karaskiewicza: Drogi Panie, jesli zgadzasz sie z pogladami Dr
>Ratajczaka (oraz Panow Zundela i Hoffmana), to miej odwage to glosno
>powiedziec.

Nie jestem w stanie zaspokoic panskiej ciekawosci, gdyz nie znam tych
pogladow. Zastanawia mnie natomiast inne zjawisko medialne: ten niesamowity
jazgot dobiegajacy ze wszystkich mediow, ta banda lokaji, ktora rzucila sie
w tysiac na jednego, tylko dlatego ze osmielil sie on powiedziec glosno cos
(byc moze glupiego, nie znam) co im nie pasuje, i to w niezauwazalnie
niskim nakladzie. Oczywiscie jest to celowe szczucie i gipsowanie ust.

>Tak jak np. Hoffman, ktory mowi "Dzialam w obronie pamieci
>tych ktorzy umarli za Sprawe w walce z zydokomuna" i nie wstydzi sie.

Nie znam rowniez pogladow Hoffmana - ale jezeli dziala w obronie pamieci
tych pomordowanych, to ma Pan racje - faktycznie nie ma sie czego wstydzic.

>Nie rob Pan w portki ze strachu.

Z natury jestem niesmialy. Napewno daleko mi do odwagi Pana Bartka Rajwy,
ktory bohatersko w tysiac na jednego rzucil sie na nieznanego nikomu dotad
doktora historii. Co za natchnienie i inspiracja dla nas wszystkich.

>Nikt Pana nie zje.

Nie jestem pewien - wygladam dosyc apetycznie.

>Co najwyzej dowiemy
>sie co nieco o Panu.

Kto "my"? I skad ta ciekawosc tych "mych"? Nie, raczej jej nie zaspokoje.
Meczcie sie nade mna dalej.

>Jezeli zas nie zgadza sie Pan z tezami z ksiazki
>Ratajczaka to moze tez nam Pan o tym napisze? Otwrcie i bez mazgajstwa:
>"Uwazam, ze Ratajczak plecie bzdury, ale ma do tego prawo w ramach
>wolnosci slowa".

Co za budujaca zacheta do samookreslenia. Pomylil Pan epoki, Panie Rajwa.
Epoka "popierania" lub "odcinania sie" minela i poki co jeszcze nie
wrocila, chociaz w pelni rozumie panska z nia tesknote, pobrzmiewajaca z
tego co Pan powyzej napisal. Nawet byl Pan tak laskawy, ze podal mi Pan
gotowa formule: "Uwazam, ze...itd ple, ple, ple".

>Bedzie to jakas odmiana w stosunku do Pana stalej mantry na temat
>Jugoslawi i Drogiego Slobo.

Chce pan odmiany, to prosze dla odmiany oto kawal, cos o Panu:

Plynie krokodyl i spostrzega siedzacego na brzegu zajaca ktory lowi
ryby. Wiec mysli sobie tak: "podplyne i zapytam: Czesc zajac, biora? A
jak on mi odpowie ze biora to powiem: Pewnie, durnemu zajacowi zawsze
biora. A jak odpowie ze nie biora? Hmmm... wtedy powiem: pewnie, durnemu
zajacowi to nigdy nie biora!" Podplywa zatem i mowi: "Czesc zajac, jak
tam ryby? Biora?" Zajac patrzy na niego przeciagle i cedzi przez zeby:
"Plyn stad, zielone gowno..."

>Najbardziej gardze tymi, ktorzy wstydza sie swoich pogladow.

Ja natomiast takimi bohaterami, co to w tysiac rzucaja sie na jednego.

Irek

Odpowiedź listem elektroniczym