Kolejny mecz reprezetacji Polski w eliminacjach Mistrzostw Europy
 toczyl sie zrazu leniwie, az wreszcie przeszedl w autentyczny
 horror. Ale po kolei. Reprezetacje Luksemburga i Polski wyszly na
 boisko przed widownia w liczbie okolo trzech tysiecy, w wiekszosci
 chyba Polakow, w kazdym razie byla to ta aktywniejsza czesc. Poczatek
 meczu spokojny, nawet za spokojny jak na oczekiwania wzgledem naszej
 druzyny, no ale w koncu udalo sie: w 19. minucie Rafal Siadaczka
 strzalem z dystansu zdobyl pierwsza bramke. Zawsze lepiej sie
 wtedy gra ze slabym, ograniczajacym sie wylacznie do
 destrukcji, rywalem. Z czasem tez wpadaja kolejne gole i tym
 razem stalo sie to jeszcze w pierwszej polowie, a dokladnie w
 jej ostatniej minucie, kiedy to blad defensorow Luksemburga
 wykorzystal Artur Wichniarek. Zejscie na przerwe w atmosferze pelnego
 luzu, spokoju, w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku.

   Druga polowa zaczela sie tak jak pierwsza: Polacy atakowali,
 a Luksemburczycy bronili sie z o tyle niezlym skutkiem, ze
 dlugo nie tracili kolejnych bramek. Do 70. minuty, bo wtedy
 wlasnie solowa akcja popisal sie byc moze najlepszy w tej
 chwili nasz pilkarz, Tomasz Iwan. 3:0 i trzeci gol Iwana
 w eliminacjach, dotychczas strzelal wylacznie Bulgarom.

   I gdzie tu horror? Zaczelo sie w 75. minucie. Luksemburg
 wykonywal rzut rozny, pilka wpadla w pole karne i Brisens po prostu
 strzelil Matyskowi gola. Ach, co byla za radosc. Pierwszy gol
 dla Luksemburczykow w tych eliminacjach i pierwsza bramka
 Brisensa w oficjalnym meczu miedzypanstwowym, a byl to mecz
 jego jubileuszowy, bo piecdziesiaty. To nawet sympatycznie,
 myslalem sobie, ze ci dzielni amatorzy strzelili w koncu
 jakiegos gola, jednak po chwili zrobilo sie mniej
 sympatycznie, bo po rzucie wolnym bitym prawie z polowy
 boiska znow pilki wrzuconej w nasze pole karne dopadl
 przeciwnik, tym razem Vanek, i zrobilo sie 2:3. Na okolo
 dziesieciu minut przed koncem meczu. Te dziesiec minut,
 a wlasciwie pietnascie, bo rosyjski sedzia niemilosiernie
 przedluzyl mecz, to byl wlasnie wyzej wzmiankowany horror.
 Luksemburczycy, ktorzy jako amatorzy dawno powinni byli juz
 sie zmeczyc, zlapali drugi oddech i kazde kopniecie pilki
 w strone naszej bramki rodzilo zagrozenie- tym bardziej, ze
 nasi sprawiali wrazenie zdolowanych i fizycznie, i psychicznie.
 Na szczescie, mimo kilku groznie wygladajacych akcji czy tez
 ich prob, wynik do konca meczu juz sie nie zmienil, i Polacy
 obronili bardzo wazne 3 punkty. Uffff....

    Nie popisali sie zatem bialo- czerwoni, ale wszystko to
 na szczescie przycmil kolejny "wyczyn" ich rywali, Anglikow.
 Anglia zremisowala bowiem wyjazdowy mecz z Bulgaria 1:1,
 na bramke Shearera szybko odpowiedzial niejaki Markow,
 proponuje Panstwu wypic jego zdrowie, bo ten gol moze
 sie naszej reprezentacji bardzo przydac. Przewaga
 Polski nad Anglia zwiekszyla sie zatem do trzech punktow,
 prowadzi Szwecja- 13 punktow w pieciu meczach, Polska
 12 w szesciu, Anglia 9 tez w szesciu, Bulgaria 5
 w szesciu i nie ma nawet teoretyczej mozliwosci, by
 wyprzedzili Polske w tabeli, a wiec mamy zapewnione co najmniej
 trzecie miejsce. Luksemburg nie ma ani jednego punktu, co najwyzej
 moga cieszyc sie z dwoch bramek strzelonych Polakom, a my
 im zyczmy, by na tym nie poprzestawali zwlaszcza w meczu
 z Anglia, a takze Szwecja.

   Co nas czeka? Najpierw wakacje od eliminacji mistrzostw Europy.
 Wrzesien zacznie sie pojedynkami Anglii z Luksemburgiem
 i Szwecji z Bulgaria. Anglia musi obowiazkowo wygrac, nie
 liczylbym tu na zadna sensacje. Szwedzi beda tez na pewno
 chcieli zwyciezyc, bo zwyciestwo na wlasnym boisku z Bulgaria
 zapewni im praktycznie pierwsze miejsce w grupie. A my,
 tradycyjnie, kibicujemy Bulgarom. I potem clou sezonu,
 mecz Polska- Anglia, nie wiadomo jeszcze czy w Chorzowie,
 czy moze w Warszawie. Staniemy przed zespolem, ktory
 po zwyciestwie nad Luksemburgiem bedzie mial tyle samo
 punktow co my, ale jeszcze tylko ten jeden mecz do rozegrania,
 podczas gdy Polakom zostanie batalia w Sztokholmie. Nic nam
 ona niestety nie pomoze, gdy z Anglia przegramy- bedziemy
 mieli wtedy do Anglikow 3 punkty straty i ewentualna wygrana
 ze Szwecja spowoduje tylko odrobienie tych trzech punktow,
 a wtedy liczy sie bilans bezposrednich pojedynkow Polska-
 Anglia, oczywiscie przegrany przez nas z kretesem. Ale
 bardzo obiecujaco zapowiadaja sie nasze szanse w przypadku,
 wcale prawdopodobnego, remisu z Anglikami- dalej mamy tyle
 samo punktow co oni i potrzeba jednego jedynego punkciku
 w meczu ze Szwecja, ktora moze juz sobie zagrac na luzie,
 bo pierwsze miejsce beda miec zapewnione. Trzecia mozliwosc,
 ktora bunczucznie zapowiadaja nasi gracze, to zwyciestwo
 z Anglia- wtedy mamy drugie miejsce na pewno, a mozemy jeszcze
 w ostatnim meczu napedzic stracha Szwedom, jesli ci straca
 punkty z Luksemburgiem, czy, co bardziej prawdopodobne,
 z budujaca nowy zespol Bulgaria.

    Czy jestesmy w stanie nie przegrac z Anglia? Dobre pytanie...
 Najwazniejsze, ze jestesmy w grze, i calkiem realnie mozemy
 myslec o drugim miejscu. Oznaczaloby ono jeszcze nie pierwszy
 w historii awans do finalow Mistrzostw Europy, a dopuszczenie
 do barazowego dwumeczu z druga druzyna ktorejs innej grupy.
 Bedzie losowanie, z ktorej konkretnie. Co zatem slychac w innych
 grupach? Grupe pierwsza wygraja prawdopodobnie Wlosi, o druga lokate
 walczyc bedzie Dania ze Szwajcaria, nie bez szans jest tez Walia,
 choc ostatnio przegrala 2 mecze pod rzad. Z Dania ciezki bylby baraz.
 W grupie drugiej najlepsza bedzie chyba Norwegia,
 o drugie miejsce powalcza Slowenia, Lotwa i Grecja, daj
 nam Panie Boze kogos z tej grupy...W grupie trzeciej
 na razie Niemcy i Turcja maja tyle samo punktow, ale pewnie
 skonczy sie na drugiej lokacie Turkow, kiedys z nimi
 wygrywalismy latwo, teraz musielibysmy zagrac naprawde
 dobrze, by wygrac. Najciekawsza jest grupa czwarta,
 w ktorej prowadzi Ukraina przed Francja, Rosja
 i Islandia, nie zycze Polakom rywali z tego grona
 poza ewentualnie Islandia, ale gdyby Islandczycy
 wyeliminowali np. mistrzow swiata, to dopiero bym ich naszym
 nie zyczyl...Grupa piata to my, a w szostej prowadzi Hiszpania,
 pewnie nikt ich nie powstrzyma, zas druga lokata prawdopodobnie
 dla tak niewygodnego potencjalnego rywala jak Izrael, choc
 oczywiscie w razie czego lepszy Izrael niz np. Francja.
 Z grupy siodmej dostalibysmy silnego przeciwnika w postaci
 Portugalii badz Rumunii, te dwie druzyny maja bowiem spora
 przewage nad Slowacja. Grupa osma jest smutna, bo gra
 w niej Jugoslawia, na razie rozegrali tylko 3 mecze i wszystkie
 wygrali, a jeszcze sa tu mocne druzyny Chorwacji i Irlandii
 oraz niezle sobie do tej pory radzacej Macedonii. I wreszcie
 dziewiatka, gdzie jedno juz jest pewne: reprezentacja Czech
 dzieki wspanialemu zwyciestwu nad Szkocja 3:2 (wspanialemu,
 bo przegrywali 0:2, jakze inny mecz od naszego) ma pierwsze
 miejsce bez wzgledu na wszystko, a o drugie Szkoci powalcza
 z Bosnia, Litwa i Estonia, stad tez moglibysmy miec przeciwnika.

    Ze co, ze tak niehonorowo, tylko 3:2 z Luksemburgiem?
 No, my mamy w gruncie rzeczy opinie dosc slabych, takze
 nam wolno...A co maja powiedziec Francuzi, ktorzy w 87 minucie
 zapewnili sobie zwyciestwo 1:0 nad Andorra, i to z karnego?
 I to jeszcze Luksemburg zawsze jakies tam panstwo, a Andorra
 przy Francji to tak jakby Polacy grali z reprezentacja powiatu
 bieszczadzkiego. Okazuje sie, ze najlepiej z tzw. slabymi
 druzynami radza sobie zywiolowi poludniowcy: Hiszpanie pokonali
 San Marino 9:0, a Portugalia Liechtenstein 8:0. A moze by tak
 Anglikow?

Odpowiedź listem elektroniczym