On Tue, 12 Oct 1999, W i t o l d O w o c wrote: > Bardzo mi przykro, lecz to nie wymyslania, a tresc poslania > Tsuu T'ina Nation (szczepu Indian, mieszkajacego w Albercie) > do wielu adresatow (nie tylko tych wymienionych przez Pana). Przyznaje sie, nie czytalem tego poslania. Ale mimo wszystko watpie, aby bylo tam doslownie sformulowanie, ktorego Pan uzyl: > A w prowincji, w ktorej stolica jest Edmonton, policjanci > strzelaja tylko i wylacznie do malutkich dzieci Indian. Teraz pisze Pan "tresc", tzn. strescil Pan, ze wylacznie i do malutkich dzieci ?? To jest "libel". Akurat wiem, jakie sa zasady uzycia broni w policji w Edmonton i jakie "investigation" pociaga za soba kazde uzycie broni przez policjanta. > Czy na dowcipy o "First Nations" w swojej pracy > reaguje Pan tak samo ? Musze sie Panu uczciwie przyznac, ze pracuje w Albercie (z przerwa czteroletnia) od roku 1984, w tym rok na The University of Calgary, gdzie rozumiem i Pan pracuje, ale nie slyszalem w pracy dowcipu o "First Nations." > Artykul z "Western Report" (listopad 1998) napisany przez Janelle > Holden "If not racism, then what?" chyba dostatecznie jasno > opisuje sytuacje. Prosze zreszta poczytac "Windspeaker" > (Canada's National Aboriginal News Source). Will try. > AN tez na Pana miejscu bralbym powazniej. Chyba ze Pan > jest postawnym blondynem z niebieskimi oczyma (wiec ma > szanse unikniecia ich terroru na jaki czas, gdyz jako > Polacy, a wiec Slowianie jestesmy nizsza rasa anyway). FYI, nie jestem ani blondynem, ani postawnym. I co z tego ma dla mnie wyniknac? To jest niby Panskie "przyjazne ostrzezenie?" Dziekuje, ile mi pisane, tyle mi pisane. > Widzi Pan, to jest ta roznica, ktorej Pan nie chce zauwazyc. > Co z tego, ze karza; jak Pan chce przywrocic zycie umarlym.... > Dlaczego czyjes zycie dla Pana, moze byc zastapione krzeslem > elektrycznym dla kogos innego. Dlaczego nie lepiej, aby nie > strzelano w ogole ? Dlaczego nie jest lepiej tam gdzie > morderstw na tle rasowym sie nie popelnia ? > A Koreanczycy w L.A., dlaczego o nich Pan nie napisze ? Dokladnie to, prosze Pana. Strzelanie do "innych ludzi" zaczyna sie np. od dowcipow (i ich tolerowania) o Zyklonie-B i i tego "ile dziecko zydowskie wazy bez kosci?" Czytal Pan "dowcipy" Waldemara Konika? Ktos (ok. 3800 ludzi) tolerowal je przez rok, pewnie jako swietna zabawe. W Polsce, juz po wojnie, popelnionono ok. 2000 morderstw na tle rasowym, niektore zwiazane z probami powrotu Zydow do swojej wlasnosci, wiekszosc nawet bez tego powodu. Nie licze juz tych podczas okupacji. Ponad rok temu zdewastowano cmentarz zydowski w Warszawie; demonstrowalo potem przeciwko temu 120 osob: 3% audytorium Konika. To co, z dwojga zlego mamy zgodzic sie na "dowcipy" w zamian za to, ze nie ma morderstw na tle rasowym? Trzeba krzyczec o tym wszystkim. O Koreanczykach nie napisze. Co do przywracania zycia umarlym, to niezyjacy juz Rabbi Abraham Herschel (urodzony w Warszawie, ocalaly z Holocaustu, potem w Cincinatti, OH), pytany bodajze przez ambasadora niemieckiego w USA czy moze przebaczyc Niemcom (moze nazistom, nie pamietam) odpowiedzial: Ja nie moge, idzcie prosic o przebaczenie popioly w Auschwitz. (NB. te popioly, ktore Konik chcial wazyc, z ktorym to Konikiem Pan sugeruje mi rozmawiac). > Nie podaje sie im reki, nie zaprasza do stolu, ale rozmawia! > Wezmy tych nieszczesnych terrorystow, otoz rozmawia sie z > nimi i to duzo. A nawet powiem, ze glownie sie z nimi > rozmawia i dzieki temu moze Pan sobie w domowym zaciszu > przed telewizorem czesto wysluchac, ze uwolniono zakladnikow, > ze terrorysci oddali sie w rece policji. Rozumiem, ze p. Konik nie wzial jeszcze zakladnikow, ani nie oddal sie w rece policji polskiej. Chyba, ze policja polska po niego przyszla, w co bardzo watpie. Rozmawiaja z terrorystami experci, psychologowie, etc. po to by wyciagnac ludzi zywych. To, jak dotad, nie bylby temat mojej ewentualnej rozmowy z Konikiem. Mialem wg Pana targowac sie z Konikiem, ktory "dowcip" moze zatrzymac, a ktory usunac? A jego dowcipy o blondynkach byly wg Pana OK? Takie milusinskie, macho, nieprawdaz? > A Pan widzi tylko surowosc i twarda reke.... > > W i t o l d > O w o c > > P.S. Naigrywanie sie z tego, ze ja pisze o smierci niewinnych > ludzi w dalszym ciagu nie jest chyba komedia ? > Nie jest. Ale komedia, a raczej tragikomedia bylo to, ze ktos zwiazany z Instytutem Chemii BioOrganicznej PAN (tak, tak!), rzekomo poprzez przygotowywanie pracy magisterskiej, mogl cos takiego bezkarnie robic do calkiem sporego audytorium przez conajmniej rok. Za polskie pieniadze publiczne. I moze jeszcze jakies zachodnie, np na sprzet komputerowy PCSS. Komedia sa tez niektore glosy w tej sprawie (juz post factum) na liscie, ktorej Pan jest wlascicielem, moderatorem czy administratorem w pewnym sensie z ramienia SUNY Buffalo. Andrzej Kobos