Pani Anna N. pisze:


> Czytam tak sobie te wymiane zdan na temat dochodzenia i niedochodzenia
> listow i mam jednak wrazenie ze to mania wielkosci przemawia przez
> niektorych z nas.

Dygresja: "najczesciej manie wielkosci u innych widza maniacy cierpiacy
na wszechwiedze".

> Ze to niby tacy jestesmy kontrowersyjni i wazni ze nasze
> listy to sa sprawdzane, cenzurowane i ocenniane zanim ukaza sie na
liscie.

To nie jest wazne jak wazne jest to co robie.  Moge akurat robic
niewazne w WC, ale nie lubie i nie chce aby mnie ktos akurat "sprawdzal,
czy ocenial".  Nie o to chodzi jak ja i inne osoby traktuja swoje listy,
ale chodzi o przejaw cenzury, czegos wiecej ze strony "ownera".  Listy
byly przez server kierowane do niego i tylko sporadycznie dochodzily.
Dotyczy to mnie, dotyczylo to kilku innych osob.  Owner Poczatkowo
przepuszczal pare listow (pisal potem, ze to przeoczyl) ale reszte
zatrzymywal bez komentarza.  Na moj nowy adres nie docieraly postingi
tak, jak docieraly na inne adresy itd.  Owner to wie, potwierdza, a Pani
wyskakuje jak Filip z konopi ze nic sie nie dzieje.

Dlatego pisalem, ze Pan Owoc nie lubi jak ktos ma dostep do kilku
adresow i publicznie to pietnuje piszac "Ostatnio jeden z uczestnikow
mial trzy adresy w ciagu tygodnia...."
Przy czym ja zostaje prywatnie poinformowany, ze to Panstwu wlasnie
bardzo przeszkadza i jestescie Panstwo o ten fakt zazdrosni.  Chce to
wlasnie zweryfikowac.  To wlasnie dzieki posiadanym OD LAT paru adresom
udalo mi sie stwierdzic niereguralnosc dochodzenia listow.

Powroce do starszej sprawy:

> > Dlaczego na moj krytyczny
> >posting otrzymalam prywatny lisyst od administratora, w ktorym jest
> >nastepujace zdanie "odpocznij sobie od Poland-l", a list nawet nie
> >jest podpisany? (prawdziwie sowiecka metoda, czyz nie?)

> jak Pani dostaje list prywatny, to chyba nie po to zeby
> cytowac to na liscie?

Wierutna bzdura Pani Anno.  Ktos moze podbic drugiemu oko i pietnowac
tego nie mozna, chyba ze podbijanie odbylo sie publicznie.  Jeszcze raz:
bzdura.  Jestem zdecydowanie za jawnoscia polityki na liscie.  Prywatnie
mozna dochowywac tajemicy o listach z wrazeniami o przezytym seksie, czy
obloznej chorobie, ale i tak zycie dowodzi, ze nie wszystko da sie
uchowac skrycie.  Doznala tego nie tylko Monika czy Chopin.
Teksty obrazliwe lub dotyczace interpretacji ciekawej dla wszystkich
powinny byc traktowane wg oceny odbiorcy.  Prywatnosc nie moze liczyc
nadzwyczajne wzgledy.  Abym byl lepiej zrozumiany - czy ktos moze
usprawiedliwic gwalciciela dlatego ze czynil to dyskretnie?

> A tu niestety prawda jest najczesciej taka, ze piszemy o wszystkim i o
> niczym i ze to wszystko i nic nie warte jest ani minuty czasu tej
tajemnej
> i mrocznej sily wyzszej ktora jakoby rzadzi lista. Nie demonizujmy
tego
> wszystkiego i nie obrazajmy sie o byle co.

Ja sie latwo nie obrazam.  Moze wiecej - ja sie wcale nie obrazam,
bo zanim do tego by doszlo, to szybko sie rewanzuje, jestesmy kwita i
niestety czesto ta wlasnie druga osoba sie obraza.

> Tak naprawde to nie dochodza
> tylko listy nienapisane...inne zawsze jakos znajda droge gdzie trzeba.

Zeby Pani miala cos niecos wspolnego z dystrybucja listow, to by to
zdanie moglo miec nieco sensu.  Pan Owoc zignowowal moje trzy kolejne
pytania, dajac mi po miesiacu i bez wyjasnienia laskawe prawo publikacji
z tego adresu, widzac (byc moze) ze i tak dostep do listy mam.  Na
jakiej podstawie Pani mi pisze, ze tylko NIEWYSLANE listy dochodza.  Tak
ostatnio pisal tez Pan Adam Lapinski (witam).

Ale skoro Pani wie jak jest NAPRAWDE i to bez zadnych weryfikacji, to
kozystajac z okazji zapytam, co tam w domu zonka przygotuje dla mnie na
kolacje?

> Ja
> musze byc chyba srtrasznie nudna i bezpieczna osoba na liscie, bo mnie
> jakos nigdy listy nie wracaja z adnotacja ze cos tam...no chyba ze
zrobie
> blad w adresie.

To nie nuda, to wazelina...
Ja nigdy nie mialem tego, co to kobietom okresowo sie trafia, a jednak
nie spieram sie ze cos takiego nie istnieje.  Ha, ciekawa filozofia,
nie ma bo mnie sie nie przytrafilo.

A my poczatkowo sobie z Panem Witkiem gadu gadu.  Potem jeden list sie
ukaze, inny nie (albo jak sie ukazal po transferach to w takiej
formnie, ze az mi bylo wstyd), poczta dochodzila po interwencji (gdy
widzialem na innych adresach a zwolnienie do pisania otrzymalem po 4
tygodniach zamiast po 3-7 dniach jak sam Pan Owoc publicznie glosil.

Jeszcze jedno, znam Pani pochwale cenzury i weryfikacji adresow jednak
podane argumenty nie przekonuja mnie. Kobos nadawal z legalnego adresu i
problem dotyczyl tresci listow.  To z tym Pan Witold nie mogl sobie
dlugo poradzic.

> Pozdrowienia Anna Niewiadomska
Dziekuje i na wzajem

Reasumujac, nie oczekuje juz od Pana Witka jakichs wyjasnien, ani nie
mam osobistego zalu.  Ja wyjasnialem mu powody mojej decyzji o zmianie
adresu.  Mogl wyjatkowo przekazac na liste, jak anons Radia Maryja, lub
wyjasnic mi, ze za zadne skarby nie ustapi.  Wolal po prostu mnie
zignorowac, tak jak pare innych osob.

Mam tez nadzieje, ze i Pani nie odczyta mojego listu jako "napastliwego"
Nie mialem takich intencji, choc jest on dosadny.  Taki mam charakter
mowienia nadzwyczaj bezposrednio i prosto do zainteresowanych, wiec
nudny dla towazysta nigdy jeszcze nie bylem, ale w pisaniu pewnie sie
moge jeszcze wiele nauczyc.

Andrzej M. Sikorski
stale bez manii wielkosci czy jakiejkolwiek innej

______________________________________________
FREE Personalized Email at Mail.com
Sign up at http://www.mail.com?sr=mc.mk.mcm.tag001

Reply via email to