Byl temat "mojego" dziadka na naszej liscie.  Samotny, bezradny choc z wielka werwa 
czlowiek ktory chcial przed smiercia zdazyc powrocic do Ojczyzny przymusowo 
opuszczonej w 1940 roku.  Spieszyl sie bardzo, chcial wszystkie sprawy zalatwic jakby 
czul, ze nie zdazy.  Panstwo tez pomagaliscie mu np. informacja o zalozeniu w Polsce 
konta Bankowego.  
Szczegolnie zasluzyli sie Panstwo Zabloccy, szczegolnie Uta - kontaktujac sie z 
prawnikami w Niemczech w sprawie odszkodowania za roboty przymusowe.
Niestety, Wasze wysilki zdaly sie na nic.  W Polsce dbalosc o czystosc pieniedzy - jak 
Pan Jacek nam persfadowal - dala efekt taki, ze korespondencja jeszcze trwa, a Bank 
przetrzymuje pieniadze, bez ustalenia konta, a w Niemczech przyznano odszkodowania, 
nawet wbrew protestom silnych grup, ale tez na nic.  Dziadek bowiem zmarl.
W ostatnim okresie jego zycia bylem mu "aniolem struzem".  Dawalem mu radosc bycia z 
przyjacielem jakiej nie zaznal od lat.
Teraz po smierci odnalazl sie syn czekajacy na spadek i deklaruje przyjazd zona z 
Polski, ktora wykluczyla przyjazd nawet na Swieta Bozego narodzenia.
Teraz jest szczesliwy, a ja mam zajecie sluzac mu dalej jako wykonawca ostatniej woli.

Andrzej Sikorski

Odpowiedź listem elektroniczym