Napisalem maly programik, ktory obcina ogonki,
wiec zamieszczam tekst Stommy jesze raz:
Kopac i klasc po gebie
LUDWIK STOMMA, Polityka, 20/2000 (2245), 13 maja.
Pana Rafala Ziemkiewicza cenie jako autora ciekawych futurystycznych
powiesci
i wnikliwego krytyka literackiego. Mialem tez nieklamana przyjemnosc
poznac go
osobiscie. O dziwo, bo przeciez nie jestesmy z jednego brzegu, umielismy
sie
dogadac, a nawet zrozumiec; co nie znaczy rzecz jasna, ze ktorykolwiek
odstapil
choc na piedz od swoich przekonan. Z tym wieksza przykroscia, zeby nie
powiedziec
z oslupieniem, przeczytalem jego felieton w „Gazecie Polskiej” z 19 kwietnia
2000.
Pisze on tam miedzy innymi: „Narod rosyjski przypomina chorego chuligana.
Zyl tylko
duma, ze jest najsilniejszy na ulicy – a juz nie jest. Ci, ktorych dawniej
bezkarnie
ponizal, moga mu dzisiaj naklasc po gebie. (...) Ci, ktorzy powtarzaja w kolko
o potrzebie »rozumienia« Rosji, niech sprobuja zrozumiec sami: gdy Rada
Europy
Rosji ustapila, ta przemawiala jezykiem butnym i zarozumialym. Gdy nagle
zdobyla sie
na stanowczosc – Rosjanie stali sie grzeczni. Poglaszcz Ruskiego, to cie
kopnie,
kopnij go, to cie poglaszcze”.
Doprawdy przerazajace! Zacznijmy od najbardziej podstawowych kategorii.
Ziemkiewicz pisze „narod rosyjski”. Otoz ten narod wlasnie byl pierwsza
i najstraszliwiej pokrzywdzona ofiara bolszewizmu. Jakze to pieknie opisali Jozef
Czapski czy Stanislaw Swianiewicz – sami wiezniowie lagrow, ktorzy przeszli przez
caly koszmar gulagu. Wyniesli stamtad ostateczny opor wobec systemu, ale cienia
nienawisci wobec narodu. Wiecej – oczyszczajace zrozumienie, ze pod tym samym
arszynem ziemi spoczywaja nasi sybiracy i rownie niewinni ludzie z innych stron,
panstw i rzeczywistosci. I nie ma co ich ksiegowac podlug administracyjnych formul.
Rowniez nie ma po co ich kopac, bo nie powstana i nie poglaszcza Ziemkiewicza. Po
prostu juz nie zyja.
Mamy nasz martyrologiczny mesjanizm. Rowniez przekonanie, ktore wpajamy
dzieciom, zesmy sie urodzili na nieszczesliwej polaci swiata scisnietej miedzy zlymi
a poteznymi sasiadami. Dalej idzie przedmurze, potem Chrystus narodow. Sa to
nasze narodowe uczulenia i dramaty. Mamy do nich prawo. Ale pozwolmy – na mily
Bog – innym przezywac swoje. Mowil Teodor Szeremietiew w poselstwie na dworze
Zygmunta III w Warszawie: „Rozwiezly zolnierz wasz nie znal miary w obelgach
i zbytkach: zabrawszy wszystko, co tylko dom zawieral, zlota, srebra, drogich
zapasow mekami wymuszal. Niestety! Patrzeli mezowie na gwalty lubych zon, matki
na bezwstyd corek nieszczesnych. Rozpust i wyuzdan waszych zachowujemy
pamiec. (...) Jatrzyliscie serca nasze najobrazliwsza pogarda, nigdy rodak nasz nie
byl przez was nazywany inaczej jak psem Moskalem, zlodziejem, zmiennikiem. Od
swiatyn nawet Boskich nie umieliscie rak waszych powsciagnac. W popiol obrocona
stolica...” – Ze to bylo dawno? Ale slynny historyk rosyjski Lew Gumilow
dopowiada:
oto w okresie dominacji mongolskiej powstal wokol Moskwy „zloty krag”
cudownych
cerkwi, kwitlo pismiennictwo. Niszczycielskie, krwawe inwazje przychodzily
z zachodu: polska w XVII wieku, francuska w XIX, niemiecka w XX... Jest to wpisane
w bol tradycji i pamiec zbiorowa. Dlaczego my tylko mielibysmy miec prawo do
bolesnych wspomnien?
Nie wiem, czy, jak sadzi Ziemkiewicz, moglibysmy dzisiaj „naklasc Rosji po gebie”.
Sadze, ze pomimo wszystko za wysokie jeszcze progi. Ale nawet gdyby tak bylo –
do czego mialoby to nas prowadzic i czemu sluzyc!? Pan sweter Palubicki moze
uprawiac swoje propagandowe prowokacyjki. Troche to krwi napsuje, zadrazni,
naszkodzi, ale faktow nie zmieni. Te zas sa jasne. Rosja jest i pozostanie (chocby
oddzielona Bialorusia i Ukraina) wielkim panstwem na naszej wschodniej flance.
I w znacznej mierze od nas zalezy, czy bedzie partnerem, czy wrogiem. Pan
Ziemkiewicz chcialby kopac. Ja z natury nie mam takich ciagotek. Znam natomiast
nieglupie przyslowie, ze prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie. I wynika mi
z niego taka, moze prostacka i naiwna, mysl polityczna. Ze oto stoimy dzisiaj wlasnie
przed historyczna, a moze i niepowtarzalna szansa realnego pojednania z Rosja.
Przebaczanie jest trudna sztuka. Oredzie biskupow polskich „do ich niemieckich
braci
w Chrystusie” z wrzesnia 1965 r. spotkalo sie z powsciagliwym – najogledniej
mowiac
– przyjeciem „niemieckich braci”. Wydawalo sie wrecz, ze wyciagnieta reka zawisla
w prozni, co bylo tym bolesniejsze, ze w miedzyczasie trwal bezprzykladnie brutalny
atak wladz na episkopat. Znaczna czesc spoleczenstwa wydawala sie
zdezorientowana. Pamietam kolege, ktory dostal wowczas przepustke z wojska za
wykonanie do gazetki sciennej nastepujacego rysunku: Stefan kardynal Wyszynski
dzwiga na plecach trumne, w ktorej leza (mapka) nasze ziemie zachodnie. Bylo to
dzielo stworzone najzupelniej spontanicznie, bez instrukcji oficera politycznego. I nie
byla to jedyna taka reakcja. A jednak ziarno zakielkowalo. Bez tamtego aktu odwagi
biskupow polskich nie sposob powiedziec, czy normalizacja stosunkow
polsko-niemieckich ukladalaby sie dzisiaj rownie harmonijnie i pomimo drobnych
nieporozumien – pomyslnie.
Problem Katynia (uzywam tego skrotu myslowego, bo tak sie przyjelo) ciazy na
relacjach z Rosja. Jest to wielka tragedia wymagajaca traktowania z ogromna
powaga i powsciagliwoscia. Strona rosyjska jest nam niewatpliwie winna wyjasnien
w kwestii tych zolnierzy polskich, ktorych los jest nadal niewyjasniony. Jest tu
i kwestia otwarcia nadal niedostepnych archiwow i trudnych byc moze pertraktacji.
Ale bolesci Katynia rozmywac nie mozna w organizowaniu roku katynskiego,
podczas
ktorego dzieci w szkolach (pomysl pana ministra Handke) komponowac maja obrazki
o Katyniu. I coz takie dziecko ma tam narysowac!? – Przeciez to obled pedagogiczny
i – owszem, powaze sie to powiedziec – wychowywanie ku nienawisci.
Z dramatyczna konsekwencja eksploatujemy wciaz i uparcie to, co nas dzieli,
lekcewazac i zapominajac druga szale wagi. Ziemkiewicz radzacy „klasc Rosji po
gebie” bylby anegdotycznym przypadkiem, gdyby byl odosobniony. Niestety,
kazdy
antyrosyjski sloganik, kazdy pretekst znajduje u nas chetny i gorliwy posluch. Bez
wzgledu na swoja szkodliwosc – mowmy juz chocby w kategoriach czysto
politycznych, pozostawiajac na boku moralnosc – pozostaja bezkarne, a nawet po
katach znajduja usmieszki tolerancji czy wrecz zachety. Jakie kary spotkaly
chuliganow spod konsulatu rosyjskiego w Poznaniu? – Przy czym ja bym ich nawet
nie karal. Durniow trzeba uczyc, uczyc i jeszcze raz uczyc. Tyle ze moze nie tymi
metodami, ktore proponuje rocznicowo minister Handke. „Nienawisc wrosla w serca
i zatrula krew pobratymcza” – pisal Henryk Sienkiewicz. Czy pan Ziemkiewicz
przeczytal chociaz „Ogniem i mieczem”? A byla okazja, bo o ksiazce z okazji filmu
dosyc bylo ostatnio glosno. Nienawisc to trucizna.