Drodzy Panstwo, Ciesze sie bardzo, ze sprowokowany zostal temat ministra Kropiwnickiego - wreszcie pojawila sie bowiem jakas odmiana od ciaglego klepania ,,Zyd, Zydowi, Zydem, Zydzie, Ty Zydzie, zydokomuna....'' w wykonaniu kilku stachanowcow, ktorzy z nieskrywana satysfakcja usiluja sprowadzic Poland-L do poziomu soc.culture(sic!).polish. Temat min. Kropiwnickiego to sprawa interesujaca z kilku powodow z ktorych jeden jest najwazniejszy - nie jest to sytuacja, ktora mozna przedstawic w sposob czarno-bialy, jak kilka osob stara sie na tej liscie czynic. Po pierwsze zadajmy sobie pytanie z cyklu co ma piernik do wiatraka, czyli co sprawa dyskryminacji ,,innych orientacji seksualnych'' ma do problemu rownouprawnienia kobiet? Szczerze powiedziawszy ja wcale takiego zwiazku nie widze. Rownie dobrze moznaby na nowojorskiej ,,kobiecej'' konferencji wtloczyc do wnioskow koncowych apel o powszechny wegetarianizm lub np. obnizke cen za dostep do Internetu. Rozumiem, ze kazda osoba bedaca delegatem na te konferencje musialaby byc mocno zaskoczona widzac nagle takie wlasnie postulaty w koncowej deklaracji (o ile rzeczywiscie pojawily sie ,,nagle''). Nasuwa sie tez pytanie dlaczego wlasnie przedstawicielka ,,feministek'' (jakkolwiek bysmy to pojecie definiowali - a nie ma ono jasnej definicji) mialaby sie wypowiadac w sprawach ,,mniejszosci seksualnych'', a nie min. Kropiwnicki? Dlaczego nie ktos ze stowarzyszenia Lambda (tak sie to nazywa?), albo redaktor pisma ,,Inaczej''? Bedac homoseksulalista bylbym gleboko oburzony, gdyby miala mnie reprezentowac kobieta (...no chyba, ze lesbijka)! Ale to nie koniec watpliwosci. Z wypowiedzi osob bieglych w temacie (np. z wywiadu w radio TokFM z szefowa ktoregos z kobiecych stowarzyszen) wynikalo, ze pojawienie sie sprawy owych mniejszosci nie bylo zadnym zaskoczeniem, bo kwestia ta byla dyskutowana juz na sesji w Genewie i tam przeglosowano (takze i glosami... Polski i Watykanu!!), ze homoseksualistow nie nalezy dyskryminowac. Tak wiec p. minister glosowal wbrew poprzedniumu stanowisku polskiego rzadu. Co wiecej - winien byc przygotowany, ze ten temat bedzie poruszany. Jego ,,zaskoczenie'' to zwykle przyznanie sie do niekompetencji. Zwykle bowiem warto wiedziec czego dotycza konferencje w czasie ktorych reprezentuje sie polski rzad. Tu jednak mamy nastepna watpliwosc. Co to znaczy ,,dyskryminacja'' i czym sa te tajemnicze ,,mniejszosci seksualne''. Podczas sesji w Genewie polska delegacja (jak i delegacja Watykanu, co przypominam) glosowaly po prostu za tym by wezwac panstwa w ktorych homoseksualizm jest karany sadownie do rewizji kodeksow karnych. Wydaje sie to nadzwyczaj rozsadne. Dlaczego panstwo jako instytucja ma sie wtracac do dobrowolnego, zgodnego wspolzycia dwu panow (albo pan)? Notabene wolnosc w tym zakresie gwarantuje takze homoseksualistom konstytucja. Wiele wskazuje na to, ze zapis ten w Nowym Jorku zostal rozszerzony z homoseksualistow na inne, niesprecyzowane ,,mniejszosci seksualne''. W tym sensie sluszne sa obawy min. Kropiwnickiego. Zauwazyl on, ze pedofilia takze jest odmienna ,,orientacja seksualna'' - a przeciez trudno by wzywac do zaprzestania jej karania. Pojawiaja sie znow watpliwosci: jesli istotnie cala sprawa wynikala z nieprecyzyjnego zapisu - co tez miedzy wierszami sugeruje min. Kropiwnicki - mozna bylo ja prosto rozwiazac. Wystarczyloby zasugerowac uscislenie tego kontrowersyjnego wniosku. Min. Kropiwnicki, o ile mi wiadomo, tego w imieniu polskiej delegacji nie uczynil. Dlaczego? A moze wbrew temu co min. K. nam wmawia wiadomo bylo o co chodzi (bo przeciez nikt rozsadny nie glosowalby za wolnoscia dla pedofilii), ale min. K. ,,rznie glupa''? Tak czy inaczej - w obu przypadkach - punkt dla jego przeciwnikow. Albo niekompetencja, albo glupota. Jesli nie jedno ani drugie , a swiadome dzialanie to oczekuje na konsekwentne ,,B'' po tym ,,A''. Moze rzad polski przedlozy projekt ustawy o zmianie w kodeksie karnym zgodnie z ktora homoseksualizm bedzie karany wiezieniem? Jesli tego nie zrobi to zachowanie min. K. bylo jedynie pustym gestem z ktorego nic nie wynika. Czyli - polityk z niego kiepski. Robi mnostwo szumu w wyniku ktorego traci obraz Polski (bo wiekszosc osob odebralo sprawe bez tych subtelnosci, jedynie rozumiejac, ze polska delegacja jest przeciwna... rownouprawnienu kobiet), a brak w tym jakiejkolwiek strategii (madrej czy glupiej to inna sprawa). Oddalmy sie jednak na chwile od sprawy homoseksualistow. Zapomnijmy o tym incydencie, bo przeciez (co juz pisalem) prawa gejow maja sie raczej nijak do praw kobiet. Problem w tym, ze min. K. byl po prostu do obrad nie przygotowany. Twierdzil np., ze w Polsce przemoc w rodzinie jest problemem marginalnym (a jest zgola przeciwnie) i zapewnial, ze Polska dolozy wszelkich staran by zniwelowac roznice na niekorzysc kobiet w dostepie do edukacji oraz wynikajace z tego roznice w wyksztalceniu - podczas gdy w naszym kraju wlasnie to kobiety sa lepiej wyksztalcona grupa i ten problem nas nie dotyczy! Innymi slowy: min. K. popisal sie karygodna niekompetencja i brakiem znajomosci tematu. To prawie tak jakby na sesji ONZ min. Komorowski uspokajal zdezorientowanych delegatow, ze Polska zniszczy wszystkie posiadane glowice jadrowe (ktorych nie ma). Na tym moznaby wlasciwie zakonczyc. Nie ma sensu pastwic sie nad poziomem kultury ministra (jego arogancja wobec mediow), bo to sprawa pozamerytoryczna. Dodam tylko maly komentaz na temat kwestii przedstawionej przez p. Zajac jako wielka zaleta naszego wasatego aroganta. Ponoc nie posiada on w stworzonym dla niego ministerstwie biurka ani nawet telefonu. Czy to ma byc przyklad kompetencji i profesjonalizmu?? Tworzy sie ministerstwo, a nawet nie zadbano o podstawowe sprawy organizacyjne?? I p. Kropiwnicki zgodzil sie ten balagan firmowac swoim nazwiskiem?? Oczywiscie wszystkie te pytajniki maja tylko i wylacznie charakter retoryczny gdyz jestem pewien, ze w jednym nowe widmowe ministerstwo dziala bez zarzutu - wyplaca Panu Ministrowi odpowiednia pensyjke. Czego i Panstwu zycze, Bartek Rajwa