We wtorek, 24 pazdziernika 2000 o godzinie 6:21 po poludniu
Pan Tomasz J Kazmierski napisal:

> (...)
> Kilka tygodni temu masy mieszkancow Wlk Brytanii w ciagu kilku
> godzin doprowadzily kraj do zastoju z powodu zbyt wysokiej
> akcyzy na benzyne. Po dwoch dniach w ciagu minut blokade
> odwolano i dano rzadowi szanse na przygotowanie odpowiednich
> zmian na nowy rok budzetowy.
> (...)

Istota idei demokracji jest to by wole ludu realizowac w sposob
nie destrukcyjny. Czyli zamiast krwawej rewolucji organizuje
sie glosowanie, zamiast blokady drog robi sie referendum itd...

To, ze nie zawsze da sie wszystko rozwiazac demokratycznie
wynika z przeszkod technicznych - nie da sie co trzy dni
organizowac referendow, bo jest to zbyt kosztowne i wszyscy
ludzie nie mieliby tyle czasu by poswiecic sie sprawom
politycznym. Dlatego wymyslono demokracje przedstawicielska i
referenda tylko w sprawach wyjatkowo waznych i urzadzane
bardzo rzadko.

No ale problemy techniczne nie sa ograniczeniem obiektywnym,
tylko zaleza od rozwoju techniki. Dzieki rozwojowi komputerow i
Internetu mozna w koncu osiagnac taki stan, ze bedzie mozna w
sposob bardzo tani zorganizowac jakies referendum raz w
tygodniu i tak by nie zajelo to wyborcy wiecej niz kilka minut.
Mozna by np. zaczac od tego, ze kazdy uprawniony do glosowania
dostalby specjalna unikalna karte elektroniczna i moglby
zaglosowac poprzez istniejaca siec bankomatow lub z domowego
komputera, a z trescia glosowanie moglby zapoznac sie w
Internecie w domu lub w publicznym punkcie dajacym kazdemu
darmowy dostep do Internetu. A nad dokonanie wyboru bylby caly
tydzien czasu.

Problem bylby z selekcja ustaw, uchwal czy polecen dla wladzy,
nad ktorymi odbywaloby sie glosowanie. Gdyby tych spraw bylo
zbyt duzo do wyboru, to takie powszechne referendum nie mialoby
sensu. Trzeba by opracowac metode wyboru jednej sprawy raz w
tygodniu, ktora bylaby rozstrzygana w referendum. To mozna by
rozwiazac tak, ze kazdy glosujacy w danym tygodniu dawalby dwa
glosy: jeden na sprawe biezaco najwazniejsza (popierajacy lub
odrzucajacy) i jeden na ktoras ze spraw w kolejce spraw do
rozpatrzenia. Kazda sprawa w kolejce bylaby ustawiana zgodnie
z iloscia glosow jakie zdobyla od czasu gdy sie pojawila w
kolejce, a najwazniejsza sprawa w danym tygodniu poddawana pod
referendum bylaby pierwsza sprawa w takiej kolejce. A sprawy do
kolejki moglaby zglaszac dowolna grupa tysiaca obywateli, a
potem mogliby agitowac za ta sprawa tak by ludzie na nia
glosowali windujac ja w kolejce waznosci spraw. A
przechodzilaby najwazniejsza sprawa, ktore dostalaby wiecej
glosow popierajacych niz odrzucajacych. Cala ta zabawa bylaby
dobrowolna i powszechnie dostepna.

W takim systemie ten problem z akcyza na benzyne dalby sie
rozwiazac nie destrukcyjnie w trzy tygodnie: w pierwszym grupa
tysiaca obywateli zglosilaby taka uchwale do kolejki i
zaagitowala za nia w mediach (tak samo jak zaagitowala za
udzialem w blokadzie), w nastepnym tygodniu ludzie by oddali na
ta ustawe drugi glos i w ten sposob wywindowali ja na pierwsze
miejsce, a w trzecim tygodniu wiekszosc zainteresowanych
przeglosowalaby przyjecie uchwaly - wyszlo by na to samo, ale
nie byloby szkodliwych blokad.

Stawiam pytanie: czy tego typu demokratyzacja ustroju, czyli
zwiekszanie mozliwosci wplywu ogolu obywateli na prawo i wladze
w panstwie byloby korzystne dla panstwa? Czy panstwo byloby
dzieki temu silniejsze i sprawniejsze? Czy dazenie do demokracji
bezposredniej i zwiekszanie udzialu ogolu obywateli we wladzy
jest dobre?

Pozdrawiam,
Grzegorz Swiderski, http://www.datapolis.pl/grzes/
Warszawa, wtorek, 24 pazdziernika 2000

Odpowiedź listem elektroniczym