http://kiosk.onet.pl/1204222,1,5,1292,druk.html

TADEUSZ M. PÅUÅAÅSKI
Zabawa w "PopiÃÅ i Diament"
        
        
        Z Piotrem Gontarczykiem, historykiem, autorem ksiÄÅki "PPR. Droga do wÅadzy 1941-44" 
rozmawia Tadeusz M. PÅuÅaÅski

        RzeczywiÅcie, obraz komunistycznej partyzantki jest w mojej ksiÄÅce przeraÅajÄcy: prawie nie ma walki z Niemcami, za 
to jest pospolity bandytyzm, morderstwa na ÅoÅnierzach polskiej konspiracji i pogromy ÅydÃw. Nie byÅy to pojedyncze wypadki, 
ktÃrych znaczenie przerysowaÅem, ale zwyczajowe reguÅy dziaÅania. Czy tak negatywny obraz komunistycznej partyzantki jest 
przesadzony? Raczej nie.
        
        -Pana najnowsza ksiÄÅka âPPR. Droga do wÅadzy 1941-44" miaÅa recenzje prawie wyÅÄcznie w prasie prawicowej (w âNCzasie!" piÃra Marka 
Chodakiewicza). Postkomunistyczne i tzw. postÄpowe media w ogÃle jej ânie zauwaÅyÅy". Czy zawarte w ksiÄÅce treÅci mogÄ byÄ dla tych 
krÄgÃw niewygodne?

-Przede wszystkim trzeba pamiÄtaÄ, Åe ksiÄÅka pojawiÅa siÄ na rynku 3 miesiÄce temu, a to bardzo niedawno. Nie wÄtpiÄ, Åe prÄdzej czy 
pÃÅniej zostanie ona zauwaÅona, takÅe w krÄgach lewicowych, choÄ szczerze przyznam, Åe na obiektywizm z tej strony niespecjalnie liczÄ. Marzy mi siÄ taka sytuacja, 
kiedy historycy rÃÅnej proweniencji zbiorÄ siÄ i normalnie porozmawiajÄ.

ZaproponowaÅem wiÄc, by w dyskusji nad ksiÄÅkÄ wziÄÅ udziaÅ solidny warsztatowo naukowiec z âdrugiej strony", ktÃry dobrze zna tematykÄ, prof. Andrzej Werblan - byÅy czÅonek KC i jeden z najbliÅszych wspÃÅpracownikÃw WÅadysÅawa GomuÅki. ZgodziÅ siÄ przyjÅÄ ma otwarte spotkanie 
proszÄc o egzemplarz ksiÄÅki. PrzeczytaÅ i nie przyszedÅ. PonoÄ zachorowaÅ. ObiecaÅ jednak, Åe coÅ o ksiÄÅce napisze. MoÅe byÄ mu trochÄ trudno, bo on jest wielbicielem GomuÅki, ktÃry miaÅ byÄ przecieÅ taki krysztaÅowo uczciwy. Tylko, Åe ja opublikowaÅem dokumenty, iÅ âWiesÅaw" 
kwitowaÅ w KC przyjÄcie âfantÃw" (pierÅcionki, zegarki ect.) pochodzÄcych z przestÄpczej dziaÅalnoÅci UrzÄdu BezpieczeÅstwa. Czekam z niecierpliwoÅciÄ na reakcjÄ Werbalna i innych.

- ByÅa jeszcze recenzja w âRzeczpospolitej". Jej autor, Tomasz StaÅczyk, przyjÄÅ ksiÄÅkÄ bez entuzjazmu. Jego zdaniem - choÄ wielokrotnie swoimi 
publikacjami zaÅwiadczyÅ, Åe nie darzy sympatiÄ komunistÃw - pokazaÅ ich Pan w zbyt czarnych barwach. StaÅczyk zdaje siÄ uwaÅaÄ, Åe obraz 
PPR jest przerysowany, a ksiÄÅka przez to nieobiektywna, jednostronna...

- Nie zgadzam siÄ z gÅÃwnymi tezami recenzji StaÅczyka. RzeczywiÅcie, obraz komunistycznej partyzantki jest w mojej ksiÄÅce 
przeraÅajÄcy: prawie nie ma walki z Niemcami, za to jest pospolity bandytyzm, morderstwa na ÅoÅnierzach polskiej konspiracji i pogromy 
ÅydÃw. Nie byÅy to pojedyncze wypadki, ktÃrych znaczenie przerysowaÅem, ale zwyczajowe reguÅy dziaÅania. Czy tak negatywny obraz 
komunistycznej partyzantki jest przesadzony? Raczej nie.

Narracje rozdziaÅÃw dotyczÄcych dziaÅalnoÅci Gwardii i Armii Ludowej napisaÅem gÅÃwnie w oparciu o dokumenty wytworzone przez samych komunistÃw. To oni sami tak opisali 
swojÄ dziaÅalnoÅÄ. Moja rola jest tu doÅÄ skromna: zdaÅem relacjÄ z tego, co jest w archiwach. Przez wiele lat prawda o komunistycznej partyzantce byÅa ukrywana w KC 
PZPR, a spoÅeczeÅstwo karmiono propagandowÄ papkÄ. Sam wertujÄc przez kilka lat archiwalia pozostaÅe po KC PZPR wielokrotnie byÅem zszokowany. Nie dziwi mnie, Åe dzisiaj 
ktoÅ inny nie dowierza lub zdumiony przeciera oczy.

-Czy byÅy jakieÅ jasne punkty dziaÅalnoÅci PPR i jej zbrojnego ramienia GL-AL?

-OczywiÅcie, tylko Åe w kwestii oceny, jakÄ rolÄ w historii Polski odegraÅa ta formacja zbrojna, najwaÅniejsze sÄ generalia. Pewnie byli i dobrzy enkawudziÅci tylko, czy to ma wpÅyw na ocenÄ, 
jakÄ rolÄ w historii odegraÅa NKWD. GL-AL to twÃr agenturalny, przeciwdziaÅajÄcy polskim aspiracjom niepodlegÅoÅciowym i dziaÅajÄcy gÅÃwnie na szkodÄ polskiego spoÅeczeÅstwa. 
Co z tego, Åe gdzieÅ w Warszawie komuniÅci zabili jakiegoÅ Niemca, skoro tego samego dnia na posiedzeniu Sztabu GÅÃwnego Gwardii Ludowej Marian Spychalski i towarzysze dzielili siÄ informacjami na temat polskich 
lokali konspiracyjnych, ktÃre nastÄpnie denuncjowali Gestapo.

Raz, w lutym 1943 r. towarzysze pomylili siÄ i przekazali Niemcom adres wÅasnej drukarni, myÅlÄc, Åe to drukarnia AK... W szeregi GL-AL. trafiÅo wielu ludzi uczciwych, ktÃrzy nie rabowali i nie mordowali. Byli 
i tacy, ktÃrzy po wojnie protestowali przeciwko faÅszowaniu historii. Na przykÅad w latach 80. dowÃdca AL z Lubelszczyzny Wincenty Heinrich âSkiba" opublikowaÅ w prasie  artykuÅ, w ktÃrym 
napisaÅ, Åe w 1944 r. w Owczarni to nie AK napadÅ na komunistyczny oddziaÅ Kowalskiego - âCienia", jak twierdziÅa wÃwczas komunistyczna propaganda, tylko Åe byÅo odwrotnie. To byÅ akt 
cywilnej odwagi. NapisaÅem o tym w ksiÄÅce. Tylko, Åe to nie tacy ludzie w czasie wojny kreowali reguÅy dziaÅania partyzantki PPR.

        
- W ksiÄÅce uwypukla Pan tezÄ, Åe PPR nigdy nie myÅlaÅa o niepodlegÅoÅci, a nawet suwerennoÅci Polski, Åe kwestia ta w 
ogÃle byÅa jej obca, a jedynym celem tej partii, a w zasadzie partyjki, byÅo zainstalowanie komunizmu na zachÃd od Bugu. UÅywa Pan bardzo mocnych 
sÅÃw: obca agentura, kryminaliÅci, mordercy. Odmawia Pan komunistom jakichkolwiek racji, historycznych zasÅug?

- W istocie - komuniÅci byli ideowcami i mieli swoje racje. Podobnie zresztÄ jak naziÅci. Ale historyczne zasÅugi, to juÅ zupeÅnie inna sprawa. PPR byÅa sowieckÄ agenturÄ. 
Kierownictwo partii skÅadaÅo siÄ z ludzi wykorzenionych z polskiej tradycji i kultury, traktujÄcy swojÄ dziaÅalnoÅÄ w kraju jako realizacjÄ interesÃw komunizmu i ZSRS. 
Marceli Nowotko, ktÃry byÅ pierwszym sekretarzem PPR, w 1941 r. napisaÅ o swoim locie do okupowanej Polski: âna poÅegnanie naszej sowieckiej ojczyzny zaÅpiewaliÅmy pieÅÅ ,,Sziroka 
strana maja radnajaâ.

To polski patriota, jak twierdziÅa propaganda PRL, czy obca agentura? Obszernie cytujÄ rÃÅne dokumenty, ktÃre jednoznacznie ÅwiadczÄ o tym, co chcieli zrobiÄ z PolskÄ komuniÅci. W 1940 r. pÃÅniejszy sekretarz PPR BolesÅaw MoÅojec pisaÅ otwarcie, Åe chodzi o sowieckÄ âPolskÄ" wchodzÄcÄ w skÅad ZSRS. A z tÄ mojÄ ostrÄ terminologiÄ to trochÄ przesada. SÅowa âkryminalista" czy âmorderca" padajÄ w ksiÄÅce sporadycznie, bodaj kilka razy. I tylko w sytuacjach, kiedy jest to merytorycznie uzasadnione. JeÅeli znany dziaÅacz komunistycznej partyzantki jest w ksiÄÅkach i encyklopediach przedstawiany jako przedwojenny komunista, to piszÄ, Åe to nieprawda, bo znalazÅem jego przedwojennÄ teczkÄ z wiÄzienia. Wynika z niej, Åe rzeczony stawaÅ przed sÄdem czterokrotnie, ale za kradzieÅ, napad i paserstwo. Nie byÅ lewicowym dziaÅaczem, tylko kryminalistÄ. Nie ma co na siÅÄ bawiÄ siÄ w politycznÄ poprawnoÅÄ i sÅowne delikatnoÅci.
To rozmydlanie rzeczywistoÅci.

Tak, jak w przypadku komunistycznego generaÅa MichaÅa Åymierskiego, o ktÃrym przeczytaÅem ostatnio w jakiejÅ ksiÄÅce, Åe jego Åyciorys jest âniejasny i zagadkowy". To kÅamstwa. Åymierski poszedÅ do wiÄzienia za malwersacje finansowe i nic nie zmieni faktu, Åe naczelnym dowÃdcÄ ludowego WP zostaÅ w 1944 r. czÅowiek, ktÃry byÅ przedwojennym sowieckim agentem i w dodatku kryminalistÄ. To samo ze sÅowem âzbrodniarz". JeÅeli ludzie Grzegorza KorczyÅskiego na przeÅomie 1942 i 1943 r. obrabowali i zamordowali ok. 100 ÅydÃw, na miejscu dzielÄc siÄ ich ubraniami i profanujÄc zwÅoki, to ja nie bÄdÄ pisaÅ, Åe sÄ to osoby o âzachwianym poczuciu moralnoÅci" ect. Tu adekwatny jest termin âzbrodniarze".

- Jak dalece PPR byÅa podporzÄdkowana Moskwie?

- Absolutnie i caÅkowicie. To Stalin w sierpniu 1941 r. nakazaÅ utworzenie PPR, narzucajÄc nazwÄ i formuÅÄ dziaÅania nowej partii. PPR miaÅa wiÄc unikaÄ komunistycznych haseÅ, naÅladowaÄ polskie organizacje konspiracyjne i w ten sposÃb pociÄgnÄÄ PolakÃw do walki. A wszystko po to, by za pomocÄ masowej wojny partyzanckiej z jednej strony przerwaÄ niemieckie linie zaopatrzeniowe, a z drugiej - tÄpiÄ polskie spoÅeczeÅstwo. Taka jest geneza PPR. To w Moskwie stworzono pierwszÄ deklaracjÄ tej partii, decydowano o obsadzie wÅadz i prowadzonej polityce. PPR to odnÃÅe sowieckiego aparatu partyjno - paÅstwowego, realizatorka interesÃw Kremla w Polsce. W literaturze moÅna znaleÅÄ tezÄ, Åe swego rodzaju odrÄbnÄ myÅl politycznÄ przedstawiaÅy dziaÅania WÅadysÅawa GomuÅki. Moje badania tego nie potwierdzajÄ. Kluczowe dziaÅania tow. âWiesÅawa" wynikaÅy z szeregu nieporozumieÅ i pomyÅek spowodowanych zerwaniem ÅÄcznoÅci z centralÄ.
Tu nie byÅo Åadnej odrÄbnej myÅli politycznej. GomuÅka miotaÅ siÄ, bo nie znaÅ opinii i zamierzeÅ swoich przeÅoÅonych i tylko dlatego nie zawsze nadÄÅaÅ za âcentralÄ".

- To nie pierwsza Pana ksiÄÅka. Jedna z poprzednich - âTajne oblicze GL-AL i PPR. Dokumenty", ktÃrej byÅ Pan wspÃÅautorem, teÅ nie spotkaÅa siÄ z uznaniem tzw. postÄpowych mediÃw, historykÃw i publicystÃw. W âGazecie Wyborczej", ktÃra wÃwczas nie przemilczaÅa tematu, PP. Turlejska, DuraczyÅski i Nazarewicz zarzucili Panu, Åe ksiÄÅka jest kÅamliwa. Zarzuty byÅy ciÄÅkie: manipulowanie ÅrÃdÅami, wybÃr tylko tych dokumentÃw, ktÃre potwierdzaÅy czarny obraz. W ich opinii nie byÅa to ksiÄÅka historyczna, a wyÅÄcznie publicystyczna. Nie dano Panu szansy obrony...

- To byÅa ksiÄÅka trochÄ publicystyczna. ChodziÅo o to, Åeby szerszej opinii pokazaÄ, co jest w dokumentach komunistycznej konspiracji. Nasza wiedza o PPR i GL-AL byÅa wÃwczas fragmentaryczna. A wspomnianej trÃjki naszych 
krytykÃw nie trzeba chyba nikomu przedstawiaÄ - to filary orwellizacji historii w PRL. Tezy o  manipulowaniu ÅrÃdÅami, na czym, nawiasem mÃwiÄc, wielokrotnie âzÅapaÅem za rÄkÄ" chociaÅby wspomnianego 
emerytowanego puÅkownika SB Ryszarda Nazarewicza (âwycinanie" z dokumentÃw PPR niewygodnych zwrotÃw, zmyÅlanie i falsyfikowanie ÅrÃdeÅ ect.) wspomniani autorzy nie poparli Åadnymi dowodami. WiÄc szkoda na to czasu. A 
przy czytaniu tego pamiÄtnego artykuÅu ubawiÅem siÄ za wszystkie czasy.

Najzabawniejsza byÅa Pani Turlejska, ktÃra stwierdziÅa, Åe opublikowane przez nas dokumenty PPR... podrzuciÅa w czasie wojny granatowa policja. Totalna aberacja. Nie prÃbowaliÅmy 
odpowiadaÄ uznajÄc, Åe to bez sensu. Tym bardziej, Åe autor tego tekstu, Piotr LipiÅski, rozmawiaÅ wczeÅniej z Leszkiem Åebrowskim, zadawaÅ pytania dotyczÄce 
ksiÄÅki i usÅyszaÅ odpowiedzi na postawione przez wymienionych ânaukowcÃw" zarzuty. Potem nie zamieÅciÅ ani jednego jego sÅowa. Ot, taki poziom i sposÃb na 
dziennikarstwo.

- Podobne zarzuty - brak rzetelnoÅci, manipulacje, pisanie pod tezÄ - wysunÄÅ Pan, tylko z innej strony 
barykady, wobec gÅoÅnych âSÄsiadÃw" J. T. Grossa. Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie...

KluczowÄ kwestiÄ nie jest to, jakie zarzuty siÄ postawi, tylko czy sÄ one udokumentowane. Jak mÃwiÅem wczeÅniej, zarzuty postawione przez wspomnianych ânaukowcÃw" pod m.in. moim adresem nie 
zostaÅy poparte Åadnymi rzeczowymi argumentami. Inaczej jest z âSÄsiadami" Jana Tomasza Grossa. Gross dopuÅciÅ siÄ ewidentnych faÅszerstw i naduÅyÄ, ktÃre zostaÅy zidentyfikowane. 
MiaÅdÅÄce recenzje naukowe ukazaÅy siÄ w âDziejach Najnowszych" i specjalistycznych czasopismach po niemiecku i angielsku na Zachodzie. Fachowo i kompetentnie zaÅatwiÅ sprawÄ polsko-niemiecki 
naukowiec Bogdan MusiaÅ.

Historycy juÅ wiedzÄ, Åe Gross to nie nauka, tylko, jak to ktoÅ publicznie powiedziaÅ, âhucpa". Czyli autor âSÄsiadÃw" naukowo chyba polegÅ. A ja, pÃki co, mam siÄ jeszcze nienajgorzej. Ale wyraÅny brak 
kompetencji i uczciwoÅci J. T. Grossa nie ma tutaj wiÄkszego znaczenia. Ma on za sobÄ potÄÅne i wpÅywowe media, tak zwane âmoralne autorytety", toteÅ samego autora i jego âSÄsiadÃw" czÄsto traktuje siÄ 
caÅkiem powaÅnie. Wielu polskich naukowcÃw, czy to sami bÄdÄc sÅabymi rzemieÅlnikami, czy to ze zwykÅego koniunkturalizmu, zachowuje siÄ w tej sprawie tak, jak bohaterowie starej bajki o âSzatach cesarza".

-Kto jest, Pana zdaniem, odpowiedzialny za mord w Jedwabnem?

- Nie ma w tej kwestii Åadnych powaÅniejszych wÄtpliwoÅci. Niemcy. Oni mord zaplanowali i swoje plany w Jedwabnem zrealizowali. ChoÄ nie naleÅy zapominaÄ, Åe w mordzie braÅa udziaÅ grupka 
PolakÃw. Dwutomowe wydawnictwo IPN w tej sprawie jest nierÃwne, momentami, niestety, sÅabe. Nie wszÄdzie oddzielono ziarna od plew, z gÄszczu faktÃw i dokumentÃw nie wyÅowiono tego, co najistotniejsze. W 
bardzo waÅnej kwestii, jakÄ sÄ akta sprawy sÄdowej z koÅca lat 40., esej prof. RzepliÅskiego to juÅ kompletna kompromitacja. KtoÅ to musi kiedyÅ pozbieraÄ i solidnie opisaÄ. IPN wykonaÅ 
wielkÄ i cennÄ pracÄ, ale na pewno nie jest to ostatnie sÅowo w tej sprawie.

        
- GÅosiÅ Pan rÃwnieÅ niepopularne sÄdy o wydarzeniach w Przytyku, Åe nie byÅ to, jak siÄ powszechnie 
uwaÅa, pogrom? A zatem przyczynÄ nie byÅ wyssany przez PolakÃw z mlekiem matki antysemityzm. PowiaÅo rewizjonizmem...

- Staram siÄ, by moje opinie zawsze byÅy poparte solidnymi merytorycznymi argumentami. Przede mnÄ opisywanie problemu zajÅÄ przytyckich (1936 r.) polegaÅo na tym, Åe brano dwie gazety i dobierano wygodne (albo dla PolakÃw, albo dla ÅydÃw) tendencyjne opisy wydarzeÅ. Ja zbadaÅem archiwa. PojechaÅem do Kielc i Radomia, odnalazÅem raporty starosty, wojewody, policji, wyroki sÄdowe ect. No i okazaÅo siÄ, Åe obraz podawany w historiografii jest nieprawdziwy. NapisaÅem ksiÄÅkÄ i opublikowaÅem znalezione dokumenty. To nie Gontarczyk, tylko sÄd w Radomiu badajÄcy przebieg zajÅÄ napisaÅ, iÅ to ludnoÅÄ Åydowska pierwsza dopuÅciÅa siÄ zbiorowej napaÅci na chrzeÅcijan. Kiedy jeden chÅop zostaÅ juÅ zastrzelony, a wiele osÃb poranionych i pobitych, Polacy kontratakowali. SÄd stwierdziÅ ponadto, Åe broni palnej uÅywali tylko Åydzi, a wszystkie rany postrzaÅowe chÅopÃw zostaÅy zadane od tyÅu, w plecy. To znaczy, Åe nie strzelano do nich
w czasie ataku, tylko podczas ucieczki.

To, co ustaliÅem, a raczej powtÃrzyÅem za dokumentami, nie wszyscy przyjÄli do wiadomoÅci, bo to prawda nieco niewygodna. WczeÅniej wszystko byÅo proste: Polacy pogromili ÅydÃw i tyle. Atakowano mnie na rÃÅne sposoby i rÃÅnymi argumentami. Ad personam teÅ. W dwÃch czasopismach naukowych napisali recenzje dyÅurni âfachowcy", a potem nie opublikowano moich odpowiedzi. Wtedy ostrzej zaatakowaÅa mnie âGazeta Wyborcza", piÃrem pewnej mojej staÅej recenzentki. Potraktowano mnie jednak fair, publikujÄc mojÄ odpowiedÅ. Ale tak naprawdÄ nikt na powaÅnie nie prÃbowaÅ podwaÅaÄ przedstawionego przeze mnie scenariusza.

A ârewizjonista"? CÃÅ, jeÅli termin ten ma oznaczaÄ kogoÅ, kto odrzuca propagandÄ gÅoszonÄ przed wojnÄ w prasie endeckiej i 
Åydowskiej, idzie do archiwum i bada jak byÅo naprawdÄ, to trudno. BÄdÄ miaÅ zaszczyt mieniÄ siÄ rewizjonistÄ.

- Inne publikacje o zbrodniczoÅci komunizmu, np. o mordowaniu PolakÃw w 1939 roku na Kresach, czy pÃÅniejszych 
zbrodniach w Koniuchach, czy Nalibokach nie spotykajÄ siÄ z uznaniem âautorytetÃw moralnych". Zataja siÄ 
prawdziwych sprawcÃw. Czy sÄ to tematy tabu?

Przypadki KoniuchÃw i NalibokÃw rzeczywiÅcie sÄ trochÄ tabu, ze wzglÄdu na wÄtek sprawcÃw. CzÄÅÄ z nich byÅa pochodzenia Åydowskiego, a na Zachodzie i w Izraelu uchodzÄ oni za bohaterÃw. Taka juÅ jest specyfika tych publikacji, ktÃre 
dotykajÄ kwestii Åydowskich. MoÅna âodkrywaÄ brakujÄce ogniwa holocaustu", pisaÄ o âpolskiej odpowiedzialnoÅci za holocaust" i wtedy siÄ robi karierÄ. Zasada jest prosta i obowiÄzuje juÅ doÅÄ powszechnie: âJesteÅ nikim? Napisz 
ksiÄÅkÄ o holocauÅcie" - wtedy wszyscy ciÄ pochwalÄ i zauwaÅÄ. DokÅadnie tak, jak kiedyÅ byÅo z Marksem. Te same mechanizmy, czÄsto ci sami ludzie.

I tak powstajÄ tony czegoÅ, co kiedyÅ zyskaÅo miano ânaukowej gÅupoty". BrylujÄ ludzie pokroju Grossa. Jak coÅ nie pasuje do obowiÄzkowych kanonÃw pisania o 
sprawach polsko-Åydowskich, to mogÄ byÄ kÅopoty. PadajÄ zaraz zarzuty o âfaszyzm", âantysemityzm", ârewizjonizm". Taka atmosfera przynosi duÅe szkody 
nauce. A ciekawej historii stosunkÃw polsko-Åydowskich w szczegÃlnoÅci.

- Niedawno w TVP moÅna byÅo obejrzeÄ, bez Åadnego komentarza, kolejnÄ powtÃrkÄ filmu âPopiÃÅ i 
diament". Pan napisaÅ, kto byÅ pierwowzorem postaci ideowego komunisty Szczuki, zabitego przez bandytÄ CheÅmickiego.

- Historia znanego dziaÅacza komunistycznego Jana Foremniaka, ktÃry zostaÅ zastrzelony podczas rabunku przez ÅoÅnierza samoobrony AK w Ostrowcu w styczniu 1945 r. nie jest moim odkryciem. To gÅÃwna teza 
jednej z waÅniejszych ksiÄÅek mojego czasu wchodzenia w dorosÅoÅÄ: âDiamentu odnalezionego w popiele" Krzysztofa KÄkolewskiego. Telewizja pokazuje filmy o polskich mordercach z Jedwabnego, o 
bandycie âBurym". To teÅ potwierdza smutnÄ prawdÄ, Åe nadal zakÅamuje siÄ polskÄ historiÄ, kryje katÃw, ubekÃw, a opluwa czÅonkÃw niepodlegÅoÅciowego 
podziemia...

O telewizji publicznej, do dziÅ kierowanej przez formacjÄ, ktÃrÄ trochÄ opisaÅem w ostatniej ksiÄÅce, powiedziano juÅ wiele. Tam wszystko stoi do gÃry nogami. BohaterÃw 
przedstawia siÄ jako przestÄpcÃw i odwrotnie. Uczy siÄ mÅode pokolenia cynizmu, braku szacunku dla wÅasnego kraju, jego historii i tradycji. To wielka, naprawdÄ wielka tragedia, Åe tak 
potÄÅne medium jest propagandowÄ tubÄ postkomunistÃw i niszczy spoÅeczeÅstwo ogÅupiajÄc miliony PolakÃw.

        
- Gdy wydaje Pan kolejnÄ ksiÄÅkÄ, w krÄgach postÄpowcÃw pojawia siÄ stwierdzenie: Wiadomo, czego po 
takim Gontarczyku moÅna siÄ spodziewaÄ. Tak samo, jak po Åebrowskim, Chodakiewiczu, Dudku. W cenie jest nadal 
DuraczyÅski, Garlicki, historycy o lewicowej proweniencji...

Z tym DuraczyÅskim i Garlickim w cenie, to chyba jednak przesada. Nawet z ust lewicowego profesora sÅyszaÅem dykteryjkÄ o podrÄczniku Garlickiego, z ktÃrego ma wynikaÄ, Åe gÃrnicy z kopalni âWujek" zastrzelili siÄ sami. Ale tym wszystkim: opiniami, modami, kreowanymi przez 
âPolitykÄ" (byÅy organ KC PZPR), autorytetami, nie naleÅy siÄ przejmowaÄ. Trzeba robiÄ swoje. Antoni Dudek napisaÅ niedawno ksiÄÅkÄ o âokrÄgÅym stole" pt. âReglamentowana rewolucja". Nie tylko fachowo odtworzyÅ tzw. wielkÄ historiÄ, wywracajÄc 
znanÄ faktografiÄ i przedstawiajÄc nowÄ chronologiÄ, ale wychwyciÅ teÅ fenomenalne drobiazgi o Ãwczesnym sposobie myÅlenia czÅonkÃw âelity" PZPR-SLD. Rzucone w kuluarach uwagi, powiedziane gdzieÅ nieopatrznie sÅowa. To jest to, co komuniÅci naprawdÄ wtedy myÅleli 
o Polsce, KoÅciele i opozycji, a nie to, co mÃwiÄ dzisiaj.

Prawdziwsza twarz Jaruzelskiego, Rakowskiego, Urbana czy Millera. To jedna z najwaÅniejszych ksiÄÅek ostatnich lat. SkalÄ badaÅ i warsztat proszÄ porÃwnaÄ z ksiÄÅkÄ o âokrÄgÅym stole" piÃra Andrzeja Garlickiego. Nic dziwnego, Åe Dudek zostaÅ przez niego ostro 
zaatakowany w âPolityce". Nie lada argumentami: profesor Garlicki znalazÅ ânawet" gdzieÅ w tytule podrozdziaÅu tzw. literÃwkÄ. Nawet mi Pana Profesora trochÄ szkoda. Ot, tyle siÄ napracowaÅ, wydaÅ ksiÄÅkÄ, a tu przez takiego Dudka wszystko pÄkÅo jak baÅka 
mydlana. Niech sobie media piszÄ, co chcÄ. KoÅa historii toczÄ siÄ dalej. Za 10 czy 25 lat ksiÄÅka Dudka bÄdzie dalej znana i ceniona. A kto bÄdzie pamiÄtaÅ ksiÄÅkÄ Garlickiego? To taka zabawa w âPopiÃÅ i diament"...

- Czy uwaÅa siÄ Pan za historyka prawicowego?

Nie naleÅÄ i nigdy nie naleÅaÅem do Åadnej partii. Nie angaÅujÄ siÄ politycznie, bo skupiam siÄ na nauce. Interesuje mnie historyczna prawda, bez wzglÄdu na jej odcieÅ. A Åe historiÄ przez 50 lat faÅszowaÅa nam 
lewica, to wszystkie ksiÄÅki przywracajÄce wÅaÅciwy porzÄdek rzeczy czÄsto odbierane sÄ jako prawicowe. Ale patrzÄc nieco gÅÄbiej wydaje mi siÄ, Åe wyraÅny brak zrozumienia dla ideaÅÃw komunizmu, wiedza na 
temat korzeni PRL i SLD, moje poglÄdy na kwestie fundamentalne, takie jak patriotyzm, rodzina, tradycja, a takÅe brak sympatii dla pojawiajÄcych siÄ wokÃÅ nowinek ideologicznych i âkulturowych", ustawiajÄ mnie zdecydowanie po prawej stronie. 
Nadto jestem filistrem Polskiej Korporacji Akademickiej âRespublika", czyli po prostu korporantem.

Staram siÄ jak mogÄ, by moje poglÄdy na Åwiat nie padaÅy zbyt mocno na to, co piszÄ. ChcÄ byÄ obiektywny. W ksiÄÅce o zajÅciach przytyckich moÅna 
znaleÅÄ doÅÄ ostre sÅowa na temat odpowiedzialnoÅci dziaÅaczy endeckich za szereg krwawych konfliktÃw polsko-Åydowskich, takich jak zajÅcia w Przytyku. Nie 
byÅo tu Åadnej ulgi, bo myÅlÄ, Åe taka jest prawda historyczna.

- Zarzuty o manipulacje, nierzetelnoÅÄ, zÅoÅliwoÅÄ juÅ byÅy. A nie obawia siÄ Pan, Åe w koÅcu ktoÅ przyczepi Panu 
ÅatkÄ rewizjonisty historycznego? Z takÄ opiniÄ nieÅatwo jest pracowaÄ i byÄ obecnym w publicznych debatach...

Znaczna czÄÅÄ polskiej historiografii to systemowo i personalnie poÅaÅowania  godny skansen PRL. JakiÅ ostatni numer wojskowego pisma historycznego 
zaczynaÅ siÄ od najnowszego przemÃwienia Jaruzelskiego. W âDziejach Najnowszych", chyba najbardziej prestiÅowym piÅmie historycznym w kraju, na 
mÃj temat pisuje czasem wspomniany juÅ Nazarewicz - byÅy  podpuÅkownik SÅuÅby BezpieczeÅstwa.

Czasem, jak na to wszystko patrzÄ, to nie wiem czy ÅmiaÄ siÄ, czy pÅakaÄ. Wtedy myÅlÄ, Åe tak jak w sÅuÅbach specjalnych, dyplomacji, wymiarze sprawiedliwoÅci, rÃwnieÅ w niektÃrych gaÅÄziach nauki powinna byÄ po 1989 r. jeÅli nie opcja zerowa, to przynajmniej solidna weryfikacja. Ale na co dzieÅ, to wszystko maÅo mnie interesuje. RobiÄ swoje. JeÅeli temu Årodowisku naukowemu wydaje siÄ, Åe puszczanie tekstÃw dawno skompromitowanych oszustwami puÅkownikÃw SB jest czymÅ normalnym, to ja mam jego opinie w maÅym powaÅaniu. InteresujÄ mnie tylko kwestie merytoryczne. Jak majÄ argumenty, to podyskutujemy. Jak nie, to nie. A media? Åatki? Wszystko to âw krysztale pomyje". Mackiewicz gdzieÅ powiedziaÅ czy napisaÅ, iÅ tylko prawda ma jakikolwiek sens i wartoÅÄ. Obawa przed tym, Åe ktoÅ wpÅywowy siÄ skrzywi, albo wrÄcz obrazi, nie moÅe powstrzymywaÄ historykÃw przed rzetelnym opisywaniem przeszÅoÅci. Nie jest Åatwo, czasem spotyk
ajÄ mnie rÃÅne psikusy i przykroÅci. Ale nikt nie obiecywaÅ, Åe bÄdzie tylko sÅodko. CaÅy czas funkcjonujÄ poza placÃwkami naukowymi i jakoÅ sobie radzÄ. Bo historia nie jest dla mnie zawodem, tylko pasjÄ i sposobem na Åycie. Tak Åatwo siÄ nie zniechÄcÄ.

* Wywiad ukazaÅ siÄ w czerwcowo â lipcowym numerze Biuletynu informacyjnego Åwiatowego ZwiÄzku ÅoÅnierzy AK




------------------------------------------------------------------ STOP KUPOWANIU W NIEDZIELE!!! Pamietaj abys dzien swiety swiecil Nie czyn drugiemu, co tobie nie mile http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart93259923 ------------------------------------------------------------------



Reply via email to