Witam,
Mnie osobiscie od poczatku sprawa wydawala sie podejrzana - wszystko
niniejszym wskazuje na powrot w Polsce ponownie do tradycyjnych, dobrze
sprawdzonych metod stalinowskich. Tym chetniej posylam na liste owe
oswiadczenie, iz, jak z niego wynika - w prasie go nie uswiadczy. Niechaj
wiec internet przydaje sie do czegos. zb.
___
From: "Miecz - Sawomir" <[EMAIL PROTECTED]>
Newsgroups: pl.listserv.dziennikarz
Subject: Antynopowska prowokacja w Lodzi -- Stanowisko Narodowego
Odrodzenia Polski z dnia 23 marca 2000 r.
Date: Sat, 25 Mar 2000 02:15:09 -0500
Antynopowska prowokacja w Lodzi
Stanowisko Narodowego Odrodzenia Polski
z dn. 23.03.2000 r.
W godzinach wieczornych 21 marca 2000 r. w Lodzi, na
murach domu, w ktorym zamieszkuje Marek Edelman
(budowniczy Polski "ludowej", obecnie senior Unii Wolnosci)
pojawily sie napisy "Jude raus" "NOP" oraz swastyka.
Najpierw "Gazeta Wyborcza", a za nia pozostale media
(rozglosnie radiowe i telewizyjne) niedwuznacznie oskarzyly
o ten czyn Narodowe Odrodzenie Polski. Przez caly dzien
(22.03) wiadomosci i serwisy informacyjne pelne byly
oswiadczen potepiajacych NOP, nie zwrocono sie jednak do
przedstawicieli naszej partii o skomentowanie stawianych
nam zarzutow. Uczynily to jedynie telewizja TVN oraz
Polskie Radio, lecz kierownictwa tych stacji wstrzymaly
emisje stanowiska NOP. Przedstawiamy je wiec w formie
niniejszego oswiadczenia.
Ten jest winien, kto ma z czynu korzysci. Czy polska partia
polityczna Narodowe Odrodzenie Polski mogla odniesc jakies
korzysci z namalowania na murach domu nic nie znaczacego
zydowskiego dzialacza komunistycznego wrogiego mu napisu
w jezyku niemieckim, ozdobionego dodatkowo nazistowskim
i antypolskim emblematem? Nie! Ktoz zdrowy na ciele
i umysle moze w sposob odpowiedzialny twierdzic, ze
NOP -- organizacja narodowa i katolicka (a wiec kierujaca
sie zasadami przeciwstawnymi do doktryny narodowego
socjalizmu) -- uczestniczaca w zyciu spolecznym,
politycznym i samorzadowym Kraju nie ma juz naprawde nic
innego do zrobienia, jak kierowac swoich dzialaczy do tego
typu akcji i to po to tylko, by strzelic sobie samobojczego
gola, umieszczajac nazwe partii obok obcego i wrogiego
Polakom symbolu swastyki. Jaki mielibysmy w tym cel, co
chcielibysmy w ten sposob osiagnac?
Faktem jest, ze sciany jednego z lodzkich budynkow zostaly
wymalowane. Nie pierwszy to dom, ktory upstrzony zostal
napisami - i zapewne nie ostatni. Wspolczesna mlodziez
zamiast rozpisywac sie na tablicach szkolnych, woli czynic to
na ulicach naszych miast. Jest to moda nieestetyczna, czesto
niesmaczna, lecz w sumie niezbyt grozna. Ten konkretny
przypadek jest jednak zdecydowanie zadziwiajacy.
Zastanawia bowiem cudowne "zgranie" autorow
wspomnianych napisow z reakcja dzialaczy lodzkiej Unii
Wolnosci i "Gazety Wyborczej". Oto nieznani sprawcy
wypisuja niemieckie haslo antyzydowskie na tyle wczesnie
(choc mlodziez bawiaca sie w scienne malowanki do "pracy"
wyrusza zwykle pozno w nocy), by moglo zebrac sie
kierownictwo miejscowej Unii Wolnosci, ktoremu z kolei
udaje sie opracowac odpowiednie oswiadczenie na tyle
szybko, by moglo ono trafic do wlasnie zamykanego numeru
"Gazety Wyborczej". Niezwykle usluzni nazisci musza
mieszkac w Lodzi i niezwykle sprawni sa w tym miescie
politycy i dziennikarze!
Skoro srodowiska demoliberalne z faktu pisania na murze
uczynily sprawe polityczna, ba, zapowiedz nowego
holocaustu ("najpierw pisza, a potem morduja" - Marek
Edelman w wypowiedzi dla TVP 1), to faktycznie wypada
zapytac: ktoz jest winien? Oczywiscie - zawsze ten, kto ma
z przestepstwa korzysc.
Od kilku miesiecy przez lamy post- i ex-komunistycznych
gazet ("Wprost", "Trybuna", "Gazeta Wyborcza") przetacza
sie fala atakow na Narodowe Odrodzenie Polski. Kroluja
klamstwa, falszywki i pomowienia. Powraca scenariusz
z konca roku 1996. Wtedy rowniez zaczelo sie od serii
medialnych napasci na NOP, potem byly masowki
"antyfaszystowskie" organizowane przez dzialaczy UW, UP
i PPS, na ktorych domagano sie delegalizacji "faszystowskiego
NOP". Aktywnosc siegnela szczytu w dniu 11 listopada '96,
gdy darmowymi autokarami dowieziono do Stolicy
"spontanicznie" oburzona "mlodziez antyrasistowska", by ta
uderzyla w 11 Listopadowa manifestacje Narodowego
Odrodzenia Polski. Demonstracji nie rozbito, "faszysci" nie
dali sie sprowokowac do ulicznej bijatyki -- mlodzi
"antyfaszysci" wyladowali wiec swoj rewolucyjny gniew na
warszawiakach, grabiac ich oraz niszczac siekierami, lomami
i lancuchami srodki komunikacji miejskiej i prywatne
samochody. I nie udalo ukryc sie tego przed opinia publiczna -
- zdezorientowana szybkoscia zdarzen telewizja publiczna
relacjonowala ten festyn "antyfaszystowski" niemal na
goraco. Erupcji takiej aktywnosci nie zdzierzyly wowczas
nawet partie patronujace "antyrasizmowi" -- wstrzymano wiec
dotacje, cofnieto opieke i na lat kilka zaniknela dzialalnosc
"antyfaszystowska" w naszym Kraju. Dop