Re: moze by ograniczac bajty zamiast linijek?
Wlodzimierz Holsztynski <[EMAIL PROTECTED]> proponuje ograniczac bajty: } Chodzi mi o ewentualna/ czytelnosc dluzszych listow. } Przy ograniczeniu liczby linijek } autorzy bede unikac krotkich i pustych linijek, przez co straci } czytelnosc artykulow, ucierpi estetyka (a dlugie listy i tak sa } trudne do przeczytania :-) } Co gorsza (! :-), dlugie linijki sa/ trudne do cytowania, Wszystko sie zgadza, ale automat (Listserv) jeszcze takiej opcji nie ma. W P.S. Sa tylko trzy opcje Listserv-era, ktore dotycza limitowania: Limits - maksymalna liczba subskrybentow (nie dotyczy) Long-Lines - pozwala na dlugie linijki (opcja jest wlaczona) Sizelim - ogranicza ilosc linijek (do 321, kiedys, dawno temu 250)
"biedka amerykanka" -- wlod, 2000-09-06
-- biedka amerykanka "elektrycznosc na wzgorzach przed nami zainstalowal moj ojciec-inzynier" a ponad wzgorzami San Jose nocne niebo migocze masz korzenie dziewczyno (a ja lisc bezdrzewny zawsze i wszedzie daleko od domu) patrzymy w gore czekamy na znak nic z tego pora sie zegnac a ona lezy na wznak w oczach pol setki amerykanskich gwiazd wlod, 2000-09-06
2 wiersze -- wlod, 2000/09/5-6
-- noc glosno rozzalony tramwaj jak sen przyplywa i odplywa z przystanku zawsze ten sam srodmiejski plac jak opuszczony teatr kula dum-dum z^ebra bum-bum groch o sciane stuk-stuk wlod, 2000/09/5-6 nastepna fala czastka wody ta sama obcy brzeg nie odnajdziesz mnie wlod, 2000-09-06
Re: Rodzina versus homoseksualizm
Andrzej Szymoszek: > > Ja, niby jeszcze gorszy "liberal", akurat o "kochajacych inaczej", > > jeszcze mniej wiem, ale nie posunalbym sie tak daleko, by sugerowac > > im brak uczucia w ich zwiazkach. Podejrzewam, ze podobnie, jak my > > hetero tez kochaja. > >Nie sadze, zeby to bylo az takie podobne. Wplywa na to, zgoda, > nie najwlasciwszy dla rozwoju zjawiska panujacy wokol niego > klimat spoleczny. Chyba pojmujesz zbyt idealistycznie te > srodowiska. Praktyka wykazuje co innego. Oczywiscie, nachalny > "pornografizm" i prostytucja wystepuja rowniez wsrod hetero, > ale tu stanowia margines. > Wystepuje przede wszystkim wsrod hetero. To moze margines dla takich tatusiow, jak Ty i ja ale dla panstwa, dla gospodarki to juz powazny biznes. Czy pojmuje zbyt idealistycznie te srodowiska? Alez ja ich wcale nie pojmuje! Uwazam, ze organizujac swoje parady i dni okolicznosciowe, nie narazaja spoleczenstwa tak, jak ogolnie szanowani tatusie, ktorzy lubia male dziewczynki. To wpradzie zjawisko marginalne ale zdazylo juz wstrzasnac sumieniami calych spoleczenstw, np. w Belgii. > > > > > >A podstawmy znow dwie osoby tej samej plci. Mieszkaja > > > razem, bo chodzi im tylko o seks. A jak moga ze soba, to > > > moga i z kazdym innym, dlatego po pierwszej klotni > > > pewnie ten zwiazek im sie rozleci. > > > > A skad, u diabla! ta pewnosc, ze im sie ten zwiazek rozleci?! > > Moze Irek przyniesie Jedrkowi kwiaty i przeprosi, i sie pogodza, i > > beda zyli dlugo i szczesliwie? > >Moze i taktego typu zwiazki sa jednak trudne. > A skad Ty to mozesz wiedziec? Pokaz mi latwy zwiazek hetero a popadne w przygnebienie albo pekne z zazdrosci;-) > > Wyobraz sobie, taka sytuacje: on, odkrywa w sobie, takie > > a nie inne ciagoty. Dowiaduje sie o tym rodzina i wywala chlopaka > > na zbity pysk. Chlopak odchodzi w sina dal i samodzielnie do czegos > > w zyciu dochodzi. Powiedzmy zostaje wzietym adwokatem lub > > informatykiem. Poznaje kogos i z tym kims wspolnie mieszka, > > dzielac smutki i radosc, i co pikantniejsze, loze. Ten drugi, > > powiedzmy, poeta, owszem pisze ale tego nikt nie wydaje ale dobrze > > gotuje i porzadek w domu trzyma. I tak lata cale. I obaj sa > > szczesliwi. I maz i ...maz. Pech chcial, ze ten pierwszy wpadl pod > > tramwaj i umarl biedak. Testamentu zrobic nie zdazyl. Tu pojawia sie > > pazerna rodzina, ktorej teraz absolutnie nie przeszkadza, ze syn, > > czy brat byl "pedalem" i przejmuja wszystko. A poeta zostaje > > na lodzie. I zeby podobne rzeczy sie nie zdarzaly, warto by te > > zwiazki potwierdzic prawnie. A poza tym - niech ci homos tez zobacza > > ile kosztuja rozwody! > >Po pierwsze, Irus, pzy braku testamentu dziedzicza zstepni, > czyli dzieci, a dopiero przy ich braku- wstepni, glownie > rodzice. Wyobraz sobie w Twoim przykladziku, ze tramwajowy > pechowiec, w okresie gdy jeszcze probowal cos z kobietami, > splodzil sliczna coreczke (albo synka), po czym zostawil > dziecko i mamusie (rozwod). I teraz dziecko mialoby > wspoldziedziczyc z poeta? Moze jeszcze fifty- fifty? > >Najprosciej rzecz jasna zawsze sporzadzic testament. Rodzice > jacy by byli niedobrzy i tak otrzymaliby prawo do zachowku, > w koncu jednak wydali go na swiat i ladnych pare lat zajmowali > sie nim. Bracia, siostry nie maja nic do jego majatku. > Oczywiscie, ze najprosciej. Rownie prosto mozna sprawy zwiazkow heteroseksualnych uregulowac. Jak to sie bedzie nazywac - nieistotne. Wazne, ze nie bedzie to nowe niepotrzebne prawo ale zbior przepisow, ktory ulatwi zycie. Nie jestem za tym, zeby takim zwiazkom pozwalac na adopcje dzieci, ani zeby te malzenstwa korzystaly z ulg, jak hetero. Sa kraje, gdzie spoleczenstwa maja zupelnie dobre doswiadczenie z wprowadzeniem podobnych regulacji. >Ale Twoj wymyslony przykladzik nie podwaza mojej opinii co do > meritum. Rodzina jest rodzina, malzenstwo malzenstwem, wazne > to sprawy w prawodawstwie, po co je ruszac. Po co mlodym > ludziom, wchodzacym w dorosle zycie, stwarzac alternatywe- > moze on sie waha? Walczy ze soba? Podobno nikt nie jest > 100% homo ani hetero. Takiemu gejowi trudniej w zyciu, > no wiec niech bedzie swiadom tej trudnosci. To go skloni > w sytuacji wahan 60 na 40 do prob z panienkami, a jak sie > znajdzie odpowiednio sprytna, to przechyli szale. > Ale tylko podobno. Ja jestem 100% hetero i co do tego nie mam watpliwosci i nigdy ich nie mialem, tak mniej wiecej od przedszkola. (Przykladow z "bi" nie bedziemy chyba roztrzasac?) Nie mam jednak takiej pewnosci, jak Ty w tej kwestii. Tak autorytatywnie wypowiadac sie o gejach nie moge. Wole juz moje idealistyczne pojmowanie. >Wiesz Irus jaki ja spokojny i tolerancyjny czlowiek jestem. Co do tego nie mam watpliwosci. > Gdyby mnie jaki gej do chalupy wlazl, ugoscilbym, porozmawial, > nawet bym zone lacniej z nim sama w pokoju zostawil. Nauczyciel? > Prosze bardzo, akurat mam corki, moglby uczyc polskiego, moze > bylby wrazliwy na poezje
Re: Rodzina versus homoseksualizm
Andrzej Szymoszek: /../ >Nie sadze, zeby to bylo az takie podobne. Wplywa na to, zgoda, > nie najwlasciwszy dla rozwoju zjawiska panujacy wokol niego > klimat spoleczny. Chyba pojmujesz zbyt idealistycznie te > srodowiska. Praktyka wykazuje co innego. Oczywiscie, nachalny > "pornografizm" i prostytucja wystepuja rowniez wsrod hetero, > ale tu stanowia margines. Przypuszczam, ze nazwasz 'pornografizm' i prostytucja to, ze tak otwarcie poszukuja partnera. A sie tak zastanawiam o trzech sprawach: 1. Jesli 'oni' tego nie 'robia' tak nachlnie, to napewno nie wiesz, ze sa homos. Z natury rzeczy zakladasz u ludzi, o ktorych nie wiesz, jakie maja preferencje, ze sa hetero. A wiec nie wiesz nawet, jak duzy jest ten 'margines'. Ale moze juz fakt, ze wogole mowia o swoich preferencjach (t.zw. 'outing') jest jest nachalnoscia?:-) 2. To, ze Tobie sie rzuca w oczy ta 'nachalnosc', jest pewnie rowniez z tym zwiazane, ze podrywaja mezczyzni swoim meskim sposobem mezczyzn (z wielkim prawdopodobienstwem, ze moze to Ciebie trafic:). Napewno nie widzisz tego u lesbijek lub kobiet wogole. A wiec nie jest to wlasciwosc homoseksualnej, ale wlasciwosc meska (tak samo jak szukanie 'milosci kupnej' lub czytania, obejrzanie odpowiednich pism/filmow jest u kobiet raczej marginesowo). Tobie sie rzuca w oczy, co kobiety widza na codzien u mezczyzn:) To, ze moze podrywac Ciebie homo nachalnym sposobem w odpowiednim srodowisku, jest tak samo prawdobodobny, jak nachalnosc pewnego typu mezczyzn, jesli widza 'samotna' kobiete w publicznosci. 3. To, co nazwasz 'srodowiska', jest tylko jedna czesc wszystkich homos. Tak samo, jak Tobie nie pokazuje St. Pauli, aby udowodnic podlosci milosci hetero. Z mojego doswiadczenia wiem, ze mozna je spotkac wsrod wszystkich warstw spolecznych: wsrod moich kolegow, gdzie zyja juz mezczyzni 10 lat razem jak stare malzenstwo, slynny spiewak piesni ludowych - ktorego kobiety uwielbiaja nadal, urzednik banku, ktory podarowal swojemu 'chlopakowi' na urodziny wystawna kolacje, albo nawet zwiazek duchownych homoseksualnych w Niemczech. Pozdrowienia Uta
Po dlugich wakacjach
Po dlugich wakacjach mam na reszcie czas sie "uaktywnic". Pozdrawiam wszystkich, ktorych znam i nie znam reg. Piotr
Re: co z tym patriotyzmem
Marek Duszkiewicz: /.../ > A ja bym chcial po prostu zeby Polska byla Polska a nie zgraja > grajkow nie wiadomo skad. /.../ > > Marek D. Problem w tym, ze tym "byciem" Polski Polska, nigdy tak prosto nie bylo. W XIX wieku, pewien Austriak czy Niemiec mieszkajacy w Krakowie, poszedl do powstania bic sie ramie w ramie z Polakami o wolna Polske. Odchodzac zostawil rodzicom list po niemiecku. Owczesnym Polakom wcale to nie przeszkadzalo. Jak w takim razie ma wygladac nasza reprezentacja? Mamy grzebac w rodowodach naszych sportowcow "w tyl, az do Lokietka"? Irek
Re: Rodzina versus homoseksualizm
On 5 Sep 00 at 15:24, Irek Zablocki wrote: > Nie wiem, co Ty, Jedrek, jadles dzisiaj na obiad i czym > popijales, ale napisales cos takiego: Pisalem przed obiadem. Popitke tez zostawilem na pozniej. > >Ja, niby taki "liberal", akurat w tej dziedzinie jestem nieco > > konserwatywny. Dobrze Pan wyzej napisal: seks winien byc sprawa > > intymna, osobista, dyskretna. Jesli wiec siedzi w miejscu > > publicznym, powiedzmy na lawce w parku, dwoje ludzi plci > > odmiennych, trzymaja sie za rece, patrza sobie w oczy, > > to mowimy: chodzi o milosc. A zobaczmy w takiej sytuacji > > dwie osoby tej samej plci: im chodzi o pozadanie, o seks, > > to juz jest "gra wstepna"! > > > Ja, niby jeszcze gorszy "liberal", akurat o "kochajacych inaczej", > jeszcze mniej wiem, ale nie posunalbym sie tak daleko, by sugerowac > im brak uczucia w ich zwiazkach. Podejrzewam, ze podobnie, jak my > hetero tez kochaja. Nie sadze, zeby to bylo az takie podobne. Wplywa na to, zgoda, nie najwlasciwszy dla rozwoju zjawiska panujacy wokol niego klimat spoleczny. Chyba pojmujesz zbyt idealistycznie te srodowiska. Praktyka wykazuje co innego. Oczywiscie, nachalny "pornografizm" i prostytucja wystepuja rowniez wsrod hetero, ale tu stanowia margines. > >Gdzies mieszkaja razem dwie osoby plci przeciwnej. Wiadomo, > > ze chodzi o seks. Ale jakos ta sprawa nie wybija sie > > na pierwszy plan. Zwlaszcza szacunek budzi fakt zawarcia > > przez te osoby zwiazku malzenskiego. Seks jest waznym > > czynnikiem, dla ktorego do tego dochodzi, ale nie > > tylko: uczucie, wspolne sprawy, wspolne przedsiewziecia, chec > > zalozenia rodziny, domu, posiadanie dzieci, odpowiedzialnosc > > za nie i wzajem za siebie. > > > >A podstawmy znow dwie osoby tej samej plci. Mieszkaja > > razem, bo chodzi im tylko o seks. A jak moga ze soba, to > > moga i z kazdym innym, dlatego po pierwszej klotni > > pewnie ten zwiazek im sie rozleci. > > A skad, u diabla! ta pewnosc, ze im sie ten zwiazek rozleci?! > Moze Irek przyniesie Jedrkowi kwiaty i przeprosi, i sie pogodza, i > beda zyli dlugo i szczesliwie? Moze i taktego typu zwiazki sa jednak trudne. > > I jak w ogole wyslac > > do nich dziecko celem pozyczenia soli. Jak ich > > nazwac? Przyjaciele? No wlasnie, przyjaciele. Jakos > > niezobowiazujaco. Ale oni moze chcieliby jeszcze czegos > > w rodzaju aktu prawnego, potwierdzajacego ich zazylosc? > > Znow: chca aktu, aby prowokowac, miec napisane na > > czole: jestem homoseksualista. > > > Wyobraz sobie, taka sytuacje: on, odkrywa w sobie, takie > a nie inne ciagoty. Dowiaduje sie o tym rodzina i wywala chlopaka > na zbity pysk. Chlopak odchodzi w sina dal i samodzielnie do czegos > w zyciu dochodzi. Powiedzmy zostaje wzietym adwokatem lub > informatykiem. Poznaje kogos i z tym kims wspolnie mieszka, > dzielac smutki i radosc, i co pikantniejsze, loze. Ten drugi, > powiedzmy, poeta, owszem pisze ale tego nikt nie wydaje ale dobrze > gotuje i porzadek w domu trzyma. I tak lata cale. I obaj sa > szczesliwi. I maz i ...maz. Pech chcial, ze ten pierwszy wpadl pod > tramwaj i umarl biedak. Testamentu zrobic nie zdazyl. Tu pojawia sie > pazerna rodzina, ktorej teraz absolutnie nie przeszkadza, ze syn, > czy brat byl "pedalem" i przejmuja wszystko. A poeta zostaje > na lodzie. I zeby podobne rzeczy sie nie zdarzaly, warto by te > zwiazki potwierdzic prawnie. A poza tym - niech ci homos tez zobacza > ile kosztuja rozwody! Po pierwsze, Irus, pzy braku testamentu dziedzicza zstepni, czyli dzieci, a dopiero przy ich braku- wstepni, glownie rodzice. Wyobraz sobie w Twoim przykladziku, ze tramwajowy pechowiec, w okresie gdy jeszcze probowal cos z kobietami, splodzil sliczna coreczke (albo synka), po czym zostawil dziecko i mamusie (rozwod). I teraz dziecko mialoby wspoldziedziczyc z poeta? Moze jeszcze fifty- fifty? Najprosciej rzecz jasna zawsze sporzadzic testament. Rodzice jacy by byli niedobrzy i tak otrzymaliby prawo do zachowku, w koncu jednak wydali go na swiat i ladnych pare lat zajmowali sie nim. Bracia, siostry nie maja nic do jego majatku. Ale Twoj wymyslony przykladzik nie podwaza mojej opinii co do meritum. Rodzina jest rodzina, malzenstwo malzenstwem, wazne to sprawy w prawodawstwie, po co je ruszac. Po co mlodym ludziom, wchodzacym w dorosle zycie, stwarzac alternatywe- moze on sie waha? Walczy ze soba? Podobno nikt nie jest 100% homo ani hetero. Takiemu gejowi trudniej w zyciu, no wiec niech bedzie swiadom tej trudnosci. To go skloni w sytuacji wahan 60 na 40 do prob z panienkami, a jak sie znajdzie odpowiednio sprytna, to przechyli szale. Wiesz Irus jaki ja spokojny i tolerancyjny czlowiek jestem. Gdyby mnie jaki gej do chalupy wlazl, ugoscilbym, porozmawial, nawet bym zone lacniej z nim sama w pokoju zostawil. Nauczyciel? Prosze bardzo, akurat mam corki, moglby uczyc polskiego, moze bylby wrazliwy na poezje...akurat wczoraj ogladal
moze by ograniczac bajty zamiast linijek?
On Tue, 5 Sep 2000 23:22:53 -0600, Witold Owoc <[EMAIL PROTECTED]> wrote: > >Ach, ktos sie pytal o 321 linii. Wyniklo to policzenia >50 listow po 66 znakow w linii * X linii = 1 MegaBajt > >WO Witku, proponuje ograniczac bajty. Chodzi mi o ewentualna/ czytelnosc dluzszych listow. Przy ograniczeniu liczby linijek autorzy bede unikac krotkich i pustych linijek, przez co straci czytelnosc artykulow, ucierpi estetyka (a dlugie listy i tak sa trudne do przeczytania :-) Co gorsza (! :-), dlugie linijki sa/ trudne do cytowania, przy cytowaniu wydluzaja sie jeszcze bardziej (co prawda, gdy o mnie chodzi, to je pracowicie przelamuje na nowo, dbajac o czytelnosc). Pozdrawiam, Wlodek