Re: jeszcze o MCD
W. Glowacki: Ciagle zainteresowanym tematem "wscieklych" krow polecam dobry artykul pod= =20 http://www.cleveland.com/news/index.ssf?/news/pd/w03madco.html I jako ze strona jest tylko aktualna 24 godziny, to na wszelki wypadek=20 puszczam caly artykul. Wiem, ze p.Uta byla dosyc zainteresowana cala=20 sprawa, sadze wiec, ze ten artykul zwroci jej uwage. Niestety, jest po=20 angielsku i dosyc smutny. Pozdrawiam, W.Glowacki /../ Dziekuje za artykul(i rowniez za poprzedni list). Rzeczywiscie smutno. A u nas w stolowce wycofali wszystkie dania z wolowiny... Uta __ Die Fachpresse ist sich einig: WEB.DE 15mal Testsieger! Kostenlos E-Mail, Fax, SMS, Verschlüsselung, POP3, WAPtesten Sie uns! http://freemail.web.de
Wirtualna wystawa
W celu zrekompensowania mojej ostniej *kwaskowatej* wiadomosci zapraszam na wirtualna wystawe: http://home2.swebase.com/eurofresh-se/blochpage/ po uruchomieniu bedzie to. www.eurofresh.se/blochpage Z pozdrowieniami Jacek Gancarczyk
J Przystawa vs. J A Majcherek
Zalaczam do wiadomosci Panstwa polemike J. Przystawy z artykulem J. A. Majcherka "Ordynacja a demokracja", ktory ukazal sie w "Rz" 28 listopada 2000r. tjk -- Jerzy Przystawa Nie straszcie nas ciagle postkomuna! Przez 10 lat eksperymentowania z ordynacja proporcjonalna (OP) na wlasnej skórze dobitnie poznalismy najrózniejsze wady tego systemu: niestabilnosc i slabosc rzadów; rozbuchane partyjniactwo, które nie liczy sie wcale z dobrem kraju lecz dba tylko o interesy klanów partyjnych; faktyczne pozbawienie obywateli biernego prawa wyborczego i zredukowanie ich praw do prawa glosowania; niemal kompletny zanik odpowiedzialnosci w zyciu publicznym i politycznym - te liste mozna kontynuowac. W efekcie mamy frustracje spoleczna i poglebiajace sie zniechecenie do demokracji, niemoznosc zbudowania spoleczenstwa obywatelskiego. System wyborczy reprezentacji proporcjonalnej odziera posla z odpowiedzialnosci osobistej. Czyni zen maszynke do glosowania, a nie myslacego i czujacego czlowieka". Tak pisal swiatowej slawy filozof i politolog austriacki Karl Popper (The Economist, marzec 1988). Co raz wiecej Polaków dochodzi do przekonania, ze ordynacja proporcjonalna jest podstawowa wada ustrojowa polskiej demokracji i ze bez radykalnej naprawy systemu wyborczego nie ma mowy o naprawie Rzeczypospolitej. Podczas tzw. prawyborów prezydenckich w Nysie, 24 wrzesnia b.r., 74% wyborców, zapytywanych w tej sprawie przez ankieterów Osrodka Badan Wyborczych, odpowiedzialo, ze sa za wprowadzeniem jednomandatowych okregów wyborczych (JOW). 27 listopada, w programie radiowym "Puls Trójki", wszyscy radiosluchacze, którzy dodzwonili sie do studia, wypowiadali sie jednoznacznie przeciwko obecnemu systemowi wyborczemu. Co raz wiecej osób domaga sie odpowiedzi na pytanie: dlaczego w Polsce nie ma prawa bytu ordynacja wyborcza, jaka od stuleci posluguja sie najwyzej rozwiniete demokracje, takie jak brytyjska czy amerykanska? Próby odpowiedzi na to pytanie, na lamach "Rzeczpospolitej", podjeli sie ostatnio dziennikarz niemiecki Klaus Bachmann ("Budowanie demokracji na skróty", "Rz" z 10-12 listopada) i Janusz A. Majcherek ("Ordynacja a demokracja", "Rz" z 28 listopada). Obaj ci adwokaci OP wywodza, ze JOW doprowadzilyby w Polsce do jeszcze gorszej sytuacji niz jest w tej chwili i rysuja czarny scenariusz takiej transfomacji. W odróznieniu jednak od nas, propagatorów idei JOW, którzy nasza propozycje wspieramy bogatym doswiadczeniem krajów, w których takie ordynacje obowiazuja, nasi adwersarze nie podaja przykladów panstw, w których wprowadzenie jednomandatowych okregów wyborczych doprowadziloby do sugerowanych przez nich nieszczesc. Spróbujmy zatem przyjrzec sie logice tych wywodów. Poniewaz artykul K. Bachmanna doczekal sie juz riposty na lamach "Rz", zajme sie tutaj tylko przepowiedniami J. A. Majcherka. W artykule tego ostatniego doliczylem sie trzech podstawowych zarzutów wobec propozycji JOW: (1) "w wyborach proporcjonalnych przewazajaca wiekszosc glosujacych znajduje potem przedstawicieli popieranego przez siebie ugrupowania w parlamencie, przy wiekszosciowej obsadzie mandatów jest inaczej"; (2) nastapilaby niebezpieczna polaryzacja sceny politycznej na dwa bloki historyczne postkomunistyczny i postsolidarnosciowy; (3) wybory wygralby bezapalecyjnie SLD i zmonopolizowalby calkowicie wladze polityczna w Polsce. Poza tymi grozbami Autor rozprawia sie jeszcze z teza, ze ordynacja wiekszosciowa stanowi panaceum na wszelkie bolaczki naszego zycia spolecznego. Ten ostatni argument jest typowym strzalem kula w plot, gdyz uczestniczac aktywnie w Ruchu na Rzecz JOW nie slyszalem jeszcze, zeby zwolennicy tego postulatu uwazali JOW za lekarstwo na wszystkie choroby. Z luboscia jednak rozwodza sie nad tym przeciwnicy JOW, a J.A. Majcherek poswieca rozprawie z teza, która sam wysuwa ok. 1/3 swego tekstu. Niepotrzebnie. Tak jak amputacja zgangrenowanej nogi - konieczna dla uratowania zycia delikwenta - nie uleczy astmy czy syfilisu, tak i wprowadzenie JOW bedzie tylko usunieciem podstawowej wady ustroju Rzeczypospolitej, tak jak 200 lat temu nasi przodkowie rozprawili sie z liberum veto. Tylko tyle i az tyle. Argument (1), ze OP daje lepsza reprezentacje wiekszosci wyborców, podczas gdy JOW, zdaniem Majcherka prowadzi do efektu przeciwnego, poruszyl mnie do tego stopnia, ze zadalem sobie trud sprawdzenia tego horoskopu na przykladzie ostatnich wyborów do Sejmu RP. Na 28.409.054 uprawnionych do glosowania WSZYSCY poslowie obecnego Sejmu uzyskali razem az 6.671.208 glosów, tj dokladnie 23,78%. Poslowie ugrupowania, które obecnie samodzielnie rzadzi Polska, tj. AWS, uzyskali lacznie 2.868.777 glosów , czyli ok. 10% wszystkich wyborców! Oczywiscie, jezeli nadal obowiazuje myslenie dialektyczne, w którym mniejszosc to wiekszosc a wiekszosc to mniejszosc, to dialektyczna racja moze byc po stronie J. A. Majcherka. W przeciwnym razie liczby te calkowicie falsyfikuja jego twierdzenie. W solidnie
Sprawa Geborskiego
Polecam bardzo, chociaz po angielsku.Pochodzi z kanadyjskiego National Post z dnia 4 grudnia, tego roku. W.Glowacki War crimes trial creates furor Pole to be prosecuted for deaths of Germans BY JUSTIN SPARKS PRAGUE The trial of a78-year-old Pole accused of killing thousands of German civilians in the aftermath of the Second World War is set to become the first in a series of court cases in which Germans are seen as the victims, instead 6f the perpetrators, of Nazi-related crimes. The trial, scheduled to begin early next year in the Polish city of Opole, has created a furor over a part of history Poland would like to ignore. Czeslaw Geborski, the accused, is said to have systematically raped, tortured and murdered German civilians while serving as commandant of the Lambinowice concentration camp in Silesia, where Germans living in the region were interned after the war. Franciszek Lewandowski, one of the prosecutors, said, "The main charge we are bringing against him is that he ordered a building in the camp to be burned down, killing 48 people. As people tried to escape the flames, he personally shot them or had them flung back inside." The concentration camp was built by the Nazis to house Allied prisoners of war. For most Poles, it is inextricably associated with wartime atrocities committed by the Germans. The trial is set to reverse those roles and portray a Pole as the villain, something unacceptable to many who lived through the German occupation and the deaths of about three million civilian Polish Jews and three million non-Jewish Poles through bombings and concentration camps. Piotr Radziwinowicz, a 72-year-old pensioner whose father was killed during the occupation, said:"The trial should be stopped. In view of what the Nazis did on Polish soil, it was inevitable that some German civilians would be killed in revenge. It was chaos at the end of the war, but we never did anything like the Nazis. They killed millions of Poles." A museum at the Lambinowice concentration camp commemorates the many Poles and Allied PoWs who died there at the hands of the Nazis, but makes scant mention of the thousands of Germans who later suffered the same fate. In the decades following the Al-lied victory, the communists erased such events from their history, and young Poles today know little or nothing about the acts of retribution meted out to German civilians in Silesia and the former East Prussia. Dr. Maruska Svasek, a Central European specialist at Queen's University, Belfast, said, "Hundreds of thousands of German civilians across Central Europe were raped, tortured, killed, or died due to terrible conditions after the war, but communist historiography was simply anti-Nazi and pro-communist, and disregarded the truth about postwar, anti-German crimes." Werner Scholz, a German Silesian who was sent to the camp at the age of eight, with his grand-mother and sister neither of whom survived, believes real reconciliation can never take place between Germans and their Central European neighbours until the "criminals" are brought to justice. "Everywhere you looked in the camp, there were people dead or dying," he said. "If a person wasn't beaten to death, then he simply died of typhus, dysentery or starvation. A cold would be enough to finish him off. These were crimes, like Nazi crimes, and they should be treated in the same way and perpetrators brought to justice." Lambinowice was just one of hundreds of Nazi concentration camps in Central Europe which exchanged its Jewish and Allied PoWs for German soldiers and civilians once the war had ended. About 10 million Germans were expelled from their homes in the region. In Poland alone, between 400,000 and 1.2 million were killed in revenge attacks. The prospect of Lambinowice creating a precedent for the prosecution of postwar acts of retribution has provoked widespread unease. Witold Kulesza of the Central Commission for the Prosecution of Crimes against the Polish Nation said seven more trials are being prepared in Poland. Mr. Geborski's trial, which involves 40 volumes of evidence and more than 300 witnesses, is likely to last up to a year. The Daily Telegraph [4:32 PM 12/5/2000]
Re: Sprawa Geborskiego
"W.G." wrote: Polecam bardzo, chociaz po angielsku.Pochodzi z kanadyjskiego National Post z dnia 4 grudnia, tego roku. Mnie sie skojarzylo. Przepraszam z gory, iz niewlasciwie. Moja corka Alexa mowi czasem o tym, co w szkole. Niedawno wspomniala o ogladaniu w szkole filmu na temat cierpien niemieckich zolnierzy w czasie I wojny. To bylo w okolicy swieta "Remembrance Day". Tak sobie pomyslalem: tylu zolnierzy niemieckich cierpialo i zycie utracilo wtedy. To prawda. Ale kto tym dzieciom powie o cierpieniach ofiar wojny prowadzonej przez tych zolnierzy? Obawiam sie, ze juz nikt im w szkole o tym nie powie. Przez nastepne 100 lat mozna na to nie liczyc. zb. P.s.: Panie Wilhelmie, Pan jest na pewno duzo bardziej wrosniety w tutejsza rzeczywistosc. Dlatego pytam. Czasem mialbym chec cos zrobic z tym uczeniem dzieci w szkole. Jakie sa mozliwosci? Do kogo zglaszac pretensje? Jak te rzeczy funkcjonuja? Jakie sa szanse? Bylbym wdziecznym za pare zdan.
Bush Prezydentem USA od 27 listopada
George W.Bush jest oficjalnie Prezydentem USA od 27 listopada, o czym zespol Sore Losermana plus wszystkie media racza nie informowac. A dlaczego GWB jest prezydentem? Pod: http://www.worldnetdaily.com/readerservice/printer_friendly.php3?item=http://www.worldnetdaily.com/bluesky_dougherty/20001205_xnjdo_its_alread.shtml jest pelne wytlumaczenie, napisane w zrozumialym j.angielskim. Dlaczego natomiast sen. Lieberman i po czesci Al Gore mowia inaczej, to juz kiedys napisalem, ze obaj sa prawdomownymi zawsze wtedy, kiedy sie pomyla. W.Glowacki
Re: Sprawa Geborskiego
Panie Zbigniewie, Pisze tak jak bylo, zupelnie ignorujac ewentualne komentarze, jako ze musze wpasc w temat jakby troche sliskawy(w pewnym stopniu). Pisze oczywiscie o sytuacji w B.C, oraz szkole(-ach) mojego syna, chociaz nie tylko. Ogolnie poziom nauczania historii czy geografii w naszym pojeciu jest gdziez miedzy epoka kamienia lupanego, a ery wyrabiania naczyn miedzianych. praktycznie bez wzgledu na szkoly prywatne czy publiczne. O szczegolach pisac nie bede, ale jezeli dla przykladu nie nauczylibysmy syna czytania atlasu, albo atlasu historii ziemi i cywilizacji, to szukalby np. Lichtesteinu w Afryce(patrz Lesotho), albo by uwazal Wilhelm Zdobywcy za cesarza Niemiec z przelomu XIX wieku. Przyklady drastyczne, ale na lokalnym kanale Rogersa(teraz juz Shaw) byly transmitowane turnieje miedzy szkolne i uczniowie zadawali pytania kolegom). Drugim, bardziej tragicznym wrecz przypadkiem sa nauczyciele, bardzo w sumie upolitycznieni i nie oszukujmy sie, ale bez wlasciwych kwalifikacji, bez motywacji, przywaleni iloscia uczni, papierkowa robota, dodatkowymi mityngami, wedrowkami po sadach i policjach. Ale za to sa upolitycznieni, glownie z punktu widzenia i tolerancji wszelkiej, mozliwej lewizny, wszystkich poszkodowanych, tudziez zakutych lbow- choc nie powodu rycerskosci i odwagi. Jest jeszcze inny powod, a mianowicie calkowite oblewanie spraw przez samych uczniow, majac na mysli zajecia szkolne, uwage na lekcjach, przygotowanie sie do zajec, etc. Znacznie, ale to znacznie jest lepiej w szkolach prywatnych i katolickich, gdzie poziom nauczania jest w porownaniu do szkol panstwowych mniej wiecej taki, jak gora Logan do Mount Everestu. Mam na sumieniu dokladnie 4 powazne interwencje w szkole, dwie posrednie, ale traktujac je z punktu widzenia strategii wojskowej, wszystkie bitwy wygralem, ale wojny to juz nie. Mam takze i nasumieniu piata, ktora trwa do dzisiaj(od 3.5 roku) z kuratorium w sprawie Mouse, jako "wnikliwego wzoru na podejscie do spraw Holocaustu"(?!) Wygralem dwa lata nauczania!! o Anie Frank z nauczycielm i dyrektorem szkoly. Wygralem takze w czesci pogromy, Powstanie Warszawskie i Powstanie w Getcie(w pewnym miejscu bylo nawet na liscie, poparte dokumentami, ktore teraz okazuja sie powoli lekko "wzbogaconymi", a o ktorych pisalem, zreszta nie tylko ja. Tyle ze z drugiej strony barykady). Bylem popierany woluminami Davisa, Liliethala, czesciowo Lorda Gilberta, World War II Polmara and Allena, a takze tutejszymi w sensie wydania Historia ludzkosci z 1993 roku, Atlasem swiata z 1995 roku i uniwersyteckimi zeszytami historycznymi. Wszystkie wspomniane zrodla, oprocz Lilientala czy Shahaka byly w bibliotece szkolnej, o czym nauczyciel nie wiedzial. Brutalnie rzecz biorac, powiedzielismy mu(im) z zona plus jawny magnetofon, ze KLAMIA, po czym to samo dostal, ale lagodniej dyrektor szkoly. Wszystko zostalo spisane, podpisane a kopie wyslane do kuratorium. Na samo wspomnienie robi mi sie mdlo, ale coz. Rownie interweniowalismy w sprawie nauczania o kochajacych inaczej, lezbijkach, etc. Nasza zasada bylo przypomnienie nauczycielom o celowosci ich pracy i obowiazkach, a nie wchodzenia w butami w polityke i wychwalanie chorych zjawisk. Raz nauczyciel postraszyl mnie komisja praw czlowieka, ale po nakreceniu przeze mnie ich numeru, przeszla jej ochota na rozmowe. Musze jednak przyznac, ze od nastepnego dnia przestala sie paradowac z odznaka "I am proud Lesbian". Syn do tej pory, nigdy nikogo nie skrytykowal wzgardliwie za religie, wyglad, poglady, upodobania, itp. Jest po prostu nauczony tolerancji, ale nie popiera, ani sie zgadza z pogladami reprezentowanymi przez takich czy innych. Byl atakowany w zasadzie tylko dwa razy, podczas szkolnej wycieczki do tutejszego centrum CJC na wystawe pt. Polskie pogromy Zydow od X wieku do dzisiaj, i za prowokacje Solidarnosci w 1980 roku(dokladnie akty terroru na kolejach). Mozna robic duzo, ale wygrac do inna sprawa, bowiem do dzisiaj Mouse jest lektura, podobnie jak Pamietniki Anny Frank, genialnosc listy p.S, przewaga homo nad hetero, bialy rasizm, etc. To jest w Vancouver. Natomiast w suburbiach miats jest inaczej, gdzyz ze wzgledu na duza populacje z Pundzabu, zadne tam bajerki o plciach nie chodza, z pogromami wszelkiej masci tez jakby mniej, a nauczycieli chodza bez adnych odznak w klapach-;). Czy warto drzec buzie? Moim zdaniem, zdecydowanie tak. Pozdrawiam, W.Glowacki -- At 09:38 PM 12/5/2000 -0400, you wrote: "W.G." wrote: [...] Mnie sie skojarzylo. Przepraszam z gory, iz niewlasciwie. Moja corka Alexa mowi czasem o tym, co w szkole. Niedawno wspomniala o ogladaniu w szkole filmu na temat cierpien niemieckich zolnierzy w czasie I wojny. To bylo w okolicy swieta "Remembrance Day". Tak sobie pomyslalem: tylu zolnierzy niemieckich cierpialo i zycie utracilo wtedy. To prawda. Ale kto tym dzieciom powie o cierpieniach ofiar wojny prowadzonej przez tych zolnierzy? Obawiam sie, ze juz nikt im w szkole o tym nie powie. Przez