Re: Czerwiec albo dobro

1999-07-08 Wątek Zbigniew J Koziol

On Thu, 8 Jul 1999, Milosz Zielinski wrote:

> [...]
> Wydaje mi sie, ze pod tym wzgledem sie z Panem zgadzamy: albo sie cieszmy, ze
> zyjemy, tu gdzie nam los pozwala i nie narzekajmy, a zwlaszcza nie krytykujmy,
> albo wracajmy, skoro tam jest podobno lepiej.

Witam,

Widocznie mam bardzo wybredne nastawienie do akceptowania cudzych
pogladow, bo nijak nie moge sie zgodzic z tezami ktore pojawiaja sie na
tematy takie jak ten.

Jest dla mnie niezrozumiale zupelnie, dlaczego mialbym albo akceptowac
albo nie akceptowac, lubiec/nie lubiec, cieszyc sie/smucic, tesknic za
Polska lub miec jej dosyc? Dlaczego tylko po jednej z tych mozliwosci?

Mi jest dobrze, gdy tesknie za tym, czego tu nie mam, ciesze sie z tego,
co mam, krytykuje to co ponoc dobre tutaj, chwale to zle (tu lub tam).
Krotko mowiac: mam zamiar nadal narzekac, bo to moje ulubione zajecie i
czuje sie doskonale wlasnie wtedy, gdy widze zdziwione miny u tych, ktorzy
sluchaja mego narzekania. Nie narzekanie samo w sobie jest tym mym
ulubionym zajeciem - predzej prowokowanie pytan i sytuacji. Dopiero bowiem
wtedy gdy widze wcale nie proste zagadki do rozwiazania - wtedy dopiero
czuje sie dobrze: fizyka nie polega na tym, aby znalezc, lecz na tym, aby
szukac. Tak samo i z szukaniem sensu i uzasadnien w zyciu. Byc moze
praktykowanie narzekania nie zalicza sie do zachowan podnoszacych nasza
range w gronie towarzyskim, ale wyrzekanie sie jego zupelnie uznaje za
malo tworcze. Poniewaz zas kontaktow towarzyskich w zasadzie niemal nie
posiadam, wiec tym bardziej cenie sobie wszelkie eksperymenty tworcze.

Pozdrawiam,
zB.
Zapraszam do zabawy w kodowanie poczty e-mail: jedyny tego rodzaju znany
mi serwis w internecie wlasnie utworzylem: http://www.iyp.org/3crypt/ .
Big Brother bedzie mial z nim wiele klopotow (a byc moze tez i ja z
nim...).



Re: Czerwiec albo dobro

1999-07-08 Wątek Milosz Zielinski

>
> Jesli ktos mial wybor albo usunac sie z Polski, albo byc usunietym z zycia i
> wybral pierwszy wariant.  To nie bardzo wyobrazam sobie jak mozna powrocic
> do dawnych komunistow chocby chodzacych dzis do kosciola na kolanach,
> sasiadow donosicieli, UBekow serwujacych dzis szybkie dania i jeszcze
> nalezec do tych 78 procent spoleczenstwa wykazujacego poparcie dla post
> komunistycznego rzadu.

Przez ponad 40 lat mieszkalam w Warszawie i w moim najblizszym otoczeniu, zarowno
w rodzinie, jak i wsrod przyjaciol, na szczescie nie bylo czlonkow partii, o
innych paskudztwach nie wspominajac, wiec ten aspekt mnie jakby mniej brzydzi, ale
musze przyznac, ze uwielbienie i poparcie, jakim cieszy sie prezydent "wszystkich
Polakow" (w dodatku namaszczony zaproszeniem do Papamobile na koniec papieskiej
pielgrzymki) doprowadza mnie na przemian do szalu i do rozpaczy, a popieranie
komunistow, wszystko jedno czy bylych, czy post-, czy utajnionych swiadczy tylko o
tym, ze ludzie maja bardzo krotka pamiec.

> Zal mi tylko tych ktorzy opuscili Polske bo im tam bylo zle, a teraz tu tez
> narzekaja i tesknia za powrotem.  Ludzie, chcialbym takim powiedziec,
> polubcie swoj los, bo sami go upiekliscie wg wlasnej receptury.  No bo czy nie
> jest prawda, ze mozna bylo byc dzialaczem w partii (Partii?) i moglo by wam
> byc dobrze i wtedy i dzis?
>

Piszac "kazdy" zastosowalam swojego rodzaju skrot myslowy. Chodzilo mi o te osoby,
ktore bez przerwy narzekaja na kraj, w ktorym sie znalazly, krytykujac w nim
wszystko, co sie da i porownujac kazdy aspekt zycia do Polski. Spotkalam sie nawet
z namietnym atakiem na to, ze w Szwajcarii nie organizuje sie uroczystego
rozpoczecia i zakonczenia roku szkolnego z obowiazkowym bialo-granatowym strojem,
bo dopiero wtedy jest "tak jak powinno".
Wydaje mi sie, ze pod tym wzgledem sie z Panem zgadzamy: albo sie cieszmy, ze
zyjemy, tu gdzie nam los pozwala i nie narzekajmy, a zwlaszcza nie krytykujmy,
albo wracajmy, skoro tam jest podobno lepiej.

Alicja Zielinska