POROZMAWIAC O DEPRESJI (czy i jak leczyc) Padl i taki glos na temat depresji: "Stawiam teze, ze depresja to problem filozoficzno - spoleczny, a nie wylacznie psychiatryczny czy psychologiczny. Wszystkie wiec tak zwane techniki terapii: farmakologia czy psychoterapia nie sa w stanie tak naprawde czlowieka "wyleczyc". To wszystko leczy objawy. Chyba, ze za wyleczenie uwazamy tylko i wylacznie przywrocenie czlowiekowi umiejetnosci jakiegos "trwania" w rzeczywistosci. I tylko tyle. Uwazam, ze "objawowe" leczenie pacjenta pozwoli mu jedynie zapomniec i wyciszyc go. Nie usunie ono jednak podstawowej przyczyny takiego stanu - bolu istnienia i braku sensu istnienia. Jesli juz pomoc ma psycholog, musi byc on duchowym przewodnikiem - troche filozof, troche kaplan. Bez tego wszystko na nic, zagubiony czlowiek bedzie gonil w pietke." Ciekawe ujecie i byc moze duzo w nim racji. Jest jednak rzecz, ktora mnie tu bardzo niepokoi. Wyobrazmy sobie, ze taki "glos" trafia do osoby pograzonej w depresji, osoby ktora w ostatnim odruchu samoobrony decyduje sie szukac u kogos pomocy. Czyta taka opinie - wszystkie alternatywy po kolei zatrzaskuja sie przed nia jako bezuzyteczne, oszukancze nawet. Ni psychiatra, ni hipnoterapeuta, ni psychoterapeuta, psycholog tez nie, bo jeszcze nie filozof i kaplan... Wiec kto i jak ma tej osobie pomoc?! Ona zgodzi sie z diagnoza, ze zgubila sens zycia. Tylko jak i przy czyjej pomocy ma go teraz odnalezc? Studiujac filozoficzne dziela, modlac sie zagorzale, wstepujac do sekty, gdzie inni beda myslec i za nia decydowac?!... Moze nawet i juz to robi, tyle ze wlasnie goni w pietke - znalezc utracony sens zycia, nie taka to prosta sprawa. Latwiej budowac od nowa niz rekonstruowac cos, co istnialo i zostalo zburzone. Jest to mozliwe, ale to dluga droga odnawiania sie wiary. Wiary zarowno w sensie religijnym, jak i "laickiej" - etycznej - utraconej wiary we wpojone i uznawane dotad wartosci. Zaden psycholog, nawet "psycholog - filozof i kaplan" nie zrobi tego w miejsce pacjenta. Moze co najwyzej wskazac mu drogowskazy - idz tedy, kieruj sie na to albo na tamto, bedzie ci latwiej. Nie stac na taki niewymierny wprost wysilek religijno- etyczno-filozoficznych poszukiwan osobe zyjaca pod pregierzem choroby i jej dewastacyjnych objawow, takich jak: niepokoj, bezsennosc, pesymizm, brak woli dzialania, chaos mysli, ekstrema emocji, itp. I te objawy trzeba najpierw zniwelowac lub chociaz wyciszyc. Tu trzeba lekarza! Tylko tyle, za to bardzo mocno, chcialam do powyzszego rozumowania dorzucic. Magdalena Nawrocka http://www.geocities.com/Paris/9627