W obronie wlasnej tolerancji (2)
>Dla mnie to, co toleruje nie musi byc gorsze ani lepsze. Jest >"inne"! > >Magda N > Ma pani racje pani Magdo. Pani postawa jest charakterystyczna ludziom o duzym doswiadczeniu i silnej osobowosci. Pani czyjas innosc nie zagraza. Nie tylko nie zagraza fundamentalnym zasadom ale i tym drobnym wierzeniom i przyjemnosciom. Kiedys przeczytalam stwierdzenie ze ludzie o slabej strukturze wewnetrzenej zeby przebrnac przez zycie wszczepiaja sie w juz silnie uzbrojone w zasady i prawidla organizacje. Przykladem moze byc armia. Ustalony porzadek, wiadomo co dobre co zle i co najwazniejsze zawsze jest ktos kto ustawi dzien i podsumuje go. Nie trzeba myslec, miec watpliwosci ...Nie trzeba szukac odpowiedzie. Na wszystko jest odpowiedz... Nie trzeba myslec, miec watpliwosci... Czy pamieta pani bajke o wilku i psie?. Nie zrozumie suty glodnego. Nie zrozumie zniewolony wolnej natury. Mam nadzieje ( na podstawie tekstow ktore pani przedtem pisala) iz odczyta pani moj list tak jak napisalam. Sliwka Prunka
Re: W obronie wlasnej tolerancji (2)
On Wed, 23 Jun 1999 11:34:45 +0200, Grzegorz Swiderski wrote: > >No to przesylam nastepny aforyzm: > >"Kto twierdzi o sobie, ze szanuje wszystkie idee, ten oglasza >gotowosc zdrady swoich przekonan." > >Mikolaj Gomez Davilla Ale Pan ma wybor tych aforyzmow, Panie Grzegorzu - jakby specjalnie, nic po mojej mysli.;-( Nie wszystkie jak leci idee szanuje. Kazda z nich, ktora mi sie napatoczy przymierzam do siebie i tego, co mi pasuje. Niekiedy, po przemysleniu niezbitych argumentow, jestem w stanie odstapic od swoich przekonan. Nie nazwalabym tego jednak "zdrada". Chociaz dla upartego i zlosliwego... Nie takie latki juz mi przypinano.;-) Magda N
Re: W obronie wlasnej tolerancji (2)
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! W srode, 23 czerwca 1999 o godzinie 8:31 rano Pani Magdalena Nawrocka napisala: > On Tue, 22 Jun 1999 20:55:32 +0200, Grzegorz Swiderski wrote: > (...) > > A propos tolerancji przesylam aforyzm: > > > > "Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic > > wiecej nie zasluguje." > > > > Mikolaj Gomez Davilla > > Nieladny ten aforyzm!:-( Zaklada perioratywna ocene tej > postawy - toleruj zlo konieczne. > Dla mnie to, co toleruje nie musi byc gorsze ani lepsze. Jest > "inne"! Bo nie musi byc wcale takie jak ja. Jak ten > przykladowy kat czy lesbijka. Ich zycie, ich wybory. > (...) No to przesylam nastepny aforyzm: "Kto twierdzi o sobie, ze szanuje wszystkie idee, ten oglasza gotowosc zdrady swoich przekonan." Mikolaj Gomez Davilla Z powazaniem, Grzegorz Swiderski http://www.datapolis.pl/grzes/
Re: W obronie wlasnej tolerancji (2)
On Tue, 22 Jun 1999 20:55:32 +0200, Grzegorz Swiderski wrote: >Pozdrawia Grzegorz Swiderski! >We wtorek, 22 czerwca 1999 o godzinie 4:14 po poludniu >Pan Andrew M. Sikorski napisal: > >> Magdo, >> Podalas nam wielka porcje swojej duszy dowodzac tolerancji >> wobec homo. Ale z tolerancja, to jak z dobrymi manierami: >> jesli musisz udowadniac ze je posiadasz, to znaczy ze ich nie >> masz. >> >> Sa na to inne sprawdziany niz deklaracje.:-) albo raczej :-( > >A propos tolerancji przesylam aforyzm: > >"Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic >wiecej nie zasluguje." > >Mikolaj Gomez Davilla > Nieladny ten aforyzm!:-( Zaklada perioratywna ocene tej postawy - toleruj zlo konieczne. Dla mnie to, co toleruje nie musi byc gorsze ani lepsze. Jest "inne"! Bo nie musi byc wcale takie jak ja. Jak ten przykladowy kat czy lesbijka. Ich zycie, ich wybory. Andrzejowi: dobrych manier to sie u mnie tak czy inaczej nie dopatrzysz.;-) Natomiast co do tolerancji niczego nie udawadnialam, a jedynie - sprowokowana - poszerzylam moj punkt widzenia. "Moja tolerancja" to sprawa wylacznie mojego wgladu na pewne aspekty zycia. Oraz mojego sumienia, a drugiemu od mojego sumienia wara. Nie wciskam nikomu wlasnego punktu widzenia na sile i nie zgadzam sie, aby ktokolwiek bral mnie na bezczelne cenzurowanie. I wlasnie to wkurzylo mnie najbardziej, ze ktos zmuszal mnie do uzasadniania czegos, co tak, jak mowisz, albo jest albo nie ma. Nikomu nie jestem winna tak zwanego zdania racji. z pozdrowieniem dla obu Panow, Magda N
Re: W obronie wlasnej tolerancji (2)
Pozdrawia Grzegorz Swiderski! We wtorek, 22 czerwca 1999 o godzinie 4:14 po poludniu Pan Andrew M. Sikorski napisal: > Magdo, > Podalas nam wielka porcje swojej duszy dowodzac tolerancji > wobec homo. Ale z tolerancja, to jak z dobrymi manierami: > jesli musisz udowadniac ze je posiadasz, to znaczy ze ich nie > masz. > > Sa na to inne sprawdziany niz deklaracje.:-) albo raczej :-( A propos tolerancji przesylam aforyzm: "Tolerowac nie znaczy zapomniec, ze to co tolerujemy na nic wiecej nie zasluguje." Mikolaj Gomez Davilla Z powazaniem, Grzegorz Swiderski http://www.datapolis.pl/grzes/
Re: W obronie wlasnej tolerancji (2)
Magdo, Podalas nam wielka porcje swojej duszy dowodzac tolerancji wobec homo. Ale z tolerancja, to jak z dobrymi manierami: jesli musisz udowadniac ze je posiadasz, to znaczy ze ich nie masz. Sa na to inne sprawdziany niz deklaracje.:-) albo raczej :-( Andrzej
W obronie wlasnej tolerancji (2)
"To co tu "spiewasz" na temat homoseksualizmu jest mieszanka uprzedzen, insynuacji, nieprecyzyjnosci, zbednej emocjonalnosci. Co tu duzo mowic - zaklamanie i wrogosc. Trudno sie z kims takim dyskutuje. Twoja tolerancja jest pozorna, sprowadzajaca sie do stwierdzenia - twoj tylek, twoj klopot." Ja: Moze malo elegancko powiedziane, ze skrucha przyznaje, ale przeciez do tego cala sprawa w gruncie rzeczy sie sprowadza. Nic mi do tego, kto z kim spi i z jakich powodow. To sprawa najbardziej prywatna i intymna kazdego z nas, to nasz wolny wybor i kwita. Tego samego zreszta oczekuje od innych wobec siebie, tez nie zgodzilabym sie, by moje lozkowe uklady (chocby heteroseksualne - zadna roznica!) stanely naglena cenzurowanym. Bo niby z jakiej racji? Uprzedzenia - z reka na sercu do takowych sie nie przyznaje. Mozesz mi wierzyc lub nie, Twoj problem. Uprzedzenie to nieuzasadniona niechec, to niczym nie poparte negatywne nastawienie powstale jedynie na podstawie powzietych z gory przekonan. Nie stwierdzam u siebie zadnych negatywnych nastawien bez pokrycia. Do kogokolwiek! Bez najmniejszego oporu nie tylko, ze konstatuje, ale i autentycznie respektuje czyjs odmienny od mojego sposob na zycie. Chyba ze, na podstawie konkretnych faktow albo obserwacji ocenie, ze taki to a taki sposob bycia nie jest zgodny z moim wlasnym kodeksem moralnym, by dac przyklad - czyjes falszerstwo, zlodziejstwo, itp. Wtedy nie tylko, ze nie bede szanowac takiego czlowieka, najprawdopodobniej nie bede chciala miec z nim w ogole do czynienia, a gdyby okradl mnie osobiscie, nazwe rzecz po imieniu i wskaze go palcem (zloze skarge). Czy mam do tego prawo? Jesli chodzi o dyskutowany tu homoseksualizm, wydaje mi sie, ze jestem faktycznie tolerancyjna, natomiast obserwuje pewne przejawy (jak na przyklad to nagabywanie, podrywanie mlodych chlopcow - chciales, zebym byla bardziej precyzyjna), ktore mi sie absolutnie nie podobaja i nie mysle "tolerancyjnie" przymykac na nie oczu. Wprost przeciwnie - demaskowac, i gdyby tylko pojawily sie na moim prywatnym podworku, bezceremonialnie przeciwstawiac sie im i je zwalczac. Czy mam do tego prawo? Insynuacje - bo Ty je tak chcesz widziec, a ja Ci powiem - obserwacje! Do najglupszych w koncu nie naleze, troche czytam, troche podpatruje, tak sie tez akurat sklada, ze mieszkam pod Paryzem, ktory jest nie takim znowu zasciankiem. Wprost przeciwnie, Paryz jest miastem zlotowym dla wiekszosci francuskich prowincjonalnych homoseksualistow, jako ze o "wolnosc" tu latwiej - tak sami twierdza, slyszalam na wlasne uszy. Nieprecyzyjnosc - moglabym gladko zbic ten zarzut, tlumaczac sie, ze nie znam blizej tego srodowiska. Nie byloby to jednak stuprocentowa prawda, bo znow tak sie akurat sklada, ze mialam nieprzyjemnosc poznania pewnych faktow i mechanizmow z tak zwanego pozakulisowego albo, jak wolisz, "nocnego zycia" tych ludzi i tylko dlatego o tym tu nie mowie, ze sa to sprawy zenujaco szpetne. Emocjonalnosc - tu juz nic nie poradze, jestem taka emocjonalnie naladowana od urodzenia. A szczegolnie, gdy cos mi lezy na sercu albo cos mnie wkurzy. Dla zalagodzenia moge tylko wyznac, ze nie wkurzam sie znowu tak czesto. A co do wrogosci, zycze wszystkim homoseksualistom, by spotykali na swej drodze tylko az "takich wrogow" jak ja. A w heterofobii widze wrogosc. Tyle tylko, ze homoseksualisci wedlug mnie tez sa ksenofobami. Nie tolerowani- nietolerancyjni! I tak sie kolo zamyka. Czy widzisz z niego jakies wyjscie? "Twojatolerancjajest"wyintelektualizowana"w "gazetowyborczym" stylu. Pani Autorka toleruje "odmiencow", ale tylko wtedy, gdy "odmience" zachowuja sie tak, jak Pani Autorka sobie zyczy." Ja (tu juz naprawde wkurzona): Wiesz, co Ci powiem? Chyba troche niepotrzebnie i malo ostroznie wysililes sie na te zlosliwosc z przekasem pod moim adresem - "autorka"! Z duzej litery w dodatku, zeby wyrazisciej wylazla Twoja pogarda. Dziecinada! Nie podobal Ci sie moj "spiewny" felietonik o tolerancji, to rypne Ci po chlopsku (tak chyba lubisz?), co jeszcze moglabym dorzucic na temat tolerancji. W gruncie rzeczy homoseksualisci maja w pupie tolerancje - to dla nich juz stanowczo za malo! To, co dzisiaj z ich strony widzimy, to eskalacja coraz to nowych i coraz dalej idacych zadan. Malo im kluby, dyskoteki, kawiarnie, marsze i przemarsze, chca wiecej. A beda chcieli jeszcze wiecej! W Paryzu w krotkim czasie powstala dzielnica, mozna juz powiedziec: "tylko dla homo". Maja swoja organizacje, bogatych sponsorow, duzo inwencji i nieograniczone ambicje. Ida na calosc, ida na chama, chca walki i walcza. O ile wiem, wyparli juz z tej dzielnicy prawie wszystko, c