Piotr Lipinski cytuje w swoim artykule fragment owczesnego reportazu Bar-
bary Seidler z 20 listopada 1964 roku, kiedy rozpoczynal sie proces:

   Juz wprowadzaja oskarzonych. Miedzy twarzami milicjantow
   podpietych sluzbiscie paskami - twarze tych dziesieciu:
   zmarszczka nad nosem, w poprzek czola, dalej ziemista cera
   i czupryna kedzierzawa, teatralny, zly gest oslaniajacy twarz
   przed kamera, czyjas szyja purpurowa nad rozchylonym
   kolnierzykiem i rzadkie ryzawe wlosy sczesane na lysiejace
   skronie.

Dzis pani Seidler jest ostatnia z zyjacych dziennikarzy relacjonujacych
ten proces. Twierdzi, ze miala klopoty z cenzura. Chciala wyraznie na-
pisac, ze jest przeciwniczka kary smierci. To bylo jednak dla wladzy
absolutnie nie do przyjecia.

   Ale i tak bylam zadowolona, bo przemycilam swoje poglady.
   Cytujac przemowienie mecenasa Bienkowskiego, obronce
   Wawrzeckiego, przedstawilam argumenty przeciwko karze
   smierci.

Barbara Seidler przypomina sobie 12-letnia dziewczynke, corke ktoregos
z oskarzonych, ktora przychodzila na rozprawy.

   Na sale nie mialy wstepu dzieci. Zapamietalam dziewczynke,
   ktora mogla miec 12 lat. Uciekala ze szkoly. Szla w sadzie
   do ustepu, malowala sie, zmieniala sukienke i wkladala buty
   na obcasach. Czekala, az zbierze sie troche ludzi i przemy-
   kala w tlumie do sali rozpraw. Kiedy to zauwazylam, specjal-
   nie szlam do toalety, bralam ja, lekko popychalam przed so-
   ba i zagadywalam milicjantow.

Red Lipinski cytuje tez fragment owczesnego artykulu red.Zygmunta Szeli-
gi z  "Polityki", wskazujacy na przyczyne zla :

   Wszyscy bodaj kierownicy sklepow miesnych, objeci sledz-
   twem, sa albo bylymi wlascicielami dawnych prywatnych
   sklepow miesnych, albo pracownikami tych sklepow lub tez
   wywodza sie z rodzin prywatnych masarzy.

Piotr Lipinski udal sie osobiscie do sadu, gdzie poinformowano go, ze
akta sprawy wciaz leza zmagazynowane w piwnicach warszawskiego
sadu. Kiedy przewodniczacy wydzialu podpisal mu zgode na wglad
Lipinski pomyslal, ze aktor Pawel Wawrzecki ma bujna wyobraznie.

Zabral sie do przegladania tomow. Akt oskarzenia jest, pelnomocnictwa
adwokatow takze. Zaczal szukac pierwszych przesluchan sadowych.
Powinny byc, ale ich nie ma. Zaczal szukac przemowien obroncow.
Tez ich nie znalazl. Mowy prokuratorskiej takze nie bylo. Pisze wiec:

   Przygladam sie dokladniej aktom - piec tomow. Kartki ponu-
   merowane dokladnie, po kolei, zadnej nie brakuje. Ale w pie-
   ciu tomach jest tylko akt oskarzenia, wyrok, wezwania swiad-
   kow, adwokatow. Brakuje najwazniejszego - zapisu rozprawy.

   Czytam w jednym z dokumentow, ze akta sadowe tej sprawy
   powinny liczyc 50 tomow. Co sie wiec z nimi stalo? Tego
   dzis w sadzie nikt nie moze mi wyjasnic. Te piec tomow to
   wszystko co maja. A co z pozarem? Tego tez nikt nie wie.

   Ale jak Wawrzecki prosil o laske ? Czy pisal o dzieciach ?
   Czy czul sie winny ? Czy obiecywal poprawe ?

   W biurze ulaskawien Kancelarii Prezydenta, ktora przejela
   obowiazki, wyjasniaja, ze nigdy u nich nie pozostaje kopia
   prosby o laske. Razem z innymi opiniami wraca do akt sado-
   wych. Ale w sadzie, jak juz wiem, prosby o laske nie znajde.
   Nie zachowala sie rowniez w Sadzie Najwyzszym. Rzecznik
   prasowy informuje, ze zgodnie z prawem dokumenty znisz-
   czono kilka lat temu.

Jeden z bylych skazanych, ktory przezyl wiezienie ma dzis 82 lata.
Powiedzial redaktorowi Magazynu:

   Wedlug mnie wtedy doszlo do wojny wewnatrz partii.
   Niektorzy usilowali wykazac, ze Gomulka prowadzi
   bledna polityke gospodarcza. A Gomulka postanowil
   twardo udowodnic, ze polityka jest dobra, tylko trzeba
   surowo karac. Walczyc z aferzystami ! Powolano prze-
   ciez specjalna komisje z Karkoszka na czele, ktora
   nas rozpracowywala. Znalezli mnostwo nazwisk, ale
   o nich na procesie milczano. Jasno zakreslono krag
   osob, ktore mozna publicznie wskazac, ktorym trzeba
   wytoczyc sprawe.

   Przesluchiwali mnie calymi nocami. Bylem wykonczony.
   Przyznalem sie do winy, bo mi na milicji obiecali lepsze
   warunki w areszcie. Obiecali nawet, ze bede odpowiadal
   z wolnej stopy. Z niczego sie nie wywiazali. Jedni przy-
   rzekali, a potem przyszla inna ekipa sledcza i powiedzia-
   la, ze o zadnych obietnicach nic nie wie.

To tyle na ten smutny, szary i momentami szokujacy temat, do ktorego
sprowokowaly mnie wspomnienia z dziecinstwa aktora Pawla Wawrzec-
kiego.

Na koniec jeszcze wierszyk, bo jak slysze, dowcipy o miesie i
rzeznikach towarzyszyly PRL-owi przez cale jego dzieje :

     Mniej Ochabow, wiecej schabow.
     Nie ma szynki, nie ma gnata,
     Hermaszewski w kosmos lata.
     Nie ma mieska, nie ma serka,
     jak tu lubic wujka Gierka ?
     Gdy zabierze i pasztecik,
     podpalimy komitecik.


Malgorzata

---
* Piotr Lipinski: "Mieso, a w srodku rzeznik", Magazyn GW z 10.06.99.

Odpowiedź listem elektroniczym