No coz, widze, ze przynajmniej jedna osobe zaintrygowala moja
obecnosc we Wroclawiu i jej konsekwencje dla kultury polskiej.
Otoz wyjasniam tej osobie, ze wcale nie trzeba byc z Wroclawia,
zeby byc we Wroclawiu (i na dodatek w kalesonach).
Zdarzalo sie mianowicie w dawnych czasach, iz blizej mi bylo do
Nozowniczej niz do koziolkow. Po prostu miasto nad Odra slynelo w
owe czasy nie tylko z tego, iz bydlil tam pan Szy, wowczas zupelnie
malej wielkosci, ale rowniwez z faktu odbywania sie tam Festiwali
Teatru Otwartego. Byla to jedna z najwiekszych imprez tego rodzaju na
swiecie, ktora na dodatek stanowiala w PRLu jedna z nielicznych oaz
wszelkiej wolnosci, ktorej nam wowczas tak brakowalo, a ktorej obecne mamy
po tzw. dziurki.

Jezdzilo sie zatem do Wroclawia zeby sie plawic i zakosztowac, co]
czynilem w wysoce kuturalnym towarzystwie glownie tamtejszych polonistow.
Jak latwo zgadnac niewiele mialem ci ja z nimi do pogadania. Przynajmniej
do pierwszego piwa byli zupelnie niemozliwi. Te zas spozywalismy pozno w
noc po ostatninm spektaklu. Czegoz sie w koncu mozna bylo spodziewac po
a) pozniejszym pisarzu, b) wybitnym redaktorze radiowym, c) wybitnym
rezyserze filmowym i jego przyszlej malzonce, ktora rowniez parala sie tym
i owym. Prawde powiedziawszy moje wyjazdy do Wroclawia byly glownie
inspirowane przez te ostatnia, wowczas na zaboj we mnie zakochana -
na szczescie dla siebie bez wzajemnosci. Odbila to sobie wychodzac pozniej
za wybitnego rezysera dokaldnie tego samego jak moje imienia (nie
zdradzam niczego, gdyz w Polsce jast przynajmniej trzech wybitnych
rez. o imienieu Waldemar, ktorych zony sie paraly).

Zdarzylo sie wiec ktoregos wieczora, ze stalismy w podziemiach
wroclawskiego ratusza czekajac na spektakl, ktorego glowna atrakcja
mieli byc Japonczycy latajacy po sali zupelnie na golasa. Moi
znajomi dyskutowali o modnym w owczas strukturalizmie i roznych
ogolnych aspektach tzw. kultury. Ja zas stalem milczacy, gdyz na
aspektach nie wyznawalem sie kompletnie, zas na strukturalizmie
o tyle tylko, iz byle w stanie ocenic go jako bulszyt, pic na wode
i fotomontarz ( jak sie pozniej okazalo byla to ocena trafna).
Byla to oczywiscie sytuacja dosc niekomfortowa dla mnie , tym bardzej,
ze rozbieranie sie do rosolu zajmowalo Japonczyko coraz wiecej czasu i
oczekiwanie na spektakl przedluzalo sie. W koncu postanowilem jakos sie]
wywiklac z nieprzyjemnego ukladu, w ktorym to celu udalem sie do
pobliskiego kiosku Ruchu pod pretekstem dokonania jakiegos zakupu.

To byly tluste gierkowskie lata, ale do Wroclawia zwalalo sie na festiwal
tyle luda, ze w kiosku nie bylo prawie niczego z wyjatkiem spirytusu
salicylowego, partyjnej prasy i zapalek. Z trojga zlego postanowilem kupic
zapalki. Nie udalo mi sie jednak zrealizowac tego zamiaru, gdyz w kisoku
nie bylo rowniez  pani kioskarki, a zamiast niej widniala za szybka kartka
z napisem
'zaraz wracam'. Stalem zatem gapiac sie na ow anons, jednak im bardziej
zblizalo sie zaraz tym bardziej pani kioskarka nie wracala. Troche
wkurzony postanowilem dowiedziec sie jak dluga bedzie absencja
sprzedawczymni. W tym celu chwycilem za rekaw jakiegos facia, ktory
walsnie przechodzil obok. Facio wygladal na starca (mial na oko
czterdziestke) nosil brodke i rogowe okularki. Bardzo uprzejmie zapytalem
czy wie moze kiedy kiosk zostanie otwarty. Na co ten odpowiedzial, cytuje:

'O tak na pewno bedzie otwarty, ta pani zaraz przyjdzie'

koniec cytaty.

W tym momencie zauwazylem niezwykle poruszenie wsrod moich polonistow.
Rzucili sie na mnie zasypujac tzw. lawina pytan: 'No i co, co ci
powiedzial?, O co go zapytales?'

Zas kiedy zgodnie z prawda przytoczylem tresc konwersaci popatrzyli na
mnie jak na faceta, ktory zlapal zlota rybke tylko po to, zeby jej
powiedziec zeby sie odpieprzyla. Z ich nieskaldnych, pelnych rozczarownia
zdan zrozumialem, ze rozmawailem z jakims Grotowskim. Sprawdzilem pozniej
w  leksykonie kto zacz i obiecalem sobie, ze w przyszlosci przeprowdze
bardziej rozbudowana konwersacje - konkretnie poprosze o autograf.

Niestety nigdy potem nie dane mi bylo porozmawiac z Mistrzem po raz wtory.
No a teraz to wyglada, ze raczej juz nie bede mial szansy.

w.glaz

P.S. Pani kioskarka rzeczywiscie przyszla za jakis czas, a wiec chyba byl
Grotowski prorokiem.

Odpowiedź listem elektroniczym