Pan Lukasz Pruski zadziwil sie kilka tygodni temu, czy zaskakujacy go wysoki
poziom Poland_L to brak mjw. To samo pytanie zadalam sobie kiedy zapisalam sie
przed bodaj 2 laty, wtedy zastanawialam sie "co by bylo gdyby" -- czasami warto
porwac sie z motyka na slonce.


co zastalam
============
W owym czasie kobiety na P-L pojawialy sie sporadycznie, krolowal gromki smiech
kojarzacy mi sie z pamietanym spod budki z piwem, gwozdziem programu byly
wystepy zrodla inteligencji i humoru oraz pewnego znanego na Internecie anonima
radosnie zasmiewajacego sie, kiedy ktos sie
potknal (wierzcie albo nie, ale znalazl na P-L przychylna publicznosc).

Okresowo pojawialy sie duchy przeszlosci opowiadajace historie-horror o
dobrodusznych gawedziarzach (w ktore raczej nie wierzylam). Odglosy pyskowek na
P-L roznosily sie szeroko, czasami i poza Internet (maz zapytal mnie gdzie tez
ja sie wirtualnie obracam, bo dochodza do niego echa calkiem niewirtualne).

Wielu ludzi, od ktorych mozna byloby sie czegos nauczyc lub po prostu poczytac z
przyjemnoscia, zniknelo.
Byly dyskusje "powyzej", byly referaty na tematy, owszem; atmosfera decydujace o
tym kto, jak i o czym sie pisze nie sprzyjala normalnej rozmowie.


co sie okazalo
==============
W owym czasie nie znalazlam ciekawszego forum polskojezycznego, postanowilam
sprawdzic motyka, czy moze Poland-L jest czytane rowniez przez normalnych ludzi
potrzebujacych przeczytania i napisania w jezyku polskim czegos zwyczajnego, a
czasami i niezwyczajnego i madrego, ale bez walk blotnych.
Okazalo sie, ze owszem, byli tacy ludzie, a i czesc starych bywalcow wrocila.


i co dalej
==========
Widocznie komus to przeszkadza, moze listy utworzone przez i dla "Jedynych
Prawdziwych Patriotow i Bojownikow O" nie sa w stanie pomiescic wszystkich
kandydatow na posiadaczy prawdy absolutnej.

Ted pisal, ze nikt drabiny nie zabiera - owszem, ale trudno malowac w okolicy
gdzie pluja, w koncu nikt nie jest masochista.


Dzis wypisal sie z listy Stefan Grass, gratuluje panu Prezesowi, rozwazajacemu
na glos w tramwaju, czy ten pan obok z przypietymi odznaczeniami to przypadkiem
nie przestepca (to nie insynuacja, bron boze, ja tylko tak sobie, wolno mi w
imie wolnosci slowa).


Ktos z P-L poznany osobiscie zapytal a propos Poland-L "co bys zrobila jadac w
tramwaju w jakims towarzystwie, a nagle dosiadl sie ktos i na glos peroruje ?"
(nie przewidzial wtedy, ze bedzie pluc)

Odpowiedzialam:
jestem na P-L bo chce, nie dlatego, ze nie mam wyboru i musze. w tramwaju
wiedzialabym, ze za chwile wysiade, w skrajnym przypadku wysiadlabym i zabrala
sie nastepnym tramwajem.

na P-L raczej przypuszczam, ze dosiadzie sie wiecej perorujacych, na zasadzie
grona namagnesowanych opilkow zbierajacych sie wokol jednego.




Wysiadam wiec z ulga, zyczac pozostajacym przyjemnej podrozy i aby moje
przewidywania nie spelnily sie --

m.
==

Odpowiedź listem elektroniczym