Wojtek Jeglinski wrote:
> Od rana pachnialy bzy, a ja caly dzien czytalem bardzo stara ksiazke. Teraz,
> gdy ide spac, pod czaszka kolysze sie z boku na bok pytanie.
>
> Wojtek Jeglinski
>
Pachnialy bzy, owszem. Panie Wojtku. Ale zeby ksiazke zaraz od starych
wyzwac. Ba, bardzo starych. To co maja powiedziec inne ksiazki? W tej
ksiazce dalej okazalo sie, jak sie zreszta mialo okazac, a pisal ja niejaki
Edwin A. Abbott, calkiem powazny naukowiec, ze po dowcipnej satyrze na
spoleczenstwo dziewietnastowiecznej Anglii, nasz dwuwymiarowy mieszkaniec
Plaskolandii zaczyna wedrowac po Pointlandzie i Linelandzie, a potem ma wizje
Spacelandu. W ogole to rok jest, ha, 1999! Tam, w tej starej ksiazce mozna sie
doszukac roznych takich starych aspektow. Ze jezeli tacy jestesmy ograniczeni
straszliwie i nie widzimy sto lat temu jaka kobieta jest trojwymiarowa, ani w
ogole nic nawet nie wiemy o czwartym ani piatym wymiarze, to co my w ogole
wiemy. Jakby nie bylo, ksiazka nadal jest podobno jednym z najlepszych wstepow
do wymiarowosci, takze czerepowatosci. Napisana dla zabawy, pozostaje swietna
zabawa geometryczna wsrod roznych zaplakanych.
> What's the point?
Panie Wojtku , ja nie jestem zaden point! &&&&&& No, moze czasami. &&&&&&&&
Ach tam niech mi bedzie, pol na pol. &&&&&&&& Dobrze juz dobrze, nie bede
udawac, wiekszosc czasu jestem point. &&&&&&& Nooo coooo. Jestem point.
Zlosliwy.
em