Jak pamietamy z mitologii greckiej, Kora/Persefona byla corka
 Demeter i zona Hadesa. Pol roku spedzala przy matce na ziemi,
 drugie pol- przy mezu pod ziemia. Nie pamietam, o ktore miesiace
 chodzilo, zreszta Grecy nie znali jeszcze "naszych" miesiecy,
 ale mam taka sobie pogansko- chrzescijanska teoryjke, z ktorej
 wynika podzial roku na miesiace od listopada do konca kwietnia
 i od maja do pazdziernika.

   Weszlismy wiec w polrocze. Ktos moglby powiedziec- polrocze
 smutne. Kto inny, jak ja, w tytule- mistyczne. Polrocze
 religijne. W tym polroczu, oprocz zaczynajacego je swieta
 Wszystkich Swietych, mamy dwa najwieksze swieta Chrzescijanstwa-
 Wcielenia i Zmartwychwstania. W listopadzie pamietamy o zmarlych,
 potem mamy szczegolne okresy Adwentu i Wielkiego Postu, kulminacja
 na Wielkanoc i jeszcze przez kwiecien ten nastroj. Wprawdzie jest
 tez karnawal, ale i on powiazany z tradycja, z historia, zwlaszcza
 u nas tzn. w Zachodniej Europie. Nie jakies "love parady"
 w karnawale- ach, chyba ze w Rio, ale tam jest druga polkula, inaczej
 sprawa z porami roku sie przedstawia, a wiec aberracje mozliwe.
 U nas tymczasem ciemno, zimno, czlowiek nie mysli o glupotach tylko
 o sprawach podstawowych, w tym o kontakcie z Absolutem.

   A drugie polrocze? Zaczyna sie majem- miesiacem zakochanych.
 Czyli zielen, cieplo, gwar, radosc, rozpusta. Zrzucamy gorsety,
 bardziej czujemy sie panami przyrody. Graja hormony. Potem
 czerwiec, z kulminacja w Noc Swietojanska- ach, jakichze
 bezecenstw patronem okazuje sie swiety Jan! Tej nocy dziewice
 pozbawiane sa swojego dziewictwa. Wianki moga juz tylko puscic
 z pradem rzeki. A dalej jest coraz cieplej, lipiec, sierpien,
 plaza, skape stroje na opalonych cialach, wakacyjne przytulanki
 i zdrady. W sierpniu troszke sie trzeba opamietac- a to episkopat
 zapoda miesiac bezalkoholowy, a to wazne rocznice czy mozna
 tez wczesniejsze szalenstwa odpokutowac na pielgrzymce na
 Jasna Gore- przychodzi jednak wrzesien, jeszcze cieplo, jeszcze
 lato w kosciach i duszy gra, to samo w pazdzierniku, ale juz
 wolniej, juz z rozancem w reku...znow 1 listopada i koleczko
 sie zamyka.

    Jak komus narobilem apetytu na 24 czerwca, niech wezmie pod uwage,
 ze wlasnie dzisiaj mamy jednak 2 listopada- Dzien Zaduszny. Smierc
 jest celem zycia, ostateczna brama, przez ktora przechodzimy,
 a dalej nie wiadomo. Kolejne roczne koleczka zamykamy, ktoregos
 jednak nie domkniemy.


Andrzej Szymoszek

Reply via email to