>ale gdzie indziej jaknajbardziej bywaja. W HK, naprawde przykro czesto
>patrzec na tych samych ludzi siedzacych w swoich sklepikach od rana do
>poznego wieczora, siedem dni w tygodniu. Nie wiem czy jesyt to model
>ktorego nalezaloby akurat zyczyc Polsce.

i jeszcze w uzupelnieniu - zalozmy, ze sklepy zostana jednak w weekendy
pozamykane. co wtedy zrobi ponad 10% ludzi zatrudnionych w handlu ?
przeciez skrocenie czasu pracy sklepu oznacza, ze calkiem sporo osob
pracujacych w handlu stracilaby prace.

a poza tym pozostaje nadal problem innych instytucji otwartych w weekendy - kina,
muzea, teatry, restauracje, itd. tez zakazac dzialalnosci w niedziele ? ale praca
w czesci z nich jest bardzo uciazliwa nawet w ciagu tygodnia. takie na przyklad
restauracje sa czesto otwarte tylko popoludniami/wieczorem i ludzie w nich pracujacy
nie widza swojej rodziny przez caly tydzien - dzieci wracaja ze szkoly a oni
wlasnie wyszli do pracy. dzieci ida do szkoly a oni odsypiaja kolejna
nocke. czy w zwiazku z tym nalezy takze zamknac wszystkie restauracje ?


lukasz

Odpowiedź listem elektroniczym