Nie mam w tej sprawie zadnej specjalnej wiedzy, ale sklonny jestem wierzyc
temu co zostalo tu napisane przy ktorejs z poprzednich rund tej
niesmiertelnej dyskusji:

Wydaje sie, ze redakcje pism jesli juz, to reaguja wylacznie na
indywidualnie napisane listy pochodzace od _ich wlasnych czytelnikow_ (a
politycy od ich wyborcow). Wszystkie inne, zwlaszcza powielane masowo,
laduja po prostu w koszu.

Nie dotyczy to oczywiscie pism o zasiegu swiatowym jak Time czy Newsweek,
lub International Herald Tribune. Pisma lokalne, nawet jesli sa dostepne
przez www zignoruja raczej opinie pochodzace spoza ich obszaru. Nie bez
powodu zreszta prosza by podawac do wiadomosci redakcji adres i numer
telefonu.

Spiegel spelnia do pewnego stopnia kryterium pisma o zasiegu swiatowym, ale
przeciez wylacznie w kregu jezyka niemieckiego. Wiec jesli juz chcemy by
redakcja zasypana byla lawina listow od "czytelnikow" to dla zachowania
prawdopodobienstwa przynajmniej, ze rzeczony artykul rzeczywiscie zostal
przez autora listu przeczytany, list powinien byc moim zdaniem napisany po
niemiecku.

Michal Niewiadomski

P.S. Zadano mi tu publicznie pytanie coz takiego ja uczynilem w "tej
sprawie" ze smiem wyrazac swoje opinie o poczynaniach innych. Nie czuje sie
oczywiscie zobowiazany do zadnych wyjasnien, bo jak ktos oglasza swoj lub
cudzy tekst na liscie dyskusyjnej to nie powinien sie dziwic ze wywoluje on
dyskusje.

Ale sprobuje odpowiedziec: prawie nic, z wyjatkiem (zgodnie z powyzszymi
zasadami) kilku listow do redakcji Toronto Star oraz South China Morning
Post. Jeden do SCMP zostal podobno zamieszczony (ja go przeoczylem ale
slyszalem potem o nim od innych Polakow w HK). Maksimum co udalo mi sie
osiagnac w Toronto Star, to jeden telefon od redaktora ktory usilowal sie,
raczej bez przekonania, tlumaczyc.

Rzeczywiscie nie pisalem natomiast obrazliwych listow do Krolowej Kanady,
ani do krola (czy jak to sie tam nazywa) Chinskiej Republiki Ludowej.

Odpowiedź listem elektroniczym