http://muzyka.onet.pl/mr,1178856,1,425,artykul.html

Owsiak Holding
Siema i ściema

Autor: Waldemar Żyszkiewicz

Sympatia większości mediów. Czas antenowy telewizji publicznej. Piwo z browarów Kulczyka. I kilkaset tysięcy 
młodych, wyluzowanych fanów rocka na byłym poligonie wojskowym w Kostrzynie nad Odrą.

Wolontariusze zimowej kwesty Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz uczestnicy letnich rockowych festiwali to dwa różne światy. Choć Jerzy Owsiak, animator obu 
imprez, stara się usilnie temu zaprzeczać. I robi to - ostatnio w wywiadzie dla lewicowego Przeglądu - korzystając z niezmiennej życzliwości mediów. 
Życzliwości o tyle niezrozumiałej, że ślepej na fakty. Media kochają Owsiaka i już!

Bez względu na to, czy patronuje podjętej w duchu solidaryzmu społecznego zbiórce środków na sprzęt dla placówek niedoinwestowanej służby zdrowia, czy w imię całkiem innego już systemu pojęć organizuje letnie spędy dla młodzieży kuszonej hasłami 
rewolucji obyczajowej, mentalnej, religijnej. Gdyby szło tylko o telewizję publiczną, w której autor "Jazdy bez trzymanki" czy "Kręcioły" pojawił się wkrótce po stanie wojennym. I która wykreowała nowego idola swą szczodrością w przydzielaniu czasu 
antenowego firmowanym przez niego imprezom. Ale nie, można wręcz odnieść wrażenie, że na bezwarunkowej akceptacji wszystkich pomysłów oraz dziwactw Owsiaka zasadza się ład medialny III RP.

Ten typ tak ma!

Jest despotyczny? Ma sprawę w sądzie? Jego ludzie wywieźli kogoś do lasu? Policja ukarała w Żarach 60 osób za posiadanie narkotyków? Woodstockowicze znowu zdewastowali pociąg? Nic to, bo przecież "bez Jurka" dzieci w Polsce nie miałyby przesiewowych 
badań słuchu! "Jurek kupił" szpitalom to, "dał" klinikom tamto. W takim klimacie brak miejsca na refleksję, czy redystrybucję społecznych pieniędzy zbieranych dla poratowania lecznictwa powinien prowadzić akuratnie pośrednik-amator, przez prywatną 
fundację. Być może wielu rodzicom oraz dziadkom ręka z datkiem zadrżałaby, gdyby wiedzieli, że Fundacja WOŚP 10 proc. pozyskanych kwot, zresztą najzupełniej legalnie, przeznacza na własne cele statutowe. W tym kolejny już raz na organizację 
"odlotowego" Przystanku Woodstock.

Czymanowo 1995, w rok później Szczecin-Dąbie, potem przez wiele lat królowały Żary. W jubileuszowym roku 2000 wystarczyła decyzja wojewody pomorskiego o zakazie 
sprzedaży piwa, aby organizator w ostatniej chwili wycofał się z imprezy w Lęborku. Ale młodzież nie! I nieźle się bawiła na tym nieoficjalnym Przystanku 
bez swego idola, bez alkoholu... Potem znów były Żary, aż do zeszłego, feralnego dla Owsiaka roku.

Obrażony na sprzedawcę okularów słonecznych "Jurek" zapowiedział koniec letnich rockowisk. Wkrótce jednak dał się skusić dotacją, jaką Andrzej Kunt, eseldowski burmistrz Kostrzyna Odrzańskiego, przeznaczył na Przystanek 2004. Jednak kostrzynianie okazali 
obu panom czarną niewdzięczność i zażądali zmiany planów, lekceważąc korzyści płynące z ewentualnej "promocji miasta"! Liderzy Kostrzyńskiej Grupy Obywatelskiej dowodzili, że impreza Owsiaka nie spełnia wymaganych prawem kryteriów 
bezpieczeństwa publicznego. A wyniki sondażu przeprowadzonego przez lokalny tygodnik okazały się miażdżące: aż 88 proc. uczestników wypowiedziało się przeciwko Przystankowi Kostrzyn.

Siema i ściema

Inspektor Ryszard Kasprzyk, zastępca komendanta wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wlkp., w rozmowie z przedstawicielami Kostrzyńskiej Grupy Obywatelskiej podkreślił, że dla lubuskiej policji, dysponującej ok. 2 tys. 
funkcjonariuszy, zabezpieczenie imprezy o tak znacznej liczbie uczestników stanowi poważne wyzwanie. - Pan komendant akcentował zwłaszcza fakt, że organizator Przystanków zwykle zapowiadał imprezę bardziej 
kameralną od rzeczywistej. Np. w Żarach miało być do stu tysięcy młodych ludzi, a przyjeżdżało ich nawet 3-4 razy więcej - mówi Mariusz Karolak, wiceprzewodniczący KGO, który brał 
udział w spotkaniu z inspektorem Kasprzykiem.

Faktycznie, na oficjalnych stronach internetowych Fundacji WOŚP czytamy, że przed rokiem w Żarach było 400 tys. woodstockowiczów. No i pięknie, ale tego licznego audytorium festiwalowych koncertów powinno strzec od 4 
do 12 tys. (przy imprezach o podwyższonym ryzyku!) odpowiednio wyszkolonych ochroniarzy. Pokojowy Patrol (ok. 1100 osób) tych wymogów nie spełnia. Natomiast policja, która "rozumie naszą filozofię" - jak 
wyjaśnia swym fanom Jerzy Owsiak - trzyma się z daleka od Przystanku, pozostaje w mieście. Może względnie niską liczbę zatrzymań osób, przy których znaleziono narkotyki, tym właśnie 
trzeba tłumaczyć.

Przystanek Kulczyk?

Od zeszłego roku nie ma już na Woodstocku Przystanku Jezus, ale Wioska Kryszny, z najtańszym jedzeniem - jak najbardziej. Zamiast księdza Draguły, który chciał "na siłę" ewangelizować, 
będzie można spotkać znaną z mediów psycholog Annę Dodziuk. Na liście organizacji pozarządowych biorących udział w Przystanku, obok Amnesty International, znajdziemy m.in. zrzeszający bardzo 
radykalnych ekologów Klub Gaja, popierające aborcję Towarzystwo Rozwoju Rodziny czy hałaśliwie "antyfaszystowskie" Stowarzyszenie Nigdy Więcej.

Lektura regulaminów (X Przystanku Woodstock, zasad pracy dziennikarzy, działalności organizacji pozarządowych, prowadzenia działalności gastronomicznej) każe zadumać się nad zagadką ludzkiej natury. Zdumiewa łatwość, z jaką Jerzy Owsiak rezerwuje sobie prawo do "rezygnacji ze współpracy bez podania przyczyn", wprowadza na festiwalu sprzedaż piwa, a wyłącznym beneficjentem tej "przystankowej nowinki" czyni - wchodzącą w skład holdingu Kulczyka - Kompanię Piwowarską SA, producenta najagresywniej reklamowanych w TVP marek chmielowego napoju. No cóż, każdy by pewnie chciał sprzedać z milion kufli w ciągu dwóch dni! Być może, jesteśmy świadkami narodzin zjawiska o nazwie Przystanek Kulczyk.
02 sierpnia 2004





Odpowiedź listem elektroniczym