ku pokrzepieniu serc(niektorych tylko) na Poland-L

1999-06-03 Wątek W.Glowacki

Przesylam z pelnymi tytulami informacje pochodzaca z Biuletynu MSZ-u na
temat pewnej glosnej sprawy.
Przy okazji, oficjalnie Gratulujac Autorowi "nagonki" na jakze wszystko
wiedzaca- ale inaczej prase australijska, pozwalam sobie zadac pytanio-
zagadke:
prosze wymienic dwa nazwiska, znane na polskich listach, ktore przyczynily
sie do Victorii. Dla ulatwienia moge tylko dodac, ze nie sa oni ani
specjalistami w badaniu historii A.K., ani rowniez autorami dwoch innych
listow, choc wyslanych pod wlasciwe adresy -alez oczywiscie inaczej.
===
claris nr:105sl:4000  m.:warszawad:99.05.31

Przeglad Mediow Zagranicznych

(analizy, oceny, opinie, poglady, wywiady,
zapatrywania)

(na podstawie informacji z placowek MSZ)

W numerze:
1. Decyzja Trybunalu w Hadze: WP, Helsingin Sanomat, Die
Presse, Dagens Nyheter, Financial Times,
2. Lustracja: Le Point, Nepszabadsag
3. Ukraina - Polska: Siewodnia, Golos Ukrainy
4. Odszkodowania dla robotnikow przymusowych: Der
Tagesspiegel
5. Odwolanie oszczerstwa: The Australian

[...]


Odwolanie oszczerstwa


SYDNEY

14.05. Australijska Rada Prasowa opublikowala
orzeczenie uznajace sformulowanie ''polskie obozy
koncentracyjne'' za niezgodne z prawda oraz obrazliwe dla
australijskiej Polonii. Rozprawa w powyzszej sprawie
odbyla sie 13 maja 1999 r. w Sydney w efekcie postepowania
podjetego przez komisje skarg ARP na wniosek rady
naczelnej polskich organizacji w Australii (skarga zlozona
przeciwko dziennikowi The Australian za uzywanie
obrazliwego i klamliwego zwrotu ''polish concentration
camps''). Przedstawiona przez srodowisko polonijne
skuteczna argumentacja, m.in. pisemna ekspertyza
wspomnianego zwrotu dokonana przez jednego z
najwybitniejszych lingwistow australijskich prof. R.
Elliott, a takze przedstawienie Radzie precedensowego
orzeczenia wydanego w podobnej sprawie w 1998 r. przez
Rade Prasowa Ontario - Kanada, przyczynila sie do wygrania
procesu przeciwko gazecie szkalujacej Polske.


Oprac. Wojciech Bilinski

Znalazl, przepajstowal i przeslal,
Wilhelm Glowacki



Re: Pobozna Unia Europejska ?

1999-06-03 Wątek ____Textpert Alert____

On 99-06-03 16:59 -0500 sez Bartek Rajwa:

> [...] niektorzy Chorwaci podczas wojny z Serbami snuli teorie
> jakoby bombardowanie ich miast bylo zasluga spisku Rosjan i Zydow.

> Tymczasem Sebowie postulowali, ze chorwacka kontrofensywa to dzielo
> Zydow i Watykanu (ktory jakoby pragnal zniszczyc prawoslawie).


  Oj! Czy mi sie tylko wydaje czy tez naprawde wspolnym
  mianownikiem owych niewatpliwie glebokich i przemyslanych
  dociekan sa jacys "Zydzi"? Kto zacz owi "Zydzi", zdaje sie
  byc jakas szczegolnie w kwestii bombardowan wszechuzyteczna
  i stojaca do dyspozycji intelektu klika, klan czy nacja?


__L



Prof. Przystawa

1999-06-03 Wątek Sliwka Prunka

Gdyby w Waszyngtonie zasiadal Reagan, pierwszego dnia
>operacji, przeprowadzonej cala dostepna sila i z cala niezbedna
>brutalnoscia,
>zmieciono by z powierzchni ziemi serbska armie, a drugiego wyslani
do
>Belgradu komandosi przywiezli by stamtad w worku Miloszevicia i
jego
>kamaryle...
>

Co to sa kamaryle?

Sliwka

>



Re: Homo Sovieticus

1999-06-03 Wątek Alex Matejko

At 11:25 PM 6/3/99 +0200, you wrote:
>On Mon, 31 May 1999 11:39:04 -0600, Izabela Bozek wrote:
>
>>
>>Niezwykle optymistyczny i piekny jest poglad
>>Herlinga-Grudzinskiego i nie ma powodu, by mu sie przeciwstawiac.
>>Oczywiscie, ze w kazdym czlowieku jest, a przynajmniej powinno
>>byc "twarde jadro". Niemniej jednak, z odleglej persektywy trudno
>>zauwazac szara i nieprzyjemna rzeczywistosc.
>>Otoz, niezmiernie malo bylo tych "niezlomnych" do konca,
>>nieskalanych i nieprzekupnych. I nie mam tu na mysli jakiegos
>>aktu skundlenia sie w postaci wspolpracy z systemem, czy poddania
>>sie w sensie moralnym , podeptania wartosci, ba, namawiania
>>innych do zmiany myslenia. Mozna bylo sie bronic do "ostatniej
>>krwi", w swoim pojeciu pozostawac wlasnie niezlomnym.
>>Ale fakt, ze zyjac w systemie oddychalo sie skazonym powietrzem,
>>sprawial ze niezaleznie od wlasnej woli adaptowalo sie do
>>sytuacji. Wstawanie o czwartej rano do kolejki po mieso bylo
>>aktem poddania sie, czy sie tego chce czy nie.
>>
>
>Zgadzam sie, calkowicie z Toba, Izabelo, to jadro czyli jakis
>wstret do oportunizmu, zachowanie wiernosci samemu sobie,
>trzymanie sie wartosci, ktore uznalo sie za priorytetowe - wbrew i
>na przekor! - to bardzo piekna sprawa. I wydaje mi sie, ze w
>czasach komunistycznego nacisku to nasze "jadro" zostalo poddane
>trudnej probie. Jedni je porzucali, ciagnac profity z przyzwolenia
>na manipulacje swoja osoba, inni stawali sie jeszcze bardziej
>zatwardziali. Wszyscy jednak bylismy az po uszy zanurzeni w tym
>systemie i swieta racje masz, mowiac, ze realia tamtego zycia
>bombardowaly nas zewszad i w jakims sensie skazaly.
>
>Mysle nawet, ze czym silniejszy byl opor, tym wiekszy nacisk ze
>strony rezimu. Jestes "nie po linii" (czytaj: partynej), nie damy
>ci mieszkania, talonu na samochod, zagranicznego stypendium, itd.
>Trudna proba dla "jadra". Zeby moc przezyc, nie wchodzac
>jednoczesnie w ich gre, zmuszani bylismy do lawirowania, uciekania
>sie do lapowkarstwa albo jakze popularnego w tym czasie tak
>zwanego kombinowania.
>
>Prawie nic nie dzialo sie zwyczajnie i po prostu - jak w kazdym
>innym - "normalnym" kraju. Bylas "nie po linii", dostalas guzik,
>nie mieszkanie i zmuszona bylas wynajmowac je od kogos, kto
>nieleganie posiadal az dwa albo i trzy. Chcialas kawalek zylowatej
>cieleciny dla dziecka, przywolywalas babe, ktora nielegalnie
>ukatrupila swojego cialaka. Potrzebowalas szybkiej interwencji
>fachowca do jakiegos zepsutego sprzetu, wbrew sobie, dawalas mu w
>lape, bo inaczej, skubany, jesli byl tylko przywolany "z urzedu"
>odwalil ci taka chalture, ze po kilku godzinach niby naprawiony
>sprzet znow wysiadal i znajdywalas sie w punkcie wyjscia.
>
>Jak czesto w tamtych latach slyszalo sie takie wyrazenia: to sie
>da zalatwic, skombinuje ci te czesc, znam takiego jednego, co ci
>to zrobi i nie zdziera zbyt duzo... Nie kupic, tylko skombinowac,
>nie wezwac do wykonania uslugi, tylko "zalatwic czlowieka", przed
>pojsciem do urzedu, szukac znajomosci, ukladow... I to byl ten
>"skazony pyl", ktorym chcac nie chcac bylismy przysypywani.
>
>To jakby pestke porzucil na pustyni, lata mijaja, przysypuje ja
>piasek. Ile potrzeba pomyslnego wiatru, by te pestke odkryc na
>nowo, by zrzucila z siebie przygniatajacy ja ciezar? To trwa
>dlugo, zobaczylam to na sobie. Emigrowalam, nie tylko w ucieczce
>przed ekonomiczna bryndza, ale takze w poszukiwaniu demokracji,
>wolnosci, do ktorego rwalo sie moje "jadro". Mowic bez strachu,
>otwarcie, co myslisz, pisac bez ryzyka obrzynajacej cenzury,
>zachowywac sie i zyc, jak odpowiada tobie, a nie jakims glupkom z
>gory, ktorzy w razie czego wezwa cie na tak zwany dywanik, byc
>ocenianym w pracy za profesjonalizm, motywacje, a nie za uklady
>czy przynaleznosc do gloryfikowanej albo nie podobajacej sie
>akurat partii.
>
>Emigrujac, znalazlam sie w wolnym, demokratycznym kraju. Tak
>przynajmniej wtedy myslalam. I co sie okazuje? Trzeba bylo dlugich
>lat, bym uprzytomnila sobie naprawde, czym wlasciwie jest ta
>demokracja i wolnosc, przez pierwsze lata nawet jej nie
>dostrzegalam, nie umialabym, przyparta do muru, zdefiniowac na
>czym konkretnie tak naprawde ona polega. Trzeba bylo kolejnych
>lat, bym te wolnosc faktycznie docenila i znowu wiele czasu, bym z
>tej wolnosci nauczyla sie korzystac. Po prostu nia zyc. Moze
>jestem jakas wyjatkowo pod tym wzgledem toporna, w kazdym razie
>piasek podporzadkowania, bycia manipulowanym, duchowego
>zniewolenia tym narzuconym mi w kraju tak dlugim trzymaniem za
>pysk obsypywal sie ze mnie stopniowo i bardzo powoli. Nie bylo to,
>jak sobie wyobrazalam wyjezdzajac z Polski, gwaltowne i
>natychmiastowe zachlysniecie sie ta legendarna wsrod rodakow w
>kraju pelna "zachodnia" wolnoscia.
>
>Za to teraz, posmakowawszy te wolnosc, potrafie ja nie tylko
>docenic, ale i wykorzystac w potrzebie. Czym bije na glowe moich
>francuskich kolegow. Mysle, ze dla Francuzow wolnosc jest juz
>czyms tak naturalnym, czyms, co im sie nalezy, ze ja wrecz
>banaliz

Re: Pobozna Unia Europejska ?

1999-06-03 Wątek Bartek Rajwa

> |>Przed przyjazdem papieza miesiecznik "Dzis", pretendujacy prawdopodo-
> |>bnie do czegos w rodzaju intelektualnego zaplecza SLD (jego redaktorem
> |>naczelnym jest pan Mieczyslaw Rakowski), zawiera dosc dla mnie zaska-
> |>kujaca demaskacje.

Tak zawsze jest z poszukiwaczami spiskow i knowan. Inny przyklad:
niektorzy Chorwaci podczas wojny z Serbami snuli teorie jakoby
bombardowanie ich miast bylo zasluga spisku Rosjan i Zydow.

Tymczasem Sebowie postulowali, ze chorwacka kontrofensywa to dzielo Zydow
i Watykanu (ktory jakoby pragnal zniszczyc prawoslawie).

Bartek

Ps:

Czyja wina jest w obiorze Serbow obecna wojna to pewnie wszyscy wiecie (a
jak nie wiecie to Pan Mankowski wyjasni...)

Swoja droga ciekawe, ze pro-Serbscy propagandysci z polskiego podworka,
staraja sie jakos przemilczec ow watykanski spisek...


--
[EMAIL PROTECTED]

Purdue University Cytometry Laboratories
1515 Hansen Hall, B050, West Lafayette
IN 47907-1515, USA, tel. (765) 494-0757



Pobozna Unia Europejska ?

1999-06-03 Wątek Jacek Gancarczyk

Ämne: Pobozna Unia Europejska ?


|Katarzyna:
|
|>Przed przyjazdem papieza miesiecznik "Dzis", pretendujacy prawdopodo-
|>bnie do czegos w rodzaju intelektualnego zaplecza SLD (jego redaktorem
|>naczelnym jest pan Mieczyslaw Rakowski), zawiera dosc dla mnie zaska-
|>kujaca demaskacje.
|
Jade jutro do Gdanska. Wracam w poniedzialek.
To wstrzasajace ile wiary pokladamy w Papiezu janie Pawle II!
Ale jednak nie tylko wiara. To  takze i prawdziwy respekt.
Pozdrowienia
Jacek Gancarczyk
http://www.eurofresh.se



Re: Homo Sovieticus

1999-06-03 Wątek Magdalena Nawrocka

On Mon, 31 May 1999 11:39:04 -0600, Izabela Bozek wrote:

>
>Niezwykle optymistyczny i piekny jest poglad
>Herlinga-Grudzinskiego i nie ma powodu, by mu sie przeciwstawiac.
>Oczywiscie, ze w kazdym czlowieku jest, a przynajmniej powinno
>byc "twarde jadro". Niemniej jednak, z odleglej persektywy trudno
>zauwazac szara i nieprzyjemna rzeczywistosc.
>Otoz, niezmiernie malo bylo tych "niezlomnych" do konca,
>nieskalanych i nieprzekupnych. I nie mam tu na mysli jakiegos
>aktu skundlenia sie w postaci wspolpracy z systemem, czy poddania
>sie w sensie moralnym , podeptania wartosci, ba, namawiania
>innych do zmiany myslenia. Mozna bylo sie bronic do "ostatniej
>krwi", w swoim pojeciu pozostawac wlasnie niezlomnym.
>Ale fakt, ze zyjac w systemie oddychalo sie skazonym powietrzem,
>sprawial ze niezaleznie od wlasnej woli adaptowalo sie do
>sytuacji. Wstawanie o czwartej rano do kolejki po mieso bylo
>aktem poddania sie, czy sie tego chce czy nie.
>

Zgadzam sie, calkowicie z Toba, Izabelo, to jadro czyli jakis
wstret do oportunizmu, zachowanie wiernosci samemu sobie,
trzymanie sie wartosci, ktore uznalo sie za priorytetowe - wbrew i
na przekor! - to bardzo piekna sprawa. I wydaje mi sie, ze w
czasach komunistycznego nacisku to nasze "jadro" zostalo poddane
trudnej probie. Jedni je porzucali, ciagnac profity z przyzwolenia
na manipulacje swoja osoba, inni stawali sie jeszcze bardziej
zatwardziali. Wszyscy jednak bylismy az po uszy zanurzeni w tym
systemie i swieta racje masz, mowiac, ze realia tamtego zycia
bombardowaly nas zewszad i w jakims sensie skazaly.

Mysle nawet, ze czym silniejszy byl opor, tym wiekszy nacisk ze
strony rezimu. Jestes "nie po linii" (czytaj: partynej), nie damy
ci mieszkania, talonu na samochod, zagranicznego stypendium, itd.
Trudna proba dla "jadra". Zeby moc przezyc, nie wchodzac
jednoczesnie w ich gre, zmuszani bylismy do lawirowania, uciekania
sie do lapowkarstwa albo jakze popularnego w tym czasie tak
zwanego kombinowania.

Prawie nic nie dzialo sie zwyczajnie i po prostu - jak w kazdym
innym - "normalnym" kraju. Bylas "nie po linii", dostalas guzik,
nie mieszkanie i zmuszona bylas wynajmowac je od kogos, kto
nieleganie posiadal az dwa albo i trzy. Chcialas kawalek zylowatej
cieleciny dla dziecka, przywolywalas babe, ktora nielegalnie
ukatrupila swojego cialaka. Potrzebowalas szybkiej interwencji
fachowca do jakiegos zepsutego sprzetu, wbrew sobie, dawalas mu w
lape, bo inaczej, skubany, jesli byl tylko przywolany "z urzedu"
odwalil ci taka chalture, ze po kilku godzinach niby naprawiony
sprzet znow wysiadal i znajdywalas sie w punkcie wyjscia.

Jak czesto w tamtych latach slyszalo sie takie wyrazenia: to sie
da zalatwic, skombinuje ci te czesc, znam takiego jednego, co ci
to zrobi i nie zdziera zbyt duzo... Nie kupic, tylko skombinowac,
nie wezwac do wykonania uslugi, tylko "zalatwic czlowieka", przed
pojsciem do urzedu, szukac znajomosci, ukladow... I to byl ten
"skazony pyl", ktorym chcac nie chcac bylismy przysypywani.

To jakby pestke porzucil na pustyni, lata mijaja, przysypuje ja
piasek. Ile potrzeba pomyslnego wiatru, by te pestke odkryc na
nowo, by zrzucila z siebie przygniatajacy ja ciezar? To trwa
dlugo, zobaczylam to na sobie. Emigrowalam, nie tylko w ucieczce
przed ekonomiczna bryndza, ale takze w poszukiwaniu demokracji,
wolnosci, do ktorego rwalo sie moje "jadro". Mowic bez strachu,
otwarcie, co myslisz, pisac bez ryzyka obrzynajacej cenzury,
zachowywac sie i zyc, jak odpowiada tobie, a nie jakims glupkom z
gory, ktorzy w razie czego wezwa cie na tak zwany dywanik, byc
ocenianym w pracy za profesjonalizm, motywacje, a nie za uklady
czy przynaleznosc do gloryfikowanej albo nie podobajacej sie
akurat partii.

Emigrujac, znalazlam sie w wolnym, demokratycznym kraju. Tak
przynajmniej wtedy myslalam. I co sie okazuje? Trzeba bylo dlugich
lat, bym uprzytomnila sobie naprawde, czym wlasciwie jest ta
demokracja i wolnosc, przez pierwsze lata nawet jej nie
dostrzegalam, nie umialabym, przyparta do muru, zdefiniowac na
czym konkretnie tak naprawde ona polega. Trzeba bylo kolejnych
lat, bym te wolnosc faktycznie docenila i znowu wiele czasu, bym z
tej wolnosci nauczyla sie korzystac. Po prostu nia zyc. Moze
jestem jakas wyjatkowo pod tym wzgledem toporna, w kazdym razie
piasek podporzadkowania, bycia manipulowanym, duchowego
zniewolenia tym narzuconym mi w kraju tak dlugim trzymaniem za
pysk obsypywal sie ze mnie stopniowo i bardzo powoli. Nie bylo to,
jak sobie wyobrazalam wyjezdzajac z Polski, gwaltowne i
natychmiastowe zachlysniecie sie ta legendarna wsrod rodakow w
kraju pelna "zachodnia" wolnoscia.

Za to teraz, posmakowawszy te wolnosc, potrafie ja nie tylko
docenic, ale i wykorzystac w potrzebie. Czym bije na glowe moich
francuskich kolegow. Mysle, ze dla Francuzow wolnosc jest juz
czyms tak naturalnym, czyms, co im sie nalezy, ze ja wrecz
banalizuja, czyli w jakims sensie sami sobie ja odbieraja. Dam
przyklad.

Pisalam juz o tym, ze nasz osrodek dla ludzi uposledzonych i

Re: (fwd) Prof. Przystawa

1999-06-03 Wątek Steve Pec

Brawo Prof. Przystawa...  dziekowac Bogu ze jeszcze sa
Polacy takiego pokroju.  Prosze czesciej.
Pogodnie
Seweryn



(fwd) Prof. Przystawa

1999-06-03 Wątek Irek Karaskiewicz

Macho, prawo i NATO
Jerzy Przystawa


Przyjecie Polski do NATO znakomicie wplynelo na i bez tego calkiem nie
najgorsze samopoczucie polskich polityk/ow. Maja, oczywiscie, pelne
do tego
prawo: przeciez dokladnie 10 lat temu, bez jednego wystrzalu, obalili
komunizm i przepedzili Sowietow. Wlasciwie dziwic sie nalezy dlaczego
Amerykanie i Anglicy natychmiast nie wykorzystali tych niesamowitych
umiejetnosci naszej klasy politycznej, nie przyjeli nas z miejsca
do NATO i
naszym herosom politycznym nie oddali najznamienitszych stanowisk w
UE i
gdzie tylko? Moze, gdyby wykorzystano mozliwosci drzemiace w naszej
elicie,
juz dawno zalatwiono by problem Miloszevicia i Serbow?
Np taki stuprocentowy mezczyzna jak publicysta "Gazety Polskiej",
patriotycznej, nowoczesnej i pronatowskiej, Rafal Ziemkiewicz.
Przeczytajmy
jakich rad udziela on glupim Jankesom i durnym Angolom (" Gazeta
Polska" z
28 kwietnia br): Gdyby w Waszyngtonie zasiadal Reagan, pierwszego dnia
operacji, przeprowadzonej cala dostepna sila i z cala niezbedna
brutalnoscia,
zmieciono by z powierzchni ziemi serbska armie, a drugiego wyslani do
Belgradu komandosi przywiezli by stamtad w worku Miloszevicia i jego
kamaryle...

Nie mam watpliwosci, ze talenty tego meza zostana dostrzezone i
przestanie
sie snuc po marginesie tzw. prawicowych gazet i rozglosni, moze
nawet juz
niebawem zastapi Radka Sikorskiego czy Romusia Szeremietiewa na ich
ministerialnych funkcjach, a moze i jeszcze wyzej Poki co, rzad
Pana
Profesora Buzka, zanim wysle komandosow po Miloszevicia w worku,
wprawia sie na Lepperze i Switoniu. No i od razu SUKCES! Switonia,
ktory
sie zaslanial drewnianym krzyzem komandosi z Jednostek
Nadwislanskich z
miejsca wsadzili do paki, a krzyze do klasztornej zagrody. Z Lepperem
sprawa okazala sie ciut trudniejsza, bo chlopy nasze religijne sa
owszem, ale
nie az tak. Na sikawki odpowiedzieli gnojowka, paru policyjnych
komandosow trzeba bylo opatrywac lekarsko, uszkodzone zostaly
jakies tam
pojazdy, pare guzow, tu i tam, nabito. Tym niemniej wladza nasza
okazala
meskosc i pokazala swiatu, ze nasze sily
zbrojne nie w kij dmuchal i na wojnie sie przydadza. W kazdym razie
na wojne
z babami i krzyzami sa wyposazone odpowiednio.

W zwiazku z tym niebywalym sukcesem pieja z zachwytu dziennikarscy
najmici i kiedy tylko wlacze radio mam okazje wysluchiwac radosnych
dyskusji o tym jak wreszcie demokracja triumfuje, a ten chlopski
Miloszevicz,
pardon Lepper, dostal w koncu nauczke i moze juz wiecej nie bedzie
rolnikow
po drogach wodzil i przeszkadzal naszej wspanialej klasie srednich
biznesmenow w poruszaniu sie ich jeszcze wspanialszymi samochodami.
Czyz
to bowiem jest do pomyslenia, zeby wlasciciel, dajmy na to, jakiegos
mercedesa czy innego bmw, musial objezdzac jakies blokady, albo,
nie daj
Boze!, stac na drodze jak ostatni nie powiem kto?!

Odbywa sie wiec ogolnopolska tzw. dyskusja, gdzie dziennikarze
rozstrzasaja
etyczno-prawne aspekty strajkow i blokad. Oczywiscie, demokracja w
zadnym wypadku takich sytuacji nie dopuszcza, ale
czy na przyklad, etyka chrzescijanska? Rzecz jasna, ze nie. Z tego
wynika, ze
Lepper i Switon, to bezczelne komuchy, awanturnicy i zydozercy i w
ogole w
ludzkim jezyku, a przynajmniej w jezyku polskich zurnalistow, nie
ma slow
wystarczajaco obelzywych, ktore opisalyby ich zbrodnicza nature. Slowo
"bandyta", "bandzior" itp to tylko pieszczotliwe synonimy!

W tej dyskusji przepytywani sa reprezentanci i innych
protestujacych grup
zawodowych, pielegniarki, nauczyciele. Gornikow, oczywiscie, nie
przepytuja
bo te przezytki komunizmu jezyka nowoczesnej i europejskiej kultury
politycznej nie znaja i jeszcze dziennikarza mogliby fizycznie
spostponowac.
Kilka dni temu opasali przeciez lancuchami Ministerstwo Finansow, zeby
zaklocic prace najwiekszemu i najgenialniejszemu z polskich mezow
stanu,
Leszkowi Balcerowiczowi. Na szczescie, jak sie okazuje, Profesor
Balcerowicz ma jeszcze jeden gabinet, zapasowy, o czym durne chlopy
nie
wiedzialy, wiec kiedy oni utrudniali i zamykali, to on cala sile
swego intelektu
wykorzystywal do pracy nad kolejnym programem wyprowadzenia tego
niewdziecznego kraju na droge bogactwa, dobrobytu i szczesliwosci.

Kiedy slucham tych pogadanek radiowo-telewizyjnych, o szkodliwosci
strajkow, o zaklocaniu procesu wybijania sie Polski na
ekonomicznego tygrysa
Europy i Swiata, o zaklocaniu zycia innych obywateli, to mam
poczucie deja
vu. To juz wszystko bylo, a nawet jeszcze wiecej. Te strajki, ktore
prz