Re: nie lgac
On Thu, 5 Oct 2000, Andrzej Szymoszek wrote: Chodzi po prostu o to, by nie zegnac sie z tym co czlowiek najcenniejszego od Boga otrzymal: z rozumem. Moj swietej pamieci wroclawski rodak i imiennik, poeta i satyryk Andrzej Waligorski, mawial iz nalezy tepic glupote niewazne w jakie szaty akurat sie przebiera. Przejawy tej glupoty to: tania demagogia, fanatyzm, histeryczne reakcje, plecenie kosmicznych bzdur, nienawisc do inaczej myslacych. W takie bagno Polska nie powinna dac sie wpuscic i podejrzewam nie da, nawet jesli wsrod wpuszczajacych beda biskupi, kandydaci na prezydenta czy inni dostojnicy. Ale co sobie pokrzycza, powypisuja na poland-l, do Rydzyka podzwonia, to rzeczywiscie krwi w stanie napsuc jest. Po przeczytaniu kilku ostatnich Pana listow odnosze wrazenie, ze formulujac wnioski nazbyt powierzchownie traktuje Pan polska rze- czywistosc. Prawdopodobnie jak dotychczas nie dostrzegl Pan co tak naprawde ostatnio sie stalo. Duza liczba obywateli poslugujacych sie najcenniejszym otrzymanym od Boga darem zdala sobie nagle sprawe, ze w wyniku funkcjonowania specyficznego ukladu medialnego wytworzyl sie calkowicie falszywy obraz polskiej rzeczywistosci politycznej: z jednej strony zreformowani socjaldemokraci i "ludzie rozumni", z drugiej zas faszyzujacy antykomunisci-awanturnicy. Zauwazylem, ze Pan ten falszywy obraz z upodobaniem propaguje. Nie Pan jeden na tej liscie. Zapomnijmy na chwile o wyborach. Mniejsze znaczenie ma fakt, ze nagle ujawnienie niektorych przemilczanych epizodow z zycia prezydenta kompromituje go. Wieksze natomiast, ze kompromituje polska demokracje, polskie srodowisko dziennikarskie, glownie tych, ktorzy kierujac mediami i majac dostep do informacji, blokowali ja i wypromowali fikcyjny obraz Kwasniewskiego. Mowimy o mediach, ktore nie dopelnily swojego podstawowego obowiazku. Istnieja pewne reguly demokratycznej gry, z ktorych jedna z wazniejszych jest informowanie obywateli. Przemilczanie lub falszowanie faktow to rodzaj manipulacji, ktory w normalnych warunkach demokratycznego kraju po prostu wychodzi na jaw, a ktory do pewnego stopnia daje sie ukryc w warunkach, nazwijmy to, chorego ukladu medialnego. Dzis taki uklad w istocie monopolizuje polskie media. W swoich listach posluguje sie Pan argumentem, twierdzac ze czlowiek, ktory ma w sondazach 55% poparcia musi byc w porzadku. Argument ten nie ma zastosowania w przypadku gleboko zafalszowanej rzeczywistosci publicznej. Ponadto posluguje sie Pan nim instrumentalnie. Z Pana listow wynika, ze nie przyszloby Panu do glowy uzyc tego samego argumentu np. w przypadku Jorga Haidera, o pewnej postaci historycznej nie wspominajac. Mietek Zajac
Re: Jubileusz UJ i politycy
On Wed, 4 Oct 2000, Joanna Czylok wrote: Moim zdaniem, ks Prymas powinien w sposob oficjalny wyrazic stanowisko Kosciola a nie "mrugac okiem" .Przepraszam za takie okreslenia ale tego rodzaju zachowanie jest dopuszczal ne na innym poziomie i w odniesieniu do innych spraw Oczywiscie,nie ma zadnego powodu, aby zarzucac Pryma sowi klamstwo. Na pewno byl jakis pociag w tym czasie, na ktory mogl spieszyc sie. To sie chyba nazywa szara praw da Mysle, ze w normalnej sytuacji moglbym sie z Pania zgodzic. Ale komentujemy wydarzenie, ktore mialo miejsce w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej. Wyrazenie przez prymasa oficjalnego stanowiska Kosciola w tej sprawie mogloby byc z pewnoscia odebrane przez czesc opinii publicznej jako wywieranie wplywu na wynik wyborow. Prosze zauwazyc, ze moje slowa odnosily sie do zarzutow sformulowanych przez Pana Michala Niewiadomskiego - zarzutow sprowadzajacych sie w istocie do stwierdzenia, ze ks. prymas miesza sie do polityki. Gdyby prymas poszedl w niedziele za Pani rada taki zarzut z pewnoscia moglby mu zostac postawiony. Mietek Zajac
Re: Jubileusz UJ i politycy
On Tue, 3 Oct 2000, Anna Niewiadomska wrote: No i popatrzcie do czego prowadza emocje zwiazane z obecna kampania prezydencka w Polsce: kard. Glemp, najwyzszy dostojnik Kosciola Katolickiego w Polsce, jesli nawet nie klamie, to przynajmniej sprawia takie wrazenie. Niezaleznie od tego w ktorym momencie opuscil tamta sale, ktoz z paru milionow jego owieczek uwierzy, ze Prymas wyszedl dlatego ze _ze spieszyl sie na pociag_, i ze to nie mialo nic wspolnego z Prezydentem, o ktorego majacym sie odbyc przemowieniu _nie wiedzial_. Czy ktos z Was w to wierzy? Nawet jesli to prawda, to i tak nie ma to wiekszego znaczenia, bo wierni nad ktorych moralnoscia Prymas ma obowiazek czuwac i dawac im przyklad postepowania zgodnie z etyka katolicka, i tak pomysla ze wyszedl z powodu Kwasniewskiego. A potem, uslyszawszy o oswiadczeniu Prymasa, uznaja to za wykret. W ten sposob duszpasterz stal sie przyczyna zgorszenia. Moim zdaniem to jest zbyt daleko posunieta interpretacja. Kazda czynnosc koscielnego dostojnika moze byc zawsze indywidualnie interpretowana przez wiernych i na to dostojnik nie ma wplywu. Ale rozumiem, ze opisywany przypadek jest wyjatkowy dlatego, ze poprzedza go wiadomy skandaliczny incydent obrazy uczuc religijnych wiernych przez osobe sprawujaca urzad prezydenta. Stad mozna rzeczywiscie domniemywac, ze prymas nie powiedzial prawdy. Ale to pozostaje jedynie domniemaniem. Formalnie nie ma podstaw, aby zarzucic prymasowi klamstwo. Kilka miesiecy temu, na Poland-L toczyla sie dyskusja o wymogu mowienia prawdy w etyce katolickiej. To ja bylem wtedy jednym z nielicznych ktory glosil ze istnieja sytuacje kiedy nakaz mowienia prawdy nie moze obowiazywac. Wiekszosc dyskutantow przekonywala ze prawde nalezy mowic _zawsze_ a klamstwo jest zawsze moralnie naganne. Ale i ja mowilem wtedy o sytuacjach wyjatkowych. Nie wydaje mi sie by powyzsza do takich wlasnie nalezala. Tak wiec wierni, na wiesc o czynie Prymasa, a nastepnie o jego slowach, albo wywnioskuja ze mijanie sie z prawda nie jest czyms zlym, albo uznaja ze skoro i biskupi tak robia to zwyklemu czlowiekowi tym bardziej wolno. Nie sledzilem dyskusji, o ktorej Pan pisze. Co do oceny wyjatkowosci sytuacji mam odmienne zdanie, co nie znaczy, ze sugeruje, ze prymas sklamal. Podobnie roznie sie z Panem w ocenie przewidywanej przez Pana reakcji wiernych. Takie sa skutki dazen dostojnikow Kosciola do ingerencji w swiecka polityke. Tytul tego cyklu postingow jest przeciez jaknajbardziej wlasciwy. A polityka to sprawa brudna, i chcialoby sie by duszpasterze trzymali sie od niej z daleka. Nie znajduje tu zadnej ingerencji Kosciola w swiecka polityke. Nawet gdyby hipotetycznie zalozyc, ze prymas wyszedl z powodu prezydenta, to traktowalbym to jako wyraz stosunkowo delikatnej dezaprobaty wobec obrazy uczuc religijnych wiernych, do ktorego prymas mial pelne prawo. Ale to jest tylko hipoteza. Prymas wyszedl, bo spieszyl sie do Warszawy. Nie ma zadnego powodu, aby zarzucac mu klamstwo. Mietek Zajac
Re: Berenika
On Mon, 2 Oct 2000, Miet Gutowski wrote: Pisalem kiedys o mlodziutkiej i niesamowicie utalentowanej pianistce Berenice Zakrzewskiej i obiecalem, ze od czasu do czasu podrzuce jakies o niej nowinki. [...] Dwa tygodnie temu Berenika wrocila z Krakowa, gdzie, na zaproszenie Panstwa Elzbiety i Krzysztofa Pendereckich, nagrala CD z Koncertem Fortepianowym Beethovena Numer 3. Berenika grala z Sinfonietta Cracovia pod dyrekcja Johna Axelroda. Tak, to rzeczywiscie swietna dziewczyna. Taka jest opinia moich znajomych, ktorzy mieli okazje jej posluchac. Sam jeszcze jej nie sluchalem na zywo, widzialem jedynie w krakowskiej telewizji fragmenty jej koncertu. O ile pamietam, wlasnie fragment trzeciej czesci koncertu c-moll Beethovena. Mietek Zajac
Re: Parodysci z prezydenckiego palacu
On Fri, 29 Sep 2000, Andrzej Szymoszek wrote: Prosze zauwazyc, ze ja dokladnie mialem na mysli to, co napisalem: wyborca nie moze "uznac", iz ktokolwiek, w tym osoba sprawujaca funkcje publiczne, uzyskala majatek nielegalnie. Wyborca moze uznawac co mu sie zywnie podoba. Istotnym jest, aby mogl uzyskac o kandydacie wyczerpujaca informacje. Kandydat powinien byc przejrzysty dla wyborcy. Ja na przyklad jestem za tym, zeby prezydent Polski zarabial duzo. W koncu pierwsza osoba w panstwie. Prezes jakiegos tam banku czy wlasciciel prosperujacej firmy moze miec oczywiscie piec albo i dziesiec razy tyle, ale w stosunku do sredniej krajowej prezydent powinien jednak swoje zarobic. I jesli prezydent po zakonczeniu kadencji kupi sobie nagle cos bardzo drogiego, nie musi to nikogo dziwic. A co to ma do rzeczy ? Dochody prezydenta, senatora, posla, radnego itp. powinny byc przejrzyste dla wyborcy. I to wszystko. Wy naprawde nie zapominajcie, ze macie do czynienia z prezydentem. Pan zyje w kraju, gdzie wszystko nalezy do krolowej. Mowi sie o niej: najbogatsza kobieta swiata, i jest o.k. Naprawde nie traktujmy prezydenta jak jakiegos chlystka, co poleci na byle ochlap. On juz do konca zycia jest ustawiony, i tak byc powinno. Bedzie sobie jezdzil, wyglaszal odczyty i zgarnial niesamowita kase. Ile bral Gorbaczow, albo Walesa. Moze nie tak prestizowe osrodki beda go zapraszac, ale beda. Trudno- pogodzmy sie z tym, ze facet bezczelnie parodiujacy papieza moze miec wiecej mozliwosci od nas wszystkich razem wzietych. Jeszcze raz zapytam : co to ma do rzeczy ? Prezydent nie stoi ponad prawem. A jeszcze: jak rozumiem, chodzi o "majatkowa lustracje" kandydatow na prezydenta. Oni jeszcze nie sprawowali zadnej funkcji, dopiero aspiruja. Nie mozna wiec dociec, czy przypadkiem nie wzbogacili sie za lapowke. W tej sytuacji oglaszanie deklaracji majatkowych jest po prostu elementem kampanii wyborczej. Chodzi o to, by nie zakluc w oczy zbytnim bogactwem, a jednoczesnie nie wyjsc na jakiegos nieudacznika, co nawet willi i samochodu sie nie dorobil. Rzeczywiscie wyjatek stanowi urzedujacy prezydent, bo konczy pierwsza kadencje, ale tez chyba i dlatego zachowal sie w sposob wyjatkowy. Kazda informacja o kandydacie jest elementem kampanii wyborczej. Takze oglaszana przez niego deklaracja majatkowa. Nie powinno sie selekcjonowac tych informacji, ani narzucac wyborcy kryteriow ich interpretacji. Poza tym nie bardzo rozumiem, co Pan znajduje nagannego w pojeciu "element kampanii wyborczej". Taka jest uroda demokracji. Pani Katarzyna Zajac gdyby zobaczyla Kwasniewskiego na rowerze podejrzewalaby, ze ukradl go spod jakiegos sklepu...no ale dobra, mialo byc rozejmowo. W tych krajach dzialaja od lat utrwalone procedury. Z drugiej strony, zasada wszelkich panstw prawa jest domniemanie niewinnosci. Jesli nie chce pochwalic sie swym majatkiem, a nie musze, to nie znaczy, ze jestem zlodziejem, a po prostu nie chce, i koniec. Ewentualna konsekwencja moze tu byc co najwyzej utrata zaufania czesci wyborcow, ale Kwasniewski sie jak widac tego nie boi. Pretensje mozna by miec do tych, co mimo to na niego glosuja- ale jak tu miec w demokracji pretensje do wyborcow? Domniemanie niewinnosci to pojecie prawa karnego. W demokracji nie ma nic wspolnego z prawem wyborczym. Wyglada wiec na to, ze albo Pan uznaje, ze nie jestesmy demokracja, albo nie udalo sie Panu w pelni zapanowac nad burza mysli ;-) Tak pieknie to to chyba nie wyglada. "Narod" nie jest w stanie niczego skutecznie zrobic sam. Bo jak to w narodzie, kazdy patrzy w swoja strone. I trzeba wskazac. Na naduzycia jednych politykow wskazuja inni politycy- opozycyjni- i mobilizuja narod do poparcia siebie, a wyrzeczenia sie tamtych. Czasem to sie udaje, a czasem nie. Moze wiec w takim razie pozyteczna jest wszechstronna informacja udostepniana szerokiej publicznosci. Upublicznienie informacji pozwala w kazdym razie na latwiejsze wykrycie niescislosci, bledow, zafalszowan w tym, przepraszam, ewentualnych lapowek, o ktorych Pan wyzej wspomnial. I niech publicznosc (takze poprzez swa demokratycznie wybrana reprezenta- cje) decyduje. Mietek Zajac
Re: Boguslaw Grabowski
On Fri, 2 Jun 2000, Katarzyna Zajac wrote: Od kilku lat Grabowski jest czlonkiem Rady Polityki Pienieznej. Zajmuje sie zagadnieniami makroekonomicznymi. Jego poglady w tej dziedzinie sa rzeczywiscie zblizone do pogladow Leszka Balcerowicza. [.] Prezes NBP, pani Hanna Gronkiewicz-Waltz mowi : Gdyby podtrzymano kandydature Boguslawa Grabowskiego na premiera bylabym spokojana o polityke fiskalna. Gwaranto- walby w miare restrykcyjna polityke, taka, jak trzeba. Pod tym wzgledem o budzet roku 2001 tez bylabym spokojna. Dodalbym do tego, ze Grabowski nie jest doktrynerem, ale dostosowuje swoje stanowisko do biezacej sytuacji gospodarczej. W polityce stop procentowych w 1998 roku optowal za ich obnizaniem. Ale juz na przelomie 1999 roku zauwazyl negatywne konsekwencje tej polityki i zmienil zdanie opowiadajac sie za zastosowaniem strategii restrykcyjnej polityki pienieznej. Od mniej wiecej roku wyrazal opinie o koniecznosci calkowitego uplynnienia zlotowki, co przed ponad miesiacem nastapilo. W zeszlym roku przeciwstawial sie wprowadzaniu cel na importowane produkty rolne. Grabowski ma niewatpliwie wiele wspolnego z Balcerowiczem, zwlaszcza jesli chodzi o forsowanie postulatu maksymalnego ograniczenia deficytu budzetowego i szybkiej prywatyzacji polskiej gospodarki. Kiedy pod koniec ubieglego roku mielismy w kraju do czynienia z wyraznym wzrostem inflacji, Grabowski postulowal przyspieszenie restrukturyzacji i prywatyzacji takich branz, jak: komunikacja kolejowa, energetyka, energetyka cieplna i produkcja paliw plynnych. Co ciekawe, Grabowski jest zwolennikiem oszczednego gospodarowania wplywami z prywatyzacji. Chodzi o zaoszczedzenie obecnych wplywow na ogromne splaty polskiego zadluzenia zagranicznego w najblizszych latach, a nie latanie nimi biezacych dziur w budzecie. Jesli chodzi o polityke podatkowa, to Grabowski nie podzielal opinii o koniecznosci obnizania podatkow dla osob fizycznych. Twierdzil, ze budzetu na to jeszcze nie stac. Opowiadal sie za to zdecydowanie za zmniejszeniem obciazen fiskalnych dla osob prawnych. Kiedy Kwasniewski zawetowal w zeszlym roku ustawe o podatku dochodowym od osob fizycznych, Grabowski skrytykowal jego decyzje i poparl zdecydowanie Balcerowicza. Mietek
Re: Kwasniewski kontra Zycie
On Sun, 28 May 2000, JA wrote: Zupelnie niewiarygodne! Naprawde tak powiedzial? To straszny typas ten Kalisz. Zupelnie nie budzi zaufania (w mojej ocenie "nie wyslalbym go do budki po papierosy") Jacek A. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Kalisz w przystepie szczerosci wyrzucil z siebie cos, co najwidoczniej lezalo mu na watrobie. Tym jednym zdaniem wypowiedzianym publicznie ujawnil naga prawde o rzeczywistym stosunku politycznego establishmentu, wywodzacego sie z PZPR i jej mlodziezowych przybudowek, do zwyklego obywatela i do wymiaru sprawiedliwosci. Ale jego wypowiedz wywolala ostra reakcje tylko w niektorych gazetach i w radiu. Mietek Zajac
PD: Pamiec 80-latka (fwd)
Przesylam na zyczenie subskrybentki jej wczorajszy list, ktory nie dotarl do listserwera. Mieczyslaw Zajac -- Forwarded message -- Date: Thu, 18 May 2000 15:21:01 +0200 From: Malgorzata Zajac [EMAIL PROTECTED] To: [EMAIL PROTECTED] Subject: PD: Pamiec 80-latka -Wiadomo oryginalna- Od: Malgorzata Zajac [EMAIL PROTECTED] Do: [EMAIL PROTECTED] [EMAIL PROTECTED] Data: 17 maja 2000 13:10 Temat: Pamiec 80-latka W tej chwili w Rzymie na Placu sw.Piotra modli sie z Janem Pawlem II 50 tys. ludzi, w tym 7 tys. Polakow. Osiemdziesiate urodziny papieza beda w Wadowicach hucznie obcho- dzone. Bedzie m.in. koncert piosenkarzy (wystapia: Czeslaw Niemen, Maryla Rodowicz, Natalia Kukulska i inni). Do wadowickiej parafii zaproszono wszystkich osiemdziesiecioletnich mieszkancow gminy. Uruchomiono polaczenie z Watykanem, za posrednictwem ktorego papiez ma pozdrowic krajan. Starzec z laseczka w reku, cierpiacy i chory, a tak niezwykly i wielki w swej bezradnosci. Wciaz budzi ogromne emocje, emanuje dobrocia, cieplem, gromadzi wokol siebie wielkie tlumy. Jest osoba laczaca mistycyzm z mysla intelektualna oraz bezkompromisowosc w kwestiach moralnych z umie- jetnoscia dialogu. Z wielka troska zabiega o pojednanie pomiedzy poszczegolnymi wyznaniami chrzescijanskimi oraz o zblizenie wyznawcow wielkich religii monoteistycznych - judaizmu i islamu. [przykladowe cytaty z "Nowego Panstwa" i "Glosu"] Jan Pawel II przestrzega, ale jednoczesnie - podobnie jak Mojzesz, ktory z pewnej znanej gory spogladal z nadzieja na Ziemie Obiecana - z nadzieja patrzy w nowe tysiaclecie. W mediach znajdujemy szereg tekstow tematycznie zwiazanych z papieskim jubileuszem. Biskup Tadeusz Pieronek wspomina, ze kiedy niedawno byl w Wa- tykanie, przy kolacji z papiezem biskup Dziwisz wymienial ksiezy z Krakowa, ktorych zauwazyl na placu sw.Piotra podczas audiencji. Ojciec Swiety wysluchal biskupa Dziwisza, po czym w jednej chwili dorzucil jeszcze kilka nazwisk. Ludzie na wysokich stanowiskach zazwyczaj zacho- wuja powage, dystans. Natomiast Jan Pawel II jest tak bardzo normalny, niezmiennie bliski i komunika- tywny. Ksiadz proferor Tadeusz Styczen przedstawial kiedys papiezowi profesora filozofii Johna Crosby'ego. Po uplywie kilku lat uczynil to ponownie. Minely kolejne lata, i Crosby znow znalazl sie w Wa- tykanie. Zdajac sobie zprawe, ze z Ojcem Swietym spotykaja sie tysiace ludzi, przy powitaniu wymienil swe nazwisko. Papiez na to: - Profesorze, przeciez widzimy sie po raz trzeci... Znana jest w Krakowie od lat historia, ktorej bohaterem byl ksiadz Florian Szablowski, kiedys proboszcz Mikaszowki na skraju pieknej Puszczy Augustowskiej. Otoz pojechal on kiedys na pielgrzymke na Jasna Gore. Tam po mszy poczul nagle, ze ktos klepie go po plecach. "Smaczne bylo mleko" - uslyszal od usmiechnietego kar- dynala Karola Wojtyly. Widzieli sie przedtem tylko raz w zyciu i to dziesiec lat wczesniej. Wielebny dostrzegl ktoregos upalnego popoludnia na parafialnej lace nad Czarna Hancza trzech turystow, ktorzy z plecakami i w krotkich spodenkach wydeptywali trawe. Zauwazyl, ze nie dosc szybko reaguja na jego prosby, by zejsc na droge. Wowczas zdenerwowany proboszcz nie powstrzymal sie i rzucil kilka stanowczych slow. Wtedy jeden z niesfornych turystow poprosil go o troche kwasnego mleka. Tym turysta byl krakowski biskup Wojtyla. To fakt, Karol Wojtyla byl w Krakowie znany z fenomenalnej pamieci. Okazuje sie, ze podeszly wiek nie odcisnal na niej pietna. Wszyscy widzieli, jak w ubieglym roku w Wadowicach bez trudu wymienial nazwy ulic, wlascicieli budynkow, takze ludzi, z ktorymi sie spotykal, ciekawsze okoliczne szlaki gorskie, ktore wielokrotnie przemierzal w mlodosci. Malgorzata ---
PD: Lustrowanie Herberta (fwd)
Na zyczenie subskrybentki przesylam jej list, ktory nie dotarl do listserwera. Mieczyslaw Zajac -- Forwarded message -- Date: Thu, 18 May 2000 15:20:22 +0200 From: Malgorzata Zajac [EMAIL PROTECTED] To: [EMAIL PROTECTED] Subject: PD: Lustrowanie Herberta -Wiadomo oryginalna- Od: Malgorzata Zajac [EMAIL PROTECTED] Do: [EMAIL PROTECTED] [EMAIL PROTECTED] Data: 18 maja 2000 14:52 Temat: Re: Lustrowanie Herberta Poslowie dotyczace omawianej sprawy : http://www.pol.pl/news._p/solidar/2000/ts20/f19.htm Malgorzata
Re: Listkiewicz
Pan Szymoszek napisal A ten Listkiewicz to on mi cos podejrzany sie wydaje. Raz ze byl wczesniej w PZPN funkcyjnym i cicho siedzial, sam sie przyznawal do konformizmu. Dwa- jak go wybrali, ponoc strasznie wycalowal Mariana Dziurowicza. Trzy- stwierdzil, iz chce nawiazac do okresu, gdy w PZPN wszystko dobrze sie dzialo, a dzialo sie jego zdaniem wtedy, gdy prezesem PZPN byl Kazimierz Gorski. Listkiewicz byl sekretarzem generalnym PZPN (z poborami rzedu 9 tys.), czyli de facto najblizszym wspolpracownikiem Dziurowicza. Ale to dzis niczego nie musi przesadzac. Jezeli obserwowal Pan dokladnie wspolprace obu panow, to powinien Pan pamietac, ze jakies 2 lata temu Dziurowicz monopolizujac zarzadzanie zwiazkiem odsunal Listkiewicza od wplywu na sprawy miedzynarodowe. Po prostu zrobil z niego figuranta wkraczajac czesto w jego kompetencje. Listkiewicz meczyl sie jakies pol roku, po czym doszedl prawdopodobnie do odkrywczego wniosku, ze nie moze tolerowac fikcji i zlozyl wymowienie. Byc moze pomogl mu w tym konflikt Dziurowicza z Debskim. No i jeszcze dwa drobiazgi. W zeszlym tygodniu Dziurowicz jezdzil po kraju i opowiadal o konkurentach (o Listkiewiczu tez) niestworzone rzeczy. Chyba sobie tym zaszkodzil, bo w poniedzialek, pomimo tego, ze jego ludzie przygotowywali zjazd, nie byl w stanie przeforsowac swojego stanowiska w sprawie trybu glosowania (chcial, zeby bylo jawne). To byl praktycznie jego koniec. Niech on lepiej sprobuje cos nowego, na miare czasow, stworzyc, a do tradycji niech nie nawiazuje. Listkiewicz, w porownaniu z innymi dzialaczami PZPN, ma wysokie notowania w UEFA i FIFA. Przed nim do nastepnych wyborow tylko 1,5 roku. Dzis wybrano nowy Zarzad, do ktorego wszedl m.in. Boniek (idzie w slady Beckenbauera, albo Platiniego, ktorzy w swoich zwiazkach pelnia wazne funkcje), a nie wszedl Dziurowicz. Moim zdaniem najblizsze 1,5 roku to bedzie okres przejsciowy. Listkiewicz bedzie chcial wypromowac wieksza liczbe dzialaczy do komisji UEFA i FIFA, bedzie z pewnoscia zabiegal o fundusze na rozgrywki juniorow, o dofinansowanie na remont jakiegos stadionu itp. Dopiero po nastepnym Zjezdzie moze sie cos zmienic. Mietek Zajac
Re: Zepter Mistrzem Polski (2)
Panie Andrzeju, Czytam, ze pamieta Pan Mieczyslawa Lopatke. Stare czasy. A pamieta Pan moze drugiego znanego wroclawskiego koszykarza tamtego okresu - swietnego rozgrywajacego - Wieslawa Langiewicza? Gral jakis czas w Gwardii Wroclaw i byl czlonkiem reprezentacji na mistrzostwach Europy rozgrywanych w Hali Ludowej. Ktory to mogl byc rok? Chyba 1963 ? Langiewicz przeniosl sie pozniej na studia (prawo) do Krakowa i gral pare lat w Wisle (tez gwardyjskiej). Pamietam go, bo bardzo imponowal mi swoja nienaganna technika. Kiedy mial swoj dzien, to (przy wzroscie okolo 185) byl nie do zatrzymania. Dzis nie mialby wielkich szans, ale wtedy nawet na tle czarodziejow z Haarlem (byli wowczas w Krakowie) wypadl zupelnie przyzwoicie. Mietek Zajac
Re: Yehudi Menuhin 1916-1999
On Sun, 14 Mar 1999, Miet Gutowski wrote : Interesuje mnie bardzo co obecnie dzieje sie z Maksymiukiem. Mialem przyjemnosc bycia na koncercie jego orkiestry w Santa Barbara, Ca. dawno temu na poczatku naszej emigracji w 1983. Bylo to dla wielu z nas wspaniale przezycie. Sala koncertowa byla nabita po brzegi. Ludzie wprost wiwatowali. Myslalem, ze ci wspaniali mlodzi skrzypkowie beda musieli bisowac w nieskonczonosc. Potem po koncercie ludzie miejscowej Poloni zorganizowali Maksymiukowi i jego orkiestrze mily bankiet. Mialem wiec przyjemnosc zamienienia paru slow z samym Maestro. Maksymiuk jest ulubiencem melomanow takze w kraju. Glownie, jak mi sie wydaje, ze wzgledu na swoj nieposkromiony temperament i iscie ulanska fantazje. Tak sie sklada, ze wlasnie w ostatni piatek - dzien smierci Me- nuhina - koncertowal w Krakowie prowadzac orkiestre tutejszej Filharmonii. Sala byla oczywiscie calkowicie wypelniona. W dzisiejszym "Dzienniku Polskim" dostepnym na sieci jest recenzja Adama Walacinskiego. Mozna poczytac. dzis, tj. 16.03 pod adresem : http://www.dziennik.krakow.pl/dzisiaj/DZIENNIK/Kraj/kraje1/kraje1.htm od 17.03 w archiwum, prawdopodobnie pod : http://www.dziennik.krakow.pl/archiwum/dziennik/1999/03.16/DZIENNIK/Kraj/kraje1/kraje1.htm Szczegolnie polecam opisany przez Walacinskiego "watek Menuhinowski", dotyczacy powiklanej historii prawykonania koncertu skrzypcowego d-moll Roberta Schumanna. W historie ta "zamieszani" byli: Joseph Joachim, Jelly d'Aranyj i Yehudi Menuhin i ... Pruska Biblioteka Panstwowa w Berlinie. Niezwykle i roznorodne okolicznosci sprawily, ze nikt z trojga wymienionych artystow nie dokonal prawykonania tego koncertu. Mietek Zajac
Yehudi Menuhin 1916-1999
Wraz ze smiercia jednego z najwybitniejszych artystow XX wieku - Yehudi Menuhina odchodzi w przeszlosc pewna epoka muzyki. Od smierci Dawida Ojstracha ten Amerykanin z urodzenia, Brytyjczyk z wyboru, a w istocie obywatel swiata, byl uwazany przez wielu milosnikow muzyki za najlepszego skrzypka, a prawdopodobnie przez wszystkich za filar wspolczesnej wiolini- styki. Jako skrzypek byl niewiarygodnie wszechstronny. Swobodnie poruszal sie w swiecie muzyki klasycystycznej, romantycznej i dwudziestowiecznej. Po mistrzowsku wykonywal koncerty Bacha, Mozarta, Beethovena, czy Brahmsa, a takze Bartoka, czy Szymanowskiego. Beethoven byl jego ukochanym kompozy- torem. Pod swoja dyrekcja nagral wszystkie jego symfonie. Niezwykla aura, ktora potrafil wokol siebie stworzyc, wsparta sila jego osobowosci, otwartoscia i zyczliwoscia sprawialy, ze byl kochany przez wspolpracownikow i szanowany przez konkurentow do slawy. Byl wielkim przyjacielem Polski i Polakow. Uwazal, ze jako jedyni w bloku wschodnim ocalilismy swoja tozsamosc. Podczas pobytu w Krakowie mowil, ze z Polska wiaza go wiezy cierpienia. W ogladzie dzisiejszego swiata byl w gruncie rzeczy pesymista, zwracajac uwage na niejasne perspektywy rozwojowe swiatowej gospodarki, sytuacji politycznej i demograficznej. Uwazal, ze na dluzsza mete jedynie rozwoj kultury moze zapewnic harmonijny rozwoj cywilizacyjny ludzkosci. Menuhin urodzil sie w 1916 roku w Nowym Jorku w rodzinie rosyjskich Zydow. Nauke gry na skrzypcach rozpoczal w wieku 5 lat. Trzy lata pozniej debiutowal w San Francisco. Byl uczniem Sigmunda Ankera, Louisa Pershinga, i Adolfa Buscha. W 12. roku zycia po wystepie z Berlinskimi Filharmonikami pod Bruno Walterem w Berlinie okrzyknieto go zlotym dzieckiem. Uczyl sie tez u Georgeu Enescu, ktory zwrocil jego uwage na dziela tworcow balkanskich i wschodnioeuropejskich. Z czasem do wspolpracy zaczeli go zapraszac tacy tytani jak Toscanini, Stokowski, Furtwangler, czy Kusse- vitski. Koncertowal wlasciwie z wszystkimi najwazniejszymi orkiestrami swiata. W okresie II WW dawal koncerty dla zolnierzy alianckich. Po wojnie ograniczyl dzialalnosc artystyczna na rzecz pracy organizacyjnej. Organizowal festiwale muzyczne w Szwajcarii, a pod Londynem zorganizowal miedzynarodowa szkole z internatem dla mlodziezy utalentowanej muzycznie. Uczyli sie w niej takze mlodzi polscy skrzypkowie. Jego wychowankami sa m.in. Nigel Kennedy, Melvyn Tan, Piotr Kwasny i Pawel Zatorski. Wspominaja, ze Mistrz bral czesto skrzypce z rak stremowanych uczniow, ukladal im rece, zwracal uwage na inter- pretacje, przestrzegal zeby nie popadac w patos. Sam to widzialem, gdy tele- wizja polska pokazala jakis rok temu film Andrzeja Brzozowskiego pt. "Nauczy- ciel" o Jego pracy z polska mlodzieza. Prowadzil wlasna orkiestre festiwalowa, szefowal Royal Philharmonic Orchestra. Z ciekawostek warto odnotowac, ze Yehudi Menuhin byl pierwszym artysta-Zydem, ktory po II WW zgodzil sie zagrac koncert z Berlinskimi Filharmonikami. Z Polska, do ktorej wielokrotnie przyjezdzal, laczyly go od wielu lat scisle wiezy artystyczne. Jeszcze jako skrzypek przyjezdzal rzadko. Po raz pierwszy koncertowal w Polsce w 1957 roku (w Warszawie). Od kiedy zajal sie dyrygentura rozpoczal wieloletnia wspolprace z Sinfonia Varsovia (od chwili jej powstania w 1984 roku), ktora wiele mu zawdziecza. Z zespolem wystepowal jako dyrygent i solista. Z upodobaniem grywal czesto m.in. koncert podwojny J.S.Bacha. W 1984 roku koncertowal z wielkim powodzeniem w Warszawie i Kra- kowie (sa nagrania z tych koncertow). W nastepnych latach z Sinfonia Varsovia przejezdzil doslownie wszystkie kontynenty. W 1987 roku odbyl z nia trzymie- sieczne tournee po Europie. Wczesniej, bo w 1983, roku wystapil jako solista dla papieza w Castel Gandolfo. Artyscie towarzyszyla tam przyszla Sinfonia Varsovia, wowczas jeszcze uzywajaca nazwy Polska Orkiestra Kameralna (pod Maksymiukiem). Gdy w rok pozniej Menuhin wystepowal z ta orkiestra (zespol powiekszono do 40 osob) w Polsce, o czym juz wyzej wspominalem, zaproponowal jej wspolprace. Ta szokujaca propozycja padla w niecodziennych okolicznosciach podczas pozegnania na lotnisku. Uwazal, ze Sinfonia Varsovia, w porownaniu z innymi orkiestrami, ma unikalne brzmienie wynikajace z faktu, ze wszyscy jej czlonkowie pochodza z tej samej, polskiej szkoly. Utrzymywal, ze czuje ta orkiestre jak wlasne skrzypce. Slyszalem, ze powtorzyl to w ostatnim swoim wywiadzie sprzed kilku dni. Byl zafascynowany kultura Wschodu. Studiowal muzyke Indii, cwiczyl yoge. Swiat znal go rowniez z niekonwencjonalnych koncertow z mistrzem tradycyjnej muzyki indyjskiej Ravi Shankharem. Kochal jazz. Przyjaznil sie i grywal ze Stephenem Grappellim. Dystyngowany starszy pan w 1993 roku otrzymal z rak Elzbiety II tytul baroneta of Stoke d'Abernon. Ponadto Byl prezydentem Rady Muzyki przy UNESCO. Wlasnie na ten marzec zaplanowano
Re: Holzer - Kiszczak - Kwasniewski
Iza wspomina o tzw. Komisji ds. zbiorow archiwalnych : Prof. Jerzy Holzer byl swego czasu czlonkiem komisji, powolanej przez ministra spraw wewnetrznych w porozumieniu z ministrem edukacji narodowej, ktora jako pierwsza po wyborach 1989 roku miala dostep do archiwow MSW. Czlonkami komisji obok Jerzego Hol- zera byli: historyk prof.Andrzej Ajnenkiel, Adam Michnik i dyrektor Archiwum Akt Nowych Bogdan Kroll. Komisje powolano z inicjatywy owczesnego wiceministra MSW Krzysztofa Kozlowskiego (ministrem byl jeszcze Kiszczak). Dzialala dwa i pol miesiaca. Opinia pub- liczna nie byla informowana o jej dzialalnosci. Rzeczywiscie, niewiele wiadomo o dzialalnosci tej komisji (dzialala w okresie od 12 kwietnia do 27 czerwca 1990). Jakis czas temu czytalem w ktoryms z dziennikow, ze sporzadzila ona ledwie dwustronicowe sprawozdanie - dotad nieopublikowane. Jerzy Holzer w swojej wypowiedzi dla Rzeczpospolitej zaprzeczyl jakoby komisja jako calosc miala wglad w akta osobowe. Nie wykluczyl, ze inni czlonkowie mogli otrzymac taka mozliwosc. Min.Palubicki odpowiadajac niedawno na zapytanie poselskie stwierdzil, ze w zbiorach archiwalnych UOP nie natrafiono na dokumenty wskazujace na podstawy dzialalnosci komisji, w zwiazku z czym nie jest mozliwa ocena zgodnosci jej dzialal- nosci z prawem. Palubicki oswiadczyl tez w Sejmie, ze nie znaleziono dokumentow, ani zapiskow pozwalajacych na ustalenie katalogu materialow, z jakimi zapoznali sie czlonkowie komisji. Wedlug Palubickiego, z relacji funkcjonariusza, ktory pracowal wowczas w wydziale archiwalnym, wynika ze czlonkowie komisji mieli takze dostep do teczek tajnych wspolpracownikow SB. Wedlug tej relacji zapoz- nawali sie z materialami archiwalnymi w obecnosci funkcjonariusza. Do magazynow wprowadzali ich naczelnik wydzialu i dyrektor tzw. Biura C. W czasie owego wprowadzania szeregowi pracownicy nie byli obecni. Krzysztof Kozlowski powiedzial natomiast, ze zadaniem komisji nie bylo grzebanie w teczkach. Komisja miala wedlug niego ustalic, co zrobic ze zbiorem materialow, jakim dysponowalo owczesne Biuro C i jak ten zbior przeksztalcic w archiwum. Wedlug Kozlowskiego chodzilo o metodologie dzialan, a nie o wglad w teczki. Szerzej o Biurze C mowil Kozlowski ko- mentujac sprawe "tasm Kiszczaka". Mietek Z.