No Subject
Katarzyna Zajac wrote: > > >From [EMAIL PROTECTED] Sat Oct 7 15:27:48 2000 > Date: Sat, 7 Oct 2000 15:26:47 +0200 (CEST) > From: Katarzyna Zajac <[EMAIL PROTECTED]> > To: Poland-L <[EMAIL PROTECTED]> > Subject: Re: Gangsterstwo dziennikarskie > > To bylam ja : > > > Podczas dzisiejszego wywiadu telewizyjnego z Krzaklewskim w pierwszym > > programie telewizji publicznej dziennikarz Piotr Gembarowski, przepytujac > > kandydata powolywal sie na nieistniejacy dokument (rzekomy raport > > rzadowego Osrodka Studiow Strategicznych). Posunal sie do cytowania > > wyssanych z palca zdan. > > > > W chwile pozniej zacytowal kontrowersyjne fragmenty wywiadow prasowych > > szefa sztabu wyborczego Krzaklewskiego - Wieslawa Walendziaka domagajac > > sie od Krzaklewskiego komentarza. Po dokladnym sprawdzeniu okazuje sie, > > ze zacytowane przez redaktora Gembarowskiego fragmenty sa spreparowane. > > Na co pan Jacek Arkuszewski sceptycznie (bo powyzsze nie pasuje mu do > obrazu jaki sobie a'priori wytworzyl) : > Nie wytworzylem sobie zadnego obrazu, bo wiem tylko tyle, co pani Kasienko napisala o cytatach Gembarowskiego. Poki tego sie nie dowiem, nie bede tez go mial mimo pani najgoretszych zapewnien nie wiadomo czego w gruncie rzeczy dotyczacych. Natomiast pani chyba wytworzyla sobie jakis moj obraz na podstawie nie wiadomo czego. > > Moze by tak blizej dowiedziec sie o co chodzi? Jak dotad oskarzenia > > Gembarowskiego sa dosc goloslowne. Dlatego oburzenie uwazam za > > przedwczesne. > > Panie Jacku, ja zwykle wiem o czym pisze. Gembarowski m.in. cytowal dane > z nieistniejacego dokumentu agendy rzadowej zanizajac wskazniki prognoz > gospodarczego wzrostu Polski. Uniemozliwial w sposob niezwykle agresywny > zaproszonemu rozmowcy skorygowanie tych danych. Wykrzykiwal pogrozki > i cytowal spreparowane fragmenty tekstow wywiadow Wieslawa Walendziaka > starajac sie zaskoczonemu trescia tych cytatow rozmowcy przez 10 minut > utrudnic, a wlasciwie uniemozliwic przedstwienienie jego stanowiska. > Czegos podobnego wczesniej nie widzialam. > Jesli pani wie o czym pani pisze (w co raczej watpie), to dlaczego pani nie przytoczy stwierdzen padajacych z obus stron i przytoczy argumenty? Takie podawanie rzekomych faktow i to z prefabrykowanym oburzeniem stanowi wlasnie manipulacje prawdy, zreszto niezbyt zrecznie zrobiona. > Jesli Pan mi nie wierzy, to prosze zatelefonowac do Kwiatkowskiego, > bo faktem jest, ze posypaly sie masowe protesty widzow i dwie godziny > po moim mailu wyslanym na Poland-L uslyszalam w Monitorze, ze Zarzad > TVP ocenil zachowanie redaktora Piotra Gebarowskiego za niedopuszczalne > i zapowiedzial niezwloczne wyciagniecie wobec niego konsekwencji > sluzbowych. Szef pierwszego programu TVP Slawomir Zielinski, ktory > jest bezposrednim szefem Gembarowskiego i animatorem omawianego telewi- > zyjnego programu, zawiesil Gembarowskiego w czynnosciach sluzbowych. > Sprawa jest o tyle ciekawa, ze jednak reakcja zarzadu TVP wydaje sie byc prawidlowa. W dalszym ciagu jeszcze nie wiem reakcja na co? > Ale Gebarowski tego sam nie wymyslil. Wszystko poszlo w eter tuz przed > cisza wyborcza i o to szlo jego mocodawcom. Slawomir Zielinski byl > przed pieciu laty przedstawicielem Kwasniewskiego w debacie wyborczej > z Walasa, podczas ktorej zastosowano wobec Walesy sprytna prowokacje, > po ktorej udalo im sie wyprowadzic bylego prezydenta z rownowagi. > > Teraz to sie nie calkiem udalo, bo Krzaklewski nie dal sie sprowoko- > wac. Jednak posilkowanie sie przez redaktora falszywymi danymi w > dyskusji z kandydatem widze pierwszy raz. To sa metody, ktorych nie > powstydzilby sie Lukaszenka. > > Szef kampanii Kwasniewskiego Ryszard Kalisz do tej pory nie wykonal > prawomocnej decyzji sadu nakazujacej mu przeproszenie sztabu > Krzaklewskiego po tym jak go publicznie oszkalowal. Polityczni gang- > sterzy stosuja metody faktow dokonanych. Licza, ze przeprosi za nich > sad - oczywiscie po wyborach. > > Andrzejowi Szymoszkowi, ktory nie slyszal w radiu protestu Kajusa > Augustyniaka w sprawie publikacji przez "Gazete Wyborcza" ankiety o > hipotetycznych odznaczeniach moge tylko wspolczuc. Naprawde trudno > dyskutowac z kims, kto niemal w kazdym postingu wykazuje elementarne > nieposzanowanie dla faktow i logiki wywodu. > > Katarzyna > > P.S. O telewizyjnym skandalu z red.Gembarowskim pisze tez dzisiejsza > "Rzeczpospolita" w wersji internetowej. Panie Jacku, prosze > uprzejmie rzucic okiem. Slysze tez (nieoficjalnie), ze Gembarowski > wlasnie przestal byc pracownikiem polskiej telewizji. Ale > przeciez w prezydenckiej kancelarii sa wolne etaty. Zaraz zajrze. Jacek A.
No Subject
>From [EMAIL PROTECTED] Sat Oct 7 15:27:48 2000 Date: Sat, 7 Oct 2000 15:26:47 +0200 (CEST) From: Katarzyna Zajac <[EMAIL PROTECTED]> To: Poland-L <[EMAIL PROTECTED]> Subject: Re: Gangsterstwo dziennikarskie To bylam ja : > Podczas dzisiejszego wywiadu telewizyjnego z Krzaklewskim w pierwszym > programie telewizji publicznej dziennikarz Piotr Gembarowski, przepytujac > kandydata powolywal sie na nieistniejacy dokument (rzekomy raport > rzadowego Osrodka Studiow Strategicznych). Posunal sie do cytowania > wyssanych z palca zdan. > > W chwile pozniej zacytowal kontrowersyjne fragmenty wywiadow prasowych > szefa sztabu wyborczego Krzaklewskiego - Wieslawa Walendziaka domagajac > sie od Krzaklewskiego komentarza. Po dokladnym sprawdzeniu okazuje sie, > ze zacytowane przez redaktora Gembarowskiego fragmenty sa spreparowane. Na co pan Jacek Arkuszewski sceptycznie (bo powyzsze nie pasuje mu do obrazu jaki sobie a'priori wytworzyl) : > Moze by tak blizej dowiedziec sie o co chodzi? Jak dotad oskarzenia > Gembarowskiego sa dosc goloslowne. Dlatego oburzenie uwazam za > przedwczesne. Panie Jacku, ja zwykle wiem o czym pisze. Gembarowski m.in. cytowal dane z nieistniejacego dokumentu agendy rzadowej zanizajac wskazniki prognoz gospodarczego wzrostu Polski. Uniemozliwial w sposob niezwykle agresywny zaproszonemu rozmowcy skorygowanie tych danych. Wykrzykiwal pogrozki i cytowal spreparowane fragmenty tekstow wywiadow Wieslawa Walendziaka starajac sie zaskoczonemu trescia tych cytatow rozmowcy przez 10 minut utrudnic, a wlasciwie uniemozliwic przedstwienienie jego stanowiska. Czegos podobnego wczesniej nie widzialam. Jesli Pan mi nie wierzy, to prosze zatelefonowac do Kwiatkowskiego, bo faktem jest, ze posypaly sie masowe protesty widzow i dwie godziny po moim mailu wyslanym na Poland-L uslyszalam w Monitorze, ze Zarzad TVP ocenil zachowanie redaktora Piotra Gebarowskiego za niedopuszczalne i zapowiedzial niezwloczne wyciagniecie wobec niego konsekwencji sluzbowych. Szef pierwszego programu TVP Slawomir Zielinski, ktory jest bezposrednim szefem Gembarowskiego i animatorem omawianego telewi- zyjnego programu, zawiesil Gembarowskiego w czynnosciach sluzbowych. Ale Gebarowski tego sam nie wymyslil. Wszystko poszlo w eter tuz przed cisza wyborcza i o to szlo jego mocodawcom. Slawomir Zielinski byl przed pieciu laty przedstawicielem Kwasniewskiego w debacie wyborczej z Walasa, podczas ktorej zastosowano wobec Walesy sprytna prowokacje, po ktorej udalo im sie wyprowadzic bylego prezydenta z rownowagi. Teraz to sie nie calkiem udalo, bo Krzaklewski nie dal sie sprowoko- wac. Jednak posilkowanie sie przez redaktora falszywymi danymi w dyskusji z kandydatem widze pierwszy raz. To sa metody, ktorych nie powstydzilby sie Lukaszenka. Szef kampanii Kwasniewskiego Ryszard Kalisz do tej pory nie wykonal prawomocnej decyzji sadu nakazujacej mu przeproszenie sztabu Krzaklewskiego po tym jak go publicznie oszkalowal. Polityczni gang- sterzy stosuja metody faktow dokonanych. Licza, ze przeprosi za nich sad - oczywiscie po wyborach. Andrzejowi Szymoszkowi, ktory nie slyszal w radiu protestu Kajusa Augustyniaka w sprawie publikacji przez "Gazete Wyborcza" ankiety o hipotetycznych odznaczeniach moge tylko wspolczuc. Naprawde trudno dyskutowac z kims, kto niemal w kazdym postingu wykazuje elementarne nieposzanowanie dla faktow i logiki wywodu. Katarzyna P.S. O telewizyjnym skandalu z red.Gembarowskim pisze tez dzisiejsza "Rzeczpospolita" w wersji internetowej. Panie Jacku, prosze uprzejmie rzucic okiem. Slysze tez (nieoficjalnie), ze Gembarowski wlasnie przestal byc pracownikiem polskiej telewizji. Ale przeciez w prezydenckiej kancelarii sa wolne etaty.
No Subject
Andrzej Szymoszek relacjonuje z GW : > [] > Kwasniewski odznaczyl panow K&M, o Turowiczu powiedzial, ze > odznaczyl go poprzednik, uciekl wiec troche z odpowiedzia. > Balcerowicza by odznaczyl, ksiedza Jankowskiego pominal > milczeniem (brak odpowiedzi), a Owsiaka odznaczylby, ale nie > az Orlem Bialym.[...] Oto jak Kwasniewski wyrazil swoj stosunek do pralata z Gdanska. Tym samym wyrazil stosunek do siebie samego. Napisales, ze bez komentarza, wiec ja skomentuje slowami Jana Nowaka Jezioranskiego skierowanymi niedawno do naczelnego GW Adama Michnika : Stanowczo nie zgadzam sie z Toba, ze notatka w "Gazecie Wyborczej" uznajaca "zart" ministra Siwca zamyka ten incydent. "Zart" byl blazenskim aktem, do ktorego wyraz- nie zachecal prezydent Rzeczypospolitej w miejscu pub- licznym. Nie licuje on z godnoscia glowy panstwa repre- zentujacej majestat Rzeczypospolitej. [...] Nie stosujmy podwojnego standardu moralnego wobec pralata z Gdanska i prezydenta Rzeczypospolitej. Symbole religijne wymagaja szacunku bez wzgledu na to czy chodzi o krzyz, gwiazde Dawida czy polksiezyc. Kpiarski gest Marka Siwca i zacheta prezydenta Kwasniewskiego do parodiowania Papieza zasluguja na cos wiecej niz uznanie tego poste- powanie za "niewlasciwe". Ocena postepowania pralata byla surowa. Jednak on nigdy nie kpil. Katarzyna
No Subject
Pan Jacek Arkuszewski : > Jestem troche Unia rozczarowany, bo wydaje mi sie, ze > nie szukali kompromisu. Nie wiem jak to bylo, moze > Krzaklewski uparl sie, ze bedzie i premierem i prezydentem? > Na taki szczyt kretynizmu trudno sie zgodzic, i moze > to przewazylo szale? Ale zawsze uwazam, ze nie zrobili > wszystkiego, co mozna bylo zrobic. Krzaklewski z cala pewnoscia nie jest idiota. Nie dosyc, ze sie przy tym nie upieral, ale nawet uwazal, ze to moglaby byc tylko ostatecznosc. Strategia Unii Wolnosci w tym konflikcie polegala na tym, zeby wykorzystujac dogodny pretekst, rozbic AWS. Co do tego nie ma juz zadnych watpliwosci. W tym celu forsowano - dobierajac ar- gumenty zaleznie od okolicznosci - Macieja Plazynskiego (czlonka RS AWS) poczatkowo na prezydenta, a pozniej na premiera. Role V kolumny w AWS-ie spelnial przede wszystkim Aleksander Hall (dzielnie sekundowal mu Artur Balazs - aktualny minister rolnictwa, Rokita i Komorowski byli bardziej dyplomatyczni). Wszyscy oni przyszli do AWS z Unii Wolnosci. Plazynski otrzymal w ostatnim okresie nieograniczony dostep do mediow, w ktorych demonstracyjnie odcinal sie od dzialalnosci rzadu Jerzego Buzka ("Linia specjalna", "Sygnaly Dnia" - wielokrotnie, "Gazeta Wyborcza", "Kropka nad i", "Gosc dnia",itp). W obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" kwestionowal glosno przywodztwo Krzaklewskiego w AWS. Na drugi dzien napisal list do Balcerowicza i Krzaklewskiego (upubliczniony), w ktorym zaoferowal swoje uslugi. Zaraz po wyslaniu listu wyjechal na kilka dni do Norwegii, czyli mozna ten list traktowac wylacznie jako przedsiewziecie propagan- dowe. >I jeszcze jedno: Krzaklewski wysunal swoja kandydature >na premiera i jak koalicja sie rozpadla, to nadal Buzek >ma premierowac? To poprostu nie powazne: jak sie mowi A to >trzeba powiedziec i B. To tylko dowodzi jak malo powaznie >mozna brac deklaracje AWS. Klania sie, panie Jacku, znajomosc prawa i realiow ;-) Proba zmiany premiera w tej sytuacji (czyli sytuacji rzadu mniej- szosciowego) bylaby dowodem ignorancji politycznej AWS. Przeciez jest oczywistym, ze groziloby to destabilizacja panstwa, a w naj- lepszym razie oddaniem inicjatywy w rece Kwasniewskiego. Po drugie, Krzaklewski nie wysuwal swojej kandydatury. To Unia Wolnosci swoim "niet" sprawila, ze w trosce o istnienie koalicji i jednosc AWS, Krzaklewski zostal prawie jednomyslnie poparty przez ten klub (tylko Hall byl przeciw). Niech Pan sobie wyobrazi, ze Rokita, ktory jest szefem SKL, i tez dyplomatycznie kontestowal przywodztwo Krzaklewskiego, zostal przez swoich partyjnych kolegow z Krakowa przywolany do porzadku. SKL w Krakowie poparl jednomyslnie Krzaklewskiego. A Hall, jesli chce, niech sobie wraca do Unii Wolnosci. Pisze pan Jacek Olszanka : > To chyba nie za bardzo tak. Premier zostal ustalony w rozmowie > pomiedzy Balcerowiczem i Krzaklewskim - w obecnosci Geremka. > Mialo to miejsce w sobotnich, poufnych rozmowach. Mial nim zostac > Longin Komolowski. Tak sie panowie umowili. Balcerowicz poprosil > o potwierdzenia na pismie. Geremek zainterweniowal, ze przeciez > sa dzentelmenami i slowo znaczy to samo co deklaracja na pismie. > No i wiemy co nastapilo w poniedzialek. AWS zglosil Krzaklewskiego. To sa oczywiscie propagandowe bzdury. Bzdury sprytnie podane przez GW. Sprytnie, dlatego ze to byl jeden z wariantow, a nie definitywne ustalenie. Komolowski i Grabowski byli od poczatku kwestionowani przez Zarzad Unii Wolnosci (publicznie przez Czecha i Potockiego), ktory chcial wymusic na Krzaklewskim przyjecie funkcji premiera i rezygnacje z kandydowania na prezydenta. W ten sposob udaloby sie im wbic klin w AWS i jednoczesnie ustawic Krzaklewskiego w roli chlopca do bicia. Klin ten nazywalby sie Plazynski. Komolowski i Grabowski padli ofiara tych unijnych dzialan. Podawanie do publicznej wiadomosci czegos, co podobno zostalo usta- lone w poufnych rozmowach jest smieszne. Skadinad wiem, co wczesniej bylo ustalane i czego nie dotrzymywal (kilka razy) Balcerowicz. Ale AWS tego publicznie nie oglaszal, bo: raz to po prostu nie wypadalo, a dwa to nie mozna byc smiesznym. Andrzej Szymoszek do pana Jacka Olszanki : > Pierwsze slysze! Moze Pan ma jakies poufne informacje. Ja chyba > od soboty slyszalem wlasciwie wylacznie o Krzaklewskim. Dzisiejszy > Potocki z GW wymienia kilka nazwisk, jest wsrod nich Komolowski, ale > nikt tu nie akcentuje jak Pan w swojej informacji. Na co pan Olszanka : > Niestety jest to wczorajsze wydanie "Gazety..." a nie mam dostepu > do archiwum, stad trudno jest mi zacytowac to dokladnie. Ale jestem > pewien, ze do tego incydentu bedzie sie wracalo w przyszlosci, bo > jest dosc znamienny. [...] Zabawne, ze Rzeczpospolita wogole o tym > nie wspomina. To nie jest wcale zabawne. Mit o wiarygodnosci "Gazety Wyborczej" juz dawno zostal powaznie nadszarpniety (a juz szczegolnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy gazeta ta aspiruje do roli politycznego podmiotu) Przed publicznym zabi
No Subject
>Zaczynam powoli podejrzewac, ze lista jest od pewnego juz czasu >konsekwentnie >dlawiona - prosze tylko zwrocic uwage na dotyczace jej >przepisy bedace swoistym kuriozum w calym Internecie i wynikajace z tego >stale >zmniejszanie sie liczby watkow i postingow. > >Moze przestac sie w to bawic albo przeniesc server gdzie indziej? > >Jacek A. Ja mysle, ze rozwiazan jest kilka: - uswiadomienie administratorowi, ze nie nos dla tabakiery, tylko odwrotnie - poproszenie o poinformowanie nas o dodatkowyh osobach, ktore przy administrowaniu pomagaja, - przywrocenie funkcji kapelanow, ktorzy rozstrzygaliby sprawy sporne, - kazdy z nas indywidualnie postanawia, ze jego kontrybucja na liste jest wieksza anizeli do tej pory i wszyscy zaczynaja aktywnie pisac... Izabela
No Subject
> Zaczynam powoli podejrzewac, ze lista jest od pewnego juz czasu > konsekwentnie > dlawiona - prosze tylko zwrocic uwage na dotyczace jej > przepisy bedace swoistym kuriozum w calym Internecie i wynikajace z > tego stale > zmniejszanie sie liczby watkow i postingow. > > Moze przestac sie w to bawic albo przeniesc server gdzie indziej? > > Jacek A. Bylem kiedys uczestnikiem poland-ela. Z przyczyn roznych przestalem pisac i tylko nieregularnie przegladalem liste. Od ponad roku czytuje liste codziennie, gdyz pisuje tu kilka lubianych przeze mnie osob. Robilem to za pomoca przegladarki na http://listserv.acsu.buffalo.edu/archives/poland-l.html. Jakis miesiac temu skusilo mnie, by cos napisac. Zapisalem sie wiec na liste i wyslalem jeden posting. Otrzymalem adnotacje servera, ze "has been submitted to the moderator of the POLAND-L list". Czekalem cierpliwie kilka dni. Poniewaz nic sie nie dzialo, wyslalem zapytanie do pana Owoca, czy aby cos sie gdzies nie zacielo. Otrzymalem wkrotce odpowiedz, ze: "Otoz nie bylo mnie (i w pewnym sensie w dalszym ciagu mnie nie ma)", oraz od servera, ze: [EMAIL PROTECTED] has just altered your subscription options for the POLAND-L list as per the "SET POLAND-L NOREVIEW" command. Moj posting nie ukazal sie jednak na liscie a watek, ktorego dotyczyl, stal sie nieaktualny. Zrezygnowalem wiec z ponownego go wyslania. Dalej czytam na biezaco liste, ale glosu nie probuje zabierac, bo swiadomosc, ze to co napisze, moze nie przypasc komus (moderatorowi) do gustu, po prostu odbiera mi ochote. Z moderatorem zle, bez moderatora tez nie dobrze, i moze powinienem kierowac moje zazalenia bezposrednio do pana Owoca. Zdecydowalem sie jednak na opublikowanie ich i na liscie, poniewaz wypowiedzi pp. Sikorskiego i Arkuszewskiego oznaczac moga, ze byc moze nalezaloby przedyskutowac ksztalt/zasady polandelowego forum. Pozdrawiam Adam L.
No Subject
Andrew Sikorski wrote: > > Prosze Panstwa. > > Dopstalem taka oto "pocieszajaca" wiadomosc ze "oprawca puscil ofiare". > Mam jednak wszelkie podstawy watpic w szczerosc jak i w prawdziwosc > oswiadczenia bowiem wyslane minute temu zapytanie do servera o moj > status odbilo mi sie informacja, ze zostalo skierowane do wlasciciela. > Uwazam, ze moim obowiazkiem bedzie powiadomic wladze uniwersytetu w > Buffalo o panujacych na naszej liscie zwyczajach i samowoli "ownera". > Takie postepowania o jakich juz byla wielokrotnie mowa (moge je > przytoczyc gdyby ktos zapomnial) uragaja zarowno prawom demokracji jak i > wymaganemu profesjonalizmowi dla sprawowania spolecznej funkcji na > amerykanskiej uczelni. > > Andrzej M. Sikorski > > Sun, 16 Jan 2000 13:35:54 > > [EMAIL PROTECTED] has just altered your subscription options for the > POLAND-L list as per the "SET POLAND-L NOREVIEW" command. For more > information about subscription options, send a "QUERY POLAND-L" command > to [EMAIL PROTECTED] > > __ > FREE Personalized Email at Mail.com > Sign up at http://www.mail.com?sr=mc.mk.mcm.tag001 Zaczynam powoli podejrzewac, ze lista jest od pewnego juz czasu konsekwentnie dlawiona - prosze tylko zwrocic uwage na dotyczace jej przepisy bedace swoistym kuriozum w calym Internecie i wynikajace z tego stale zmniejszanie sie liczby watkow i postingow. Moze przestac sie w to bawic albo przeniesc server gdzie indziej? Jacek A.
No Subject
Prosze Panstwa. Dopstalem taka oto "pocieszajaca" wiadomosc ze "oprawca puscil ofiare". Mam jednak wszelkie podstawy watpic w szczerosc jak i w prawdziwosc oswiadczenia bowiem wyslane minute temu zapytanie do servera o moj status odbilo mi sie informacja, ze zostalo skierowane do wlasciciela. Uwazam, ze moim obowiazkiem bedzie powiadomic wladze uniwersytetu w Buffalo o panujacych na naszej liscie zwyczajach i samowoli "ownera". Takie postepowania o jakich juz byla wielokrotnie mowa (moge je przytoczyc gdyby ktos zapomnial) uragaja zarowno prawom demokracji jak i wymaganemu profesjonalizmowi dla sprawowania spolecznej funkcji na amerykanskiej uczelni. Andrzej M. Sikorski Sun, 16 Jan 2000 13:35:54 [EMAIL PROTECTED] has just altered your subscription options for the POLAND-L list as per the "SET POLAND-L NOREVIEW" command. For more information about subscription options, send a "QUERY POLAND-L" command to [EMAIL PROTECTED] __ FREE Personalized Email at Mail.com Sign up at http://www.mail.com?sr=mc.mk.mcm.tag001
No Subject
I znow zwracam sie z prosba do panstwa!-:))) Czy ktos posiada jakies notki biograficzne o sp. prof.Matejce. Chcialbym spelnic prosbe z USA, gdzie chciano wydrukowac krotko sylwetke profesora w artykule o Polakach, ktorzy odeszli w 1999. Dziekuej serdeczmie, W.G. ps. prosze na pivy.
No Subject
At 09:34 AM 4/28/99 -0700, you wrote: >At 10:03 PM -0600 4/27/99, Alex Matejko wrote: >> Mnostwo przedsiebiorstw zyje i dorabia >>sie z tego, ze posyca nasza proznosc, >>dogadza nam bez granic, wychodzi na >>przeciw naszym roznym zachciankom, >>podnieca nasza wyobraznie, naklania >>nas aby uzywali zycia jak najwiecej, >>uspokaja nasze sumienia ze wszystko >>jest w porzadku mimo ze my mozemy i >>powinnismy byc odwrotnego mniemania. > > > >Bardzo ciekawie Pan to napisal i jestem >wdzieczna, ze podzielil sie Pan tutaj tymi >ciekawymi przemysleniami. > > >--- dorota > Bardzo dziekuje za wsparcie,bo jestem jak stary zebrak u wrot kosciola,ktory cieszy ze ktos go zauwazyl i wrzucil mu grosik. AJM Alexander J.Matejko University of Alberta fax (403)4927196
No Subject
At 10:03 PM -0600 4/27/99, Alex Matejko wrote: > Mnostwo przedsiebiorstw zyje i dorabia >sie z tego, ze posyca nasza proznosc, >dogadza nam bez granic, wychodzi na >przeciw naszym roznym zachciankom, >podnieca nasza wyobraznie, naklania >nas aby uzywali zycia jak najwiecej, >uspokaja nasze sumienia ze wszystko >jest w porzadku mimo ze my mozemy i >powinnismy byc odwrotnego mniemania. Bardzo ciekawie Pan to napisal i jestem wdzieczna, ze podzielil sie Pan tutaj tymi ciekawymi przemysleniami. --- dorota
No Subject
Mnostwo przedsiebiorstw zyje i dorabia sie z tego, ze posyca nasza proznosc, dogadza nam bez granic, wychodzi na przeciw naszym roznym zachciankom, podnieca nasza wyobraznie, naklania nas aby uzywali zycia jak najwiecej, uspokaja nasze sumienia ze wszystko jest w porzadku mimo ze my mozemy i powinnismy byc odwrotnego mniemania. Wlasciwie niemal wszystko zorientowane jest na to abysmy zabrneli w odwrotnosc cnotliwego i skromnego zycia nawet kosztem karygodnego zadluzenia, dobrobytu naszych najblizszych i nawet naszego zdrowia.Mamy litowac sie przede wszystkim nad samymi soba, sobie dogadac, byc w kazdorazowej modzie, ubiec innych w przystosowaniu sie do zachodzacych ub wylacznie dniem dzisiejszym. Zwlaszcza telewizja pochlania nasz czas, przykuwa nas do ekranu i maci nasze sumienie.My zas jestesmy sklonni spedzic wiele godzin przed ekranem.Wiadomo ze najwiecej ogladaja telewizje dzieci i ludzie starzy.. Nasi telewizyjni wodzireje za nas mysla, przygotowuja dla nas nieustajaca uczte w trakcie ktorej dzieje sie dostatecznie wiele abysmy sami nie musielli myslec,Za nas bowiem mysli i wybiera caly sztab specjalistow od reklamy i podniety sa tak dawkowane, abysmy postepowali zgodnie z zyczeniem wielkich manipulatorow. Ludzie tak wlasnie uksztaltowani zdaja sie na bodzce i przymusy zewnetrzne znacznie bardziej anizeli na wlasne sumienie, swiadomosc dobra i zla, winy i kary, uczciwosci i nieuczciwosci.Dobre i sluszne jest to zostalo tak okreslone przez instytucje nie tyle obdarzone przez nas zaufaniem ile czyniace nas dostatecznie zaleznymi od siebie.Wystarfczy po prostu zaufac rozkazom,przepisom, procedurom,receptom a czy one sa rzeczywiscie sluszne moralnie to juz nie nasza sprawa. Badanie zachowan sie ludzi w sytuacjach laboratoryjnych eksperymentow wykazalo, ze wiekszosc ludzi faktycznie nie liczy sie z ludzkim cierpieniem jesli tylko nakazac im scisle postepowac wedlug ustalonej procedury. Jest w tym zatem wielkie niebezpieczenstwo dla calej ludzkosci gdy ludzie kieruja sie nie sumieniem a zewnetrznym nakazem,poczuciem, ze nie odpowiadaja sami za to co im zostalo nakazane wykonac. Z latwoscia i przyjemnoscia wyrzekamy sie wlasnego sadu i sumienia jesli mozemy to zdac na instytucje. Sam mialem w zyciu przypadki kiedy surowo ukarano mnie za cos czego w rzeczywistosci nie zbroilem a przeciwnie: postepowalem zgodnie z regulami mojego fachu. Bezdusznie rozumiana procedura okazala sie wygodna ucieczka w nieodpowiedzialnosc gdy moich kontrargumentow wogole nawet nie chciano sluchac. Systemy totalitarne sa w tym wzgledzie szczegolnie okrutne, gdyz nie tylko w nich skazuje sie ludzi w trybie przyspieszonym i na powszechna skale,ale jeszcze w dodatku wymusza sie przyznanie sie oskarzonych do win nieraz niepopelnionych. Z drugiej strony jednak takze i w demokracjach popelnia sie razace bledy,na przyklad w wychowaniu mlodziezy (vide ostatni mord szkolny w Colorado). Wiele jest nieprzemyslanych decyzji bo nikt nie jest dostatecznie gotowy glowic sie nad sensem postepowania. Tak na przyklad w miare wzrostu przestepczosci wiezienia przepelniaja sie bez miary i z ogromnym kosztem podatnikow, a jednoczesnie powszechnie wiadomo, ze pobyt w wiezieniu raczej ludzi deprawuje niz przywraca ich spoleczenstwu. W masowym ksztalceniu ilosc przewaza nad jakoscia mimo ze przeciez absolwenci nieraz okazuja sie niepotrzebni na rynku pracy. Rodzice schlebiaja swym dzieciom, a dziadkowie wnukom, mimo ze zdysplinowanie i samokontrola sa wprost niezbedne dla przyszlosci. Uczciwosc mimo wszystkp poplaca, gdyz zachowujac ja jestesmy wierni tej lepszej czesci, ktora w nas tkwi i ktora warto systematycznie wzmacniac co zreszta lezy w naszym dlugofalowym interesie. Mnostwo fatalnych w skutkach postepkow nastepuje po prostu z tego, ze ludzie dzialaja tak jak inni tlumaczac sie potem naiwnie,ze przeciez bezwolnie i bezwiednie dostosowywali sie do otoczenia. AJM ubiec innych w przystosowaniu sie do zachodzacych zmian, nie przejmowac sie przyszloscia, zyc przede wszystkim lub wy y È- / Â[ Î-È-¿ ï óÜ[ ï `=ï ò[Eï E0 \ø[è\² \ \ø[Î- Ï-è \³ _ \² / _ î È È Î`Ï-w-, -h, Ò n W n w n ¥ ÿÿ§ ÿÿ a ÿÿ ÿÿ ÿÿ ÿÿ' ÿÿ" ÿÿ- ÿÿ ÿÿ ÿÿ ÿÿ_ < - h < - h ÿÿÿÿ¢ ÿÿ¤ ÿÿ¦ ÿÿ¨ ÿÿª ÿÿ ÿÿ® ÿÿ° ÿÿ² ÿÿ´ ÿÿ ÿÿ¸ ÿÿº ÿÿ¼ ÿÿ¾ ÿÿÀ ÿÿÂ ÿÿÄ ÿÿ h Ä Æ ÿÿÈ ÿÿÊ ÿÿÌ ÿÿÎ ÿÿÐ ÿÿÒ ÿÿÔ ÿÿÖ ÿÿØ ÿÿÚ ÿÿÜ ÿÿÞ ÿÿà ÿÿâ ÿÿä ÿÿæ ÿÿè ÿÿê ÿÿì ÿÿ h ì î ÿÿð ÿÿò ÿÿô ÿÿö ÿÿø ÿÿú ÿÿü ÿÿþ ÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿÿ ÿÿ ÿÿæ ÿÿè ÿÿê ÿÿì ÿÿ h 5 " | rzne znacznie bardziej anizeli na wlasne sumienie, swiadimiosc dobra i zla, winy i kary, uczciwosci Arial ci.Dobre i sluszne jest to zostalo tak okreslone przez instytucje nie tyle obdarzone przez nas zaufaniem i
No Subject
Podobno kleski ucza wiecej i lepiej anizeli zwyciestwa. Ale z drugiej strony potrzeba nam wszystkim otuchy a tej bynajmniej nie osiaga sie wlasnie z tych pierwszych. Moim zdaniem, które jest zreszta bardziej mysleniem zyczeniami anizeli konstatowaniem rzeczywistego stanu umyslu i serca, trzeba nam wszystkim w zasadzie godzic sie z losem a zarazem starac sie jako tako odczytac wyzsza intencje w tym, co z nami dzieje sie. Gdyz chyba nic nie dzieje sie li tylko z czystego przypadku, a we wszystkim jest zawarte jakies poslanie nad którym warto gleboko zastanowic sie aby nie popasc w niepotrzebne tarapaty, zgubic droge, zmarnowac dane nam szanse, zatracic sie w rzeczach i sprawach w gruncie rzeczy blahych, przejmowac sie szczególami natomiast stracic z pola widzenia cos naprawde waznego. W moim i zreszta nie tylko moim zyciu przypadek oczywiscie gral wielka role: na przyklad po zebraniu nowo dozwolonego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego w Warszawie w 1956ym roku nie moglem zasnac (po zebraniu poszlismy gromadka na wino i wypilem go dosc sporo) i rozmyslalem miezy innymi o ogloszonej przez prof.S.Ossowsklego, przewodniczacego PTS-u, mozliwosci otrzymania stypendium amerykanskiego.Nikt z zebranych nie potraktowal powaznie aby bylo mozliwe wyjechanie okresowe do USA, ale ja nastepnego dnia zglosilem moje zainteresowanie i o dziwo to wlasnie stypendium otrzymalem. Mój niemal dwuletni pobyt w USA faktycznie zmienil radykalnie cale moje zycie zawodowe, zwlaszcza ze politycznie i ideologicznie nie bylem dobrze widziany w Warszawie, gdzie w ówczesnym ministerstwie szkolnictwa wyzszego oswiadczono mi oficjalnie i bezpardonowo, ze awans na profesora jest dla mnie zamkniety a to samo dotyczy tez wszelkich funduszów badawczych - zreszta pare lat potem usunieto mnie z pracy w Uniwersytecie Warszawskim jeszcze w trakcie udzelonego mi urlopu na zatrudnienie dwulwetnie via Polservice w Uniwersytecie Zambii. Do dzis jestem serdecznie wdzieczny moim ówczesnym przesladowcom, ze pozbyli sie mnie z kraju i tym samym niejako przesadzili o mojej wrecz koniecznosci urzadzenia sie za granica na wiele lat czego bynajmniej nie zaluje a przeciwnie: wiele mnie to nauczylo i pomoglo . Zreszta nigdy nie zaluje tego tulaczego losu", ktory po koleji zawiódl mnie do Czechoslowacji ( badania ruchu spóldzielczego 1946-47), Rosji (1962), Chin (1963), USA (1957-59), Zambii i Unii Afryki Poludniowej ( 1968-1969), Kanady (1970- ), Anglii (1975-76), Szwecji (1979), Francji(1983), Niemiec, Indii i Austrii (1986-87), Norwegii, Wegier i Czechoslowacji (1989-90) a od 1989ego roku raz po raz równiez do mojego kraju ojczystego wpierw jako ochotnik kanadyjski uczacy w Uniwersytecie Szczecinskim , Amerykansko-Polskiej Szkole Biznesu Francusko-Polskiej Szkole Informatyki i Telekomunikacji, a nieco pozniej przez caly rok w Politechnice Gdanskiej. Zreszta w mojejkanadyjskiej siedzibie, Edmontonie, bylem i jestem czynny w tutejszym zyciu polonijnym jako wieloletni komentator radiowy i telewizyjny, wspólzalozyciel Towarzystwa Kultury Polskiej, autor artykulów w paryskiej Kulturze", londynskich Wiadomosciach", nowojorskim Nowym Dzienniku"itd. Glówna dziedzina mojej dzialalnosci zawodowej byla i jest socjotechnika to znaczy naukowo podbudowane ksztaltowanie pozytywnych stosunków miedzyludzkich darczych.Jestem w tym wzgledzie kontynuatorem tradycji naukowej T.Kotarbinskiego (Zasady sprawnego dzialania), A.Podgóreckiego (Zasady socjotechniki), J.Wolskiego (Samorzad spóldzielczy) i mój wlasny dorobek zarówno naukowo-wydawniczy( moje ksiazki i artykuly ukazaly sie glównie po polsku i angielsku ale takze po rosyjsku, czesku i wegiersku) jak i dydaktyczny ( glównie w e w szeregu innych uczelni wyzszych j organizacji miejsc pracy, doradztwie organizacyjnym, zarzadzaniu,szkoleniu personelu kierowniczego. Ucze zarówno z podreczników amerykanskich jak i polskich i z reguly posluguje azowymi. Tam gdzie mam ku temu sposobnosc (jak na przyklad przy szkoleniu w Kaszmirze w 1986ym roku indyjskich administratorów lesnych) urzadzam gry kierownicze polegajace dla praktyki zarzadzania. Chodzi mi zatem nie tylko o wiedze teoretyczna ale takze o umiejetnosci praktyczne emu, ustaleniem postepowania zaradczego, przeprowadzeniem tego postepowania w wersji z góry wybranej, sprawdzeniem osiagnietych wyników i ich zachowaniem do nastepnego wykorzystania na przyszlosc. Bedac przez szereg lat aktywista sekcji socjoocjotechniki w Miedzynarodowej Unii Socjologicznej bralem udzial przez szereg lat w konferencjach miedzynarodowych dotyczacych socjotechniki bezposrednio lub posrednio. Dziele z moimi kolegami po fachu przekonanie o pozytku praktycznym i teoretycznym unaukowienia zarzadzania przez wykorzystanie ostrozne ale konsekwentne dorobku nauk spolecznych. Na przyklad jednym z moich zadan bylo i jest gromadzenie wniosków z badan socjologicznych nie od okolicznosci te wnioski maja enoszeniu do praktyki te
No Subject
HELO localhost From: "Magdalena Nawrocka" <[EMAIL PROTECTED]> To: "Discussion of Polish Culture list" <[EMAIL PROTECTED]> Date: Tue, 13 Apr 1999 11:37:43 +0200 Priority: Normal X-Mailer: PMMail 1.96a For OS/2 MIME-Version: 1.0 Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2" Content-Transfer-Encoding: 7bit Subject: Re: Uranowe odpady On Tue, 13 Apr 1999 02:34:24 +0200, Pawel Kowalewski wrote: > >Ale mysmy sie zupelnie nie zrozumieli, droga pani Nawrocka. To >nie o statystyke sie rozchodzi, raczej o umiar. Nawet wsrod >lotrow, prosze sobie wyobrazic, bywaja lotry wieksze i lotry >mniejsze. Na przyklad tow. Boria Jelcyn, odpowiedzialny (jako >szef panstwa) za pare masakr cywilow w Czeczenii, chociazby w >Samaszkach, jednak nie bardzo dorownuje swoim lotrostwem p. >Adolfowi Hitlerowi, ktorego ofiary (jako szefa panstwa) liczy sie >w milionach zamordowanych cywilow. Stwierdzenie, ze tow. Jelcyn >i p. Hitler to lotry tej samej kategorii, to jednak solidne >naduzycie, co musze przyznac pomimo kompletnego braku sympatii >dla tow. Jelcyna. Podobnie nie bardzo wychodzi zrownanie ze soba >wspomnianego wyzej p. Hitlera z tow. Jaruzelskim - dokladnie z >tych samych przyczyn. I takie jest wlasnie oczywiste >zastosowanie owej statystyki, ktora Pania tak wedlug Pani >wlasnego oswiadczenia wnerwia. > Proponuje Pan stopniowanie morderczych zapedow czy wrecz zabojczych poczynan? I tu sie nie rozumiemy, Drogi Panie Kowalewski. Morderca "jednokrotny" jest dla mnie tyle samo winien co sprawca tzw. seryjnych morderstw. Czy mniej naganny jest terrorysta wrzucajacy swa bombe do kosza na smieci, ktora wybuchajac, urwala glowe przypadkowemu staruszkowi wyrzucajacemu wlasnie torbe z odpadkami od kolezki, ktory swoj ladunek podrzuci w paryskim, przepelnionym metrze? Jeden i drugi jest morderca! Co najwyzej ich "pracodawcy" moga miec pretensje o skutecznosc wypelnianych zadan. Mieli zabic i zabili, roznica pozostaje tylko w ich "wydajnosci". Roznica dotyczy ofiar. Chociaz tez dla tego, ktory zginal tez nie jest wazne, czy byl dziesiata czy tez moze osiemdziesiata czwarta ofiara. Dostalo mu sie i juz go nie ma. Czy ma dla niego znaczenie, ze ukatrupil go lotr spod ciemnej gwiazdy czy tylko lotrzyk z niespodziewanym kaprysowym morderczym impulsem? Ten, kto zabil raz - moglby, moze bedzie, najprawdopodobniej bedzie - zabijal "tysiackrotnie". Zdeptal bariere nienaruszalnosci czyjegos zycia, jesli tylko zajdzie potrzeba, dalsze zabijanie pojdzie mu prawdopodobnie jak po masle. I na tym polega zbrodniczosc wojen. Wszelkich wojen. >a wiec, ze te same osoby przechodza do porzadku dziennego nad >zbrodniami rzeznika z Belgradu, ktory lekka raczka do dzis zdazyl >wyrznac - wg najnowszych szacunkow - jakies cwierc miliona swoich >obywateli. Jesli to Pania nie zdumiewa, to mnie zdumiewa brak >Pani reakcji na te az nazbyt oczywista niekonsekwencje. Bo jak >na moj gust, to poglad taki mozna wyrazic w prosty sposob >parafrazujac niejakiego Kalego, postac literacka: zly uczynek, to >jak rzna lewakow; dobry uczynek, to jak rzna lewacy. > Wlasnie o to chodzi, i tu sie znow nie rozumiemy, Drogi Panie Kowalewski, ze nie powinnismy przechodzic, jak to Pan celnie nazwal, do porzadku dziennego, nad jakakolwiek zbrodnia. Czyjakolwiek smiercia! Mnie guzik obchodzi, czy ofiara byla lewakiem czy prawakiem. Nie ma dla mnie zadnego znaczenia orientacja polityczna zbrodniarza. Jest morderca i jest jego ofiara. Tylko tyle... i az tyle. Z gory wiem, ze oceni Pan moje stanowisko jako wysoce ubozuchne, bo z pominieciem wszelkich politycznych racji i strategicznych uzasadnien, ale nie bede sie z tego ni usprawiedliwiac, ni podciagac do bardziej "taktycznego" myslenia. Wiem swoje: za polityka stoi wojna, a wojna jest zbrodnia. daleka od marksizmu;) Magda N
Re: (no subject)
> > To chyba nie dotyczy wylacznie Polakow. Dwa lata temu Bylem w Koln, > > samochodem nowiusienkim, na amerykanskich tablicach. Nikt wiec nie mogl > > domyslac sie mojej polskosci. Parkujac przed budynkiem dostrzeglem ludzi > > obserwujacych mnie z okien. Przyjaznie pomachalem reka, co wywolalo > > reakcje natychmiastowego zamykania okien. > > A czy Polacy pomachaliby do Saszy nawet gdyby ten podjechal > nowiusienkim gruzowikiem na radzieckich numerach? Ehee ! Chyba tez > nie.:-) Prosze Pana, jesli okreslone zachowanie bedzie inne i zalezne od rozpoznania narodowosci to wowczas mozemy mowic o uprzedzeniach. Moj przyklad mial pokazac, ze powsciagliwosc Niemcow moze byc jednostronnie interpretowana. > Panie Sikorski, czemu Pan sie dziwi, a co ci kolonczycy mieli robic? > Pomachac do okupanta, najezdzcy? Czy Pan potwierdza istnienie 50-cio letniego uprzedzenia Niemcow do przedstawicieli panstw alianckich, ze im, Niemcom przeszkodzili prowadzic dzielo? :-) Ponadto ja sie nie dziwilem zwracajac uwage na jeden ze stereotypow. AS
Re: (no subject)
A. M. Sikorski: > > To chyba nie dotyczy wylacznie Polakow. Dwa lata temu Bylem w Koln, > samochodem nowiusienkim, na amerykanskich tablicach. Nikt wiec nie mogl > domyslac sie mojej polskosci. Parkujac przed budynkiem dostrzeglem ludzi > obserwujacych mnie z okien. Przyjaznie pomachalem reka, co wywolalo > reakcje natychmiastowego zamykania okien. A czy Polacy pomachaliby do Saszy nawet gdyby ten podjechal nowiusienkim gruzowikiem na radzieckich numerach? Ehee ! Chyba tez nie.:-) Panie Sikorski, czemu Pan sie dziwi, a co ci kolonczycy mieli robic? Pomachac do okupanta, najezdzcy? Moze teraz pomachaja bo im Panski prezydent pozwolil pare bombek na Belgrad rzucic. A tym wlasnie zakonczyla sie tak zwana "szczegolna rola RFN w NATO". ;-) A co ja sie do Uty nausmiechalem, rekami namachalem... ale w koncu udalo sie, mimo ze Niemka. > AS > Irek
Re: (no subject)
Slawomir Tomassini: [...] > W Europie antypolonizm albo nie istnieje, albo > nalezy do zachowan historycznych. Jedynym godnym > uwagi wyjatkiem sa Niemcy. Wszelkie antypolonizmy naleza do zachowan historycznych. Chyba, ze ma Pan dowody na to, iz w RFN tego rodzaju zachowania sa popierane przez panstwo i elity polityczne. Albo, ze w Niemczech wybuchla masowa histeria antypolska. [...] > Zupelnie inaczej jest w Niemczech. O ile stosunki > polityczne miedzy obu krajami ukladaja sie > nienajgorzej, o tyle Niemcy oceniaja Polakow > bardzo niekorzystnie. Wg. badan Emnid Institut, > 87% Niemcow ocenialo Polakow jako gorszych od > siebie, gorszych takze od Rosjan i Turkow, jako > robotnikow pracujacych na czarno, zlodziei i > szmuglerow. Zawrotna kariere zrobil slogan > "Ledwie skradziony, juz do Polski dostarczony". No coz za tym stoja statystyki i doniesienia prasowe. Ale powoli i ten stereotyp ulega zmianie. Swiat przestepczy jednoczy sie. Rzadko policja lapie tylko polskie gangi. Co raz czesciej wzywa sie po trzech, czterech tlumaczy do jednej sprawy. Czyli grupy przestepcze niemiecko-polskie to juz nie wyjatki a prawie regula. > Do starych stereotypow o polskiej > niegospodarnosci i pijanstwie dochodza nowe, > wspomagane prawdziwa eksplozja grubianskich > dowcipow o Polsce i Polakach w niemieckich > srodkach masowego przekazu. Zapewne nie bez winy > sa i sami Polacy, lub raczej szumowiny polskiego > pochodzenia. Rzeczywiscie na obraz Polakow w RFN pracuja rowniez "nowi Niemcy". Ludzie ci za punkt honoru uwazaja np. opowiadanie niestworzonych rzeczy o Polsce i Polakach, do tego obrzydliwa niemczyzna, chcac sie zapewne przypodobac wlasciwym Niemcom. Oczywiscie malo kto wierzy w niemieckosc tych...Pan to dosadnie okreslil, nic ujac nic dodac. Ale tak przy okazji Niemcy powoli zaczynaja myslec, ze dla niemieckiego paszportu Polak zrobi wszystko. Stad tez tez dowcipy, ze ci "na pochodzenie", to ci Polacy, ktorych dziadek mial owczarka niemieckiego. > Pasazerow z czarnymi tabliczkami > rejestracyjnymi traktowano jako potencjalnych > kryminalistow. W serialach telewizyjnych Polakow > ukazywano jako niechlujnych prostakow o > podejrzanym wygladzie. Mysle, ze jestem przecietnym ogladaczem telewizji. Na wszelkie motywy polskie jestem w sposob naturalny uczulony. Prosze podac przyklad - ciekaw jestem gdzie Polacy zostali tak a nie inaczej przedstawieni. Obejrzalem kilka filmow badz seriali z udzialem polskich bohaterow. W jednym, komisarz niemieckiej policji wyjasnia sprawe zabojstwa dziecka, "niedobrzy" sasiedzi podejrzewaja poskiego ojczyma ale komisarz nie mysli stereotypami i nie podejrzewa Polaka. W innym serialu, niemiecki glina prowadzacy sledztwo w sprawie przemytu, zaprzyjaznia sie z polskim kierowca, potem jeden drugiemu ratuje zycie, a kiedy sie zegnaja, Niemiec mowi: sluchaj, skoncz z tym szmuglem, Polska potrzebuje inzynierow a nie przemytnikow. Czy to nie piekne? ;-) Takich filmow o polskiej tematyce i "drewnianej filozofii" obejrzalem juz dziesiatki. Podobne kreci sie o Czechach i innych. I wszedzie ta polityczna poprawnosc. Sa tez filmy w ktorych wystepuja polscy przestepcy, obok Niemcow tez przestepcow , Turkow, Rosjan itd. Tyle, ze to niema nic wspolnego z propaganda Goebelsa. > Mniej wiecej trzy lata > temu wystapilo maksymalne natezenie grubianskich > dwocipow na temat Polakow - a rekordy pobil > teleiwzyjny showman Harald Schmidt. [...] O "Dirty Harry" w osobnym liscie. > Co by o Polakach nie mowic, nie maja w zwyczaju > traktowac kazdego napotkanego Niemca jako > antysemite i naziste lub potencjalnego budowniczego > piecow specjalnego przeznaczenia. Otoz maja, prosze Pana, wystarczy zagladnac do archiwum naszej listy.;-) Wielokrotnie Niemcy zadawali mi pytanie dlaczego Polacy traktuja ich jak potencjalnych faszystow? Mimo, ze urudzili sie x-lat po wojnie, mimo ze z to ich "cholerny pech, ze urodzili sie wlasnie w tym cholernym kraju". Mimo, ze ucza sie polskiego lub "robia cos tam dla pojednania obu narodow". > > Slawek T. > S. Mackiewicz(Cat) wyrazil sie kiedys gorzko, ze jesli Polak cos krytykuje, rzadko ma cos do zaproponowania. W polskiej naturze nie lezy tez pytanie: A co proponuje Pan w zamian? Ponoc tacy maja byc Anglicy. Zapewne jeszcze jeden stereotyp. Ale skoro juz poruszyl Pan kwestie wzajemnych stosunkow polsko-niemieckich, to co Pan proponuje, aby ten jakby nie bylo problem, rozwiazac. Irek Zablocki
Re: jak nas widza inni. bylo: (no subject)
Uta Zablocki-Berlin: > > Niemcy rowniez nie sa bardzo goscinni (przyznam sie). ???! Niemcy sa goscinni inaczej. Moze powinni oddawac na noc wlasna babe, zeby gosciowi wyro grzala, jak jakies tam plemiona? > > O.K. Co to jest dzisiaj "goscinnosc"? > > > Do 'przecietnego' Niemca sie nie 'wpadnie' bez wszesniejszego > uprzedzania go telefonicznie. A jesli ktos tak robi, to moze sie > spodziewac bardzo, bardzo sztywna atmosfere.. Czys Ty sie Uta szaleju najadla?! Do faszysty i polakozercy dojdzie jeszcze niegoscinny gbur. Mnie jeszcze nikt z niemieckiego domu nie wypedzil ani nie wyprosil. A sztywne atmosfery juz wszedzie przezylem. > > Ale u Polakow to jest calkiem inaczej. Zawsze to robilo ogromne > wrazenie na nas! (A pamietasz ta szynke, ktora przywiezlismy z Berlina, w czasie jak mieso bylo na kartki, a moj wujek ja zezarl i dla nas nic nie zostalo). Ha?! Na mnie zrobili wrazenie Gruzini a czy ja chodze i powtarzam, ze oni goscinniejsi niz Polacy. I nie pisz taki bzdur bo nas nikt odwiedzic nie przyjdzie. Chyby, ze Ci na tym zalezy... :-) > > > Pozdrowienia Uta > Ja Cie pozdrowie jak wrocisz do domu! Klaniam sie Znakomitej Wiekszosci! Irek
Re: jak nas widza inni. bylo: (no subject)
A. M. Sikorski: > [..] > Przepraszam, to taki usmiech, ze w pisemnej formie nie wyglada > najlepiej:-= ) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) > [..] > Sorry nr. 2. To nie o niemcach chcialem, a o fragmentach historii. > I o tym aby historii nie zapominac. Pani mi chyba zdala sprawe, ze co > historyczne to i personalne (czy ja tak mysle gdy inni mi przypominaja > pol= ska przeszlosc?) Ah, rozumiem, skoro robilam wrazenie, ze moglabym zapomnic o historii, bo pisalam na calkiem inny temat, to dlatego byla dobra okazja na takie 'uwagi' historyczne. Ale skoro Pan tak milo 'wyszerzyl' do mnie zeby, to chyba zdalam egzamin z Historii;-) [..] > Jakiego tematu. Przeciez Pani wyciela subjekt.:-) Niet, nie zmienilam subject - tak dobrze pasowal do tematu - 'No Subject'. Pan chyba mila na mysli inna rozmowe (->'disi':-). > > Rzeczywiscie Niemcy (o ile mozna tak uogolniac) maja trudnosci > > ukazac taka powierzchowna uprzejmosc jak to jest moze zwyczaj > > w Ameryce. > > To jest chyba powod, ze przecietny pijacy woli pic z Ruskiem. ..w Niemczech:-) [..] > Niemcy rowniez nie sa bardzo goscinni (przyznam sie). > > O.K. Co to jest dzisiaj "goscinnosc"? Do 'przecietnego' Niemca sie nie 'wpadnie' bez wszesniejszego uprzedzania go telefonicznie. A jesli ktos tak robi, to moze sie spodziewac bardzo, bardzo sztywna atmosfere.. Ale u Polakow to jest calkiem inaczej. Zawsze to robilo ogromne wrazenie na nas! Pozdrowienia Uta
jak nas widza inni. bylo: (no subject)
Pani Uta: > Nie wiem, czy mam w to wierzyc, bo do mnie Pan sie tez nie od > razu usmiechal... Przepraszam, to taki usmiech, ze w pisemnej formie nie wyglada najlepiej:-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) >Moze Pan tam rowniez wyskoczyl (oczywiscie nie personalnymi!) zdaniami o Niemcach z ktorymi Pan mi tu na liscie zaskoczyl..:-( Sorry nr. 2. To nie o niemcach chcialem, a o fragmentach historii. I o tym aby historii nie zapominac. Pani mi chyba zdala sprawe, ze co historyczne to i personalne (czy ja tak mysle gdy inni mi przypominaja polska przeszlosc?) Jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego, a juz gdy na granicy staly czolgi, Niemcy widzac moja polska rejestracje auta wyciagali dwa palce V, albo machali dopingujaco piescia: "dawaj, dawaj". Mysle, ze mam wywazony obraz, ale nie wszystko da sie latwo powiedziec (szczegolnie jak sie pisze w takim pospiechu jak ja). > Ale do tematu: Jakiego tematu. Przeciez Pani wyciela subjekt.:-) > Rzeczywiscie Niemcy (o ile mozna tak uogolniac) maja trudnosci > ukazac taka powierzchowna uprzejmosc jak to jest moze zwyczaj > w Ameryce. To jest chyba powod, ze przecietny pijacy woli pic z Ruskiem. >Rowniez nie przechodza latwo na 'ty' (You can sayYou to me:-). Wir sagen Sie nie mit Großbuchstaben. Ich bin, nicht Sie wichtig. Ich schätze Ihre Einladung. Mein Name ist Andrzej Niemcy rowniez nie sa bardzo goscinni (przyznam sie). O.K. Co to jest dzisiaj "goscinnosc"? > sie w podobnych sytuacjach? Pierwsze slowa, ktore slyszalam, to > oprocz cos na ch.. i k.., Ktos pisal, ze tylko rosyjski moze byc bardziej wulgarny. Slowa te tak spowszednialy, ze wolajace je dzieci nie zdaja sobie sprawy, ze to cos zlego (naiwny jestem), a u doroslych wyksztalcila sie odpornosc. > jeszcze byly szkop i szwab (lub > szwabka:-). I sadzi Pan, ze mala, durna Enerdowka uciekala i > pojechala do domu, opowiadajac, jak strasnie Polacy sa? Przykro mi to slyszec. Wiem, ze jest to nadzwyczaj prawdopodobne. Ciekawy przyczynek do tematu jak nas widza inni. > Nie ma ludzi doskonalych, ani w Niemczech, ani w Polsce i > rowniez nie w Ameryce. Co do doskonalosci to ma Pani racje: tylko ja i Mirka w usa.
Re: (no subject)
Slawomir Tomassini: [..] > kryminalistow. W serialach telewizyjnych Polakow > ukazywano jako niechlujnych prostakow o > podejrzanym wygladzie. Nie znam zbyt duzo serii, gdzie wystepuja postacie polskie (wyglada na to, ze Pan zna wiecej niemieckich serii niz ja). Jedyna seria ktora mi sie w tej chwili przypomniala, to jest seria 'Telefon 110', gdzie wystepowal polski policjant, przedstawiony przez...Marka Konrada. To, ze on moze tak wyglada, jak Pan opisal to wyzej, za to chyba nie mozna uwinic Niemcow, nie?:-) [..] > Slawek T. > Uta
Re: (no subject)
A. M. Sikorski: [..] > To chyba nie dotyczy wylacznie Polakow. Dwa lata temu Bylem w Koln, > samochodem nowiusienkim, na amerykanskich tablicach. Nikt wiec nie mogl > domyslac sie mojej polskosci. Parkujac przed budynkiem dostrzeglem ludzi > obserwujacych mnie z okien. Przyjaznie pomachalem reka, co wywolalo > reakcje natychmiastowego zamykania okien. > Rownie niechetnie reagowaly osoby ktore pozdrawialem mijajac je na > parkingu/chodniku. Najwidoczniej w Niemczech obce osoby sa sobie obce i > nie pozdrawiaja sie z usmiechem jak w USA. > "Bo my, jak nam sie cos nie podoba, to wysylamy Patrioty, na co dzien > rozsylamy usmiechy" moje:-)). > Nie wiem, czy mam w to wierzyc, bo do mnie Pan sie tez nie od razu usmiechal... Moze Pan tam rowniez wyskoczyl (oczywiscie nie personalnymi!) zdaniami o Niemcach z ktorymi Pan mi tu na liscie zaskoczyl..:-( Ale do tematu: Rzeczywiscie Niemcy (o ile mozna tak uogolniac) maja trudnosci ukazac taka powierzchowna uprzejmosc jak to jest moze zwyczaj w Ameryce. Rowniez nie przechodza latwo na 'ty' (You can say You to me:-). Niemcy rowniez nie sa bardzo goscinni (przyznam sie). W Niemczech co 10. obywatel jestobcokrajowcem i kazdy narzeka, ze Niemcy sa chlodni, nieserdeczni, niegoscinni i nie wiem co tam jeszcze - ale wola mieszkac tutaj niz n.p. swoich ojczystych krajach (lub w Anglii i Francji:-). Mysle, ze jesli ktos cos zlego szuka, to on to odnajdzie. Pan nie mysli, ze kiedy mieszkalam w Polsce, to nie znalazlam sie w podobnych sytuacjach? Pierwsze slowa, ktore slyszalam, to oprocz cos na ch.. i k.., jeszcze byly szkop i szwab (lub szwabka:-). I sadzi Pan, ze mala, durna Enerdowka uciekala i pojechala do domu, opowiadajac, jak strasnie Polacy sa? Nie ma ludzi doskonalych, ani w Niemczech, ani w Polsce i rowniez nie w Ameryce. > AS Uta
Re: (no subject)
> Niemcy oceniaja Polakow > bardzo niekorzystnie. Wg. badan Emnid Institut, > 87% Niemcow ocenialo Polakow jako gorszych od > siebie, To chyba nie dotyczy wylacznie Polakow. Dwa lata temu Bylem w Koln, samochodem nowiusienkim, na amerykanskich tablicach. Nikt wiec nie mogl domyslac sie mojej polskosci. Parkujac przed budynkiem dostrzeglem ludzi obserwujacych mnie z okien. Przyjaznie pomachalem reka, co wywolalo reakcje natychmiastowego zamykania okien. Rownie niechetnie reagowaly osoby ktore pozdrawialem mijajac je na parkingu/chodniku. Najwidoczniej w Niemczech obce osoby sa sobie obce i nie pozdrawiaja sie z usmiechem jak w USA. "Bo my, jak nam sie cos nie podoba, to wysylamy Patrioty, na co dzien rozsylamy usmiechy" moje:-)). > Zapewne nie bez winy sa i sami Polacy, Cos w tym chyba jest:-) > lub raczej szumowiny polskiego pochodzenia. a w tym jeszcze wiecej. > Slawek T. AS
(no subject)
W USA tzw. "Polish jokes" wydaja sie zanikac. Antypolski wyskok Teda Turnera moze byc jednym z ostatnich tego typu wyglupow, m.in. dzieki zdecydowanej postawie wiceministra Sikorskiego. W Europie antypolonizm albo nie istnieje, albo nalezy do zachowan historycznych. Jedynym godnym uwagi wyjatkiem sa Niemcy. W Zjednoczonym Krolestwie nie daja sie zaobserwowac jakies postawy lub dzialania jednoznacznie antypolskie. Starsze pokolenie mialo do Polakow, jako jednych z nielicznych sojusznikow wojennych, stosunek wrecz pozytywny. Polakow nie traktuje sie specjalnie przyjaznie, ale i nie gorzej, niz innych. We Francji przejawy sympatii przewazaja nad odruchami antypatii. Niesmaczne dowcipy na temat Papieza maja podtekst antyklerykalny, lecz nie antypolski. Zupelnie inaczej jest w Niemczech. O ile stosunki polityczne miedzy obu krajami ukladaja sie nienajgorzej, o tyle Niemcy oceniaja Polakow bardzo niekorzystnie. Wg. badan Emnid Institut, 87% Niemcow ocenialo Polakow jako gorszych od siebie, gorszych takze od Rosjan i Turkow, jako robotnikow pracujacych na czarno, zlodziei i szmuglerow. Zawrotna kariere zrobil slogan "Ledwie skradziony, juz do Polski dostarczony". Do starych stereotypow o polskiej niegospodarnosci i pijanstwie dochodza nowe, wspomagane prawdziwa eksplozja grubianskich dowcipow o Polsce i Polakach w niemieckich srodkach masowego przekazu. Zapewne nie bez winy sa i sami Polacy, lub raczej szumowiny polskiego pochodzenia. Pasazerow z czarnymi tabliczkami rejestracyjnymi traktowano jako potencjalnych kryminalistow. W serialach telewizyjnych Polakow ukazywano jako niechlujnych prostakow o podejrzanym wygladzie. Mniej wiecej trzy lata temu wystapilo maksymalne natezenie grubianskich dwocipow na temat Polakow - a rekordy pobil teleiwzyjny showman Harald Schmidt. Nie bylo programu, ktorego nie okrasil polskim "witzem". Np. "Kazdy Polak moze krasc, gdyz konstytucja mu tego nie zabrania" albo orkiestra polskich lachmaniarzy spiewajaca na zlomowisku samochodow w dziwacznym, szeleszczacym jezyku ze slowami konczacymi sie na -ski. Co by o Polakach nie mowic, nie maja w zwyczaju traktowac kazdego napotkanego Niemca jako antysemite i naziste lub potencjalnego budowniczego piecow specjalnego przeznaczenia. Slawek T.
(no subject)
Pani Dabrowka Ujec napisala: > Wyjatkowo niezly cyrk. Niestety, trudny do > przelkniecia i dalszego ogladania Nie wiem jak Pani, ale ja nie moge sobie wyobrazic przelykania cyrku. Dla mnie zaden cyrk nie jest do przelkniecia. Jest za duzy, zawiera mase ostrych przedmiotow, ponadto zwierzeta i ludzi. Nawet jesli jest "wyjatkowo niezly", doprawiony czosnkiem i oliwa. > Jednego. Czy reszta cyrkowcow i akrobatow > plujacych z gory na innych obiecala przestac pluc > i nawrocic sie na wysylanie promiennych i eleganckich > opowiastek o tzw. zyciu? Akrobatom na pewno latwiej jest pluc z gory, gdyz maja dostep do linek, trapezow, drabinek itp. Nie jest natomiast ich specjalnoscia pisanie promiennych opowiastek o zyciu. Opowiastki takie sa z reguly bardzo nudne. Akrobaci i cyrkowcy wola zas zycie ciekawe, pelne ryzyka i wrazen. Niech Pani wezmie ponadto pod uwage, ze nawet jesli cyrkowcy i akrobaci przestana pluc z gory, to pozostana kominiarze, instalatorzy anten telewizyjnych oraz dachowkarze, ktorzy tez moga pluc z gory. A co z taternikami i pilotami smiglowcow? > 'Prawo dzemu malinowego: im szerzej jest > rozpowszechniona jakas kultura, tym staje > sie ciensza.' > Alvin Toffler Jak rozumiem, dla p. Tofflera analogia miedzy kultura a dzemem malinowym jest oczywista i prawomocna. Wartoby ja poszerzyc: istnieje duzo innych substancji, ktore mozna rozsmarowywac. Slawek
No Subject
Pan Wojciech Jeglinski pyta : > Jak to wedlug Pani jest? > Czy dla Pani Chmielnicki to zdrajca czegos, czy obronca czegos innego? > Jak to sie mowi w anglosaskich krajach, pytam tylko z ciekawosci : ) > Mozna zignorowac... Slowo daje ze nie zauwazylam pytania. A pytanie dobre. Od razu odpowiadam jasno. Nie uwazam Chmielnickiego za zdrajce. Mamy w Krakowie znajomych Ukraincow mozna powiedziec, ze z tzw. elity intelektualnej. Bohdan Chmielnicki, a takze Maksym Krzywonos to sa dla nich swietosci, bohaterowie narodowi. W ogole Kozaczyzna to cos z czym sa bardzo emocjonalnie zwiazani, funkcjonuje u nich jako mit. Ale oni zdaja sobie z tego sprawe. W sporze o Chmielnickiego historyczna prawda lezy pewnie posrodku. Chmielnicki ma w sobie cos z przebieglego buntownika i meza stanu rownoczesnie. Musimy patrzyc na niego przez pryzmat tam- tych czasow, a nie obciazac sie wspomnieniami konfliktow z niedalekiej przeszlosci - walk polsko-ukrainskich o Lwow 1918 roku, zamachu na mi- nistra Pierackiego w 1934 roku, krwawych rzezi na Wolyniu w 1943 roku roku, czy tez powojennej akcji Wisla, itp. Jeden z moich dziadkow, obecnie juz niezyjacy, wychowal sie we Lwowie przed wojna. Za mlodu z ukrainskimi rowiesnikami z sasiedztwa nieraz krzyzowal piesci. Ale jak przyszli Rosjanie w 1944 roku, to animozje zani- kly. Dwaj Ukraincy byli jego najlepszymi przyjaciolmi, i ta przyjazn jakos przetrwala do starosci. Znajomym Ukraincom nie podobalo sie w filmie Hoffmana, ze w wojsku Chmielnickiego nie pokazano regularnych i doswiadczonych w roznych wojnach (chocby w akcjach na Krymie, czy wojnach z Moskwa) sil koza- ckich, a tylko dzikie chlopskie pospolite ruszenie. Chcieli tez zobaczyc obraz zorganizowanej Siczy Zaporoskiej, a tego nie bylo. Poza tym nie mieli wiekszych zastrzezen. > PS. Lubi Pani Dzem? Nie specjalnie. Chyba juz jestem za stara. Wole Ryszarda Rynkowskiego, Edyte Gorniak, czy Justyne Steczkowska. Teraz jest moda na festiwale. W jesieni byl festiwal Pendereckiego. Bylam na szesciu swietnych kon- certach, mialam tez dojscie do artystow i widzialam jak sie mecza. Naj- wieksza sympatie zdobyl u mnie Rostropowicz, ktory wykonujac piekny koncert wiolonczelowy Dworzaka strasznie sie zasapal i 5 minut musial odpoczywac zanim doszedl do siebie. Rozmawialam z nim, bardzo mily gosciu. Dal mi piekny autograf, ktorego mi kolezanki zazdroszcza. Silito z Akademii swietego Marcina, ktory sie podpisywal obok tez zwrocil na niego uwage. Malgorzata p.s. W "Hustlerze" pisza Szczypiorski i Pilch. Pilch o klase lepszy od tego nadetego i natretnego moralisty.
No Subject
Chretien faces controversy for excluding Polish Canadians on Auschwitz visit HELEN BRANSWELL WARSAW (CP) - Prime Minister Jean Chretien became embroiled Monday in the ongoing controversy over the commemoration of those who died at the Nazi death camp Auschwitz. Chretien faced criticism for not inviting representatives of the substantial Polish Canadian community to accompany him Sunday when he visited Auschwitz-Birkenau, where 1.5 million people, mainly Jews, were killed by the Nazis during the Second World War. At a news conference Chretien held with Polish Prime Minister Jerzy Busek, a Polish journalist asked why Chretien's delegation to Auschwitz didn't include representatives of the "numerous population of Canadians of Polish decent" while representatives of the CanadianJewish community did accompany him. The question echoes complaints the Polish Canadian Congress has been making in Canada. Chretien said his office had invited representatives of the Polish, Jewish and Ukrainian communities - he visits Ukraine later in the week - to accompany him on this trip to Europe, but that the Polish Canadian Congress declined when they learned their members would not be allowed to travel on the prime minister's plane. "They were invited the same way that any other groups were invited," Chretien said. "There was absolutely no change in the practice of the past." What Chretien did not say was that the Polish Canadian Congress asked to be included in the delegation to Auschwitz when they learned the Canadian Jewish Congress and B'nai Brith would take part. They were turned down. Later, the prime minister's director of communications defended the decision not to include representatives of the other ethnic groups who died at Auschwitz. "There were many European nationalities victimized there," Peter Donolo said. "The decision was taken not to single out any nationality. But because 90 per cent (of the people who died there) were Jewish, it was thought that was a very appropriate way to honour them." Mordechai Ronen, who survived internment in Auschwitz, toured the facility with the prime minister's entourage and presided over a brief prayer ceremony in which the Jewish prayer for the dead was recited. The preservation of Auschwitz has been an ongoing subject of controversy. Jewish leaders worldwide took offence when an order of Carmelite nuns opened a Roman Catholic convent at the edge of Birkenau - also known as Auschwitz 2 - in 1984 in memory of Christians, Polish and otherwise, who died in the camps. The convent later became a church after the nuns evacuated in 1993 at the behest of the Pope. But other efforts to mark the toll Auschwitz took on Polish Catholics have also raised the ire of the Jewish community. They have protested the erection of a large cross and dozens of smaller ones at a site adjacent to Auschwitz, where the Nazis murdered 152 Polish resisters. Jewish organizations have called the crosses an insult to the memory of Jews killed at the camp, saying they give a false impression that mostly Christians were killed at the camps. Donolo noted that Chretien will pay homage to the toll Poland suffered during the Nazi occupation when he lays a wreath at thetomb of the unknown soldier and attends the dedication of a monument to Canadian and Polish units which fought together duringthe war. Chretien also noted that his entourage includes three members of Parliament of Polish descent. "He considers that to be an eloquent statement of how involved that community is in Canada," Donolo said. Artykul z dzisiejszego OTTAWA CITIZEN. Zacytowalam po to, zeby tym zakonczyc ten przykry incydent. Dwie strony konfliktu mowia rozne rzeczy: Kongres, ze nie zostal zaproszony tzn mogl jechac na wlasny koszt, PM mowi, ze Kongres zerzygnowal bo nie bylo miejsca dla nich rzadowym samolocie. Och, ta polityka Ania
(no subject)
Wszystkim czlonkom listy Poland-L wesolych swiat Bozego Narodzenia oraz pomyslnosci w Nowym 1999 Roku zyczy E. Ladna