Re: Czy wlamywacz moze byc radnym wojewodzkim

1999-01-06 Wątek Katarzyna Zajac

Pan Jacek pisze, ze cos mu nie gra :

> Cos mi tu nie gra. Sad naogol skazuje na utrate praw publicznych
> na okres zawieszenia kary. Moze ktos to wyjasni (zreszta nie takich
> rzeczy dokonywal znakomity polski wymiar sprawiedliwosci).

Okazuje sie, ze sad nie zastosowal "utraty praw publicznych",
ale na okres zawieszenia kary oddal pana wlamywacza pod nadzor
kuratora sadowego.

Piekne. Facio po wyroku za pospolite przestepstwo oddany pod nadzor
kuratora sadowego startuje w powaznych wyborach z listy powaznego
w ugrupowania ukrywajac swoja niechlubna przeszlosc. I nie ma nikogo,
kto by powiedzial, ze krol jest nagi.

Facio wybory wygrywa. Zaczyna dzialac, az tu niespodziewanie wychodzi
szydlo z worka. I wtedy dalej nikt nic nie wie.

Szef jego sztabu wyborczego senator SLD Jerzy Mokrzycki mowi
dziennikarzom :

 Slyszalem o jakichs nieprawidlowosciach finansowych
 w ktorych Tomasz Z. uczestniczyl podczas kampanii
 wyborczej. To zostalo wyjasnione.
 Ale o tym, ze jest po wyroku nic nie wiem. Wojewodzki
 Sztab Wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej tez
 nie mial informacji na ten temat.
 Jestem zaskoczony. Na pewno sprawe rozpozna i podejmie
 decyzje nasz klub radnych.

Radny Wladyslaw Husejko z Unii Wolnosci jest nieco innego zdania :

 Dla mnie jest to sprawa etyki. W dodatku nasuwa sie
 pytanie do sztabu SLD, dlaczego nie zweryfikowal
 kandydata. Mozna sie tez zastanawiac, jak teraz
 maja czuc sie tysiace ludzi, ktorzy glosowali
 na takiego kandydata.

Sam radny-wlamywacz jest od kilku dni nieuchwytny. Jego rodzina
poinformowala dziennikarzy, ze "trudno go zastac i nie wiadomo,
jak spedza czas". Hi, hi... po prostu gdzies tam "spedza czas".

Przypomina mi sie jak w czasie niedawnego lodzkiego procesu
przeciwko trzem bojowkarzom SLD, ktorzy 1 maja 1997 pobili czworo
dziennikarzy (przy biernej postawie policji i owczesnego ministra
MSWiA Leszka Millera, ktory uczestniczyl w tej demonstracji),
jeden z osobnikow obserwujacych proces z law publicznosci zaczal
sie halasliwie zachowywac. Sedzia byl zmuszony zwrocic mu uwage.
Wtedy jeden z pobitych dziennikarzy rozpoznal w tym osobniku
czwartego agresywnego napastnika, ktorego wczesniej jakos dziwnie
nie udawalo sie prokuraturze zidentyfikowac, mimo, ze dostala
gotowy material filmowy z lodzkiej telewizji na ktorym zareje-
strowano wyczyny czterech wyposazonych w kije dzentelmenow.

A nie mowilam, zycie przerasta kabaret...


Katarzyna (koziorozec)



Re: Czy wlamywacz moze byc radnym wojewodzkim ?

1999-01-06 Wątek Arkuszewski Jacek Dr.

Kasiu,

Cos mi tu nie gra. Sad naogol skazuje na utrate praw publicznych
na okres zawieszenia kary. Moze ktos to wyjasni (zreszta nie takich
rzeczy dokonywal znakomity polski wymiar sprawiedliwosci).

3V sie

Jacek A.



Czy wlamywacz moze byc radnym wojewodzkim ?

1999-01-06 Wątek Katarzyna Zajac

Okazuje sie, ze owszem - moze. Prawo w Polsce nie zabrania aby
czlowiek karany sadownie byl radnym, jesli nie odebrano mu praw
publicznych.

Okazuje sie, ze niejaki Tomasz Z. (nazwisko podano do wiadomosci
publicznej, ale milosiernie przemilcze, bo przeciez chodzi tu
o mechanizm) - od pazdziernika 1998 radny sejmiku wojewodztwa (!!)
zachodniopomorskiego z siedziba w Szczecinie, a wiec jakby nie bylo
duza szyszka, dokonal 2 lata temu serii kilkunastu zupelnie
prozaicznych... wlaman i kradziezy. Ukradl m.in. 5 rowerow, radio,
telefon, wiertarke, prostownik, maszyne do liczenia, lutownice,
jakies narzedzia itp.

Obrabial piwnice uzywajac glownie dorobionych kluczy, ale nie
cofajac sie tez przed malo finezyjnym przecinaniem klodek pilka
do metalu, przez fachowcow zwana szeleszczaco brzeszczotem.

Sad Rejonowy wycenil jego lup na 3,2 tys. zl. i skazal go w 1997
roku na 14 miesiecy wiezienia w zawieszeniu na 3 lata. Wyrok jest
prawomocny i kara biegnie do lipca 2000 roku.

Startujac w wyborach pan Z. oczywiscie nie ujawnil wyborcom, ktorym
wypada chyba szczerze wspolczuc, swojej kryminalnej przeszlosci.
Zdobyl prawie 5 tys. glosow i zalapal sie na mandat i diety.

Szef Sejmiku Wojewodztwa Zachodniopomorskiego i jednoczesnie senator
Jerzy Mokrzycki, ktory byl w czasie kampanii wyborczej szefem sztabu
wyborczego SLD z ramienia ktorego pan Z. startowal, jeszcze dzis
twierdzi, ze nie wie nic o jego przeszlosci.

Prasa pisze, ze w biurze SLD w Szczecinie urzednicy nie potrafia
dzis nawet udzielic informacji gdzie ich radny wojewodzki pracuje
i czym sie zajmuje.

Jasne. Obowiazuje ich przeciez haslo Aleksandra Kwasniewskiego
"Wybierzmy przyszlosc!". Przeciez niewazne kto skad przybywa,
kim byl, co robil. Tfu, na psa urok - precz z weryfikacja kandy-
datow, teczkami, lustracja - toz to sa przejawy, jak mowi pewien
naczelny, iscie zoologicznej nienawisci ! A poza tym dajmy sobie
siana. Kto by tam mial sie przekopywac przez jakies papierzyska
z zeszlego roku.


Katarzyna