Re: Nie ma sil tajemnych

1999-01-08 Wątek Wladek Majewski

"Arkuszewski Jacek Dr." wrote:

 Byl kiedys w taki wierszyk w jakims kabarecie:

Zycie naprawde to jest forma bialka
Tylko w kominie czasem cos zalka
Czasem cos gwiznie
Czasem cos liznie
Albo sie przemknie w samej bieliznie.

 (z pamieci za Alicja Z.)

Skaldowie!

Wladek



Re: Nie ma sil tajemnych

1999-01-07 Wątek Mirka Kozak

Eva Madry wrote:

 MAGIC OR MISERY TOUR

 WHOLE PRACTICE EXPERIENCE ?
 MAGIC  10..0 MISERY

 No, nie wiedzialam co odpowiedziec.  I kto pytal.


...a to echo gralo (kosmiczne) czyli znow Synchronicity, albo inaczej 'kazdemu
czego mu potrzeba'.


bardzo dawno temu zupelnie dla mnie niespodziewanie udalo mi sie wyjechac na
chwile z naszego baraku do USofA, dokladniej w okolice Nowego Jorku, znane mi
dotad tylko z filmow i donosow polskich korespondentow prasowych. Poniewaz
zarowno na filmach jak i w donosach mieszkancy NYC zajmowali sie glownie
polowaniem na siebie z zasadzki, w tym z uzyciem broni palnej, mialam sie na
bacznosci i za kazdym razem kiedy bylam w NYC kazdego zblizajacego sie
przechodnia ogladalam krytycznie od stop do glow.

Pewnego slonecznego wczesnego poranka wybralam sie samotrzec na zwiedzanie
miasta, zeby dotrzec do muzeum Fricka trzeba bylo przeciac Central Park, pusty o
tej porze. Przez glowe przeleciala mi liczba cial znajdowanych corocznie w
krzakach Central Parku, ale ciekawosc byla silniejsza.

Po kilku minutach raznego marszu doslyszalam za soba kroki, wiec nieznacznie ot,
tak sobie przyspieszylam -- kroki tez. Ja jeszcze bardziej, kroki jakby zostaly
z tylu, zaszamotaly sie i znow zblizyly. Pomyslalam, ze straszydlo bardzo uparte
i puscilam sie jeszcze szybciej, wspominajac wdziecznie nauczycielke WF
zmuszajaca nas do trenowaniu marszobiegow. Straszydlo sprintem zblizylo sie
-sadzac ze strasznego sapania- na odleglosc ramienia i w celach podejrzanych.
Odwrocilam sie gwaltownie: za mna stal spocony czlowiek w srednim wieku, z
wielka walizka, i zadyszany pytal o droge do stacji metra, bo on nietutejszy.


Wodny Koziorozec
(data urodzenia nieznana)
==



Re: Nie ma sil tajemnych

1999-01-07 Wątek Mirka Kozak

Eva Madry wrote:

 Pani Mirko, i wedlug tego synchronisity to co, kazdemu czego mu potrzeba, to mi
 potrzeba?  Znaczy sie potrzebowalam ocenic ile w tym bylo mizerii a ile magii, i
 podeslano mi kartke?


tak mniej wiecej, pani Evo, :-)

bylo Cos, np. mizeria i magia, na co zwrocila uwage kartka z zaswiatow. potrzeby
zas to insza sprawa, aczkolwiek w zwiazku z w/w znakiem z Kosmosu.

m.
==



Re: Nie ma sil tajemnych

1999-01-07 Wątek Mirka Kozak

Eva Madry wrote:

 :)) Wychodziloby na to, ze wlasnie potrzeby to wszystko + zeby byly kosmiczne.  Nie 
ma
 sil tajemnych. :((

 Ewa


alez oczywiscie ze sa sily tajemne, ktos przeciez podsyla w odpowiednim momencie
taka kartke :-)))

potrzeby to wszystko, zgadzam sie. dzieki temu nie zyjemy nadal na drzewach, ze
kiedys jakis czlekoksztaltny poczul potrzebe sprawdzenia co ponizej, potem co za
najblizsza gorka, potem , etc.

m.
==



Nie ma sil tajemnych

1999-01-06 Wątek Eva Madry

Aleksandra Tomasik wrote:

 Nie ma sil tajemnych. Sa sily jeszcze nie poznane. Ale NIC nie zmusza
 czlowieka do niczego (...)

Ja w sprawie tajemniczych a jeszcze nie poznanych sil.  Bedac niedawno w
Londynie za namowa Szymoszka pojechac mialam do Kew Gardens.  W przewodniku
znalazlam ciekawy zielony spacer wzdluz Tej Mizy co ja tam maja.  Informowali,
ze spacer potrwa jakies poltorej godziny.   Pojechalam tuba do stacji Richmond
i stamtad doszlam do wody rozpoczynajac juz wedrowke jakby bardziej uroczystym
krokiem, w strone Kew, dajac spokoj z Gardens, bo pora nie ta.  Szlam sobie jak
ta sierotka, ale moje osierocenie po pol godzinie straszylo zupelnym brakiem
ludzkiej twarzy.  Tylko ta szara woda obok plynela jak oszalala dodajac
nerwowosci.  Uznalam, ze mnie pogania.  Przyspieszylam kroku juz zupelnie
przestraszona, bo pogoda tez mi z oczu zniknela i zrobilo sie buro i blotno.
Czasem ptaki wyrywaly do gory, a ja nie wiedzialam, czy to na  moj szelest, a
przeciez nie szeleszcze, czy na czyj..  Zupelnie idiotycznie sie zrobilo..  Jak
dlugo mozna isc te poltorej godziny.  W koncu w dali cos sie zaczelo ruszac.
Czlowiek.  Zanim sie przyblizyl obliczalam swoje mozliwosci.  Czym by go tu
palnac w leb w razie czego.  Mialam ciezki aparat.  No i tak, czekalam na
czlowieka a potem sie go chcialam pozbyc.  Nic to, czyli pani z pieskiem to
byla, i w kaloszach na bloto. Popatrzyla na moj aparat jakby sie bala, ze
dostanie nim w leb i za moment dopiero wymusila usmiech.  Przemknal potem
jeszcze jeden pan  na rowerze co narastal szumem opon jak zwierz jaki za
plecami. U. Doszlam.  Zrobilo sie swojsko.  Skrecilam od wody przecinajac
trawnik, na ktorym fruwaly pogubione deptane duze kartki papieru.  Najblisza
nogi podnioslam.  Czytam:

MAGIC OR MISERY TOUR

WHOLE PRACTICE EXPERIENCE ?
MAGIC  10..0 MISERY

No, nie wiedzialam co odpowiedziec.  I kto pytal.

em