***

    Tutaj  na  szczescie znalazl sie inny rozmowca  o  opiniach
bardziej   wywazonych,  zadawajacy  mi  pytania  bez   zbednego
skakania  zaraz  do  oczu  tylko  dlatego,  ze  mysle  inaczej.
Dyskusja  z  nim byla prawdziwa ulga, gdyby nie  powaga  samego
tematu, powiedzialabym - przyjemnoscia.

    "No  wlasnie, skoro w Paryzu "o wolnosc latwiej", to gdzies
o  nia musi byc trudniej. Czy mozesz sobie wyobrazic jak jest z
tym w Polsce?"

    Ja:
    No,  na  pewno  we Francji nie jest az tak drastycznie  pod
tym  wzgledem jak w Polsce, gdzie stare dewoty potrafia jeszcze
splunac   z  pogarda  nawet  na  zbyt  odwaznie  ubrana   mloda
dziewczyne, w zeszlym roku widzialam to na wlasne oczy. To,  co
dopiero  mowic  o  ujawnionym  homoseksualizmie?!  W  przypadku
Francji,    uciekajacy   z   prowincji    najczesciej    mlodzi
homoseksualisci   podaja  jako  motyw  nie  tyle   jakiekolwiek
"szykany"  ze  strony, jakby nie bylo, malej, znajacej  sie  na
wskros, odizolowanej spolecznosci, co wlasne opory wobec swoich
rodzin,  w obawie przed ich reakcja. W reportazu, o ktorym  juz
wspominalam   wypowiadali  sie  rodzice,  ktorzy  zaakceptowali
homoseksualizm  wlasnego dziecka, argumentujac jego  prawem  do
wolnosci  wyboru, rodzice, ktorzy uznali ten "rodzinny problem"
jako  zlo konieczne, ktore, by nie stracic kontaktu z dzieckiem
sa  zmuszeni  zaaprobowac,  byli  tez  jednak  rodzice,  ktorzy
wykleli  "wyrodne  dziecko",  sami  wymagajac,  by  odeszlo   z
prowincjonalnej wioski czy malego miasteczka,  bo  im  przynosi
hanbe i wstyd.

    Tak  czy  inaczej,  mysle, ze nagle odkryty  homoseksualizm
dziecka  jest  prawie  zawsze  mocnym  wewnetrznym  konfliktem,
jakims  tam dylematem rowniez dla rodzicow. Co bylo  jeszcze  w
tym   reportazu  bardzo  ciekawe  -  ci  "rodzice  akceptujacy"
stworzyli  cos  w rodzaju stowarzyszenia, by wspolnie  "trawic"
pojawiajacy    sie    w   ich   rodzinie   najczesciej    dosyc
niespodziewanie (a wiec szok) "problem" oraz, by przychodzic  z
moralna  pomoca  rodzicom majacym trudnosci  z  zaakceptowaniem
zaistnialego stanu rzeczy. Podtrzymywac sie wzajemnie na duchu,
cos   w   tym  stylu.  Argument,  ktory  padal  w  przytoczonej
"cierpiacym" rodzicom perswazji - to wasze dziecko, ktore  chce
zyc tak, a nie inaczej. Najwazniejsze teraz, by nie poczulo sie
odtracone, by za wszelka cene zachowac rodzinna wiez.

    "Czy  czyjs  jawny  homoseksualizm  moglby  utrudnic  danej
osobie   np.   znalezienie  pracy   (na   przyklad   w   szkole
podstawowej), awans, kariere polityczna, itp.?"

    Ja:
    Musze  odniesc Twoje pytanie do warunkow zycia we  Francji,
bo  zyjac od lat na obczyznie, po prostu nie znam realiow zycia
w  kraju. Chodzi Ci na przyklad o homoseksualistow wykonujacych
nauczycielski  zawod?  Tak, sa tu. Jak najbardziej.  Wiadomo  o
nich, jacy sa, oczywiscie jedynie z przytlumionego szu-szu-szu.
Nikt  tu  nie  odwazy  sie zapytac wprost. Francuska  dyskrecja
posunieta  jest  niemal do niepisanego zakazu  -  czyjes  zycie
prywatne jest tylko i wylacznie jego sprawa.

    Pracuje    nawet   z   ludzmi   zorientowanymi   seksualnie
"inaczej".  A  jest  to  praca, jakby  nie  bylo  reedukacyjna,
psychoterapeutyczna.  Mowie  -  ludzie,  bo  znam   nie   tylko
mezczyzn, ale i kobiety, a ze sa to ludzie mlodzi wcale sie  ze
swoja  "innoscia"  nie kryja. Sa cenieni w ekipach  (gdyby  nie
byli  cenieni,  dawno  by juz wylecieli w podskokach)  za  mily
sposob  bycia, gotowosc do wspolpracy, za solidnosc, rzetelnosc
i  zawodowe kompetencje. I to juz jest wszystko jako  kryterium
oceny  pracownika przez dyrekcje i kolegow z ekipy. Nie ma  nic
ponadto,  bo  byc  nie powinno. Sprawy lozkowe  nie  wchodza  w
zakres  obowiazkow pracownika, a wiec nie one maja  wplywac  na
jego ocene czy opinie o nim.

    "Jakie   reakcje  wzbudzilyby  w  tobie,  czy   ogolnie   -
Francuzach  pary  homo obejmujace sie, calujace.  Parom  hetera
najwyrazniej to uchodzi, czy widzisz jakas roznice?"

    Ja:
    Nie  wiem.  W  ogole  nie  jestem za  zbyt  manifestacyjnym
okazywaniem  uczuc  w miejscu publicznym.  Podkreslam  -  zbyt!
Francuzi sa albo przyzwyczajeni, bo przechodza obok takich  par
bez najmniejszego wrazenia, a ci mniej tolerancyjni pewnie beda
udawac,  ze  nie  widza.  Nigdy tu nie  zaobserwowalam  jakiejs
wyraznie okazanej dezaprobaty.

    "Opowiedzialas o tej dzielnicy "tylko dla homo".  Lacze  to
zjawisko bardziej z kapitalizmem niz z homoseksualizmem, co  ty
na to?

    Ja:
    Masz   zupelna  racje  -  kapitalizm  umozliwil  tego  typu
przedsiewziecie, zreszta jak najbardziej zgodnie z prawem. Bylo
to  jednak  ze strony homoseksualistow przedsiewziecie  z  gory
zalozone, najzupelniej celowe i swiadome. Mozna sie wiec  tylko
zastanowic  nad motywami takiego wlasnie planu: stworzyc  getto
dla   homo,   zgrupowac   sie,  by   czuc   sie   bezpieczniej,
zamanifestowac  swa  liczebnosc i sile?... Samo  pojecie  getta
stanowczo  mi  nie  lezy.  Na ich miejscu,  wprost  przeciwnie,
walczylabym  o  jak  najdalej idaca  integracje  z  tak  zwanym
normalnym spoleczenstwem.

    "Pozostaje  jedynie pytanie - dlaczego homoseksualisci  sie
grupuja. Moze w takiej dzielnicy o "wolnosc" latwiej?"

    Ja:
    Zapewne. Ale jest to wolnosc odizolowana, zamknieta,  ktora
do  niczego  nie prowadzi, a moim zdaniem jeszcze  im  szkodzi.
Wychodzac  na  "normalne" ulice z tymi, jak  je  juz  wczesniej
okreslilam,     wrzeszczacymi    transparentami,     przerazaja
zaskoczonych  ich  liczebnoscia  i  determinacja  hetero.  Sila
rzeczy,  sami  siebie  robia  jakby  w  tym  "normalnym"  zyciu
intruzami.  Ale  jest to tylko moja opinia. Pewnie  oni  wiedza
lepiej,  o  co im chodzi i jak najbardziej skutecznie  do  tego
dojsc.  Ja,  ze swojej strony, wiem jedno: - getto niczego  nie
zalatwi.  Homo  i  hetero powinni nauczyc sie  zyc  razem  albo
chociaz obok siebie. Bez nienawisci i wzajemnych upokorzen.

    z pozdrowieniem dla takich i owakich, :-)




Magdalena Nawrocka
http://www.geocities.com/Paris/9627

Odpowiedź listem elektroniczym