Andrzej Szymoszek wrote:

[...]

>
>     Rzeczywiscie wyrazilem sie chyba troszke nieprecyzyjnie. Bo jak
>   kupuje od babiny pietruszke na placu, to ta pietruszka jest
>   jej, potem moja, a jej moje (wczesniej) pieniadze. Nic do tego
>   panstwu. Ale jesli ja stwierdze, ze staruszka ukradla te pietruszke
>   z mojego ogrodka, pojawia sie spor- i rozjemca w tym sporze musi
>   byc panstwo. Ono, poprzez swoje sady, decyduje- juz krol Salomon
>   musial przyznac dziecko tylko jednej z matek. W tym sensie "nadaje",
>   czy tez potwierdza, poswiadcza czyjes prawo wlasnosci. Jak mamy
>   cos bardziej niz pietruszka skomplikowanego, np. dom, to wchodza
>   w gre akty notarialne: ktos przez panstwo uprawniony poswiadcza
>   rzeczywistosc i panstwo to respektuje.
>
>     Z tym "nadawaniem" to myslalem tez o sprawach mienia
>   poniemieckiego.  Od razu chce odpowiedziec Ucie jak ja to
>   widze: "zdobycz wojenna" stala sie faktem (zdaje sobie
>   sprawe, ze wypedzeniu Niemcow towarzyszyly liczne krzywdy,
>   byli w wielu wypadkach zle traktowani nawet niczemu niewinni
>   ludzie, w tym kobiety i dzieci, ale Niemcy okupowali Polske
>   6 lat i tez byly krzywdy, zle traktowania mowiac eufemistycznie, i
>   nawet nie zostalo  to zadoscuczynione, bo Stalin cos namieszal, do
>   dzis zas nie sa zalatwione sprawy odszkodowan za przymusowa prace).
>   Polskie panstwo przejelo wiec majatek "prawem kaduka" i pojawila

I tu musze wtracic swoje dwa centy czy jak kto woli trzy grosze:
mozemy dyskutowac prawa kaduka i zdobycze wojenne, ale jednego nie moge
nadal zrozumiec, dlaczego dekret bieruta nadal obowiazuje? otoz prosze sobie
wyobrazic rok 1945 dekret o uwlaszczeniu gruntow warszawskich, wszystkie
przechodzace na wlasnosc skarbu panstwa na mocy tegoz prawa kaduka. W
przypadku ziem zachodnich moze Pan mowic o zdobyczach wojennych ale
dlaczego moi rodzice zostali pozbawieni nieruchomosci w Warszawie w 1945.
Jako odszkodowania wojenne dla rzadu PRL? Moze za kare za udzial w Powstaniu?
Nie, wszystkich bylych wlascicieli gruntow warszawskich spotkal ten sam los.
Rzad PRL przywlaszczyl sobie cudza wlasnosc. W nastepnych latach dokonal
rozparcelowania tych nieruchomosci, odsprzedal je i z tego tytulu uzyskal
korzysci
materialne. Taka dzialalnosc w moim jezyku nosi nazwe paserstwa. Naiwnie widac
myslalem, ze po nastaniu rzadow solidarnosciowych te sprawy zostana jakos
rozwiazane. ( Oczywiscie nikt nie mowi o zwrotach ale jakas forma rekompensaty
powinna miec miejsce a juz co najmniej powinno sie nazwac rzeccz po imieniu ).
Wiec niech mi Pan powie jak taka sprawe nazwac. Dla ulatwienia nadmienie, ze
ow dekret w warszawie obowiazuje do dzis dnia, i pwenie w najblizszej
przyszlosci
sie nic nie zmieni. Dlatego mam powazne opory ze stwierdzeniem, ze okres
komunizmu
mamy juz za soba. Ten utwor panstwowy mial przyniesc samo dobro dla ludu
pracujacego
miast i wsi ( pamietacie te slogany ??)  ale w rezultacie pozostawil tak trudna
do rozgryzienia
lamiglowke, ze jeszcze dla wielu pokolen zostanie pola do popisu jak to
rozwiklac.

> [...]
>
> > >   3. Po II wojnie swiatowej panstwo polskie wzielo na siebie
> >
> > Moje stanowisko jest nastepujace: w tym okresie na terenach Polski istnial
> >
> > organizm panstwowy nie wybrany w demokratycznych wyborach,  a zatem
> > nie mozna nazywac go panstwem polskim. Odnosze sie do PRL. Reprezentowal
> > interes swoj a nie ludzi mieniacych sie Polakami.
>
>        Jak mawial Szwejk: Chrystus Pan byl niewinny- a jednak go
>    ukrzyzowali. Niedemokratycznosc byla moze jednym z lzejszych
>    grzechow tego "organizmu"- a jednak bylo to jak najbardziej
>    legalne panstwo polskie, uznane przez caly swiat. Czy nam sie
>    to podoba, czy nie.

I tu musze sie z Panem zgodzic w calej rozciaglosci, choc wewnetrznie we mnie
sie wszystko gotuje. Nadal mam jednak zal do Premiera Mazowieckiego, ze tak
lekko zgodzil sie do placenia nie swoich dlugow. Przeciez na poczatku swego
premierowania mogl powiedziec, ze poprzedni organizm go nie interesuje, nie
byl przez nikogo wybierany a narzucony sila, przeto nie moze czuc sie
zobligowany
do splacania pieniedzy wpychanych mu do kieszeni przez banki i rzady zachodnie.
Zdaje sobie sprawe z malego realizmu powyzszego, ale ja bym przynajmniej
probowal.
W koncu banki udzielajac kredytu ponosza zawsze pewne ryzyko, i z tym ryzykiem
musza sie liczyc. A moze wlasnie nie powinnismy przyjmowac umozenia 50% dlugow
jako umozenia wlasnie ale jako strata bankow za zle ulokowane inwestycje, moze
tez nazwijmy te rzecz po imieniu.

> >> A to ciekawe stwierdzenie, imputuje mi Pan, ze ja ( podobnie jaki inni )
> > sam ze
> > swej nie przymuszonej woli znalazlem sie w Kanadzie i zyje tu tak dla
> > draki, a
> > jutro gdy mi palma odbije zdecyduje sie na osiedlenie w np. Brazylii.
> > Zapewniam Pana, ze los emigranta nie jest taki cukierkowy jak sie wielu
> > wydaje
> > a ta pomoc spoleczna jest bardziej iluzoryczna niz wiesc po Polsce niesie.
> >
> > Chce todkreslic, ze tak jak wielu do kroku tego zostalem zmuszony.
> >

>   Calej tej reprywatyzacji nie da sie zrobic sprawiedliwie. Zawsze

Pewnie ma Pan racje, w to nie watpie.

> [...]

>    Dobra, ja juz nie chce strzelac gola do wlasnej bramki jak to
>   ujal pan Waldemar- ha, krytykowac latwo, a wesprzec...Ja znow
>   posluze sie cytatem ze Szwejka, jak przyszedl wierzyciel
>   do feldkurata Katza, a Szwejk na polecenie feldkurata wycedzil
>   dobitnie: "pan feldkurat nic panu nie da"! "RP po PRL nic panom
>   nie da!". A Szwejk to jeszcze ze schodow spuscil, taki byl.
>

Ale Pan to musi lubic tego Szwejka!!!

> [...]

Jacek Kupinski

Odpowiedź listem elektroniczym