Irek Zablocki wrote:
[...]

> Tylko pod warunkiem, ze pan mszalnego nie podpijal. :-)
>
> Irek Zablocki
>                                 - tez byly recytator i ministrant

Z tymi recytacjami to bylo tak.
Kiedys rozrabialem troche za mocno na polaku. Moj wspanialy polonista i
wychowawca wsciekl sie na mnie okropnie, zlapal mnie za kolnierz, wyprowadzil na
srodek klasy i powiedzial:
    - A teraz Gutol (tak mnie zawsze przezywano), bedziesz sie popisywal przed
cala klasa a nie tylko
       przed kolesiami. Oto jest wiersz, ktory bedziemy omawiac.
   -  Przeczytaj go glosno i wyraznie i najlepiej jak potrafisz. Zobaczymy czy
rowniez tutaj bedziesz taki
       artysta jak tam w ostatniej lawce przed chwila.

Wydawalo mi sie wtedy, ze cale moje dalsze zycie bedzie zalezalo od tego
czytania. Przeczytalem tak jak tylko to bylo mozliwe. Po skonczeniu Globus (tak
go przezywalismy) przez dobra minute nic nie mowil, potem pieknie sie do mnie
usmiechnal i powiedzial:
    - No to od teraz ty czlowieku juz spokoju ode mnie nie zaznasz. Zglosisz sie
dzisiaj do mnie po lekcjach to
      pogadamy.
No i tak sie zaczelo. Nie tylko bylem etatowym na wszystkich akademiach ale i
prawdziwy artysta ze mnie tez byl, a jakze, w szkolnym teatrze. Potem zaliczylem
kilka dorocznych konkursow recytatorskich na szczeblach powiatowych  i
wojewodzkich. W czasie studiow w Lodzi troche mnie naciskano abym do STSu wstapil
ale wtedy tyle bylo fajnych rzeczy do robienia poza matematyka (ozenilem sie po
drugim roku), ze juz zabraklo i czasu i checi.

Uszanowanie,
Miet Gutowski.

Odpowiedź listem elektroniczym