At 11:12 AM 4/14/00 -0600, you wrote:

Pan Owoc przyslal nam tu:

>
>Jan Brzechwa ,,Glos Ameryki''
>
>-------
>
>Fala czerdziesci cztery,
>Dwudziesta pierwsza trzydziesci.
>Slyszycie Glos Ameryki!
>Dobre lub zle, ale prawdziwe wiesci!
>
>-------

Ja tam wole Szelmostwa Lisa Witalisa  i Kaczke Dziwaczke, ale jesli Pan
czytywal swoim dzieciom o Glosie Ameryki to juz trudno...

Zreszta ten temat to juz zdaje sie przerabialismy gruntownie. Tylko ci sa
zupelnie bez winy ktorzy  nic nie napisali.  Roznica polega na talencie.
Ja tam lubie wiersze dla dzieci Brzechwy czy Tuwima i nic mi nie
przeszkadza ze ponapisywali rowniez takie kawalki.

Cala ta obecna historia jest poprostu niesmaczna. Biedne dzieci w Dobosinie
czy gdzie to tam bylo. A w ogole to jak zaczniemy stosowac Ustawy
Norymberskie do polskich poetow to okaze sie ze malo  nam zostanie, wiec
lepiej juz dac sobie spokoj i cieszyc sie tym co mamy. Muzy sa kaprysne,
moze poprostu rozdaja talenty tym ktorzy sa tego warci?

Pozdrowienia Anna Niewiadomska....w dodatku cala w buraczkach ...


NA ULICY SLOWICZEJ

Na ulicy Slowiczej, na ulicy zmyslonej
Nie ma wcale kamienic tylko same balkony.

Pozawieszal je kiedys na pozornych zawiasach
Oblakany architekt ktory nie zyl w tych czasach.

Nikt z przechodnow nie dotarl do zmyslonej ulicy;
Unikaja jej szklarze i wedrowni muzycy,

Tylko ksiezyc zarzuca na balkony swa pelnie,
I przeplywa bez cienia, niwidzialny zupelnie.

Na balkonach sa roze, a na rozach slowiki;
Roze mdleja po nocach od slowiczej muzyki,

I to wszystko sie dzieje, jakby dzialo sie we snie,
A zarazem istnialo poza snem jednoczesnie.

I odroznic niesposob mgly od snu, co tak scisle
Mgla sie staje jak dotad w zadnym innym zamysle.

A ty blakasz sie noca po ulicy Slowiczej
Pelna westchnien tlumionych i niewiernych slodyczy,

I ku gorze wyciagasz przezroczyste swe dlonie,
Bym ukazal sie tobie na zmyslonym balkonie.

Jan Brzechwa

Odpowiedź listem elektroniczym