W.Glowacki wrote:
>Tak sie przypadkowo sklada, ze posiadam kilka z b.roznych egzemplarzy
>panskiej gazety z down-under.
Bardzo MI (redakcji) i NAM (wydawcom) milo. Ale - przepraszam - co to ma
do rzeczy???
>Tak sie tez sklada, ze akurat p.Karaskiewicz by large wygral pewna sprawe
>sprawe, o ktorej pisala nawet prasa swiatowa(podajac jego nazwisko) i
>PAP(bez wymienienia jego nazwiska).
Moze i wygral (?), ale nie w imieniu Polonii, ktora go do niczego nie
upowaznila. Dzialal na wlasne reke podpisujac sie BEZ upowaznienia jako
przedstawiciel tejze... A to podobno Pana drazni... I slusznie.
>W stanach Kalifornia, Washington i kanadyjskiej BC, jest znane od XIX wieku
>takie powiedzenie(zapisane w zrodlach); "wychodzac unikaj chinskiego
>usmiechu za plecami, a ocalisz zycie". Mniej wiecej, mowi ono o
>niespodziewanym wbijaniu noza w plecy[zakladajc ze p.Irek zostal
>"wyeliminowany" z listy].
Nikt nikomu noza w placy nie wbija, jedynie informuje zebranych pod tym
parasolem o faktach, ktore sa do sprawdzenia, gdyby ktos chcial.
>I juz moja uwaga koncowa; od dluzszego czasu dostaje wysypki na wypowiedzi
>z rodzaju "Ja" w liczbie mnogiej i w imieniu wszystkich.-;)
Pozdrowienia niemniej serdeczne -
Ja - Andrzej