Moi zloci,
Swiat wariuje na temat konca jednego tysiaclecia, poczatku drugiego.
Inni wariuja na temat stulecia, choc to mniejsza okazja. Ale tak wlasciwie,
to:
- Nie bardzo wiemy od czego my wlasciwie te 2000 lat liczymy. Jezus Chrystus
urodzil sie w roku -3 czy -5; nawet to nie jest pewne. Wiec liczymy od
roku zupelnie umownego i do tego pierwszego. Roku zerowego nie bylo wcale.
- Dlaczego tak niezwykle podniecajace jest to, ze mamy rok 2000. To jest tylko
kwestia wyboru ukladu liczenia. Millenium w ukladzie dwojkowym mamy co 8 lat,
w takim dziewiatkowym co 729. Dlaczego czyms nadzwyczajnym mialo by byc
tysiac czy dwa tysiace lat w ukladzie dziesietnym?
Ale moze warto zastanowic sie co to jest 2000 lat. Niech rok bedzie sekunda, urodzilem
sie zatem troche ponad minute temu. A nasze 2000 lat to 33 minuty i 20 sekund.
A wiec to nie jest znowu taki strasznie dlugi okres w porownaniu z ludzkim zyciem,
spojrzcie na sekundnik zegarka.
Kiedy mialem 8 lat poznalem ostatniego powstanca 1863 majacego wtedy okolo 100 lat.
A bylo to w roku 1942, wiec ten czlowiek urodzil sie 2 minuty i 38 sekund temu. Tez
duzo
w porownaniu z dwoma milleniami. Przykladow mozna by mnozyc - moja zmarla w
1958 r. babka znala jeszcze jako dziecko powstanca z 1830. To znaczy ona jako dziecko,
nie powstaniec jako dziecko.
Czy naprawde czas jest liniowy? Pamietacie jak w dziecinstwie 2-miesieczne
wakacje to byly wieki! A teraz mnie sie wydaje, ze poprzedni Sylwester byl
przedwczoraj.
Nie wspomne juz o hipotezie pewnego niemieckiego historyka, ze u schylku
poprzedniego millenium Kosciol, ktory wowczas odpowiedzialny byl za
kalendarz dodal nam bodaj 261 lat i tak naprawde mamy teraz koniec 1739 roku,
anie jakigos tam drugiego tysiaclecia.
Niech teraz kazdy wyciagnie swoje wnioski.
Czego i Wam z w nowym tysiacleciu zyczy
Wasz zawsze oddany
Jacek A.