Re: Homo Sovieticus
W.Glowacki: > Pani Uto, > Z wielkim szacunkiem, ale termin "sovieckij czielowiek" mial i nadal ma > troche inne znaczenie, a takze inny ciezar gatunkowy, w porownaniu do "homo > sovieticus", termin ktorego geneza(polityczna) jest troche zupelnie inna, > ma inne, jaby szersze znaczenie. > I wbrew wszystkiemu nie jest ono az tak obrazliwe, oczywiscie zalezy z > ktorej strony barykady na nie patrzac. > Wilhelm Glowacki Pani Wilhelmie, moze ma Pan racje, ze w Polsce nabralo to innego znaczenia. Zreszta ma to takie znacznenie, jakiego przez czeste uzycie nabralo, jezyk to zywa materia. Musze jednak powiedziec, ze 'Sovieckij Czielowiek' moze byc nie tak obrazliwe, bo tutaj pasuje Panski obraz o barykadach:-). Ale 'Homo Sovieticus' niestety kojarzy mi sie zawsze negatywnie.. Pozdrowienia ze slonecznej Westfalii (30 stopni) Uta
Re: Homo Sovieticus
Pan Michal: [..] > > Wydaje mi sie (moge sie wszakze mylic i nie mam gdzie sprawdzic) ze > wynalazca jest jeden i to calkiem okreslony. Termin ten wprowadzil chyba do > powszechnego uzytku autor ksiazki pod powyzszym tytulem, radziecki dysydent > Vladimir Bukowski a czas byl rzeczywiscie "po rewolucji" tylko jakies > piecdziesiat kilka lat - gdzies w polowie lub na poczatku lat 70tych. > Michal Niewiadomski > > P.S. To oczywiscie dotyczy wylacznie terminu "homo sovieticus". Okreslenie > "czlowiek radziecki" uzywane w sensie pozytywnym bylo narzedziem > radzieckiej propagandy bardzo dlugo, conajmniej przez kilkadziesiat lat > stalinizmu. Pani Izabela: >Autorem sformulowania "homo sovieticus" jest Aleksander Zinowiew, >rosyjski pisarz i filozof, dysydent, zmuszony do opuszczenia kraju, >ktory w 1982 wydal zbior demaskatorskich szkicow bedacych zbiorowym >portretem rosyjskiej inteligencji, rowniez emigracyjnej pod takim >wlasnie tytulem (wydanie polskie Londyn 1984). Izabela Dokladnie to chcialam powiedziec. Lacinski wyraz to wysmiewanie staran stalinizmu. Wysmiewania te (krytykowano pisarzy za to na zjazdach:-) juz dluzej istnialy, ale wyraz jako taki moze pozniej powstal. Nie wiem kiedy, czy dopiero w latach 70-tych, kiedy to byl wyraz czesto uzywany przez rosyjska (sowiecka;) inteligencje. Pamietam, ze Solzenicyn i inni dysydenciczesto uzywali pozniej tego terminu w Niemczech i moze dlatego znaczenie jest u nas (nie tylko w 'enerdowie':-) inne niz w Polsce. > Przypomnial mi sie nastepujacy dowcip, opowiadano go po rosyjsku ale nie > chce kaleczyc tego pieknego jezyka wiec oto tlumaczenie: > > Natasza, dlaczego ty nie rzucisz swojego meza? przeciez to pijak, len, bije > cie codziennie, i jeszcze zdradza z sasiadka Wiera? No tak ale ja go > kocham. Nie za to ze pijak i nie dlatego ze mnie zdradza. Ja go kocham bo > on jest taki "nastojaszczij sowietskij czelowiek"! :-)) Pozdrowienia Uta
Re: Homo Sovieticus
Anna Niewiadomska wrote: > Wydaje mi sie (moge sie wszakze mylic i nie mam gdzie sprawdzic) ze > wynalazca jest jeden i to calkiem okreslony. Termin ten wprowadzil chyba do > powszechnego uzytku autor ksiazki pod powyzszym tytulem, radziecki dysydent > Vladimir Bukowski a czas byl rzeczywiscie "po rewolucji" tylko jakies > piecdziesiat kilka lat - gdzies w polowie lub na poczatku lat 70tych. > > Michal Niewiadomski > Autorem sformulowania "homo sovieticus" jest Aleksander Zinowiew, rosyjski pisarz i filozof, dysydent, zmuszony do opuszczenia kraju, ktory w 1982 wydal zbior demaskatorskich szkicow bedacych zbiorowym portretem rosyjskiej inteligencji, rowniez emigracyjnej pod takim wlasnie tytulem (wydanie polskie Londyn 1984). Izabela
Re: Homo Sovieticus
At 10:43 PM 5/28/99 +0200, you wrote: > >Nie ma 'enerdowskiego' (chyba chodzilo tu o NRD, nie;) lub polskiego >pojecia 'Homo Sovieticus'. Jest tylko jedno pojecie i powstalo one w >Zwiazku Radzieckim po rewolucji opisujace w pierwszej linii >mieszkanca tego kraju, na ktorym sie udalo 'sowietowanie'. Pozniej to >slowo zostalo rozpowszechnione we wszystkich 'Demoludach'. Wysmiewano > starania komunistow sowieckich o stworzenie czlowieka sowieckiego i >wspolnego identyfikowania ze Zwiazkim Sowieckim jako ojczyzna. Homo >Soveticus bylo czesto motywem w literaturze sowieckiej, n.p. u >Michaila Zoszczenki, ktory opisal wlasnie ludzi wedlug mojego >okreslenia. > >Moze Pani uzywa to slowo juz jako ogolne okreslenie na kogos, jak >opisany w poprzednim Pani postingu. Ale tego 'wynalazcy' nie mieli na >mysli, i dla mnie to okreslenie zostanie obelge. > >Uta > > Wydaje mi sie (moge sie wszakze mylic i nie mam gdzie sprawdzic) ze wynalazca jest jeden i to calkiem okreslony. Termin ten wprowadzil chyba do powszechnego uzytku autor ksiazki pod powyzszym tytulem, radziecki dysydent Vladimir Bukowski a czas byl rzeczywiscie "po rewolucji" tylko jakies piecdziesiat kilka lat - gdzies w polowie lub na poczatku lat 70tych. Michal Niewiadomski P.S. To oczywiscie dotyczy wylacznie terminu "homo sovieticus". Okreslenie "czlowiek radziecki" uzywane w sensie pozytywnym bylo narzedziem radzieckiej propagandy bardzo dlugo, conajmniej przez kilkadziesiat lat stalinizmu. Przypomnial mi sie nastepujacy dowcip, opowiadano go po rosyjsku ale nie chce kaleczyc tego pieknego jezyka wiec oto tlumaczenie: Natasza, dlaczego ty nie rzucisz swojego meza? przeciez to pijak, len, bije cie codziennie, i jeszcze zdradza z sasiadka Wiera? No tak ale ja go kocham. Nie za to ze pijak i nie dlatego ze mnie zdradza. Ja go kocham bo on jest taki "nastojaszczij sowietskij czelowiek"!
Kwasniewski w Szwecji
At 09:20 PM 5/28/99 +0100, you wrote: (...) >Malgorzata > >ps. Panu Niewiadomskiemu dziekuje za dlugie wypracowanie o wyjazdach > zagranicznych i sluzbie wojskowej studenta Aleksandra Kwasniewskiego. > Bardzo mi przykro, ale chodzilo mi tylko o przyklad rozumowania "Homo > -sovieticusa", jego niechec do wdawania sie w szczegoly, studiowania > problemu, analizowania i wyciagania wnioskow... Panskie puszczenia, ze > student Kwasniewski przy wyjezdzie do Szwecji nie korzystal z panstwowej > kasy sa zupelnie niewiarygodne ;-) > Pani Malgosiu, tu juz mnie pani doprawdy w sobotnie rano zdenerwowala. Jak sie juz pani wdaje w dyskusje z konkretna osoba to nalezy sobie zadac trud by nie przekrecac jej opinii. Bo wtedy z dyskusji robia sie insynuacje i do razu jest mniej przyjemnie. Na szczescie komputery maja to do siebie ze w przeciwienstwie do zwyklej rozmowy wlasne i cudze slowa mozna latwo udokumentowac. Podaje ponizej cytat ze swojego oryginalnego postingu zeby mogla pani sprawdzic co naprawde przypuszczalem w powyzszej sprawie. >No i co sie dowiaduje? Aby w owczesnych warunkach (1974) wyjechac >na studencka praktyke zagraniczna, nalezalo zostac wytypowanym >z najczesciej kilkuset chetnych. Kryteria byly rozne chociaz glownie >chodzilo o chody na gorze i o tzw. postawe spoleczno-polityczna. > Tu w zasadzie zgoda. Zeby wyjechac oficjalnie, jako osoba wytypowana a moze i sfinansowana przez wlasna uczelnie trzeba bylo rzeczywiscie byc np. aktywista ZMSu czy ogolnie miec chody i odpowiednie uklady w srodowiskach ktore ludzie przyzwoici obchodzili z daleka. Nie watpie ze A. K. wlasnie dzieki takim ukladom i w takim charakterze na te praktyke wyjechal. * No i co, wstyd Pani troche teraz, czy to byly pani normalne metody dyskusyjne? Michal Niewiadomski
Re: Homo Sovieticus
Pani Uto, Z wielkim szacunkiem, ale termin "sovieckij czielowiek" mial i nadal ma troche inne znaczenie, a takze inny ciezar gatunkowy, w porownaniu do "homo sovieticus", termin ktorego geneza(polityczna) jest troche zupelnie inna, ma inne, jaby szersze znaczenie. I wbrew wszystkiemu nie jest ono az tak obrazliwe, oczywiscie zalezy z ktorej strony barykady na nie patrzac. Wilhelm Glowacki == At 01:43 PM 5/28/99 , you wrote: >Malgorzata Zajac: > >[..] >> Pani Ucie dziekuje za uwagi, ale sie z nimi nie zgadzam. Widocznie Homo >> -sovieticus w Polsce to nie to samo co Homo-sovieticus w enerdowku. >> To chyba zreszta bardzo prawdopodobne... >> > >Nie ma 'enerdowskiego' (chyba chodzilo tu o NRD, nie;) lub polskiego >pojecia 'Homo Sovieticus'. Jest tylko jedno pojecie i powstalo one w >Zwiazku Radzieckim po rewolucji opisujace w pierwszej linii >mieszkanca tego kraju, na ktorym sie udalo 'sowietowanie'. Pozniej to >slowo zostalo rozpowszechnione we wszystkich 'Demoludach'. Wysmiewano > starania komunistow sowieckich o stworzenie czlowieka sowieckiego i >wspolnego identyfikowania ze Zwiazkim Sowieckim jako ojczyzna. Homo >Soveticus bylo czesto motywem w literaturze sowieckiej, n.p. u >Michaila Zoszczenki, ktory opisal wlasnie ludzi wedlug mojego >okreslenia. > >Moze Pani uzywa to slowo juz jako ogolne okreslenie na kogos, jak >opisany w poprzednim Pani postingu. Ale tego 'wynalazcy' nie mieli na >mysli, i dla mnie to okreslenie zostanie obelge. > >Uta >
Homo sovieticus, bylo;Re: O kneblowaniu: Szczypiorski,...
>Pani Ucie dziekuje za uwagi, ale sie z nimi nie zgadzam. >Widocznie Homo-sovieticus w Polsce to nie to samo co >Homo-sovieticus w enerdowku. > To chyba zreszta bardzo prawdopodobne... A moze pierwej wartaloby cos poczytac na ten temat? > ... ale chodzilo mi tylko o przyklad rozumowania >"Homo-sovieticusa", jego niechec do wdawania sie w szczegoly, >studiowania problemu, analizowania i wyciagania wnioskow... Jesli powyzsze ma charakteryzowac "homo sovieticus", to najwiekszym rezerwuarem takich stworkow sa Stany Zjednoczone! Piotr
Re: Homo Sovieticus
Malgorzata Zajac: [..] > Pani Ucie dziekuje za uwagi, ale sie z nimi nie zgadzam. Widocznie Homo > -sovieticus w Polsce to nie to samo co Homo-sovieticus w enerdowku. > To chyba zreszta bardzo prawdopodobne... > Nie ma 'enerdowskiego' (chyba chodzilo tu o NRD, nie;) lub polskiego pojecia 'Homo Sovieticus'. Jest tylko jedno pojecie i powstalo one w Zwiazku Radzieckim po rewolucji opisujace w pierwszej linii mieszkanca tego kraju, na ktorym sie udalo 'sowietowanie'. Pozniej to slowo zostalo rozpowszechnione we wszystkich 'Demoludach'. Wysmiewano starania komunistow sowieckich o stworzenie czlowieka sowieckiego i wspolnego identyfikowania ze Zwiazkim Sowieckim jako ojczyzna. Homo Soveticus bylo czesto motywem w literaturze sowieckiej, n.p. u Michaila Zoszczenki, ktory opisal wlasnie ludzi wedlug mojego okreslenia. Moze Pani uzywa to slowo juz jako ogolne okreslenie na kogos, jak opisany w poprzednim Pani postingu. Ale tego 'wynalazcy' nie mieli na mysli, i dla mnie to okreslenie zostanie obelge. Uta
wygrana sprawa
Witam! Czy ktos moze mi podac co to byla za sprawa? Gdzie? Kiedy? w jakiej instancji? Nazwe rozprawy? nr? pozdrawiam, Konrad -- "Im bardziej chore panstwo, tym wiecej w nim praw." Tacyt . : Konrad Lepecki : : : : [EMAIL PROTECTED]: : Moja witryna zawiera artykuly : : "Pro Fide Rege et Lege" z NCz!: : http://members.tripod.com/~tytus/Welcome.html : .
TEGO MOZECIE BYC PEWNI
Z zapartym tchem przeczytalam panski list. Szczerze jestem zainteresowana argumentami ktore pan uzyl w trakcie rozprawy. Wnioskuje ze nie tylko ekspertyza jezykowa i test przeprowadzony na studentach zadecydowal o zwyciestwie. Pozdrawiam Sliwka -Original Message- From: Irek Karaskiewicz <[EMAIL PROTECTED]> To: [EMAIL PROTECTED] <[EMAIL PROTECTED]> Date: Friday, May 28, 1999 12:23 AM Subject: Cz.4 - TEGO MOZECIE BYC PEWNI >Zalaczam tresc mojego artykulu zatytulowanego TEGO MOZECIE BYC PEWNI, ktory >ukazal sie w roznych "mutacjach" w ostatnich dniach w australijskim >TYGODNIKU POLSKIM i EXPRESIE WIECZORNYM, jak rowniez w krajowych: NAJWYZSZY >CZAS, NASZA POLSKA, NASZ DZIENNIK, TYGODNIK SOLIDARNOSC, kilku polsko- i >anglo-jezycznych glownie z terenu USA, ktorych nazw niestety nie pamietam. >Podawany rowniez byl na antenie RADIA MARYJA, poczawszy od servisu z >godziny 20:00 w niedziele, 23 maja 1999. > >TEGO MOZECIE BYC PEWNI > >Orzeczeniem z dnia 14 maja 1999 roku, Australijska Rada Prasowa podtrzymala >skarge Rady Naczelnej Polskich Organizacji w Australii, zlozona przeciwko >dziennikowi THE AUSTRALIAN, za uzywanie przez ten dziennik klamliwego >zwrotu "Polish concentration camps". Australijska Rada Prasowa podtrzymala >nasze zarzuty, ze zwrot ten wprowadza czytelnika australijskiego w blad i >jest obrazliwy dla Polakow, przez co narusza pryncypia dziennikarskie >obowiazujace w Australii. > >Sprawa wziela swoj poczatek od opublikowanego w tej gazecie w dniach 21-22 >listopada 1998 artykulu Johna Cornwella, zatytulowanego "Blessed be their >names". Autor uzyl w nim klamliwego zwrotu "Polish concentration camps". >Przypadkowo publikacja owego artykulu zbiegla sie w czasie z wizyta w >Melbourne przewodniczacego NSZZ Solidarnosc, dr Mariana Krzaklewskiego. >Jako ze mial on zaplanowane spotkania z czolowymi politykami stanu Victoria >i Queensland, grupa dzialaczy polonijnych, mdz.in inz Ryszard Majchrzak, >inz Andrzej Gozdzicki i nizej podpisany, zwrocila sie do niego z prosba o >poruszenie problemu szkalowania Polski w australijskich srodkach masowego >przekazu. Przywodca Solidarnosci, w czasie wszystkich pozostalych spotkan z >australijskimi politykami w bardzo zdecydowany sposob napietnowal >manipulacje prawda stosowana w wyzej wymienionym artykule. Australijscy >politycy ze swej strony wyrazili glebokie ubolewanie z powodu publikacji >tych klamstw i zapewnili, ze w przyszlosci beda im przeciwdzialali. >Rownoczesnie inz. Ryszard Majchrzak zwrocil sie do mnie z prosba o >pokierowanie sprawa przeciwko dziennikowi THE AUSTRALIAN. > >8 grudnia 1998 roku Rada Naczelna wystosowala list napisany przeze mnie i >podpisany przez prezesa Ryszarda Majchrzaka, skierowany do redaktora >naczelnego dziennika THE AUSTRALIAN z zadaniem natychmiastoweg >zamieszczewnia sprostowania. Niestety list ow przez wiele tygodni pozostal >bez odpowiedzi - zostal poprostu zignorowany przez redakcje tej gazety. W >dniu 15 lutego 1999 w imieniu Rady Naczelnej Polskich Organizacji w >Australii zlozylem skarge w Australijskiej Radzie Prasowej przeciwko >dziennikowi THE AUSTRALIAN. W skardze owej przypomnialem, ze dziennik THE >AUSTRALIAN ma dluga historie uzywania podobnych, klamliwych sformulowan, >pomimo naszych wielokrotnych protestow. Tresc skargi Rady Naczelnej zostala >opublikowana w numerze 6-ym TYGODNIKA POLSKIEGO, natomiast w numerze 10/11 >zamieszczone zostalo streszczenie polemiki listownej pomiedzy redaktorem >naczelnym dziennika THE AUSTRALIAN, Panem Davidem Armstrongiem i mna. >Generalnie, Pan Armstrong odrzucil nasza skarge, argumentujac to tym, ze >wszyscy czytelnicy jego gazety znaja realia II wojny swiatowej i zwrot >"Polish concentration camp" nikogo nie wpowadza w blad. > >Jako ze obydwie strony bardzo usztywnily swoje stanowiska i jakiekolwiek >polubowne zalatwienie sporu okazalo sie niemozliwe, sprawa zajela sie >Komisja Skarg Australijskiej Rady Prasowej. Rozprawa przed Komisja Skarg >odbyla sie 13 maja 1999 w sydneyskim biurze Australijskiej Rady Prasowej. >Rade Naczelna na rozprawie byla reprezentowana przez dwie osoby: urodzona w >Polsce corka polskich emigrantow, mlodziutka studentka V roku Wydzialu >Prawa Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, Agnieszka Samoc oraz nizej >podpisanego. W trakcie rozprawy doszlo do wymiany argumentow pomiedzy >stronami konfliktu. Argumenty przygotowane przeze mnie, a prezentowane >przez Agnieszke mialy w zasadzie tak miazdzaca wage, ze reprezentant >dziennika THE AUSTRALIAN, bedac nimi wyraznie zaskoczony, praktycznie sie >nie bronil. Caly czas powtarzal on znana nam juz wczesniej argumentacje >dziennika THE AUSTRALIAN, ze zwrot "Polish concentration camps" nie >wprowadza nikogo w blad, dlatego ze realia II wojny swiatowej sa znane >wszystkim czytelnikom jego gazety. Podczas calej rozprawy byl on dla nas >bardzo uprzejmy, mowil bardzo cicho i sprawial wrazenie, jakby sam nie >wierzyl w to co mowi. Widac bylo po nim, ze jest mu bardzo niewygodnie w >roli obroncy tych klaml
Re: Ogniem i mieczem w Toronto
Dane sa ze statystyki oficjalnej na ktora powolano sie w czasie konferencji Polonia Naszych Marzen ( posel ktory wzial udzial w spotkaniu) . Nie mniej jednak mozesz miec racje ze dane te sa nieprawdziwe. Proponowano 'spis powszechny' zeby choc zgrubnie stwierdzic ile nas jest i na jakiej podstawie ale to chyba nie przejdzie. Cieplutko jak zwykle, pozdrawiam tez Prunka -Original Message- From: Czeslaw Piasta <[EMAIL PROTECTED]> To: [EMAIL PROTECTED] <[EMAIL PROTECTED]> Date: Thursday, May 27, 1999 8:24 PM Subject: Re: Ogniem i mieczem w Toronto >At 09:45 PM 27/05/99 -0700, Pani Sliwka pisze: > >>Co do ilosci. Jeszcze raz. Nie wiem ile jest w Ottawie ale w Toronto jest >>800 tysiecy Polakow > >Skad te dane? Obawiam sie, ze chyba troche przesadzone. Czyzby Toronto >mialo jakis kompleks Chicagowa? > >Watpie, zeby bylo wiecej niz 400 tys. w granicach GTA. > > >CzP >
CRIMINAL OFFENCE
>Polonia sprawe wygrala! >Wilhelm Glowacki >= Gratuluje, czy mozna poprosic o troche szczegolow? Ciekawa jestem jakie byly argumenty za i przeciw i co zawazylo na tym ze polonia wygrala. Jakie sa konsekwencje zwyciestwa> Prunka
Re: O kneblowaniu: Szczypiorski,...
W odpowiedzi pani Alicji : > cytat z GW autorstwa Dawida Warszawskiego, ktory pisze, ze > z zobowiazania pism o niedrukowaniu atakow p. Karwowskiego > na premiera wylamala sie "Trybuna". A ja z kolei widzialam w zwiazku z tym cytatem jeszcze lepszy numer. Najpierw przeczytalam w "Wyborczej" deklaracje ideowo-polityczna w sprawie wyczynow pp.Slomki i Karwowskiego i zobaczylam podpisy pod nia wielu znanych w eleganckim swiecie osob. Panowie podpisali, ze nie dadza na swych lamach ani antenach miejsca na opisywanie wyczynow wymienionych poslow KPN-OP. A potem uslyszalam jak jeden z pracownikow telewizji skarzyl sie, ze podpisany pod tym apelem jego szef (czyli prezes zarzadu TVP Kwiatkowski - czlowiek prezydenta Kwasniewskiego) nakazal swoim podwladnym zaprosic posla Karwowskiego do studia i przeprowadzic z nim rozmowe z cyklu "W centrum uwagi". Niezly numer z tego prezesa... O sprawie pisal tez krakowski "Dziennik Polski". Malgorzata ps. Panu Niewiadomskiemu dziekuje za dlugie wypracowanie o wyjazdach zagranicznych i sluzbie wojskowej studenta Aleksandra Kwasniewskiego. Bardzo mi przykro, ale chodzilo mi tylko o przyklad rozumowania "Homo -sovieticusa", jego niechec do wdawania sie w szczegoly, studiowania problemu, analizowania i wyciagania wnioskow... Panskie puszczenia, ze student Kwasniewski przy wyjezdzie do Szwecji nie korzystal z panstwowej kasy sa zupelnie niewiarygodne ;-) Pani Ucie dziekuje za uwagi, ale sie z nimi nie zgadzam. Widocznie Homo -sovieticus w Polsce to nie to samo co Homo-sovieticus w enerdowku. To chyba zreszta bardzo prawdopodobne...
Re: O kneblowaniu: Szczypiorski,...
Pani Alicja Zielinska pisze : > Pani Zajac podala cytat z GW autorstwa Dawida Warszawskiego, ktory > pisze, ze z zobowiazania pism o niedrukowaniu atakow p. Karwowskiego > na premiera wylamala sie "Trybuna". > Otoz tego apelu nie podpisal takze red. naczelny "Rzeczpospolitej", > Piotr Aleksandrowicz. Tak, ale "Rzeczpospolita" nie opublikowala rewelacji Karwowskiego. Sprawdzilam, ze sposrod duzych dziennikow rzeczywiscie do tej pory zrobila to tylko "Trybuna". Kneblowanie kneblowaniem, a tak w ogole, to tuz przed wybuchem nowej akcji Leppera "Trybuna" przeszla sama siebie przygotowujac podwaliny nowej Lepperiady. Oto, co o "Trybunie" pisze dzis w GW Marek Beylin, dla pana Michala Niewiadomskiego bedzie moze bardziej wiarygodny, niz ja, bo to przeciez stary zwolennik wspolpracy Unii Wolnosci z postkomunistami : Przywodcy SLD przekonuja, iz po przyszlych zwyciestwach Krzaklewskiego i AWS czeka nas pieklo na ziemi. Te kata- stroficzne wizje przybieraja czasem groteskowa postac. We wtorkowej "Trybunie" Janusz Rolicki opublikowal apel, by w obliczu spolecznego kataklizmu, jaki sprowadzila na Polske wladza, i "w imie powodzenia Ojczyzny" glowne partie polityczne powolaly rzad ocalenia narodowego. O jaki kataklizm chodzi? Zdaniem Rolickiego gospodarka peka, a "zniecierpliwienie spoleczne przypomina sytuacje rewolucyjna". To ostatni moment by ratowac kraj; "jesienia bedzie juz za pozno", pograzymy sie w chaosie, wszystko stracimy i staniemy sie znowu "pariasem Europy". Rolicki wysnul te przepowiednie na podstawie dwoch kon- statacji - sa wielkie konflikty spoleczne i rzad balagani reformy. To prawda, ale gdyby takie zjawiska prowadzily do kata- klizmu, juz dawno cala Europa pograzylaby sie w rewolu- cyjnym chaosie lub - zawieszajac na kolko normalna poli- tyke - poddalaby sie rzadom ocalenia publicznego. Kazda partia oferuje wyborcom wlasna wersje apokalipsy; te proroctwa wzmacniaja ogolne przekonanie, iz Polacy nie maja terazniejszosci, ani przyszlosci. Wmawianie tego, to dobry sposob, by zniechecic nas do panstwa, demokracji i polityki. Gorszy, zeby naklonic nas do glosowania. W przeddzien nowej Lepperiady poznym wieczorem Lepper dawal wywiady jednoczesnie w trzech programach telewizji. Oprocz telewizji publi- cznej, zasiadal w studiach TVN (w programie Moniki Olejnik) i Polsatu ("Polityczne graffiti"). Potrzebny byl tylko pilot i mozna bylo przelaczac, aby podziwiac jego figury retoryczne. Druga Lepperiada na razie skonczona, glownie dzieki zdecydowanej postawie rzadu. Prezydent dopiero wczoraj wieczorem, jak zlikwido- wano wiekszosc blokad zauwazyl, ze prawa nalezy przestrzegac. Przypomnijmy sobie przy okazji maly epizodzik. Jest marzec 1999. Prezydent Kwasniewski zaprasza do palacu Andrzeja Leppera. Prezydencki minister Andrzej Smietanko zapytany przez dzienni- karza "Rzeczpospolitej" czy nie jest bledem legitymizowanie Leppera, odpowiada : Panie redaktorze, bardziej legitymizuja go media. To swoja droga. Ale przeciez telewizja i radiem publicznym rzadza ludzie prezydenta. W pochodzie 1-majowym Lepper kroczyl obok Millera, Borowskiego, Oleksego, Waniek i Sierakowskiej itd. "Trybuna" dala dosc szczego- lowa relacje, a telewizja publiczna pieknie pokazala. W czasie majowego zjazdu "Samoobrony" jako goscie pojawili sie: szef OPZZ Jozef Wiaderny, wiceprzewodniczacy SdRP Jacek Piechota, prezes PSL Jaroslaw Kalinowski, prezydencki minister Andrzej Smietanko, ktory przed kamerami telewizji zapewnil, i cala Polska to uslyszala, ze "pan prezydent chcial sie stawic osobiscie, ale cos waznego mu wypadlo". Cale szczescie, ze sie nie zjawil, bo w czasie spiewania roty aktywisci "Samoobrony" zaspiewali "zydowska zawierucha". Dostojni SdRP-owsko-PSL- owscy goscie udali, ze nie slysza. Katarzyna
Re: O kneblowaniu: Szczypiorski,...
Katarzyna Zajac: > Przeczytalam odpowiedz Andrzeja i dochodze do wniosku, ze dalsza > wymiana postingow ma niewiele sensu. Andrzej kwestionuje fakty, > podaje jakas zaslyszana na imieninach u cioci iscie gomulkowska > wizje historii Polski miedzywojennej, plotki w jego ustach urastaja > do rangi newsow, itd.itp. Dobra, nic nowego.[..] No i dobrze: niektorzy dowiaduja sie u ciotek na imieninach, a inni pytaja rodzicow;) Dobrze tylko, ze juz nie mamy 'jednej jedynej i wylacznie prawdziwej wizji historii'. Tego chyba maja wszyscy, ktorzy przezyli ten tryb edukacyjny, najserdeczniej dosc. Pozdrowienia Uta
Re: O kneblowaniu: Szczypiorski,...
Pani Zajac podala cytat z GW autorstwa Dawida Warszawskiego, ktory pisze, ze z zobowiazania pism o niedrukowaniu atakow p. Karwowskiego na premiera wylamala sie "Trybuna". Otoz tego apelu nie podpisal takze red. naczelny "Rzeczpospolitej", Piotr Aleksandrowicz, piszac m.in.: ... my w "Rzeczpospolitej" decyzje, co "nadaje sie do druku", musimy podjac sami i na wlasna odpowiedzialnosc w kazdej sytuacji, na dobre i na zle. Czynimy to dzis i czynic tak bedziemy codzienne wiele razy. Tak, by spelnic nasz obowiazek informacyjny i oczekiwania czytelnikow. Ponadto z wielka przyjemnoscia informuje wszystkich panstwa na liscie Poland, ze Fundacja Kultury Polskiej po raz pierwszy przyznala swoja nagrode - "Zlote Berlo". Nagrode te - 100 tys. zl - ufundowana i przyznana wspolnie z BIG Bankiem Gdanskim SA otrzymal za "zycie i dzielo, za umysl i wizje, za hart ducha i prawosc charakteru" JERZY GIEDROYC. Alicja Zielinska
Re: Cz.4 - TEGO MOZECIE BYC PEWNI
Gratuluje wygranej sprawy... Jest po czesci zalosnym fakt, ze decyzja Komisji nie zobowiazuje strony przegranej do opublikowania sprostowania i przeprosin, ale coz, trzeba nam z tym zyc. Natomiast sama decyzja moze byc waznym narzedziem w przypadku powtorzenia sie podobnych naduzyc ze strony rzeczonej gazety. Moze z taka amunicja pokusic sie o zaskarzenie ich do sadu o odszkodowanie finansowe. Jestem pewien, ze ten "jezyk" to The Australian rozumie dosc dobrze. Czy decyzji tej nie wydrukowalyby inne dzienniki anglojezyczne? W koncu chyba The Australian ma jakiegos konkurenta na rynku, ktory z przyjemnoscia im da pstryczka w nos. Pozdrawiam Andrzej
Re: Ogniem i mieczem w Toronto
Sliwka Prunka pisze: > Co do ilosci. Jeszcze raz. Nie wiem ile jest w Ottawie ale w Toronto jest > 800 tysiecy Polakow i wielu zamoznych. Wiec nie sadza ze beda problemy ze > sprzedaza choc sama tej ceny nie moge zaplacic > Wedlug danych z ostatniego cenzusu (chyba 2-3 lata temu) liczba ta wynosi ok. 400,000 w regionie tzw. Greater Toronto Area. Ten sam cenzus stwierdzil, ze w regionie ottawskim jest ponad 20,000 - duzo wiecej niz w jakichkolwiek innych szacunkach. Nie wiem jak interpretowano te dane, ale pamietam, ze w swietle paru pytan nawet moje wnuki uwazac by mozna za Polakow, co jest chyba raczej sporym naciaganiem faktow. Andrzej
O kneblowaniu: Szczypiorski,...
Przeczytalam odpowiedz Andrzeja i dochodze do wniosku, ze dalsza wymiana postingow ma niewiele sensu. Andrzej kwestionuje fakty, podaje jakas zaslyszana na imieninach u cioci iscie gomulkowska wizje historii Polski miedzywojennej, plotki w jego ustach urastaja do rangi newsow, itd.itp. Dobra, nic nowego. Dzis Korwin-Mikke dziarsko dowodzi, ze Hilarcia Clintonowa jest trockistka, a pan Mankowski cytuje niejakiego Aleksandra Fana. Szkoda tylko, ze nie moze zalaczyc fizjologiczno-naturalistycznych ilustracji...;-) A wiec zmieniam temat. Niedawno kilkadziesiat redakcji prasy, radia i telewizji w kraju oglosilo, ze nie bedzie publikowalo rewelacji poslow Karwowskiego i Slomki. Oto reakcje publicystow : Alina Grabowska [Dziennik Polski]: -- Poslowie Slomka i Karwowski pragna zapoznac opinie publiczna z coraz to nowymi rewelacjami w rodzaju "podpisanych dokumen- tow i pokwitowan", albo "zeznan pulkownikow SB". Ciekawe, ze gdy poslowie ci w roku 1997 startowali z list AWS do Sejmu i po wygraniu wyborow akceptowali wybor premiera Buzka przez koalicje AWS-Unia Wolnosci, to jakos tych antybuzkowych rewe- lacji nie ujawniali. A przeciez utrzymuja, ze to sa sprawy znane im "od dawna", i to dzieki "specjalnej siatce wywiadow- czej" prowadzonej przez KPN w stanie wojennym. [...] Media stoja przed trudnym wyborem. Ostatecznie opinia ma prawo do pelnej informacji o wydarzeniach w kraju, nawet jesli sa to wydarzenia o watpliwej wartosci moralnej. Podstawowym kryterium powinna byc jednak kwestia krzywd, wyrzadzonych w ten sposob niewinnym ludziom. Juz sie wszak potwierdzilo, dzieki sprawo- waniu funkcji przez rzecznika interesu publicznego, ze oskar- zenia pod adresem premiera sa niesluszne. Sednem sprawy, tak mocno ujawniajacej sie w zwiazku z afera KPN-Ojczyzna, jest fakt, ze parlamentarzysta w Polsce znajduje sie poza jakimkolwiek niebezpieczenstwem kary i restrykcji. Andrzej Szczypiorski [Gazeta Wyborcza]: --- Nawet najlepsi ludzie w Polsce dostaja ostatnio lagodnego bzika na politycznym podlozu. Przeczytalem oto na lamach "Gazety" szlachetne oswiadczenie grupy wybitnych dziennikarzy, ktorzy informuja spoleczenstwo, ze nie pomoga poslowi KPN- Ojczyzna Tomaszowi Karwowskiemu w jego zabiegach, by z urze- dujacego szefa rzadu uczynic fagasa komunistycznej bezpieki. Postawa redaktorow jest ladna i glupia, co zreszta czesto idzie w parze w naszym pieknym kraju. Oswiadczenie redaktorow przekresla fundamentalny, najwazniej- szy obowiazek dziennikarski, jakim jest informowanie opinii o wydarzeniach. Dziennikarz ma prawo komentowac wydarzenie o jakim informuje, ma prawo to potepiac, lub pochwalac w zaleznosci od swoich przekonan, pogladow i wrazliwosci su- mienia - ale nie ma prawa wydarzenia zatajac i przemilczac, poniewaz wtedy przestaje byc dziennikarzem. Moze jestem juz za stary, by zrozumiec nowoczesne dzienni- karstwo, ale z oswiadczenia w sprawie posla Karwowskiego posrednio, ale calkiem jednoznacznie wynika, ze to dzienni- karze - manipulujac przy pomocy milczenia albo krzyku opinia publiczna - beda teraz decydowali o rozmaitych problemach naszego zycia publicznego. Dawid Warszawski [Gazeta Wyborcza] : Jak sie wszyscy zgadzaja, to cos smierdzi - mawia moj kolega, ktory nawet w powszechnej aprobacie dla szczepien obowiazko- wych upatruje spisku korporacji farmaceutycznych. Tym razem moglby miec powazniejsze powody do niepokoju. Ze zgody naczel- nych wylamala sie bowiem "Trybuna". Wreszcie Andrzej Szczy- piorski uznal pomysl - jak to okreslil - "kneblowania Karwow- skiego" za "ladny, ale glupi". Przyznam, ze wizja posla Karwowskiego, ktoremu knebel na ustach zawiazuja Wierzbicki z Michnikiem, a biskup Zycinski blogoslawi im w tym zboznym dziele, wydala mi sie nowatorska i smakomita. Nie na tyle jednak, bym zapomnial, o co w liscie naczelnych chodzilo. [...] Andrzej Szczypiorski jest dla czesci opinii publicznej aurory- tetem moralnym. Sadzic mozna, ze jego autorytet doznalby uszczerb- ku, gdyby go oskarzono, powiedzmy, o przemoc seksualna. Gdyby wiec zostal oskarzony o gwalcenie nieletnich blondynek, to zapewne media musialyby te wiadomosc podac. Pisze "musialyby", a nie "powinny", bo generalnie wolalbym zyc w cywilizacji dajacej wieksza ochrone prywatnosci nawet osobom publicznie znanym. Zalozmy teraz, ze sprawa trafilaby do prokuratora, ktory uzna, ze material dowodowy jest zaden i odmowi wniesienia aktu oskar- zenia. Oskarzyciel wowczas moglby sie odwolac od decyzji proku- ratora. Czy odmowe ponownego publikowania jego zarzutow Szczy- piorski tez uznalby za probe kneblowania ? Podejrzewam, ze nie.[...] Nowych zarzutow Karwowskiego nie opublikowal zaden dziennik ogolnopolski procz "Trybuny". Tylko ona - wierna nazwie - uznala, ze nie boi sie dawania trybuny oszcze
Re: Orlos o manipulacjach telewizji polskiej
Nie osmielilbym wtracac do rozmowy mieszkanki Krakowa z mieszkancem Wroclawia o niuansach polityki polskiej. Byloby to jak udzial slepca w dyskusji o kolorach. Moge jednak wyznac ktore z dwojga dyskutantow, a do obu zywie od dawna szczera sympatie, opowiada o tych kolorach w sposob bardziej przekonywujacy. No wiec tym razem moje preferencje ukladaja sie powiedzmy ze alfabetycznie. Moge tez dodac ze nie podobal mi sie fragment z Orlosia gdzie wypowiadal sie o Chile i Hiszpanii. Ale nie bede sie nad tym rozwodzic i nie zachecam do dyskusji - temat Pinocheta byl sie juz ogral. Dorzyce natomiast anegdotke z przeszlosci. Z nazwuiskiem Orlosie spodkalem sie po raz pierwszy (i prawie ze ostatni) gdzies w polowie lat siedemdziesiatych. Zrodlo ktore w dowod zaufania pozyczalo nam czasem ksiazki Bilblioteki Kultury: Gulag, powiesci Stalinskiego (kto to taki Koteczku?, mysmy zreszta tez wtedy nie wiedzieli) wreczylo nam kiedys powiesc Orlosia. Nazywalo sie to Melina czy jakos podobnie. Ksiazka dosc zjadliwie antyrezimowa, dosc zjadliwy obraz prowincjonalnej rzeczywistosci. Nie powiem doczytalem do konca, bo szarej ksiazeczce ILP, przeszmuglowanej przez kogos jesli juz nie z narazeniem zycia to jednak wolnosci, nie nalezal sie jakis szacunek. Ale doprawdy nie byla to dobra literatura. Choc trzeba przyznac: wydana byla pod wlasnym nazwiskiem a autor mieszkal chyba wtedy w Polsce. No i to tyle PRLowych wspomnien ma dzisiaj. Michal Niewiadomski
Re: DZIEKI CI NATO NAWET ZA TO
At 07:57 AM 5/28/99 -0400, you wrote: >NIE - 20 maja 1999: > (...) > Kochajac, trzeba nieraz usta zaciac, czola nie znizac, jak powiada moj >ulubiony poeta Herbert. Bywaja, prawda, ciezkie chwile. Ale wlasnie wtedy (...) > Aleksander Fan (...) Wszystko co wiem o NIE pochodzi z drugiej reki. Rece te donosily zazwyczaj ze jest to wprawdzie gadzinowka, ale trzyma sie raczej faktow. Powyzszy cytat swiadczylby o czyms przeciwnym. Nie znam zbyt dobrze tworczosci Zbigniewa Herberta ale watpie by uznal za swoja i uzywal z zyciu czy poezji powyzsza fraze Wladyslawa Broniewskiego. Aleksander Fan z NIE musi wiec swiadomie klamac. Bo jesli nawet tylko niewinnie sie pomylil co do autorstwa tego cytatu, to wtedy Z. Herbert nie moze byc jego ulubionym poeta. Michal Niewiadomski
Re: Homo-sovieticus
At 09:16 PM 5/27/99 +0100, you wrote: > >"W 1975 odbywalem praktyke studencka w Szwecji. > Za zarobione tam pieniadze moglem wyruszyc w podroz, > ktora okazala sie podroza mojego zycia" > >Co robi "Homo-sovieticus" ? Oczywiscie wzrusza sie, ze biedny student >zarobil pierwsze pieniadze i wyruszyl w podroz, ktora jest podroza jego zycia. >Prawda ? > >A co robi przecietnie zdolny, ale myslacy logicznie czlowiek ? >Pyta rodzicow, jak to w tym 1975 roku bylo ? Czy mozna bylo tak bez >problemu wyjezdzac sobie na praktyki do Szwecji i zarabiac na wyjazd >w nastepnym okresie do Stanow ? > Byc moze jednak p. M.Z. niezbyt dokladnie dopytala sie rodzicow a moze ja mam inna pamiec niz oni, sprobuje wiec ku oswieceniu mlodziezy skomentowac pare punktow co do ktorych mysle ze albo ona albo oni sie myla. >No i co sie dowiaduje? Aby w owczesnych warunkach (1974) wyjechac >na studencka praktyke zagraniczna, nalezalo zostac wytypowanym >z najczesciej kilkuset chetnych. Kryteria byly rozne chociaz glownie >chodzilo o chody na gorze i o tzw. postawe spoleczno-polityczna. > Tu w zasadzie zgoda. Zeby wyjechac oficjalnie, jako osoba wytypowana a moze i sfinansowana przez wlasna uczelnie trzeba bylo rzeczywiscie byc np. aktywista ZMSu czy ogolnie miec chody i odpowiednie uklady w srodowiskach ktore ludzie przyzwoici obchodzili z daleka. Nie watpie ze A. K. wlasnie dzieki takim ukladom i w takim charakterze na te praktyke wyjechal. Ale z drugiej strony 1975 to juz nie byly lata 60 te i wtedy mlodziez naprawde zaczynala juz wyjezdzac za granice. I nie trzeba bylo do tego chodow politycznych. Bardziej przydatni byli jacys krewni za granica ktorzy by takie wakacje sfinansowali a przynajmniej przyslali zaproszenie. Potem mozna bylo gdzies tam pracowac a wnukom opowiadac ze byla to praktyka studencka. No bo byla, czyz nie? >Aleksander Kwasniewski informuje czytelnikow "Poznaj Swiat", ze w nas- >tepnym roku wyruszl z kolega na 3 miesieczne wojaze po USA. > >Trzeba wiec spytac, czy wowczas wszyscy mogli miec bez problemu >3-miesieczne wakacje. Nie bylo przypadkiem obowiazkowych obozow >wojskowych, albo 6-tygodniowych praktyk studenckich ? Czytalam >wspomnienia z takich praktyk. Jeden z panow opisuje ich warunki, ktore >byly rozne. Jakas pani na przyklad gdy dzisiaj mija "swoj" studencki PGR >na trasie Warszawa-Olsztyn, to ja na wymioty zbiera na wspomnienie >warunkow zywieniowo-mieszkaniowo-sanitarnych jakie tam byly. > O 3 miesieczne wakacje bylo jednak wtedy w Polsce znacznie latwiej niz jest teraz we wsystkich krajach jakie znam. Przede wszystkim nikomu prawie nie przychodzilo do glowy pracowac zarobkowo. Po prostu nie bylo takiego zwyczaju, nie bylo pracy, a ewentualne zarobki byly tak niskie ze i tak niczegoby nie zalatwily. Ja w czasie piecioletnich studiow w latach 60tych trzymiesieczne wakacje mialem conajmniej dwa razy. Poza tym raz byl 6 tygodniowy oboz wojskowy i raz (a moze dwa ale tej drugiej nie pamietam) czterotygodniowa praktyka. Ktos kto byl zwolniony z wojska z racji zdrowia lub plci tego obozu oczywiscie nie mial. A nawet jak byly te cztery tygodnie praktyki, to jest do pomyslenia ze zdalo sie egzaminy do polowy maja, szybko odbylo praktyke, spoznilo tdzien w pazdzierniku i nawet wtedy mozna bylo wyskrobac te 3 miesiace na jakis wyjazd. Te praktyki w PGRach (i fabrykach) rzeczywiscie byly zjawiskiem lat siedemdziesiatych. Byla to kara dla studentow za 1968. Gomulka uznal ze trzeba ich poddac zbawiennemu wplywowi klasy robotniczej. Ale to bylo przed pierwszym rokiem studiow. Wiec choc nazywalo to sie Studenckie Praktyki Robotnicze, to uczestnicy nie byli jeszcze wlasciwie studentami. >Aleksander Kwasniewski jednak nie przejmowal sie warunkami >w PGR. Byl ponad to. I dzisiaj w miesieczniku "Poznaj Swiat" >czyni cnote ze swoich owczesnych stosunkow i znajomosci, >migania sie od obowiazkow (czytaj zapobiegliwosci) > >Jak juz o "miganiu" mowa, to trzeba przypomniec, ze szanowny >zwierzchnik sil zbrojnych, jak ogolnie wiadomo, studiow nie ukonczyl >oraz w wojsku tez nie sluzyl. Praktyka wowczas byla jednak taka, ze >jak ktos przerywal studia to wojsko juz nastepnego dnia o tym wiedzialo >i tylko na takich czekalo. > Nie znam dokladnie przebiegu studiow A.K. O ile pamietam dotarl on do absolutorium ale nie napisal pracy dyplomowej. Nie pamietam tez dokladnie owczesnych przepisow ale wydaje mi sie ze o osobie z absolutorium nie mowilo sie ze przerwala studia. Byc moze uwazano ja nawet za osobe z wyzszym wyksztalceniem tyle ze bez dyplomu. To jest jednak w tej sprawie bez znaczenia. Bo zgadzamy sie chyba ze dotarl jakos do piatego roku studiow. Otoz jesli chodzi o wojsko to byly w tej sytuacji dwie mozliwosci. Albo A.K. byl ze wzgledow zdrowotnych (byc moze wzmocnionych przez chody) w ogole zwolniony z wojska. Wtedy przerwanie czy nie studiow nie mialoby zadnego znaczenia. Albo tez podlegal normalnej sluzbie wojskowej. Wtedy musialby przejsc przez studium wojskowe i oboz. Rzecz w tym ze szkolenie wojs
DZIEKI CI NATO NAWET ZA TO -Reply
>>> Marcin Mankowski <[EMAIL PROTECTED]> 05/28/99 07:57am >>> NIE - 20 maja 1999: Cwiczenie z wyobrazni: co by to byo, gdyby zbombardowano (oczywiscie przez pomylke) polska ambasade w Belgradzie... DZIEKI CI NATO NAWET ZA TO Rzecznik naszego MSZ wyrazilby ubolewanie, ze, na skutek fatalnej lokalizacji, ambasada stanela na drodze pokojowej misji NATO. Narazajac sojusz na straty finansowe: przeciez bomby kosztuja, podatnik za to placi... W "Zyciu" Wolka przeczytalibysmy: "Kolejna zbrodnia rezymu balkanskiego dyktatora". Komentator dziennika napisalby (po konsultacji z zakolegowanym ekspertem): "Stosujac brudne triki i godne KGB sztuczki, agenci serbskiego wywiadu wprowadzili w blad wychowanych w zachodniej kulturze Amerykanow. Chlopcy z CIA dali sie podejsc prowokatorom i oszustom. .. Pan Mankowski probuje przekonac wielu jakie to NATO jest be. I zacytowal nam urywek z NIE. NIE jako zrodlo tego wszystkiego czego brakuje NATO. To ci dopiero !!! Ania
DZIEKI CI NATO NAWET ZA TO
NIE - 20 maja 1999: Cwiczenie z wyobrazni: co by to byo, gdyby zbombardowano (oczywiscie przez pomylke) polska ambasade w Belgradzie... DZIEKI CI NATO NAWET ZA TO Rzecznik naszego MSZ wyrazilby ubolewanie, ze, na skutek fatalnej lokalizacji, ambasada stanela na drodze pokojowej misji NATO. Narazajac sojusz na straty finansowe: przeciez bomby kosztuja, podatnik za to placi... W "Zyciu" Wolka przeczytalibysmy: "Kolejna zbrodnia rezymu balkanskiego dyktatora". Komentator dziennika napisalby (po konsultacji z zakolegowanym ekspertem): "Stosujac brudne triki i godne KGB sztuczki, agenci serbskiego wywiadu wprowadzili w blad wychowanych w zachodniej kulturze Amerykanow. Chlopcy z CIA dali sie podejsc prowokatorom i oszustom. Zajeci organizowaniem pomocy dla ludnosci Kosowa zaufali na slowo bezpieczniakom, nie sprawdzili, ze podsunieto im sfalszowany plan Belgradu. Ufnosc, wiara w dane slowo, sprawily ze nasi przyjaciele odniesli jedynie zwyciestwo moralne, zawierzajac opryszkom, ktorych znakiem jest Serb i Mlot..." W "Wyborczej" tytul: Gdzie drwa rabia, wiory leca... "Bomby, niestety, leca takze. Nalezy jednak wierzyc w zwyciestwo sil demokratycznych, ktorym winnismy okazac pomoc. Nam rowniez pomagano - przypominalby Ernest Skalski. Mlodziez jugoslowianska brala udzial w odgruzowywaniu Warszawy. Teraz bedzie miala okazje odgruzowac czastke Warszawy - nasza ambasade. Solidarnosc, o ktora walczylismy zobowiazuje..." W "Naszej Polsce" oswiadczenie podpisane Redakcja: "A czy to byla polska ambasada? Wiemy, kogo zatrudniaja kadrowcy MSZ, jakimi kryteriami sie kieruja. Najwyzej mogl sie tam zaplatac jakis szabes-goj po moskiewskim i mosadowskim przeszkoleniu..." "Gazeta Polska" - felieton Elzbiety Isakiewicz: "Wspominam blask oczu mego przyjaciela pulkownika Kuklinskiego, kiedy mowil do mnie z ojcowska troska, trzymajac mnie za reke: "Wiernosc, tak, w ostatecznym rachunku (na rachunkach sie znam), liczy sie wiernosc". Kochajac, trzeba nieraz usta zaciac, czola nie znizac, jak powiada moj ulubiony poeta Herbert. Bywaja, prawda, ciezkie chwile. Ale wlasnie wtedy musimy kochac dalej, z jeszcze wieksza intensywnoscia... Teraz przyszla taka chwila. Posluchajcie, mlodzi i niemlodzi przyjaciele: skrzyknijmy sie, pojdzmy pod ambasade Stanow Zjednoczonych. I na przekor postkomunistycznej propagandzie zawolajmy chorem: Dziekujemy ci, NATO! Dziekujemy ci, NATO, nawet za to! Gdy dowie sie o tej manifestacji pierwszy polski zolnierz w pakcie, kamien spadnie mu z serca, ktore tyle wycierpialo za miliony..". Czy nie byloby lepiej, gdyby bomby spadly na nasza ambasade? A tak sojusz ma tylko klopot. Byla przed laty modna gra w Chinczyka. Opatrzona zaleceniem: Czlowieku, nie irytuj sie! Ale Chinczyk nie chce tego sie trzymac. Aleksander Fan
Re: Orlos o manipulacjach telewizji polskiej
On 27 May 99 at 18:37, Katarzyna Zajac wrote: > Byl kiedys na P-L taki tytul serii postingow: "Szymoszkowe fusy". > To co dostalam w odpowiedzi, to jest wlasnie to ;-) Jest to troche denerwujacy dla mnie sposob dyskusji, no wiec radze Ci, zmien go, albo w ogole zamilcz. Chetnie bym to zrobil sam, bo juz mi tu sugeruja, ze nie powinienem sie wdawac, tylko moze najpierw jakich przeprosin sie doczekac, ale nie chce, by wyszlo na to, ze brakuje mi argumentow i dalem sie do tej Twojej wizji przekonac. > O czym ty piszesz Andrzeju ? Jaki kontrprzyklad ? Do czego ? Budujesz > wlasna konstrukcje, ktora nie wiaze sie z omawianym tematem. Sugerujesz, > ze Kwasniewski uprawia propagande NATO i to ma byc kontrprzyklad dla > Orlosia ? Nie. Sugeruje, ze politycy czy ktos, nie wiem kto, manipuluja telewizja, zwlaszcza Wiadomosciami w Jedynce, by przedstawic korzystny dla NATO obraz dzialan w Jugoslawii. Wydaje mi sie, ze prezydent i rzad zajmuja w tej sprawie zbiezne stanowiska, kto tu wiec moze przeciwko komu manipulowac. A w zyciu sie nie zgodze, iz telewizja publiczna stala sie "tuba propagandowa SLD". Bo co, bo Kwiatkowski jest prezesem? To bardzo proste wytlumaczenie. > > I nie jest tak, jak to chcialoby sie naiwnie sugerowac, ze mamy > > dobrych solidaruchow i zlych komuchow, ktorzy w dodatku opanowali > > telewizje i cos z tym trzeba zrobic. Rzeczywistosc wyglada bardziej > > skomplikowanie. Nie ma AWS ani SLD, tylko jakis AWSLD i podzialy > > przebiegaja w poprzek tego, w zaleznosci kto tam ma akurat jakiego > > kolesia. > > Typowy dla "homo-sovieticus" poglad. Wszystko jest szaro-bure, wszyscy > byli donosicielami SB, wszyscy byli beneficjentami systemu komunistycznego, > wszyscy kradna, Rzeczpospolita kolesiow Wszystko jest szaro-bure, bo tez i my wszyscy jestesmy szaro- burzy. Donosicieli SB mozna tez znalezc wszedzie, pewnie bylo ich- co logiczne- wiecej w Solidarnosci niz w partii, ale co z tego. Kradna, no pewnie ze zdarza sie kazdemu, tylko o jednych napisze Urban, o innych Wolek. > Historia nie ma zadnego > znaczenia, nie ma zadnych punktow odniesienia. Co historia. My troche juz madrzej na to wszystko patrzymy, mniej czarno-bialo. Ty nawet jakies Bogoojczyzniane cytaty po moim zarciku o Pilsudskim na kleczkach wstawialas, a wiesz ze w wyniku zamachu majowego zginelo znacznie wiecej ludzi niz w wyniku wprowadzenia stanu wojennego? Cala ta Druga Rzeczpospolita byla powiedzmy sobie szczerze panstwem dosc beznadziejnym, z bieda, szarogeszeniem sie roznych takich cwaniakow, korupcja, klerykalizmem- moze jak po wojnie ludzie zobaczyli szanse na jakis nowy system, weszli w to, bo chcieli by cos sie zmienilo? Potem rzeczywiscie taki jeden z drugim profesor uniwersytetu wyrzekal na represyjnosc komuny, tyle ze bolesna prawda mogla wygladac tak, iz on bez tej komuny nie mialby zadnych szans na zostanie profesorem. Lata 1930, 1950, 1970 czy 2000 to sa w gruncie rzeczy kolejne mutacje tego samego. Kazdy czas ma swoje plusy i minusy. Jedni tesknia za tym, inni za tamtym- maja prawo. Wszyscy "homo sovieticus"? Zdaje sie, ze jak ktos boi sie, by go przypadkiem tak nie nazwano, staje sie "antykomunista- gawedziarzem" i jak tylko cos zlego sie dzieje, obarcza za to wszystko wina "komune". No to ja juz wole byc homo sovieticus. > I jeszcze najlepiej wlozyc > w usta dyskutantowi naiwne sugestie o dobrych solidaruchach i zlych > komuchach, a samemu nadmienic o niezwykle skomplikowanej rzeczywistosci. > Nie ze mna te numery Brunner. Odrzucam "szymoszkowe fusy"... A to komuchy nie sa zle? I nie jest tak, ze cala nadzieja w AWS, w Marianie K. i Jerzym B., by tych zlych komunistow jakos przytemperowac? > Otoz, Orlos podal konkretne przyklady manipulacji. Dodalam przyklad > zalosnej manipulacji Panoramy. Mozna podac kilkanascie takich przykladow > z ostatniego miesiaca. O Jezu! A kto by to wszystko wyogladal...Ale ale, cos mi sie przypomnialo. Jak ten Orlos chlopaka wychowal, ze on dzis bierze udzial, niezwykle czynny, w tej komunistycznej propagandzie? > Chocby z dnia dzisiejszego, kiedy wicemarszalek > Marek Borowski z SLD otwarcie podburza przeciw rzadowi chlopow, gornikow > i pielegniarki przed kamerami telewizji publicznej i nie konfrontuje sie > jego wypowiedzi z przedstawicielami strony rzadowej. A po co. Co to, w kazdym przypadku musi sie ktos z rzadu kolo mikrofonu paletac? Rzad jest od roboty. Ciekawe poza tym, jak to Borowski "podburzal". Moze po prostu wypowiedzial swoje zdanie? I jak Ty to sobie wyobrazasz: siedzi ktos w telewizji i mowi tak: dajemy teraz tego Borowskiego, on tak fajnie podburza, ludzie zrobia zadyme, bedzie dobrze dla naszych chlopakow z SLDTak to jest? > Bezczelna gra do > jednej bramki, a i moment stosownie wybrany - Lepper szaleje, a jestesmy > tuz przed przyjazdem papieza. > > I jesli Ty uwazasz, ze to nie sa mani
Krzyze juz u Franciszkanow
Biskup Rakoczy przybyl rano na oswiecimskie zwirowisko i w porozumieniu z wojewoda malopolskim zadecydowal, ze postawione tam uprzednio krzyze nalezy przeniesc do klasztoru Franciszkanow pod Oswiecimiem. Funkcjonariusze MSW przewiezli krzyze, a biskup o godz.8 odprawil na zwirowisku modlitwe i zlozyl kwiaty pod krzyzem papieskim, ktory jako jedyny tam pozostal. Katarzyna