nowa lektura
Marek Biernacki, Minister Spraw Wewnetrznych i Administracji pod adresem http://www.mswia.gov.pl/mswia/odtaj.htm udostepnil odtajnione dokumenty stanu wojennego. Nie jest to moze fascynujaca lektura, ale potwierdza ona przypuszczenia historykow.
Oj naiwna, naiwna, naiwna.......
. >Prawo karne zabraniajace klamstw na tematy historyczne jest w systemie >demokratycznym przejawem, delikatnie mowiac, socjalistycznego ultra- >paternalizmu. Obywateli traktuje jak idiotow niezdolnych do wyrobienia >sobie opinii o przeszlosci na podstawie dostepnych zrodel. Musi im >narzucac prawde sila, bo oni sami do tej prawdy nie dorosli. Ustawo- >dawca zaklada z gory, ze obywatel jest cwiercinteligentem, ze nie jest >zdolny do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfron- >tacji prawdy z klamstwem. . >Malgorzata ... Panie moze sa egzaltowane, ale Panna naiwna ze az strach. Przyjmij prosze Droga Panno do wiadomosci raz na zawsze, ze wiekszosc obywateli panstwa (kazdego) jest cwiercinteligentami i nie jest zdolna "do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfrontacji prawdy z klamstwem". Nie ma to wiele wspolnego z socjalizmem, to jest po prostu "fact of life". W kazdym panstwie jest tez troche polinteligentow i oni bardzo skutecznie manipuluja tymi cwierc, po to wylacznie, zeby uzyskac ich glosy i dostac sie na stolki. Sa najczesciej szalenie popularni i kochani przez tlumy. To oni wlasnie tworza historie na nowo zgodnie ze swoimi krotkoterminowymi potrzebami. Inteligenci patrza na to wszystko glownie z boku i cierpia meki bo im inteligencja doskwiera. Usiluja zlozyc te ukladanke, ale nic nie pasuje. Czesto oddaja sie wiec naukom scislym, pisza powiesci, kopmponuja muzyke albo maluja. Czasem zawirucha dziejowa lub tzw. wyzsza koniecznosc wciaga ich w dzialalnosc publiczna, ale zle sie to zazwyczaj dla nich konczyotoczeni polinteligentami, albo musza isc na ustepstwa albo zalamuja sie. Sa bardzo nielubiani przez cwiercinteligentow ktorzy jak juz powiedzialam na wstepie stanowia wiekszosc w kazdym spoleczenstwie...Kolo historii toczac sie, zamyka sie na szyjach inteligentow... Pozdrowienia Anna Niewiadomska
Ruckkehr unerwunscht (5)
Pewnego letniego popoludnia rozlegly sie na korytarzu odglosy uderzen towarzyszace krzykom i wrzaskom gestapowcow. Oprawcy zatrzymali sie pod cela numer 150. Kiedy zgrzytnal klucz w zamku, ustawilismy sie przepisowo w dwuszereg. Do celi wpadl wepchniety czlowiek, a za nim weszlo czterech w czarnych mundurach. Nowy wyprostowal sie. Byl to wysoki, barczysty mezczyzna w butach z cholewami, mial postac wojskowego lub lesniczego. Zobaczylismy przerazeni, ze czlowiek ten ma potwornie zdeformowana glowe, a skora z jednej strony twarzy przybrala kolor fioletowoburaczkowy. Jedno oko bylo zupelnie niewidoczne spod opuchlizny, ucho z tej samej strony wydawalo sie dwa razy wieksze niz normalne i jakby przesuniete w gore wraz z czescia twarzy. Robilo to wrazenie, ze do jednej strony glowy normalnego czlowieka dolepiono jakas straszna maske. Mimo potwornego pobicia czlowiek ten trzymal sie prosto. Gestapowcy byli rozwscieczeni. "Du hast unseren Fuhrer beleidigt" ( "Zniewazyles naszego wodza"), wrzeszczeli i znowu bili. Wreszcie wyszli. W celi zapanowala grobowa cisza. Przerwal ja nowo przybyly: "Nazywam sie Edward Skowronski, jestem doktorem prawa. Zabrali mnie z pracy w Urzedzie Lasow Panstwowych". Obaj ze Stasz- kiem posadzilismy go na lawie i zaczelismy sie naradzac, co mozna zrobic z jego straszna opuchlizna. Nie mamy nic innego, zacznijmy wiec stosowac wyprobowana metode - przykladanie wilgotnego recz- nika. Sciagnelismy przybylemu buty, bo sam nie byl w stanie sie pochylic, i na zmiane robilismy oklady. "Nie wybili panu oka, doktorze?" spyta- lem. "Chyba nie, bo zamykalem oczy, jak padaly razy, ale na jedno oko nic nie widze". Trudno sie dziwic, cale bylo zakryte opuchlizna. Nie chcialem mowic, jak straszny kolor ma ta opuchlizna, nie mialem pojecia, czy twarz przybierze kiedykolwiek swoja normalna barwe. Nowy odpoczywal, chlodne wilgotne kompresy przynosily mu ulge. Nawet zazartowal: "Wy mnie tu kurujecie, a oni przyjda jeszcze dzis czy jutro i znowu beda sie mscic za swego Fuhrera". Na tym skon- czyla sie rozmowa, ulozylismy sie do snu. Pomyslalem wtedy: "Co tez mogl doktor o Hitlerze powiedziec, ze go tak skatowali?". Na drugi dzien przyszedl jeden z czterech gestapowcow z kijem. I tym razem dostalo sie doktorowi, ale na szczescie oprawca nie bil go w glowe. Doktor powiedzial nam potem, ze zamknieto go na Montelupich za zart. Opowiedzial w swoim biurze dowcip w obecnos- ci znajomych urzednikow, chodzilo o odpowiedz na pytanie, kiedy skonczy sie wojna? Tresc odpowiedzi wiazala w szczegolny sposob losy Hitlera, Mussoliniego, Stalina i Churchilla. Wsrod sluchajacych musial byc kapus lub moze niechetny doktorowi czlowiek, ktory doniosl do gestapo. [...] W czwartym dniu znowu przyszli ci z Pomorskiej, ale ku wielkiemu zdziwieniu wiezniow nie bili doktora, tylko go ogladali i chodzili kolo niego z minami glodnych psow, ktore nie moga dotknac krolika, stojacego od nich o krok. Nikt nie mogl pojac, co sie dzieje. Widac bylo wyraznie, ze maja ochote na dalsze masakrowanie wroga Fuh- rera, ale jakis nakaz ich wstrzymuje. Wyszli. "Co sie dzieje, doktorze? Pan sie nie domysla, co sie dzieje?" "Nie wiem nic, ale widocznie moja rodzina zaczela cos zalatwiac. Zona urodzila sie w Niemczech i ma tam duze znajomosci. Moze wstrzy- muje ich jakis tymczasowy nakaz z gory, zeby mnie nie ruszali do wyswietlenia sprawy. Sami widzieliscie, ze mieli na mnie ochote, ale cos ich powstrzymywalo. Ufam, ze moja zona zrobi wszystko, co w jej mocy, bo w przeciwnym wypadku oni sobie te przerwe na mnie solidnie odbija". Znowu uplynelo kilka dni. Doktor byl czlowiekiem inteligentnym, bardzo oczytanym, bywalym w swiecie. Przed wojna pracowal mie- dzy innymi przez pewien czas w ambasadzie polskiej w Berlinie. Opowiadal nam o swej pracy, o zabawach, polowaniach, glosnych szpiegach polskich i niemieckich, spotkaniach z ludzmi sztuki i polityki. Byl zapalonym mysliwym. Niestety niezbyt optymistycznie zapatrywal sie na mozliwosc szybkiego zakonczenia wojny. Nie chcial sie jednak zbyt dlugo rozwodzic na ten temat, widzac, jak nam zrzedly miny. Opuchlizna glowy zaczela sie powoli zmniejszac, oklady robily swoje. Pewnego dnia doktor zostal wywolany z celi na korytarz. Wszyscy byli pewni, ze zacznie sie ponowne katowanie, bo wywo- lal go Willi, jeden z najwiekszych oprawcow na Monte. Jakiez zdziwienie ogarnelo wiezniow celi 150, gdy Skowronski wrocil nie tylko nie tkniety, ale jeszcze z papierosem, ktorym go Willi poczestowal. A wszyscy wiedzieli o tym, ze Willi katowal zawsze wieznia zlapanego w celi z papierosem. I to katowal przez kilka- nascie minut. "Odnosze wrazenie", mowil doktor, "ze Willi przyszedl sprawdzic, czy mi schodzi opuchlizna. Rozmawial ze mna bardzo grzecznie i widocznie ogledziny wypadly pozytywnie, bo poczestowal mnie papierosem. Chcial mi go nawet zapalic, ale powiedz
Ruckkehr unerwunscht (4)
Odpowiadajac na pytania informuje, ze dziadek byl przed wojna studentem trzeciego roku chemii Uniwersytetu Jagiellonskiego. W 1940 roku wraz z grupa kolegow zostal czlonkiem konspiracyjnej organizacji Biale Orly (przy- laczonej pozniej do ZWZ). Jego bezposrednim przelozonym byl porucznik Wojska Polskiego Jozef Gorka, ktory utrzymywal kontakty pomiedzy grupa dziadka a trzonem organizacji. Dzialalnosc konspiracyjna dziadka przerwalo aresztowanie w czerwcu 1942 roku (por.Jozef Gorka na szczescie uniknal aresztowania). Caly rok od czer- wca 1942 do czerwca 1943 spedzil dziadek w krakowskim wiezieniu przy ul. Montelupich, gdzie toczylo sie sledztwo. Potem rozpoczal wedrowke po obo- zach koncentracyjnych, poczynajac od Auschwitz (centralny), poprzez Bune- Monowice, Buchenwald, Dore az do Bergen-Belsen, gdzie doczekal oswo- bodzenia przez brytyjskie sily pancerne. W Auschwitz dowiedzial sie od wieznia-Polaka zatrudnionego w Politische Abteilung, a pracujacego dla podziemia, ze jest w tym obozie zagrozony i powinien za wszelka cene wyjechac stamtad najblizszym transportem. Juz na Bunie uzyskal dalsze informacje, ze prowadzacy jego sprawe gesta- powiec umiescil na jego przeslanych do lagru aktach literki "Ru", to znaczy skrot od slow "Ruckkehr unerwunscht" - tzn. "Powrot niepozadany", oczywi- scie z lagru. Papierami dziadka zajeli sie w miedzyczasie ludzie podziemia, ale on o tym nie wiedzial i swiadomosc zagrozenia towarzyszyla mu az do 15 kwietnia 1945 roku, kiedy rankiem uslyszal warkot silnikow czolgowych czolowki brytyjskiej jednostki pancernej atakujacej wycofujacych sie Niem- cow wzdluz drogi, obok obozu Bergen-Belsen. A teraz fragment z poczatku lipca 1942 roku, kiedy dziadek zostal na Mon- telupich skonfrontowany na sledztwie z czlowiekiem, ktorego podejrzewano wczesniej o donosy do gestapo. Malgorzata -o-o-o- Przyszedl wreszcie dzien przesluchania. W przypadku gdy gestapo mialo do czynienia z organiacja zlozona z wielu aresztowanych, re- ferent prowadzacy sprawe przyjezdzal wraz z tlumaczem z Pomor- skiej na Monte i tu odbywaly sie przesluchania. Mialo to miejsce na drugim pietrze w sluzbowej izbie wachmana, zaraz przy glownej kracie. Po spisaniu danych osobowych spytano mnie wlasnie o Tadka kiblarza. Ten do organizacji nie nalezal. Na pewno domyslal sie, ze niektorzy koledzy byli zaangazowani w pracy podziemnej. Pewnie i nietrudno sie bylo tego domyslic, znalismy sie przeciez od dziecinstwa. Odpowiedzialem po niemiecku: "Stwierdzam, ze Tadeusz Zajac nigdy do organizacji nie nalezal". Referent, silnie zbudowany, wysoki mezczyzna w czarnym mundurze, zerwal sie z miejsca. Wrzasnal: "Du Hund! Du weisser Adler!" i piescia uderzyl mnie w lewa strone glowy. Nagly cios rzucil mnie na podloge. Mimo gwaltownego bolu i szumu w glowie szybko sie pozbieralem. Pamietalem o tym, ze lezacego najczesciej kopia po nerkach i w krocze. Ponownie stwierdzilem, ze Tadeusz Zajac nie nalezal do organizacji. Referent polecil tlumaczowi zawolac kogos z korytarza. Tlumacz zwrocil sie do wchodzacego: "Powiedz mu, czy Tadeusz Zajac na- lezal do organizacji". "Tak! Nalezal!", padla odpowiedz. Odwrocilem glowe. Za mna stal donosiciel. Wstrzasnalem sie, nie dosc ze sukinsyn wsypal nas wszystkich, to jeszcze chce dobic niewinnego. Kolejny raz stwierdzilem, ze Tadek nie mial nic wspolnego z organizacja i do niej nie nalezal. "Dlaczego nosicie to samo nazwisko?" spytal Niemiec. Wyjasnilem, ze zbieznosc nazwisk jest przypadkowa. Moi rodzice byli znajomy- mi ojca Tadka. Chcac zyskac na czasie, dlugo wyjasnialem, dla- czego Tadeusza nazywali koledzy raz nazwiskiem ojca, raz naz- wiskiem matki z pierwszego malzenstwa. Staralem sie mowic przekonywujaco. Gestapowiec ponownie zwrocil sie do donosiciela: "Jak to bylo? Nalezal, czy nie?" "Tak! Nalezal! Schodzili sie u niego w sklepie". I znowu ja wyjasnialem, ze czesto mozna bylo spotkac kolegow w sklepie Tadka, gdzie przychodzili z kartkami po przydzialowy chleb lub umowic sie na karty, wodke, czy gre w pilke. Trudno sobie wyobrazic zebranie organizacji w sklepie towarow miesza- nych, do ktorego ciagle ktos przychodzil i wychodzil. O zadnych sprawach konspiracyjnych nie bylo mowy. "Nalezal czy nie nalezal?" padlo pytanie do donosiciela. "Tak! Nalezal!" Gestapowiec wsciekl sie, rozpial mundur, bylo goraco, poczatek lipca, 1942 roku. "Kladz sie!" wrzasnal na donosiciela. Porwal ze stolu kawal kabla z miedziana zyla wtopiona w gume i zaczal z rozmachem bic. Bil z wprawa. Uderzyl okolo dziesieciu razy w napiete posladki. Bity drgal przy kazdym uderzeniu, z ust wydobywaly mu sie gluche dzwieki. "Nalezal czy nie? Ja oder nein?" "Ja, nalezal", padla odpowiedz. "Przeciez zeznalem to u was juz dawniej, dobrze wtedy o tym wiedzialem". Tlumacz przetlumaczyl odpowiedz referentowi. Dla mnie bylo teraz wszystko jasne, nie mialem watpliwosci, zdrajca sam sie
Re: Znowu Radio Maryja
Malgorzata Zajac: /../ > A wiec, Wielce Szanowny Panie Andrzeju. W sprawie Dariusza Rataj- > czaka napisano na naszej liscie sporo. Nie zamierzam wiec przylaczac > sie do dalszego bicia piany, ktory to proceder Pan namietnie zwykl > uprawiac w towarzystwie dwoch egzaltowanych pan. Wzajemnie, wzajemnie Pani Malgorzato. Zawsze mi Pani zdumiewa, kogo Pani widzi jako kontrahenta do wlasnej opinii. No cos, to tez wiele mowi o pogladach. > Przypomne tylko w kilku slowach w czym zasadza sie moje stanowisko w tej sprawie. > Prawo karne zabraniajace klamstw na tematy historyczne jest w systemie > demokratycznym przejawem, delikatnie mowiac, socjalistycznego ultra- > paternalizmu. Obywateli traktuje jak idiotow niezdolnych do wyrobienia > sobie opinii o przeszlosci na podstawie dostepnych zrodel. Musi im > narzucac prawde sila, bo oni sami do tej prawdy nie dorosli. Ustawo- > dawca zaklada z gory, ze obywatel jest cwiercinteligentem, ze nie jest > zdolny do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfron- > tacji prawdy z klamstwem. A wlasnie to co robil Andrzej Szymoszek (i rowniez moja skromna osoba;), jest to co Pani rzada: 'wyrobienie opinie' na ten temat. Ale w tym nie chodzi przeciez _tylko_ o 'wyrobienia opinii', ale o przygotowaniu platforme dla pogladow obrazajacych godnosci ludzi i calych narodow. U Pani mam uczucie, ze gorzej jest krytykowac tych pogladow, niz je miec... /../ dyskusja na ten temat nie ma sensu. > > To samo dotyczy Haidera. Jezeli pewna specjalistka od faszyzmu widzi > go w Karyntii, a nie dostrzega tlumu skinow maszerujacych ze wzniesio- > nymi lapskami w hitlerowskim pozdrowieniu pod Brama Brandenburska, > to ja sie pytam, czy to nie jest obluda i hipokryzja ? Uups, znowu chodzi o mnie. Przeoczylabym to prawie. Czy Pani juz brakuje argumentow, aby juz zejsc na ten poziom?? Najpierw oglasza Pani, ze jest Pani za wolnoscia slowa (ponad wszystkim:-) a teraz to trzeba przez takie argumenty zabic dyskusje? Chyba Pani ma krotka pamiec, jesli chodzi o maja 'hipokryzja'. Juz raz mowilam, ze jesli widze w _moim_ kraju rzeczy obrzydliwe (n.p. falszywa mapa polska) nie dyskutuje dlugo, czy to nalezy do wolnosci slowa lub nie, ale staram sie od tego dystansowac. A jesli w mojej mocy, poprawic to. A teraz niech Pani usiadnie spokojnie, przeczyta jeszcze raz dokladnie moje listy i powie mi Pani (moze konkretnie), co sie Pani w moich listach nie podobalo. A potem niech mi Pani wytlumaczy, dlaczego ja nie moge sobie wyrobic opinie na temat Haidera lub Bendera, a Pani tak. Mysle, ze to jest lepiej, niz ta cienka retoryka. > Malgorzata Uta
Re: Znowu Radio Maryja
Malgorzata Zajac: [...] > > To samo dotyczy Haidera. Jezeli pewna specjalistka od faszyzmu widzi > go w Karyntii, a nie dostrzega tlumu skinow maszerujacych ze wzniesio- > nymi lapskami w hitlerowskim pozdrowieniu pod Brama Brandenburska, > to ja sie pytam, czy to nie jest obluda i hipokryzja ? > Tlumy to gruba przesada. Zbyt czesto jestem w Berlinie i Hanowerze, zeby tego nie widziec. Tlumy pojawiaja sie dopiero po "wystepach" grup skinow, po podpaleniach domow dla azylantow. Poza tym ci skini nie maja zadnego przedstawiciela w Bundestagu. Sa przedstawiciele partii ultraprawicowych w parlamentach krajowych. Maksymalnie jakies 12%. Na polityke w Niemczech praktycznie nie ma to wplywu. Nawiazujac zas do Hajdera, oswiadczen pewnych partii i politykow w Polsce, nie moge powstrzymac sie od przytoczenia pewnego powiedzonka: "Pluj mu w oczy a on mowi, ze deszcz pada". Naturalnie, to Austriakow sprawa kogo wybieraja. Ich swiete prawo. Tylko, ze skorzystam z przyslugujacych mi elementarnych praw obowiazujacych w demokracji i wyraze swoje niezapokojenie tym faktem. Hajder moim zdaniem to niebezpieczny populista, czy prawicowy czy lewicowy nie wiadomo. Jednego dnia mowi to, drugiego tamto. Nie wiadomo czy jest za, czy przeciw. Nie musze specjalnie wglebiac sie w istote problemu. Wystarcza mi wyrazenia jakich Hajder uzyl. Podaje za "Focusem" nr.6 z 7.2.2000. I tak: z 9.2.1995 mamy "Straflager des Nationalsocialismus". Mnie uczono, w tym rowniez byli wiezniowie, ze byly to obozy koncentracyjne. Jeden z moich bocznych dziadkow tam byl. Jeden z moich nauczycieli - jako dziecko. Dla mnie to nie deszcz. Dalej z 13.6.1991przed parlamentem krajowym w Karyntii:"Im Dritten Reich Haben sie ordentliche Beschaeftigungspolitik gemacht". Jedna z moich sasiadek doznala na wlasnej skorze czym byla ta porzadna polityka zatrudnieniowa w III Rzeszy. W sensie przenosnym i doslownym. Z prosba o pomoc w otrzymaniu odszkodowania zwrocila sie do pewnej mlodej Niemki. W ten miedzy inymi sposob mozna stac sie "specjalistka od faszyzmu". A teraz na koniec prawdziwa perelka: jesienia 1995 o weteranach Waffen SS: "Anstaendige Menschen, die einen Charakter haben". Nie wiem juz sam ilu ja ludzi spotkalem w swoim zyciu, ktorzy mieli do czynienia z esesmanami, ale nikt z nich nie wyrazil sie o czlonkach formacji SS - przyzwoici ludzie, z charakterem. Moze ja ulegam emocjom ale mnie krew zalewa. Dla mnie jest to plucie w twarz, szczegolnie tych pomordowanych, ktorzy nie moga sie bronic. Ale w "Rocie" mowy nie ma o Austriakach. Tylko o Niemcach. Zas Austriacy sa zapewnie zdania, (jak to ironicznie zabrzmialo w pewnym niemieckim programie publicystycznym), ze Mocart byl Austriakiem a Hitler Niemcem. > Tak, Panie Andrzeju, myslenie naprawde nie boli... Mam nadzieje, ze to ostanie zdanie nalezy potraktowac jako zart. > > Malgorzata Irek
Re: Znowu Radio Maryja
Wielce Szanowny Panie Andrzeju (z Wroclawia) -uuppss musze Panstwu wyjasnic, ze Pan Andrzej napisal do mnie prywatnie, ze nie bardzo sobie przypomina jakoby mial mi proponowac przejscie na "ty". Wprawdzie nie ma nic przeciwko, ale sobie jednak nie przypomina... Tzn. nie kwestionuje, ze wyslal list do mnie, ale nie bardzo pamieta, co w tym liscie napisal. No dobrze, niech tak bedzie... A wiec, Wielce Szanowny Panie Andrzeju. W sprawie Dariusza Rataj- czaka napisano na naszej liscie sporo. Nie zamierzam wiec przylaczac sie do dalszego bicia piany, ktory to proceder Pan namietnie zwykl uprawiac w towarzystwie dwoch egzaltowanych pan. Przypomne tylko w kilku slowach w czym zasadza sie moje stanowisko w tej sprawie. Prawo karne zabraniajace klamstw na tematy historyczne jest w systemie demokratycznym przejawem, delikatnie mowiac, socjalistycznego ultra- paternalizmu. Obywateli traktuje jak idiotow niezdolnych do wyrobienia sobie opinii o przeszlosci na podstawie dostepnych zrodel. Musi im narzucac prawde sila, bo oni sami do tej prawdy nie dorosli. Ustawo- dawca zaklada z gory, ze obywatel jest cwiercinteligentem, ze nie jest zdolny do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfron- tacji prawdy z klamstwem. Gdyby Pan nie mial klopotow z pamiecia, pewnie przypomnial by pan sobie, co na P-L pisal na temat Ratajczaka pan Bartek Rajwa [Subject: Dr Rataj- czak (bylo: prowokacja NCz!) ]. Uprzejmie prosze laskawie zerknac do archiwow na jego listy : - 14 maja 1999 15:10:17 -0500 - 15 maja 1999 14:33:45 -0500 - 16 maja 1999 12:22:53 -0500 - 16 maja 1999 13:40:03 -0500 Jezeli przeczyta je Pan uwaznie i zdobedzie sie na odrobine obiektywi- zmu, to znajdzie Pan uzasadnienie owego "bicia piany" uzytego przeze mnie w stosunku do Pana tworczosci. Poza tym radze uwaznie czytac moje listy. Moje poglady w sprawie p. Ratajczaka sa w duzym przyblizeniu zbiezne z pogladami pana Bartka. Co wcale nie znaczy, zebym mu [tzn.Ratajczakowi] miala odmawiac prawa do publicznego przedstawienia jego stanowiska. Wiecej, uwazam, ze wlasnie wysluchanie jego argumentow bez posrednictwa jedynie slusznych "autorytetow" pozwala na dokladniejsza ocene rzetelnosci jego warsztatu naukowego, jego pogladow, a takze jego osoby. Jezeli Pan tego nie rozumie, to nadajemy na roznych kanalach i dalsza dyskusja na ten temat nie ma sensu. To samo dotyczy Haidera. Jezeli pewna specjalistka od faszyzmu widzi go w Karyntii, a nie dostrzega tlumu skinow maszerujacych ze wzniesio- nymi lapskami w hitlerowskim pozdrowieniu pod Brama Brandenburska, to ja sie pytam, czy to nie jest obluda i hipokryzja ? Tak, Panie Andrzeju, myslenie naprawde nie boli... Malgorzata
Re: dwie wiadomosci, dwa komentarze
W.Glowacki: > PREZYDENT RAU PRZEPRASZA NAROD ZYDOWSKI ZA ZBRODNIE HITLEROWSKIE > > W historycznym przemowieniu w parlamencie izraelskim prezydent > Niemiec Johannes Rau poprosil narod zydowski i Izrael o > przebaczenie za zbrodnie na Zydach popelnione w okresie > hitleryzmu. "Wobec narodu Izraela chyle czola w pokorze przed > zamordowanymi, nie majacymi grobow, nad ktorymi moglbym ich > prosic o wybaczenie" - powiedzial Johannes Rau, pierwszy > Niemiec, ktoremu pozwolono przemawiac przed Knesetem. > Wczesniej premier Izraela Ehud Barak nazwal Niemcy "jednym z > najwazniejszych przyjaciol Izraela". Mowil o "cudownej > przyjazni" obu krajow, mogacej sluzyc za przyklad, jak > przezwyciezac straszliwe karty historii, nigdy przy tym o nich > nie zapominajac. > http://dziennik.pap.com.pl/Zag/zag_12.html > > komentarz numer jeden: > Israel und Deutschland uber alles > I ja zycze Izraelczykom i Niemcom aby staneli p o n a d podzialami a rozmowy prowadzone przez politykow obu krajow przyniosly p o n a d oczekiwane wyniki. Wszystkiego dobrego! Mazal Tow! Alles Gute! > > "AUSCHWITZ: NIGDY O TYM NIE SLYSZALES?" > > Co piaty Niemiec w wieku 14-17 lat nigdy nie slyszal o > nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz - wynika z sondazu > opinii publicznej przeprowadzonego przez instytut Emnid. Wyniki > badania zostaly przedstawione w Berlinie przez wydawnictwo > Rowohlta, ktore opublikowalo je w formie ksiazki, zatytulowanej > "Auschwitz: Nigdy o tym nie slyszales? Pamiec i zapomnienie w > Niemczech". > http://dziennik.pap.com.pl/Zag/zag_13.html > > kommentarz numer dwa: > ale zapewne co piaty Niemiec wie i slyszal o "Polish concetration camps", > albo "polnische KZL am Auschwitz" > Pozwole sobie zauwazyc, ze wspolczesna niemiecka mlodziez wlasciwie niczym nie rozni sie od swoich rowiesnikow w innych krajach europejskich. Tak jak Anglikow czy Francuzow, mlodych Niemcow bardziej obchodzi pryszcz na nosie, techno czy tez ten pierwszy raz. A tak przy okazji, w notatkach prasowych na ten temat ("Auschwitz? Noch nie von gehoert"), zauwazylem, ze oboz koncentracyjny w Oswiecimiu nazywany jest Vernichtungslager, czyli oboz zaglady i ani slowa nie ma o "polnische KZL am Auschwitz". Czytajac niemiecka prase, nie ma sie najmniejszych watpliwosci co do tego, kto byl odpowiedzialny za zbrodnie popelnione w Auschwitz. Co zas sie tyczy angielskiego terminu, to wprawdzie i w Niemczech angielskie wtrety jezykowe sa coraz bardziej popularne ale czegos podobnego jeszcze nie slyszalem. Zas sugerowanie, ze nastoletni Niemcy mogliby cos takiego powiedziec, to moim zdaniem dla nich krzywdzace. > - > W.Glowacki Ein ueber-freundlicher Gruss aus Deutschland! Irek
Re: Ruckkehr unerwunscht (1)
From: Malgorzata Zajac | | | Zdetonowani gestapowcy popatrzyli na spis. Takze i ja spojrzalem | ukradkiem na liste i stwierdzilem z przerazeniem, ze jest to rejestr | imion, nazwisk i adresow tych kolegow, z ktorymi nalezalem do | lokalnej organizacji. Gdzies w srodku listy bylo i moje nazwisko. | Jak blyskawica przemknela mi przez glowe mysl: "A wiec to byla | prawda. Zostalismy zadenuncjowani w gestapo". | Ciekawa koincydencja. Znam podobna sprawe z tego samego okresu w Krakowie. Wydano wyrok i wykonano go. Musze zbadac te sprawe... Pozdrowienia Jacek Gancarczyk http://www.eurofresh.se -- | - Mieczyslaw Zajac: "Powrot niepozadany" - Wydawnictwo Literackie, | Krakow, 1986. |