nowa lektura

2000-02-18 Wątek Witold Owoc

Marek Biernacki, Minister Spraw Wewnetrznych i Administracji
pod adresem
http://www.mswia.gov.pl/mswia/odtaj.htm
udostepnil odtajnione dokumenty stanu wojennego.
Nie jest to moze fascynujaca lektura, ale potwierdza ona
przypuszczenia historykow.



Oj naiwna, naiwna, naiwna.......

2000-02-18 Wątek Anna Niewiadomska

.
>Prawo karne zabraniajace klamstw na tematy historyczne jest w systemie
>demokratycznym przejawem, delikatnie mowiac, socjalistycznego ultra-
>paternalizmu. Obywateli traktuje jak idiotow niezdolnych do wyrobienia
>sobie opinii o przeszlosci na podstawie dostepnych zrodel. Musi im
>narzucac prawde sila, bo oni sami do tej prawdy nie dorosli. Ustawo-
>dawca zaklada z gory, ze obywatel jest cwiercinteligentem, ze nie jest
>zdolny do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfron-
>tacji prawdy z klamstwem.
.

>Malgorzata
...

Panie moze sa egzaltowane, ale Panna naiwna ze az strach.

Przyjmij prosze Droga Panno do wiadomosci raz na zawsze, ze wiekszosc
obywateli panstwa (kazdego) jest cwiercinteligentami i nie jest zdolna "do
samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfrontacji prawdy z
klamstwem". Nie ma to wiele wspolnego z socjalizmem, to jest po prostu
"fact of life".

W kazdym panstwie jest tez troche polinteligentow i oni bardzo skutecznie
manipuluja tymi cwierc, po to wylacznie, zeby uzyskac ich glosy i dostac
sie na stolki. Sa najczesciej szalenie popularni i kochani przez tlumy. To
oni wlasnie tworza historie na nowo zgodnie ze swoimi krotkoterminowymi
potrzebami.

Inteligenci patrza na to wszystko glownie z boku i cierpia meki bo im
inteligencja  doskwiera. Usiluja zlozyc te ukladanke, ale nic nie pasuje.
Czesto oddaja sie wiec naukom scislym, pisza powiesci, kopmponuja muzyke
albo maluja. Czasem zawirucha dziejowa lub tzw. wyzsza koniecznosc wciaga
ich w dzialalnosc publiczna, ale zle sie to zazwyczaj dla nich
konczyotoczeni polinteligentami, albo musza isc na ustepstwa albo
zalamuja sie. Sa bardzo nielubiani przez cwiercinteligentow ktorzy jak juz
powiedzialam na wstepie stanowia wiekszosc w kazdym spoleczenstwie...Kolo
historii toczac sie, zamyka sie na szyjach inteligentow...

Pozdrowienia Anna Niewiadomska



Ruckkehr unerwunscht (5)

2000-02-18 Wątek Malgorzata Zajac

  Pewnego letniego popoludnia rozlegly sie na korytarzu odglosy uderzen
  towarzyszace krzykom i wrzaskom gestapowcow. Oprawcy zatrzymali
  sie pod cela numer 150. Kiedy zgrzytnal klucz w zamku, ustawilismy
  sie przepisowo w dwuszereg. Do celi wpadl wepchniety czlowiek, a za
  nim weszlo czterech w czarnych mundurach.

  Nowy wyprostowal sie. Byl to wysoki, barczysty mezczyzna w butach
  z cholewami, mial postac wojskowego lub lesniczego. Zobaczylismy
  przerazeni, ze czlowiek ten ma potwornie zdeformowana glowe, a
  skora z jednej strony twarzy przybrala kolor fioletowoburaczkowy.
  Jedno oko bylo zupelnie niewidoczne spod opuchlizny, ucho z tej samej
  strony wydawalo sie dwa razy wieksze niz normalne i jakby przesuniete
  w gore wraz z czescia twarzy. Robilo to wrazenie, ze do jednej strony
  glowy normalnego czlowieka dolepiono jakas straszna maske.

  Mimo potwornego pobicia czlowiek ten trzymal sie prosto. Gestapowcy
  byli rozwscieczeni. "Du hast unseren Fuhrer beleidigt" ( "Zniewazyles
  naszego wodza"), wrzeszczeli i znowu bili.

  Wreszcie wyszli. W celi zapanowala grobowa cisza. Przerwal ja nowo
  przybyly: "Nazywam sie Edward Skowronski, jestem doktorem prawa.
  Zabrali mnie z pracy w Urzedzie Lasow Panstwowych". Obaj ze Stasz-
  kiem posadzilismy go na lawie i zaczelismy sie naradzac, co mozna
  zrobic z jego straszna opuchlizna. Nie mamy nic innego, zacznijmy
  wiec stosowac wyprobowana metode - przykladanie wilgotnego recz-
  nika.

  Sciagnelismy przybylemu buty, bo sam nie byl w stanie sie pochylic,
  i na zmiane robilismy oklady. "Nie wybili panu oka, doktorze?" spyta-
  lem. "Chyba nie, bo zamykalem oczy, jak padaly razy, ale na jedno
  oko nic nie widze". Trudno sie dziwic, cale bylo zakryte opuchlizna.
  Nie chcialem mowic, jak straszny kolor ma ta opuchlizna, nie mialem
  pojecia, czy twarz przybierze kiedykolwiek swoja normalna barwe.

  Nowy odpoczywal, chlodne wilgotne kompresy przynosily mu ulge.
  Nawet zazartowal: "Wy mnie tu kurujecie, a oni przyjda jeszcze dzis
  czy jutro i znowu beda sie mscic za swego Fuhrera". Na tym skon-
  czyla sie rozmowa, ulozylismy sie do snu. Pomyslalem wtedy: "Co
  tez mogl doktor o Hitlerze powiedziec, ze go tak skatowali?".

  Na drugi dzien przyszedl jeden z czterech gestapowcow z kijem.
  I tym razem dostalo sie doktorowi, ale na szczescie oprawca nie bil
  go w glowe. Doktor powiedzial nam potem, ze zamknieto go na
  Montelupich za zart. Opowiedzial w swoim biurze dowcip w obecnos-
  ci znajomych urzednikow, chodzilo o odpowiedz na pytanie, kiedy
  skonczy sie wojna? Tresc odpowiedzi wiazala w szczegolny sposob
  losy Hitlera, Mussoliniego, Stalina i Churchilla. Wsrod sluchajacych
  musial byc kapus lub moze niechetny doktorowi czlowiek, ktory
  doniosl do gestapo. [...]

  W czwartym dniu znowu przyszli ci z Pomorskiej, ale ku wielkiemu
  zdziwieniu wiezniow nie bili doktora, tylko go ogladali i chodzili
  kolo niego z minami glodnych psow, ktore nie moga dotknac krolika,
  stojacego od nich o krok. Nikt nie mogl pojac, co sie dzieje. Widac
  bylo wyraznie, ze maja ochote na dalsze masakrowanie wroga Fuh-
  rera, ale jakis nakaz ich wstrzymuje. Wyszli.

  "Co sie dzieje, doktorze? Pan sie nie domysla, co sie dzieje?" "Nie
  wiem nic, ale widocznie moja rodzina zaczela cos zalatwiac. Zona
  urodzila sie w Niemczech i ma tam duze znajomosci. Moze wstrzy-
  muje ich jakis tymczasowy nakaz z gory, zeby mnie nie ruszali do
  wyswietlenia sprawy. Sami widzieliscie, ze mieli na mnie ochote,
  ale cos ich powstrzymywalo. Ufam, ze moja zona zrobi wszystko,
  co w jej mocy, bo w przeciwnym wypadku oni sobie te przerwe na
  mnie solidnie odbija".

  Znowu uplynelo kilka dni. Doktor byl czlowiekiem inteligentnym,
  bardzo oczytanym, bywalym w swiecie. Przed wojna pracowal mie-
  dzy innymi przez pewien czas w ambasadzie polskiej w Berlinie.
  Opowiadal nam o swej pracy, o zabawach, polowaniach, glosnych
  szpiegach polskich i niemieckich, spotkaniach z ludzmi sztuki i
  polityki. Byl zapalonym mysliwym. Niestety niezbyt optymistycznie
  zapatrywal sie na mozliwosc szybkiego zakonczenia wojny. Nie
  chcial sie jednak zbyt dlugo rozwodzic na ten temat, widzac, jak
  nam zrzedly miny.

  Opuchlizna glowy zaczela sie powoli zmniejszac, oklady robily
  swoje. Pewnego dnia doktor zostal wywolany z celi na korytarz.
  Wszyscy byli pewni, ze zacznie sie ponowne katowanie, bo wywo-
  lal go Willi, jeden z najwiekszych oprawcow na Monte. Jakiez
  zdziwienie ogarnelo wiezniow celi 150, gdy Skowronski wrocil
  nie tylko nie tkniety, ale jeszcze z papierosem, ktorym go Willi
  poczestowal. A wszyscy wiedzieli o tym, ze Willi katowal zawsze
  wieznia zlapanego w celi z papierosem. I to katowal przez kilka-
  nascie minut.

  "Odnosze wrazenie", mowil doktor, "ze Willi przyszedl sprawdzic,
  czy mi schodzi opuchlizna. Rozmawial ze mna bardzo grzecznie
  i widocznie ogledziny wypadly pozytywnie, bo poczestowal mnie
  papierosem. Chcial mi go nawet zapalic, ale powiedz

Ruckkehr unerwunscht (4)

2000-02-18 Wątek Malgorzata Zajac

Odpowiadajac na pytania informuje, ze dziadek byl przed wojna studentem
trzeciego roku chemii Uniwersytetu Jagiellonskiego. W 1940 roku wraz z
grupa kolegow zostal czlonkiem konspiracyjnej organizacji Biale Orly (przy-
laczonej pozniej do ZWZ). Jego bezposrednim przelozonym byl porucznik
Wojska Polskiego Jozef Gorka, ktory utrzymywal kontakty pomiedzy grupa
dziadka a trzonem organizacji.

Dzialalnosc konspiracyjna dziadka przerwalo aresztowanie w czerwcu 1942
roku (por.Jozef Gorka na szczescie uniknal aresztowania). Caly rok od czer-
wca 1942 do czerwca 1943 spedzil dziadek w krakowskim wiezieniu przy ul.
Montelupich, gdzie toczylo sie sledztwo. Potem rozpoczal wedrowke po obo-
zach koncentracyjnych, poczynajac od Auschwitz (centralny), poprzez Bune-
Monowice, Buchenwald, Dore az do Bergen-Belsen, gdzie doczekal oswo-
bodzenia przez brytyjskie sily pancerne.

W Auschwitz dowiedzial sie od wieznia-Polaka zatrudnionego w Politische
Abteilung, a pracujacego dla podziemia, ze jest w tym obozie zagrozony i
powinien za wszelka cene wyjechac stamtad najblizszym transportem.
Juz na Bunie uzyskal dalsze informacje, ze prowadzacy jego sprawe gesta-
powiec umiescil na jego przeslanych do lagru aktach literki "Ru", to znaczy
skrot od slow "Ruckkehr unerwunscht" - tzn. "Powrot niepozadany", oczywi-
scie z lagru. Papierami dziadka zajeli sie w miedzyczasie ludzie podziemia,
ale on o tym nie wiedzial i swiadomosc zagrozenia towarzyszyla mu az do
15 kwietnia 1945 roku, kiedy rankiem uslyszal warkot silnikow czolgowych
czolowki brytyjskiej jednostki pancernej atakujacej wycofujacych sie Niem-
cow wzdluz drogi, obok obozu Bergen-Belsen.

A teraz fragment z poczatku lipca 1942 roku, kiedy dziadek zostal na Mon-
telupich skonfrontowany na sledztwie z czlowiekiem, ktorego podejrzewano
wczesniej o donosy do gestapo.

Malgorzata

  -o-o-o-

  Przyszedl wreszcie dzien przesluchania.  W przypadku gdy gestapo
  mialo do czynienia z organiacja zlozona z wielu aresztowanych, re-
  ferent prowadzacy sprawe przyjezdzal wraz z tlumaczem z Pomor-
  skiej na Monte i tu odbywaly sie przesluchania.

  Mialo to miejsce na drugim pietrze w sluzbowej izbie wachmana,
  zaraz przy glownej kracie. Po spisaniu danych osobowych spytano
  mnie wlasnie o Tadka kiblarza. Ten do organizacji nie nalezal. Na
  pewno domyslal sie, ze niektorzy koledzy byli zaangazowani w pracy
  podziemnej. Pewnie i nietrudno sie bylo tego domyslic, znalismy
  sie przeciez od dziecinstwa. Odpowiedzialem po niemiecku:
  "Stwierdzam, ze Tadeusz Zajac nigdy do organizacji nie nalezal".

  Referent, silnie zbudowany, wysoki mezczyzna w czarnym mundurze,
  zerwal sie z miejsca. Wrzasnal: "Du Hund! Du weisser Adler!" i
  piescia uderzyl mnie w lewa strone glowy. Nagly cios rzucil mnie
  na podloge. Mimo gwaltownego bolu i szumu w glowie szybko sie
  pozbieralem. Pamietalem o tym, ze lezacego najczesciej kopia po
  nerkach i w krocze. Ponownie stwierdzilem, ze Tadeusz Zajac nie
  nalezal do organizacji.

  Referent polecil tlumaczowi zawolac kogos z korytarza. Tlumacz
  zwrocil sie do wchodzacego: "Powiedz mu, czy Tadeusz Zajac na-
  lezal do organizacji". "Tak! Nalezal!", padla odpowiedz. Odwrocilem
  glowe. Za mna stal donosiciel.

  Wstrzasnalem sie, nie dosc ze sukinsyn wsypal nas wszystkich,
  to jeszcze chce dobic niewinnego. Kolejny raz stwierdzilem, ze
  Tadek nie mial nic wspolnego z organizacja i do niej nie nalezal.
  "Dlaczego nosicie to samo nazwisko?" spytal Niemiec. Wyjasnilem,
  ze zbieznosc nazwisk jest przypadkowa. Moi rodzice byli znajomy-
  mi ojca Tadka. Chcac zyskac na czasie, dlugo wyjasnialem, dla-
  czego Tadeusza nazywali koledzy raz nazwiskiem ojca, raz naz-
  wiskiem matki z pierwszego malzenstwa. Staralem sie mowic
  przekonywujaco.

  Gestapowiec ponownie zwrocil sie do donosiciela: "Jak to bylo?
  Nalezal, czy nie?"  "Tak! Nalezal! Schodzili sie u niego w sklepie".
  I znowu ja wyjasnialem, ze czesto mozna bylo spotkac kolegow
  w sklepie Tadka, gdzie przychodzili z kartkami po przydzialowy
  chleb lub umowic sie na karty, wodke, czy gre w pilke. Trudno
  sobie wyobrazic zebranie organizacji w sklepie towarow miesza-
  nych, do ktorego ciagle ktos przychodzil i wychodzil. O zadnych
  sprawach konspiracyjnych nie bylo mowy.

  "Nalezal czy nie nalezal?" padlo pytanie do donosiciela. "Tak!
  Nalezal!" Gestapowiec wsciekl sie, rozpial mundur, bylo goraco,
  poczatek lipca, 1942 roku. "Kladz sie!" wrzasnal na donosiciela.
  Porwal ze stolu kawal kabla z miedziana zyla wtopiona w gume
  i zaczal z rozmachem bic. Bil z wprawa. Uderzyl okolo dziesieciu
  razy w napiete posladki. Bity drgal przy kazdym uderzeniu, z ust
  wydobywaly mu sie gluche dzwieki. "Nalezal czy nie? Ja oder nein?"
  "Ja, nalezal", padla odpowiedz. "Przeciez zeznalem to u was juz
  dawniej, dobrze wtedy o tym wiedzialem".

  Tlumacz przetlumaczyl odpowiedz referentowi. Dla mnie bylo
  teraz wszystko jasne, nie mialem watpliwosci, zdrajca sam sie
  

Re: Znowu Radio Maryja

2000-02-18 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Malgorzata Zajac:

/../
> A wiec, Wielce Szanowny Panie Andrzeju. W sprawie Dariusza Rataj-
> czaka napisano na naszej liscie sporo. Nie zamierzam wiec przylaczac
> sie do dalszego bicia piany, ktory to proceder Pan namietnie zwykl
> uprawiac w towarzystwie dwoch egzaltowanych pan.

Wzajemnie, wzajemnie Pani Malgorzato.
Zawsze mi Pani zdumiewa, kogo Pani widzi jako kontrahenta do
wlasnej opinii. No cos, to tez wiele mowi o pogladach.

> Przypomne tylko w kilku slowach w czym zasadza sie moje stanowisko w tej sprawie.

> Prawo karne zabraniajace klamstw na tematy historyczne jest w systemie
> demokratycznym przejawem, delikatnie mowiac, socjalistycznego ultra-
> paternalizmu. Obywateli traktuje jak idiotow niezdolnych do wyrobienia
> sobie opinii o przeszlosci na podstawie dostepnych zrodel. Musi im
> narzucac prawde sila, bo oni sami do tej prawdy nie dorosli. Ustawo-
> dawca zaklada z gory, ze obywatel jest cwiercinteligentem, ze nie jest
> zdolny do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfron-
> tacji prawdy z klamstwem.

A wlasnie to  co robil Andrzej Szymoszek (i rowniez moja skromna
osoba;), jest to co Pani rzada: 'wyrobienie opinie' na ten temat.
Ale w tym nie chodzi przeciez _tylko_ o 'wyrobienia opinii', ale o
przygotowaniu platforme dla pogladow obrazajacych godnosci ludzi
i calych narodow.
U Pani mam uczucie, ze gorzej jest krytykowac tych pogladow,
niz je miec...

/../
 dyskusja na ten temat nie ma sensu.
>
> To samo dotyczy Haidera. Jezeli pewna specjalistka od faszyzmu widzi
> go w Karyntii, a nie dostrzega tlumu skinow maszerujacych ze wzniesio-
> nymi lapskami w hitlerowskim pozdrowieniu pod Brama Brandenburska,
> to ja sie pytam, czy to nie jest obluda i hipokryzja ?

Uups, znowu chodzi o mnie. Przeoczylabym to prawie.
Czy Pani juz brakuje argumentow, aby juz zejsc na ten poziom??
Najpierw oglasza Pani, ze jest Pani za wolnoscia slowa (ponad
wszystkim:-) a teraz to trzeba przez takie argumenty zabic
dyskusje? Chyba Pani ma krotka pamiec, jesli chodzi o maja
'hipokryzja'. Juz raz mowilam, ze jesli widze w _moim_ kraju
rzeczy obrzydliwe (n.p. falszywa mapa polska) nie dyskutuje
dlugo, czy to nalezy do wolnosci slowa lub nie, ale staram sie od
tego dystansowac. A jesli w mojej mocy, poprawic to.

A teraz niech Pani usiadnie spokojnie, przeczyta jeszcze raz
dokladnie moje listy i powie mi Pani (moze konkretnie), co sie Pani
w moich listach nie podobalo. A potem niech mi Pani  wytlumaczy,
dlaczego ja nie moge sobie wyrobic opinie na temat Haidera lub
Bendera, a Pani tak.
Mysle, ze to jest lepiej, niz ta cienka retoryka.


> Malgorzata

Uta



Re: Znowu Radio Maryja

2000-02-18 Wątek Irek Zablocki

Malgorzata Zajac:

[...]
>
> To samo dotyczy Haidera. Jezeli pewna specjalistka od faszyzmu widzi
> go w Karyntii, a nie dostrzega tlumu skinow maszerujacych ze wzniesio-
> nymi lapskami w hitlerowskim pozdrowieniu pod Brama Brandenburska,
> to ja sie pytam, czy to nie jest obluda i hipokryzja ?
>
Tlumy to gruba przesada. Zbyt czesto jestem w Berlinie i
Hanowerze, zeby tego nie widziec. Tlumy pojawiaja sie dopiero po
"wystepach" grup skinow, po podpaleniach domow dla azylantow.
Poza tym ci skini nie maja zadnego przedstawiciela w
Bundestagu. Sa przedstawiciele partii ultraprawicowych w
parlamentach krajowych. Maksymalnie jakies 12%. Na polityke w
Niemczech praktycznie nie ma to wplywu.
Nawiazujac zas do Hajdera, oswiadczen pewnych partii i politykow
w Polsce, nie moge powstrzymac sie od przytoczenia pewnego
powiedzonka: "Pluj mu w oczy a on mowi, ze deszcz pada".
Naturalnie, to Austriakow sprawa kogo wybieraja. Ich swiete
prawo. Tylko, ze skorzystam z przyslugujacych mi elementarnych
praw obowiazujacych w demokracji i wyraze swoje niezapokojenie
tym faktem. Hajder moim zdaniem to niebezpieczny populista, czy
prawicowy czy lewicowy nie wiadomo. Jednego dnia mowi to,
drugiego tamto. Nie wiadomo czy jest za, czy przeciw. Nie musze
specjalnie wglebiac sie w istote problemu. Wystarcza mi
wyrazenia jakich Hajder uzyl. Podaje za "Focusem" nr.6 z
7.2.2000. I tak: z 9.2.1995 mamy "Straflager des
Nationalsocialismus". Mnie uczono, w tym rowniez byli
wiezniowie, ze byly to obozy koncentracyjne. Jeden z moich
bocznych dziadkow tam byl. Jeden z moich nauczycieli - jako
dziecko. Dla mnie to nie deszcz. Dalej z 13.6.1991przed
parlamentem krajowym w Karyntii:"Im Dritten Reich Haben sie
ordentliche Beschaeftigungspolitik gemacht". Jedna z moich
sasiadek doznala na wlasnej skorze czym byla ta porzadna
polityka zatrudnieniowa w III Rzeszy. W sensie przenosnym i
doslownym. Z prosba o pomoc w otrzymaniu odszkodowania
zwrocila sie do pewnej mlodej Niemki. W ten miedzy inymi sposob
mozna stac sie "specjalistka od faszyzmu". A teraz na koniec
prawdziwa perelka: jesienia 1995 o weteranach Waffen SS:
"Anstaendige Menschen, die einen Charakter haben". Nie wiem juz
sam ilu ja ludzi spotkalem w swoim zyciu, ktorzy mieli do
czynienia z esesmanami, ale nikt z nich nie wyrazil sie o
czlonkach formacji SS - przyzwoici ludzie, z charakterem. Moze ja
ulegam emocjom ale mnie krew zalewa. Dla mnie jest to plucie w
twarz, szczegolnie tych pomordowanych, ktorzy nie moga sie
bronic. Ale w "Rocie" mowy nie ma o Austriakach. Tylko o
Niemcach. Zas Austriacy sa zapewnie zdania, (jak to ironicznie
zabrzmialo w pewnym niemieckim programie publicystycznym), ze
Mocart byl Austriakiem a Hitler Niemcem.

> Tak, Panie Andrzeju, myslenie naprawde nie boli...
Mam nadzieje, ze to ostanie zdanie nalezy potraktowac jako zart.
>
> Malgorzata

Irek



Re: Znowu Radio Maryja

2000-02-18 Wątek Malgorzata Zajac

Wielce Szanowny Panie Andrzeju (z Wroclawia)

-uuppss musze Panstwu wyjasnic, ze Pan Andrzej napisal do mnie
prywatnie, ze nie bardzo sobie przypomina jakoby mial mi proponowac
przejscie na "ty". Wprawdzie nie ma nic przeciwko, ale sobie jednak
nie przypomina...  Tzn. nie kwestionuje, ze wyslal list do mnie, ale nie
bardzo pamieta, co w tym liscie napisal. No dobrze, niech tak bedzie...

A wiec, Wielce Szanowny Panie Andrzeju. W sprawie Dariusza Rataj-
czaka napisano na naszej liscie sporo. Nie zamierzam wiec przylaczac
sie do dalszego bicia piany, ktory to proceder Pan namietnie zwykl
uprawiac w towarzystwie dwoch egzaltowanych pan. Przypomne tylko
w kilku slowach w czym zasadza sie moje stanowisko w tej sprawie.

Prawo karne zabraniajace klamstw na tematy historyczne jest w systemie
demokratycznym przejawem, delikatnie mowiac, socjalistycznego ultra-
paternalizmu. Obywateli traktuje jak idiotow niezdolnych do wyrobienia
sobie opinii o przeszlosci na podstawie dostepnych zrodel. Musi im
narzucac prawde sila, bo oni sami do tej prawdy nie dorosli. Ustawo-
dawca zaklada z gory, ze obywatel jest cwiercinteligentem, ze nie jest
zdolny do samodzielnej oceny faktow, do konfrontacji pogladow, konfron-
tacji prawdy z klamstwem.

Gdyby Pan nie mial klopotow z pamiecia, pewnie przypomnial by pan sobie,
co na P-L pisal na temat Ratajczaka pan Bartek Rajwa [Subject: Dr Rataj-
czak (bylo: prowokacja NCz!) ]. Uprzejmie prosze laskawie zerknac do
archiwow na jego listy :

- 14 maja 1999  15:10:17 -0500
- 15 maja 1999  14:33:45 -0500
- 16 maja 1999  12:22:53 -0500
- 16 maja 1999  13:40:03 -0500

Jezeli przeczyta je Pan uwaznie i zdobedzie sie na odrobine obiektywi-
zmu, to znajdzie Pan uzasadnienie owego "bicia piany" uzytego przeze
mnie w stosunku do Pana tworczosci.

Poza tym radze uwaznie czytac moje listy. Moje poglady w sprawie p.
Ratajczaka sa w duzym przyblizeniu zbiezne z pogladami pana Bartka.
Co wcale nie znaczy, zebym mu [tzn.Ratajczakowi] miala odmawiac prawa
do publicznego przedstawienia jego stanowiska. Wiecej, uwazam, ze
wlasnie wysluchanie jego argumentow bez posrednictwa jedynie slusznych
"autorytetow" pozwala na dokladniejsza ocene rzetelnosci jego warsztatu
naukowego, jego pogladow, a takze jego osoby.

Jezeli Pan tego nie rozumie, to nadajemy na roznych kanalach i dalsza
dyskusja na ten temat nie ma sensu.

To samo dotyczy Haidera. Jezeli pewna specjalistka od faszyzmu widzi
go w Karyntii, a nie dostrzega tlumu skinow maszerujacych ze wzniesio-
nymi lapskami w hitlerowskim pozdrowieniu pod Brama Brandenburska,
to ja sie pytam, czy to nie jest obluda i hipokryzja ?

Tak, Panie Andrzeju, myslenie naprawde nie boli...

Malgorzata



Re: dwie wiadomosci, dwa komentarze

2000-02-18 Wątek Irek Zablocki

W.Glowacki:

> PREZYDENT RAU PRZEPRASZA NAROD ZYDOWSKI ZA ZBRODNIE HITLEROWSKIE
>
> W historycznym przemowieniu w parlamencie izraelskim prezydent
> Niemiec Johannes Rau poprosil narod zydowski i Izrael o
> przebaczenie za zbrodnie na Zydach popelnione w okresie
> hitleryzmu. "Wobec narodu Izraela chyle czola w pokorze przed
> zamordowanymi, nie  majacymi grobow, nad ktorymi moglbym ich
> prosic o wybaczenie" - powiedzial Johannes Rau, pierwszy
> Niemiec, ktoremu pozwolono przemawiac przed Knesetem.
> Wczesniej premier Izraela Ehud Barak nazwal Niemcy "jednym z
> najwazniejszych przyjaciol Izraela". Mowil o "cudownej
> przyjazni" obu krajow, mogacej sluzyc za przyklad, jak
> przezwyciezac straszliwe karty historii, nigdy przy tym o nich
> nie zapominajac.
> http://dziennik.pap.com.pl/Zag/zag_12.html
>
> komentarz numer jeden:
> Israel und Deutschland uber alles
>
I ja zycze Izraelczykom i Niemcom aby staneli  p o n a d
podzialami a rozmowy prowadzone przez politykow obu krajow
przyniosly  p o n a d  oczekiwane wyniki. Wszystkiego dobrego!
Mazal Tow! Alles Gute!
> 
> "AUSCHWITZ: NIGDY O TYM NIE SLYSZALES?"
>
> Co piaty Niemiec w wieku 14-17 lat nigdy nie slyszal o
> nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz - wynika z sondazu
> opinii publicznej przeprowadzonego przez instytut Emnid. Wyniki
> badania zostaly przedstawione w Berlinie przez wydawnictwo
> Rowohlta, ktore opublikowalo je w formie ksiazki, zatytulowanej
> "Auschwitz: Nigdy o tym nie slyszales? Pamiec i zapomnienie w
> Niemczech".
> http://dziennik.pap.com.pl/Zag/zag_13.html
>
> kommentarz numer dwa:
> ale zapewne co piaty Niemiec wie i slyszal o "Polish concetration camps",
> albo "polnische KZL am Auschwitz"
>
Pozwole sobie zauwazyc, ze wspolczesna niemiecka mlodziez
wlasciwie niczym nie rozni sie od swoich rowiesnikow w innych
krajach europejskich. Tak jak Anglikow czy Francuzow, mlodych
Niemcow bardziej obchodzi pryszcz na nosie, techno czy tez ten
pierwszy raz. A tak przy okazji, w notatkach prasowych na ten
temat ("Auschwitz? Noch nie von gehoert"), zauwazylem, ze oboz
koncentracyjny w Oswiecimiu nazywany jest Vernichtungslager,
czyli oboz zaglady i ani slowa nie ma o "polnische KZL am
Auschwitz". Czytajac niemiecka prase, nie ma sie najmniejszych
watpliwosci co do tego, kto byl odpowiedzialny za zbrodnie
popelnione w Auschwitz. Co zas sie tyczy angielskiego terminu, to
wprawdzie i w Niemczech angielskie wtrety jezykowe sa coraz
bardziej popularne ale czegos podobnego jeszcze nie slyszalem.
Zas sugerowanie, ze nastoletni Niemcy mogliby cos takiego
powiedziec, to moim zdaniem dla nich krzywdzace.

> -
> W.Glowacki

Ein ueber-freundlicher Gruss aus Deutschland!

Irek



Re: Ruckkehr unerwunscht (1)

2000-02-18 Wątek Jacek Gancarczyk

From: Malgorzata Zajac |

|
|   Zdetonowani gestapowcy popatrzyli na spis. Takze i ja spojrzalem
|   ukradkiem na liste i stwierdzilem z przerazeniem, ze jest to rejestr
|   imion, nazwisk i adresow tych kolegow, z ktorymi nalezalem do
|   lokalnej organizacji. Gdzies w srodku listy bylo i moje nazwisko.
|   Jak blyskawica przemknela mi przez glowe mysl: "A wiec to byla
|   prawda. Zostalismy zadenuncjowani w gestapo".
|
Ciekawa koincydencja. Znam podobna sprawe z tego samego
okresu w Krakowie. Wydano wyrok i wykonano go.

Musze zbadac te sprawe...

Pozdrowienia
Jacek Gancarczyk
http://www.eurofresh.se --
| - Mieczyslaw Zajac: "Powrot niepozadany" - Wydawnictwo Literackie,
|   Krakow, 1986.
|