On Tue, 26 Oct 1999, Wojtek Jeglinski wrote:
> Pani Kasiu,
> odpowiadam bezzwlocznie, by wreszcie zakonczyc owa niemila sprawe.
> Nie chce mi sie wierzyc, ze pani i pani Mama uwazaja, ze swiadome, publiczne
> przytoczenie tresci artykulu zamieszczonego w prasie, bez wyraznego
> wskazania kto jest jego autorem, to dzialanie zgodne z przyzwoitoscia, juz
> nie mowiac o prawie. Ze da sie je wytlumaczyc inaczej niz wyrazeniem
> ubolewania.
Panie Wojtku,
Robi pan widly z igly i (na dodatek) przymierza pan piernik do
wiatraka. Polandel jest lista dyskusyjna gdzie nie tylko dyskutujemy
o tym co (ze sie tak wyraze) wyleglo nam sie w glowach ale rowniez o
tym co sie dzieje na (tym naszym bozym) swiecie a zwlaszcza w Polsce.
Lista dyskusyjna to nie wydawnictwo naukowe, wypowiedz na liscie
dyskusyjnej to nie praca magisterska. Nikt nam za dzielenie sie
informacjami nie placi (za wyjatkiem niektorych szpiegow i prowokatorow,
ktorych grupke tu [jestem pewien] mamy). Tak jak w kazdej normalnej
dyskusji mozemy powiedziec, ze wyczytalismy o tym w konkretnej ksiazce
lub gazecie (przewaznie aby "podeprzec sie" autorytetem) lub po prostu
powiedziec "czy wiecie, ze:" i powiedziec co wiedziec :-) - nie wydaje
mi sie aby konstruowanie zdetalizowanej bibliografii bylo konieczne.
> Prosze mi wybaczyc, ale sadze, ze broni pani pozycji nie do obrony. I nie
No wlasnie, tak jakby ktos pracy magisterskiej tu bronil :-)
[...]
>
> PS. Nad trelemorele przedkladam wlazl kotek na plotek i mruga, ladna to
> bajeczka i dluga.
>
Nie dokazuj mily nie dokazuj,
przeciez nie jest z ciebie znowu taki cud.
Nie odrazu mily, nie od razu,
nie od razu stopisz serca mego lod.
ASM
Ps. Oczekujac na pozew sadowy od Marka Grachuty, Jana Kanta Pawluskiewicza
i spolki, representowanych przez Mecenasa J. :-)