--

Postanowilem nieco ozywic P-L.
Mam nadzieje, ze dyskusja potoczy sie kulturalnie.


        Rodzina versus homoseksualizm
        -----------------------------


Bogobojni czesto sa/ za rodzina i przeciwko homoseksualizmowi.
To ze sa/ przeciwko, to w porzadku.  Kazdy bogobojny wie
przeciez lepiej od Boga co powinno, a co nie powinno istniec.

Niektorzy jednak odmawiaja homoseksualistom roznych praw,
co jak najbardziej nie jest juz w porzadku.  Szczesliwie,
w cywilizowanych krajach homoseksualizm nie jest w swietle
prawa niczym, co by umniejszalo prawa ludzkie homoseksualistow.
Dla przykladu: w panstwowych szkolach (podkreslam, ze w panstwowych)
nauczyciel, ktory jest homoseksualista/ powinien miec takie
samo prawo uczyc jak kazdy inny.

W efekcie, niektorzy bogobojni spychaja/ lub staraja sie
zepchnac homoseksualistow z powrotem do schowka (jak to
mowia anglosasi: do klozetu).  Wlasnie ten punkt jest tematem
niniejszej duskusji, jako ze zamykanie homoseksualistow
w klozecie jest sprzeczne z dazeniem do zdrowej rodziny.

Chodzi o homoseksualistow, ktorzy marza/c w kobiecie
o mezczyznach, nigdy do tego nie przyznajac sie/,
(bywa, ze kobiet nie cierpia/), zakladaja rodziny,
przyczyniajac sie do wielu cierpien i do ogolnego rozkladu
rodziny (sami tez ciagna/ nienajlepiej).

Moja teza:  stworzenie warunkow fair dla homoseksualistow,
wolnych od uprzedzen i dyskryminacji, przyczyniloby sie,
na ile mozliwe, do statystycznie lepszej jakosci rodzin,
a wiec w ogole do lepszego obrazu rodziny.  Unikneloby sie
dawnych rodzin-pulapek (zwlaszcza z czasow, gdy trudno bylo
o rozwod), i innych relacji-pulapek, niekoniecznie
uswieconych wezlem malzenskim.

Z drugiej strony, moglby ktos bogobojny machnac reka/ na szczescie
osobiste rodzin zalozonych przez homoseksualistow, twierdzac, ze
spoleczenstwo potrzebuje dzieci o najrozniejszych kombinacjach genowych.
Wbrew popularnemu pogladowi, nie sadze, zeby homoseksualisci byli
bardziej utalentowani, mysle ze sa/ jak inni, tyle, ze bardziej
rzucaja sie w oczy  (sa/ nadreprezentowani w balecie -- moze chodzic
o mechanizmy socjalne). Tym niemniej geny wystepuja w pakietach,
a nie kazdy sobie.  Wiec pobawienie spolecznosci genow chocby
mizoginicznych homoseksualistow mogloby miec swoj efekt.  Osobiscie
tak nie patrze, nie rozumuje/ w terminach interesu abstrakcyjnego
spoleczenstwa czy tez "silnego panstwa" (trudno o gorsze nieszczescie
niz "silne panstwo", podporzadkowujace sobie obywateli i mieszkancow).
Uwazam, ze liczy sie szczescie osobiste.

Ostatni akapit byl nieomal dygresja. Szereg tematow wiaze
sie z powyzszym. Specjalnie formuluje/ temat tej tu dyskusji
wasko, ograniczajac sie do terenu, ktory nie wymaga
zaawansowanej wiedzy medycznej, psychologicznej itp.
(Przykladem pokrewnego tematu, ale wymagajacego
specjalistow, byloby czesto wystepujace w Internecie
i w zyciu zjawisko  mizoginii, czyli niecheci lub wrecz
nienawisci do kobiet, i zwiazek tego zjawiska
z falszywym pojeciem macho i korelacja z homoseksualizmem;
ale jak zaznaczylem, bez solidnych badan i statystyk
temat ten jest poza zasiegiem amatorkich dyskutantow;
przyklady z literatury i z zycia, na ogol dramatyczne,
wciaz bylyby pouczajace).

Sprecyzuje temat bardziej niz w tytule:

     Dyskryminacja homoseksualizmu versus zdrowa rodzina

--  Wlodek

Reply via email to