http://glos.com.pl/03dzial/03dzial.html

Programowe oszustwa

âEkonomistami z zespoÅem Downaâ nazwaÅ ludzi zarzÄdzajÄcych polskÄ gospodarkÄ po 1989 r. dr Rudolf Jaworek w swojej ksiÄÅce pt. âJak zasobny kraj doprowadziÄ do ubÃstwaâ(*). 
MiaÅ racjÄ. Ale to tylko czÄÅÄ prawdy - drugÄ jest ujawniajÄca siÄ coraz wyraÅniej inna cecha, ktÃrÄ moÅna nazwaÄ âcwaniactwemâ. Polega ona na zastÄpieniu dobra Polski 
jako motywu swojego dziaÅania swoim osobistym interesem. Obecny stan polskiej gospodarki i kilkumilionowe bezrobocie jest wynikiem obydwu uÅomnoÅci: braku wiedzy i charakteru.

Magia liczb

Co przeciÄtnemu Polakowi mÃwi wiadomoÅÄ, Åe polskÄ fabrykÄ makaronu sprzedano kupcowi zagranicznemu za 1 milion (tysiÄc tysiÄcy!) dolarÃw? KaÅdy chyba odczuje - zarabiajÄc przeciÄtnie kilkaset dolarÃw miesiÄcznie - Åe to bardzo duÅo. Gdyby jednak dopowiedziano, czego oczywiÅcie nie zrobiono, Åe tÄ fabrykÄ - na krÃtko przed sprzedaÅÄ - unowoczeÅniono za 6 milionÃw dolarÃw, opinia o takiej prywatyzacji byÅaby zupeÅnie inna. Tymczasem u nas powszechnie uzasadnia siÄ wszelkie przedsiÄwziÄcia gospodarcze za pomocÄ przytaczania wielu rÃÅnych liczb, zwykle bardzo duÅych. Pozornie potwierdzajÄ one sÅusznoÅÄ podejmowania tych przedsiÄwziÄÄ, a w rzeczywistoÅci sÄ swego rodzaju zasÅonÄ dymnÄ, ukrywajÄcÄ prawdÄ. KaÅdy doÅÄ Åatwo moÅe oceniÄ, Åe 30 zÅotych za rower gÃrski lub 2 tys. zÅotych za samochÃd, to maÅo. Ale âastronomiczneâ ceny za bank, hutÄ, kopalniÄ czy fabryki turbin, przeciÄtnemu czÅowiekowi nic nie mÃ
wiÄ. Wystarczy zatem napisaÄ âaÅ za milionâ albo âtylko za milionâ, aby wywoÅaÄ dodatniÄ albo ujemnÄ opiniÄ o jakiejÅ transakcji. I takie maÅe sÅÃwka âaÅâ i âtylkoâ tworzÄ, poza zasÅonÄ dymnÄ, drugÄ funkcjÄ podawanych liczb - oszukujÄ.
Dlatego unikam, w miarÄ moÅliwoÅci, Åonglowania liczbami, a jeÅli juÅ je podajÄ, to tylko w taki sposÃb, 
by nie budziÅy Åadnych wÄtpliwoÅci.

KapitaÅ zagraniczny

Od poczÄtku przemian âelityâ zarzÄdzajÄce naszÄ gospodarkÄ staraÅy siÄ wmÃwiÄ ludziom kilka nowych âdogmatÃwâ. Jednym z nich byÅo stanowcze stwierdzenie, Åe to nie naszymi pomysÅami i nie naszÄ pracÄ mamy odbudowywaÄ PolskÄ. MiaÅ to zrobiÄ kapitaÅ zagraniczny. Wiara - naiwna lub udawana - Åe przyjdÄ zachwyceni SolidarnoÅciÄ i upadkiem ZSRS kapitaliÅci z Zachodu i, inwestujÄc swÃj kapitaÅ, bÄdÄ rozwijaÄ naszÄ gospodarkÄ, byÅa powszechnie narzucana. Sprzedawano nasz majÄtek produkcyjny komukolwiek, nie patrzÄc kim jest, byle byÅ z poza Polski. Tymczasem mieliÅmy gÅÃwnie do czynienia z dwoma rodzajami kapitaÅu - spekulacyjnym lub konkurencyjnym. Ten pierwszy korzystaÅ z wszelkiego rodzaju ulg, ktÃrych zagranicznym âinwestoromâ nie szczÄdzono, a po âzarobieniuâ ile siÄ tylko daÅo, kapitaÅ ten wycofywaÅ siÄ. Ten drugi kapitaÅ wstrzymywaÅ naszÄ produkcjÄ, ktÃra mogÅa byÄ konkurencyjna, sprzedawaÅ maszyny i
urzÄdzenia, i co tam jeszcze mÃgÅ, a budynki albo zamieniaÅ na magazyny wÅasnych produktÃw albo teÅ sprzedawaÅ. âInwestorzyâ nagminnie, pod byle pretekstem, nie dotrzymywali umownych zobowiÄzaÅ (inwestowania, rozwoju, ochrony miejsc pracy itd.) przy biernej postawie wÅadz. Wmawianie Polakom, Åe tylko kapitaÅ zagraniczny moÅe nam pomÃc, a zwÅaszcza, Åe na pewno rozwinie naszÄ gospodarkÄ - jest faÅszerstwem. Charakterystyczne, Åe odwrÃcono siÄ tyÅem do kapitaÅu Polonii. To, zdaniem naszych wÅadz, nie byÅ kapitaÅ zagraniczny, tylko polski. A Polak, z wyjÄtkiem âswoichâ, ktÃrych uwÅaszczano, nie mÃgÅ i nie moÅe byÄ w Polsce wÅaÅcicielem, moÅe byÄ tylko najemnikiem.

Prywatyzacja
Kolejnym âdogmatemâ jest prywatyzacja, ktÃra - sama przez siÄ - miaÅa i ma czyniÄ cuda zmieniajÄc niewydolne przedsiÄbiorstwa paÅstwowe w zakÅady kwitnÄce i wydajne. Jest to poglÄd w pewnym stopniu sÅuszny, wynikajÄcy z wielu obserwacji. Jednak prywatna wÅasnoÅÄ jako gwarancja wysokiej jakoÅci dziaÅania nie jest warunkiem jedynym, ani nawet koniecznym. Z poÅrÃd wielu innych czynnikÃw sprzyjajÄcych dobremu gospodarowaniu najbardziej istotnymi sÄ cechy ludzi zarzÄdzajÄcych przedsiÄbiorstwem. OtÃÅ gÅÃwnÄ rolÄ grajÄ tu szczegÃlne talenty ludzi, ktÃrzy wÅasnÄ pracÄ i zdolnoÅciami doszli do posiadania majÄtku, a takÅe tradycje przejÄte od rodziny od lat zajmujÄcej siÄ biznesem w danej dziedzinie. Na ten fakt zwrÃciÅ mojÄ uwagÄ mÅody i zdolny doktor ekonomii Tomasz Sikora. Natomiast, jeÅli prywatnym wÅaÅcicielem staje siÄ ktoÅ z partyjnego lub innego nadania, to niezmiernie rzadko potrafi poprowadziÄ przedsiÄbiorstwo. Mog
liÅmy obserwowaÄ zÅamane âkarieryâ wielu takich âaparatczykÃwâ, pseudo biznesmenÃw, i upadek wielu zakÅadÃw, ktÃre na poczÄtku dobrze prosperowaÅy, a koÅczyÅy bankructwem.
OddzielnÄ sprawÄ, o ktÃrej juÅ pisaÅem kilkakrotnie, jest wynikajÄcy z doktrynalnej prywatyzacji chaos gospodarczy polegajÄcy na sprzedawaniu tego, co 
ktokolwiek chce kupiÄ, zamiast ustalenia, co moÅna lub powinno siÄ sprzedaÄ, a czego sprzedaÄ nie wolno z punktu widzenia interesu lub obowiÄzku paÅstwa. 
ObowiÄzku polegajÄcego na zapewnieniu spoÅeczeÅstwu bezpieczeÅstwa ÅywnoÅciowego, komunikacyjnego, energetycznego i militarnego.
Traktowanie prywatyzacji jako jedynego i bezwzglÄdnie koniecznego warunku rozwoju - 
jest oszustwem.

Tak zwana polska nieudolnoÅÄ
Na marginesie dziaÅaÅ prywatyzacyjnych obserwujemy dziwne zjawisko. Polega ono na tym, Åe prywatyzacjÄ - wedÅug naszych ekonomistÃw - jest sprzedaÅ polskiego paÅstwowego przedsiÄbiorstwa paÅstwowemu przedsiÄbiorstwu, ale zagranicznemu. Natomiast prywatyzacjÄ nie jest ani reprywatyzacja ani powszechne uwÅaszczenie PolakÃw. WynikaÄ to moÅe z dwÃch przesÅanek:
1) Polacy powinni byÄ pozbawieni wszelkiej wÅasnoÅci poza rzeczami osobistego uÅytku, a w procesach gospodarczych majÄ byÄ tylko najemnikami.
2) PolakÃw nie moÅna dopuszczaÄ do kierowania gospodarkÄ, sÄ nieudolni, mogÄ byÄ tylko siÅÄ roboczÄ.
SÄdzÄ, Åe dziaÅajÄ obydwie tezy, przy czym nie obejmujÄ one tej grupy obywateli polskich, ktÃra ma powiÄzania rodzinne lub organizacyjne z byÅymi wÅaÅcicielami Polski Ludowej. Dodam, Åe przekonanie o nieudolnoÅci wiÄÅe siÄ ÅciÅle z wÅasnÄ nieudolnoÅciÄ tych ludzi, ktÃrzy kierowali kiedyÅ i kierujÄ nadal gospodarkÄ. SÄdzÄ po sobie, bo juÅ od ponad pÃÅ wieku udowadniajÄ, Åe jedyne, co umiejÄ, to utrzymaÄ siÄ przy wÅadzy - kaÅdym sposobem, a gÅÃwnie kÅamstwem i terrorem (szantaÅ hakami czy kwitami jest teÅ odmianÄ terroru). Teza o nieudolnoÅci PolakÃw - to kolejne faÅszerstwo. Wiele faktÃw przeczy tej tezie potwierdzajÄc wysokie umiejÄtnoÅci PolakÃw - ja przekonaÅem siÄ o tym osobiÅcie, pracujÄc kilka lat za granicÄ. Ale to juÅ inny temat.


Jak to byÅo po wojnie?
TrawestujÄc jednÄ z gÃralskich historyjek z okresu PRL moÅemy powiedzieÄ, Åe w okresie PRL mieliÅmy przestarzaÅe Årodki produkcji (budynki, maszyny, technologie itd.) ale mieliÅmy, teraz mamy nowoczesne tyle, Åe ich nie mamy. I tu zbliÅamy siÄ do chyba najbardziej bolesnego faÅszerstwa. Przypomnijmy jednak najpierw jak to byÅo po wojnie na zachodzie Europy. Niemcy wyszÅy z wojny zrujnowane. Miasta i fabryki byÅy w duÅej czÄÅci zniszczone nalotami i walkami frontowymi, a struktura ocalaÅego przemysÅu nastawionego na produkcjÄ wojennÄ zupeÅnie nie pasowaÅa do nowych potrzeb. Natomiast potrzeby byÅy wielkie, bowiem chodziÅo nie tylko o wÅasny kraj, lecz takÅe o sprostanie naÅoÅonym na Niemcy reparacjom wojennym wobec zwyciÄskiej koalicji. Niemcy nie powiedzieli sobie, Åe skoro teraz, po wojnie, nie mamy produkowaÄ czoÅgÃw i armat, to nie odbudowujmy zniszczonych fabryk i hut. Te zaÅ, ktÃre pozostaÅy, zrÃwnajmy z ziemiÄ, a maszyny sprz
edajmy lub zÅomujmy. Wszystko, co nam potrzebne, i to w najlepszym gatunku, moÅemy przecieÅ importowaÄ z USA i z krajÃw, ktÃrych wojna nie zniszczyÅa. Przeciwnie - Niemcy rozpoczÄli odbudowÄ wÅasnej gospodarki i peÅnÄ modernizacjÄ produkcji. Dostawy reparacyjne pozwoliÅy im wejÅÄ na szerokie rynki zbytu, a potem nie pozwolili siÄ z tych rynkÃw usunÄÄ. OkazaÅo siÄ, Åe najbardziej opÅacalnymi dla NiemcÃw byÅy wÅaÅnie reparacje. ByÅy podstawÄ rozwoju ich gospodarki.

ObaliliÅmy âkomunizmâ?
A jak byÅo po 1989 r. w Polsce? Na pewno poziom techniczny polskiej gospodarki po 45 latach ârealnego socjalizmuâ byÅ przeciÄtnie niski. Nie znaczy to jednak, Åe w niektÃrych dziedzinach nie dorÃwnywaliÅmy poziomowi Åwiatowemu. Na pewno jednak nasza gospodarka nie byÅa aÅ tak zniszczona, jak niemiecka po wojnie. W istniejÄcych halach produkcyjnych za pomocÄ istniejÄcych maszyn i urzÄdzeÅ moÅna byÅo wytwarzaÄ nie gorsze produkty, niÅ zachodnie. DoroÅkarz, nie uczony ekonomii, cierpiaÅ gÅÃd, ale nie sprzedawaÅ konia, a krawiec maszyny do szycia. Tymczasem rzÄdzÄcy PolskÄ zamiast za wszelkÄ cenÄ ocaliÄ bazÄ produkcyjnÄ i pracowaÄ nad nowymi technologiami i produktami, bezkrytycznie przyjÄli âdobre radyâ zagranicznych konkurentÃw i postanowili sprzedawaÄ i likwidowaÄ nasz majÄtek produkcyjny, nie myÅlÄc o tym, jak i czym go zastÄpiÄ. Bezrobotnych (teraz 20% czyli 1/5 mogÄcych pracowaÄ) pozostawiono wÅasnemu losowi, mÃwiÄc
im, Åe sami majÄ âtworzyÄ miejsca pracyâ. Nie doradzono nawet, jakiej pracy! Obdarzono ich tylko, na odczepne, odprawami (jaÅmuÅnÄ), czasem nawet pokaÅnymi. WÅadze paÅstwowe, kierowane obÅÄdnÄ doktrynÄ, wyrzekÅy siÄ odpowiedzialnoÅci za majÄtek narodowy (sÅynne powiedzenie ministra Syryjczyka, Åe jego zadaniem jest nie robiÄ nic) oraz za ludzi. OdmÃwiÅy swoim obywatelom nie tylko sÅuÅenia, lecz nawet zwykÅej pomocy. Wystarczy przejechaÄ siÄ, np. na ÅlÄsk, Åeby zobaczyÄ stojÄce obok drogi lub torÃw kolejowych ruiny hal produkcyjnych - puste, z powybijanymi szybami i dziurawymi dachami. Oszustwo, kryjÄce za hasÅami ânierentownoÅci zakÅadÃwâ smutnÄ prawdÄ o likwidacji ÅrodkÃw produkcji i zabrania ludziom miejsc pracy, jest wyjÄtkowo bezczelne.

Ekonomia a chora fascynacja pieniÄdzem
Od lat sÅyszymy tylko o inflacji, kursach walut, stopach procentowych i wskaÅnikach gieÅdowych. Od lat przestaÅo byÄ waÅne wytwarzanie produktÃw i poziom techniczny produkcji uwarunkowany nakÅadami na naukÄ i badania (najniÅsze bodaj nakÅady wÅrÃd paÅstw europejskich i likwidacja wiÄkszoÅci jednostek naukowo-badawczych). Liczy siÄ tylko pieniÄdz. I to w sposÃb przypominajÄcy legendarnego Midasa i jego fascynacjÄ zÅotem. Jest to chore zauroczenie. Ekonomia jest dziedzinÄ, ktÃra powinna obejmowaÄ caÅoÅÄ zjawisk gospodarczych. Dziwne ograniczenie siÄ tylko do pieniÄdza prowadzi, jak to widaÄ na przykÅadzie Polski, do ekonomicznej klÄski. Jest albo gÅupotÄ, albo metodÄ likwidacji gospodarki. Nie ma juÅ produktu, ktÃry byÅby jak niegdyÅ - np. czekolada Wedla, silniki okrÄtowe i tabor kolejowy od Cegielskiego lub z Chrzanowa, czy samoloty przed wojnÄ, a szybowce w latach powojennych - wizytÃwkÄ Polskiej gospodarki. Blisko 40-milionowy
narÃd nie moÅe tylko graÄ na gieÅdzie oraz spekulowaÄ stopami procentowymi i kursem waluty. Prawie poÅowa polskich rodzin Åyje poniÅej minimum socjalnego, ale wymyÅlonÄ granicÄ deficytu budÅetowego i instytucjÄ Rady Polityki PieniÄÅnej wpisano do Konstytucji!
To nie jest ksiÄÅka tylko artykuÅ, muszÄ na tym poprzestaÄ. Ale jak tu nie postawiÄ pytania, dlaczego na przykÅad od 14 lat stoi budowa drÃg i autostrad? MieliÅmy 
wÅasne, produkowane w naszych fabrykach maszyny do budowy drÃg, produkowaliÅmy w naszych fabrykach wszystkie potrzebne materiaÅy, nie byÅo Åadnego problemu z ludÅmi - a budowa 
ma ruszyÄ dopiero teraz, kiedy maszyn juÅ nie produkujemy, a produkcja materiaÅÃw jest w obcych rÄkach! My budowaliÅmy drogi za granicÄ, a u nas majÄ budowaÄ firmy 
zagraniczne! A budownictwo? Ten sam dziwny problem.

ChoÄ trochÄ o Unii Europejskiej
SpÃjrzmy na Traktat Akcesyjny. Czy zawiera on jakiekolwiek elementy pobudzajÄce nasz rozwÃj gospodarczy? Tego nie znalazÅem. Przeciwnie, jest tam wiele postanowieÅ hamujÄcych rozwÃj. Przyjrzyjmy siÄ okreÅleniu kwota - to sÅowo, ktÃre ukrywa prawdziwe jego znaczenie czyli limit, ograniczenie. A wiÄc: kwoty produkcji i przetwÃrstwa rolniczego, kwoty poÅowÃw, kwoty zapasÃw rÃÅnych produktÃw itd. Ale nie tylko. SÄ tam teÅ skandaliczne postanowienia nakazujÄce zniszczenie maszyn i zrÃwnanie z ziemiÄ czÄÅci polskich hut i kopalÅ. Ale u nas mÃwi siÄ tylko o dotacjach, dopÅatach wyrÃwnawczych - o pieniÄdzach. I najwiÄkszym zmartwieniem jest, czy Polska bÄdzie, czy nie, pÅatnikiem netto. A ja zgodziÅbym siÄ nawet na bycie pÅatnikiem netto, gdyby w zamian Polska uzyskaÅa peÅnÄ swobodÄ gospodarowania we wÅasnym kraju, mogÅa sama decydowaÄ o tym, co produkuje, sprzedaje, kupuje, jakie ustala podatki, jakie opÅaty graniczne i tranzytowe itd
. RÃÅnice w gospodarce i poziomie Åycia miÄdzy starymi i nowymi krajami europejskimi stwarzajÄ sytuacjÄ czyniÄcÄ peÅnÄ unifikacjÄ metod dziaÅania w gospodarce caÅkowitym nonsensem. GÅÃwnÄ troskÄ Niemiec, Francji, Szwecji jest, by obywatele mieli lepsze samochody, wiÄksze domy, jeszcze bardziej zmechanizowane kuchnie - osiÄgnÄli 
juÅ kres rozwoju przemysÅu, choÄby ze wzglÄdu na ochronÄ Årodowiska. Tymczasem gÅÃwnÄ naszÄ troskÄ powinno byÄ to, by obywatele w ogÃle mieli gdzie mieszkaÄ i mieli z czego przyrzÄdzaÄ sobie posiÅek, by mieli gdzie pracowaÄ i zarabiaÄ na Åycie, a nie dostawaÄ zasiÅki. Tych rÃÅnic nie da siÄ pogodziÄ i 
zunifikowaÄ - zbyt rÃÅne sÄ cele. Przy okazji z gorzkÄ satysfakcjÄ chciaÅbym zauwaÅyÄ, Åe choroba Midasa dotknÄÅa rÃwnieÅ zarzÄdzajÄcych UE. Ich ekonomiÅci teÅ sÄ niedoukami. Nie umiejÄc przewidywaÄ, wpisali do zasad budowy swoich budÅetÃw, kilka lat temu, takie ograniczenia finansowe, Å
¼e teraz sami (Niemcy i Francja) muszÄ pÅaciÄ karÄ za ich przekroczenie.

Droga do nikÄd

Jaka jest wizja Polski za lat 5, 10, 20? Czym siÄ majÄ zajmowaÄ Polacy? Jakie gaÅÄzie gospodarki mamy rozwijaÄ? Co ma byÄ naszÄ specjalnoÅciÄ? Co mamy 
produkowaÄ i eksportowaÄ, a co bÄdziemy importowaÄ? Na te i inne podstawowe pytania Åaden rzÄd nawet nie prÃbowaÅ udzieliÄ odpowiedzi. MoÅe z wyjÄtkiem 
rzÄdu premiera Olszewskiego, ktÃremu po prostu nie dano na to czasu. A bez odpowiedzi na te pytania idziemy do nieznanego celu, czyli do nikÄd.

Programy

Partie, szczegÃlnie przed wyborami, i kandydaci na prezydentÃw ogÅaszajÄ swoje programy. MÃwiÄ, jak niegdyÅ, Åe wiedzÄ co zrobiÄ, by Polska rosÅa w siÅÄ, a ludziom ÅyÅo siÄ dostatniej. Ich programy sumujÄ wszystkie oszustwa, o ktÃrych wÅaÅnie napisaÅem. Bo nie sÄ to programy rozwoju Polski. SÄ to tylko zbiory haseÅ i obietnic wyborczych majÄcych zachÄciÄ wyborcÃw do gÅosowania na okreÅlonÄ partiÄ lub czÅowieka, ktÃry chce dojÅÄ do wÅadzy. Oszukuje siÄ ludzi piszÄc tam nie to, co i jak bÄdzie siÄ robiÅo - tylko to, czego oczekujÄ ludzie. Przy czym gÅoszÄcy program wie, Åe sÄ to puste sÅowa. PrzykÅadem mogÄ byÄ obietnice mieszkaÅ dla mÅodych, ktÃre skÅadaÅ przed wyborami prezydenckimi tow. KwaÅniewski. Nie zbudowaÅ Åadnego, poza wÅasnym. Programy dla Polski muszÄ powstawaÄ w racjonalnym porzÄdku. PodstawÄ powinien byÄ program strategiczny, zawierajÄcy przyszÅoÅciowy, docelowy obraz Polski. Z niego wynika pro
gram taktyczny, ustalajÄcy dziaÅania, jakie naleÅy podjÄÄ w skali kraju i w skali rÃÅnych dziedzin gospodarki, aby ukierunkowaÄ rozwÃj w taki sposÃb, by moÅna byÅo przyjÄte wczeÅniej cele strategiczne osiÄgnÄÄ. I dopiero wtedy moÅna przejÅÄ 
do programÃw wykonawczych, czyli do ustalenia zakresÃw (tematÃw) przedsiÄwziÄÄ szczegÃÅowych i sposobÃw ich realizacji. O przykÅadowej technice takiego dziaÅania pisaÅem niedawno (**). Programy wykonawcze odpowiadajÄ w zasadzie obecnym programom gospodarczym lub innym 
programom rozwojowym, pisanym teraz bez Åadnych podstaw. Bez posiadania programu strategicznego, formuÅowanie jakichkolwiek programÃw jest zwykÅym oszustwem, tak jak oszustwem jest budowanie domu bez fundamentu. I dlatego bezsensowne sÄ pytania o wysokoÅÄ podatkÃw, ksztaÅtowanie stÃp 
procentowych i inne szczegÃÅy, tym bardziej, Åe stworzono chorÄ sytuacjÄ operowania wyÅÄcznie jednym tylko czynnikiem - pieniÄdzmi. Pytajmy o wi
zjÄ Polski, o to, jaka ma byÄ Polska i czym majÄ zajÄÄ siÄ Polacy.

MACIEJ K. SOKOÅOWSKI


*Rudolf Jaworek. Jak zasobny kraj doprowadziÄ do ubÃstwa. Wydawnictwo NORTOM, WrocÅaw 1998.
** Maciej K. SokoÅowski. Do celu czy bez celu. GÅOS nr (8/1022), 21.02.2004




Odpowiedź listem elektroniczym