(fwd) prof.Przystawa

1999-05-18 Wątek Irek Karaskiewicz

Czy Polacy zasluguja na niepodleglosc?

Jerzy Przystawa

Dr Zoran Rakic z Instytutu Matematyki Serbskiej Akademii Nauk w
Belgradzie przeslal mi dramatyczny apel o pomoc w zwiazku z
przygotowaniami do nowej fazy walki o pokoj w Jugoslawii. Matematycy
informuja ze, po pierwsze, oprozniane sa obozy polozone przy granicy z
Jugoslawia, a uchodzcow przenosi sie na poludnie Albanii. Po drugie, z
Chorwacji naplywaja wiadomosci, ze piloci natowscy trenuja na migach i
jastrzebiach jakich uzywa lotnictwo Jugoslawii. Informatorzy donosza, ze
samoloty te, z jugoslowianskimi znakami, widziano nad Zagrzebiem. Po
trzecie, przestano pokazywac filmy z lotnisk w Macedonii i Albanii,
podczas gdy w Skopje twierdza, iz codziennie laduje tam wielka ilosc
samolotow transportowych. Po czwarte, zauwazono w Albanii trzy pelne
ekipy telewizyjne CNN, z glowna specjalistka od niespodzianek,
Christianne Amanpour, zawsze na miejscu, gdy jakas "niespodzianka" sie
szykuje. Matematycy belgradzcy wyciagaja wniosek, ze szykuje sie
prowokacja: samoloty "jugoslowianskie" zaatakuja obozy uchodzcow w
Albanii, oskarzeni zostana Serbowie i bedzie pretekst do ataku ladowego
na Jugoslawie, bez zgody Kongresu USA.


Serbom, nawet matematykom i uczonym, absolutnie wierzyc nie mozna.
Szczegolnie w swietle niedzielnych wypowiedzi rzecznika prasowego NATO,
ktory opisal dokladnie ogromna aktywnosc dyplomatow natowskich, jacy bez
chwili odpoczynku objezdzaja swiat w poszukiwaniu pokojowego rozwiazania
konfliktu. Jednakze gazety dzisiejsze informuja o ogromnej presji
Brytyjczykow do natychmiastowego podjecia decyzji o ataku ladowym. Tylko
wojna na pelna skale moze zagwarantowac pokoj, a przede wszystkim
dobrobyt i szczescie nieszczesnych Albanczykow. Blairowi, jak widac,
zadna napasc na obozy uchodzcow nie jest do niczego potrzebna, ale
inaczej moze sie przedstawiac sprawa z jeszcze bardziej milujacym pokoj
Clintonem.


Wojna ladowa jest konieczna, poniewaz pojawiaja sie problemy, z ktorymi
rzecznicy prasowi NATO, Bialego Domu i Pentagonu, nie radza sobie rownie
dobrze, jak amerykanscy piloci. Wedlug ich zapewnien, NATO dysponuje
najlepszymi w swiecie pilotami, najlepszymi w swiecie samolotami,
najbardziej precyzyjna technika i najwspanialszymi na swiecie sluzbami
wywiadowczymi. W tej sytuacji trudno nawet mowic o mozliwosci jakichs
omylkowych bombardowan. Coz jednak
poczac kiedy gina kobiety, dzieci a nawet niewinni Chinczycy?
Oczywiscie, winien moze byc tylko i wylacznie Slobodan Miloszevic. To on
odpowiada za zbombardowanie Ambasady Chinskiej i bardzo jest przykre, ze
za te nie swoja wine przepraszac musza i Clinton, i Solana, i nawet
Kanclerz Niemiecki. Rakiety spadly na Sofie, bo przewrotni Serbowie, w
ostatniej chwili, kiedy juz ladunki zostaly odpalone, podstepnie
pochowali radary, do tego stopnia, ze najblizszy radar znalezc mozna
bylo dopiero w stolicy Bulgarii.
Kierowca serbskiego autobusu, widzac godzaca w most rakiete, zamiast,
jak rozum nakazuje, zjechac na bok i ukryc sie w rowie, wjechal, bez
sensu, na most i, naturalnie, zderzyl sie z rakieta. Tym razem niewinni
ludzie zgineli przez zwykla serbska glupote, w pozostalych przypadkach
mamy do czynienia z pospolitym ludobojstwem a kosowscy Albanczycy
wykorzystywani sa jako "zywe tarcze".
Tak przeciez bylo w sobote, 13 maja, we wsi Korisza. Jak donosi
dzisiejsza polska prasa, Serbowie spedzili kilkuset Albanczykow do
wioski, zaczeli do tych zywych tarcz strzelac z armat, ci sie pospali, a
poniewaz byla noc i, jak twierdzi gen. Jertz, bylo ciemno, lotnicy
natowscy zaatakowali uprawnione cele ("legitimate targets").
Ktoz wiec moze byc winien tej masakrze?!

Ale klopoty ze zrozumieniem niuansow pokojowej misji NATO maja nie tylko
mieszkancy Kosowa, Serbii czy Czarnogory.
Tydzien temu, w poblizu sredniowiecznej Chioggii, niecale 50 kilometrow
na poludnie od Wenecji, wloscy rybacy, zamiast ryb
zaczeli wylawiac bomby. Wladze wloskie najpierw przekonywaly, ze to
pozostalosci z czasow II Wojny Swiatowej, ktore nieopatrznie zaplataly
sie w sieci. Ludzie jednak stali sie dziwnie nieufni, w koncu ustalono,
ze pochodzenie bomb jest mniej starozytne.
W niedziele, 16 maja, general Walter Jertz, a wiec ktos kto nie
pomylilby starych niemieckich bomb z najnowszymi osiagnieciami techniki,
wyjasnil, ze wszystko jest w absolutnym porzadku: piloci NATO, po
wykonaniu misji nad Jugoslawia, "deponuja" te bomby, wylacznie w celach
humanitarnych, w wyznaczonych akwenach, co nie powoduje zadnego
zagrozenia, wszystko jest uzgodnione i zaplanowane. Niestety, czytam w
niedzielnym Corriere della Sera, ze jeden z tych humanitarnych pociskow
jednak wybuchl, w zwiazku z czym trzech rybakow trafilo do szpitala. Na
dodatek w Palacu Chiggich, w ktorym urzeduje premier D'Alema i jego
rzad, nic nie wiedza o tych "uzgodnieniach"! Do akcji przystapila
Prokuratura Republiki, ktora, inaczej niz w Polsce, nie podlega rzadowi.

Jesli D'Alema wiedzial o tych "depozytach" i nie ostrzegl swoich
obywateli, moze miec powazne klopoty. Aby nie do

Re: Maliny i borowki

1999-05-18 Wątek Irek Zablocki

Az dziw bierze, ze jeszcze nikt nie przytoczyl:

W malinowym chrusniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po glowy, przez dlugie godziny
Zrywalismy przybyle tej nocy maliny.
Palce mialas na oslep skrwawione ich sokiem.
[...]
Boleslaw Lesmian

Dalej az strach sie wczytywac w ociekajace erotyzmem wiersze tego
cyklu. Powiem tylko tyle, ze o malinach jest niewiele.

Irek



Langiewicz/Zepter Mistrzem Polski (2)

1999-05-18 Wątek Krzysztof Cena

On Tue, 18 May 1999, Andrzej Szymoszek wrote:
> On 14 May 99 at 18:26, Mieczyslaw Zajac wrote:
> > swietnego rozgrywajacego - Wieslawa Langiewicza? Gral jakis czas w
> > Gwardii Wroclaw i byl czlonkiem reprezentacji na mistrzostwach Europy
> > Langiewicz przeniosl sie pozniej na studia (prawo) do Krakowa i gral
> > pare lat w Wisle (tez gwardyjskiej). Pamietam go, bo bardzo imponowal mi

Pamietam to nazwisko dobrze i nawet ze jakby to byl absolwent III LO we
Wroclawiu. Moja klasa miala kilku gwiazdorow owczesnej koszykowki. Jednym
z nich byl Jan Murzynowski, ktory wpierw jak wszyscy koszykarze IIILO gral
w Gwardii Wroclaw (klub milicyjny - niestety, ale nie bylo chyba wielkiego
wyboru), a pozniej takze przeniosl sie do Wisly Krakow. Czyli to samo co i
Langiewicz. Murzynowski zdaje sie mieszka teraz w Londynie. Czy cos o nim
wiadomo?

Innym gwardyjskim koszykarzem z mojej klasy byl Andrzej Klockiewicz, duzo
nizszy od Murzynowskiego, i zrobil pozniej kariere w MO.

Kiedy wspominam dawne czasy Gwardii Wroclaw, to na mysl przychodza mi
nazwiska piesciarzy (chyba wagi papierowej) braci Olechow, ktorzy chyba
raz czy dwa byli nawet mistrzami Europy. Mam ciagle kontakt z ich starszym
bratem, lekarzem ichtiologiem z AR we Wroclawiu.

Serdecznie pozdrawiam-
Krzysztof Cena
(w trzeciej reprezentacji klasowej w koszykowce, b. III LO we Wroclawiu)



Litwa

1999-05-18 Wątek Wlodek Wrobel

Uprzejmie prosze naszego Rodaka z Litwy o odezwanie sie.
dziekuje
wkw



Re: Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Eva Madry

Magdalena Nawrocka wrote:

>
> pozdrawiam solidarnie tez od czasu do czasu olewana,
>
> Magda N

Marnowana.  A nawet w tych warunkach jest mnie wiecej marnowanej niz
zyskiwanej.   I tutaj jak pani chce Magdo moze sie pani solidaryzowac.

em.



Re: Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Eva Madry

Sliwka Prunka wrote:

> Swiadczy o proznosci, zarozumialstwie i jest absolutnie nie do
> zaakceptowania!
> Jest brakiem szacunku do drugiego czlowieka.
>
> Czy nie ma pani innego dentysty? Ja bym zmienila.
>

Ja tez. A po co zmieniac dentystke?

em



Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Sliwka Prunka

Ewa Madry pisze:

>Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
>dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
>marnowana.


Lekarze stoczywszy kilkunastoletnie boje z ksiazkami, komisjami, przepisami
kiedy wchodza do gabinetu zapominaja ze przyszli tam by nam sluzyc.

Oczywiscie nie wszyscy. Do tych ktorzy zasluguja na medal wzorowego lekarza
nalezy moja pani doktor. Po pierwsze zawsze przyjmuje na czas lub przed
czasem, nigdy nie odmawia wizyty. Jezeli potrzebuje rady lub pomocy zawsze
mi ich udzieli.

Slucha.

Wierzy.

Nigdy nie ignoruje.

Nie uwaza, ze wszystko wie najlepiej. Od tego ma specjalistow.

Jest moim lekarzem od dziesieciu lat. Cos wiec moge na ten temat powiedziec.

Sliwka Prunka

-Original Message-
From: M. Romanowicz <[EMAIL PROTECTED]>
To: [EMAIL PROTECTED] <[EMAIL PROTECTED]>
Date: Tuesday, May 18, 1999 9:57 AM
Subject: Re: Czy olewanie jest moralne


>Ewa Madry pisze:
>
>>Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
>>dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
>>marnowana.
>
>Marnowanie czyjegos czasu jest nie tylko niemoralne, jest to grzech
>przeciwko przykazaniu "nie kradnij". Kradziez nie odnosi sie wylacznie do
>wartosciowych przedmiotow materialnych, mozna rowniez krasc wlasnosc
>intelektualna i , jak najbardziej, czas.
>Jakie to ciekawe, ze zwykle najbardziej marnuja nasz czas ludzie, ktorzy
>zadaja od nas punktualnosci: urzednicy, prawnicy, lekarze wszelkiej masci.
>Niestety, malo mozemy zrobic w tej kwestii. Po pierwsze to my mamy do nich
>sprawe, a nie odwrotnie, po drugie jesli nawet zmienimy lekarza czy
>prawnika, inny tez nam kaze na siebie czekac. Czy ktos ma pomysl jak z tym
>walczyc?
>
>Marzena
>



Majowe meandry Wegorapy

1999-05-18 Wątek Sliwka Prunka

>
>Sa to wiec wspaniale tereny dla polsko-ukrainskich pszczol, ktorych
>granica przeciez nie obowiazuje. Nawet ta, dzielaca bratnie kraje,
>zagrodzona drutem kolczastym ze swiezo zaoranym pasem.
>
>Tyle tych nostalgicznych reminiscencji z kilkudniowej wycieczki.
>
>
>Katarzyna
>


Swego czasu, w Lipce, a swoj czas byl prawie 20 lat temu, stala pod daszkiem
monstrancja. Monstrancja owa zrobiona byla z jasnej cieplej lipki. Jeszcze
dzis wydaje mi sie ze byla najpiekniejszym z dziel rak ludzkich jakie
kiedykolwiek widzialam. Jedynie rekopis Mikolaja Reja ktory zobaczylam w
muzeum w Londynie moglby sie z monstracja zrownac gdyby nie fakt iz
monstracja stala sobie na wolnym powietrzu, na swoich smieciach zas rekopis
umieszczony byl w angielskiej gablocie.

Dwa dni po mojej wizycie przeczytalam w gazecie ze ktos monstrancje ukradl.
Nigdy jej nie znaleziono.

Prunka



Re: Maliny i borowki

1999-05-18 Wątek Sliwka Prunka

>Ale zawsze robic bedzie
>
>To co tylko bedzie chcial"
>
>
>Przytupujac sobie leciutko do taktu...
>
>Andrzej
>

Na litosc boska, byle tylko nie na mojej wycieraczce

Przerazona SLiwka Prunka



Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Sliwka Prunka

Swiadczy o proznosci, zarozumialstwie i jest absolutnie nie do
zaakceptowania!
Jest brakiem szacunku do drugiego czlowieka.

Czy nie ma pani innego dentysty? Ja bym zmienila.

Sliwka Prunka


-Original Message-
From: Eva Madry <[EMAIL PROTECTED]>
To: [EMAIL PROTECTED] <[EMAIL PROTECTED]>
Date: Tuesday, May 18, 1999 7:36 AM
Subject: Czy olewanie jest moralne


>Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
>dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
>marnowana.  Nie moglam nic robic, ani czytac, bo tam za ciemno, ani
>myslec, bo z glosnika easy listening lecialo, a jak wiadomo kobiecie
>ciezko sie jest wylaczyc, wiec siedzialam bezmyslnie i co rusz siegalam
>po katalogi ze strojami kapielowymi.  Coraz bardziej skupialam sie na
>kazdej marnowanej minucie.  Skojarzylo mi sie z marnowanymi pieniedzmi
>pana Swiderskiego i rzeczywiscie, pomyslalam, nie dosc, ze mi marnuja
>czas, to ja nawet nie wiem, co oni z tym moim czasem tam za drzwiami
>wyprawiaja.  Probowalam rozpoznac odglosy narzedzi, ktorych praca
>marnowana jest na czyjs zupelnie nieumowiony problem.  Albo gorzej, tam
>w ogole nikogo nie ma i marnuja na zmarnowanie.  Po godzinie,
>powiedzialam, koniec tego!  Wstalam i wyszlam.  Bylam wsciekla i
>chcialam pojsc do lasu.  Poszlam przestawic samochod z licznika na
>jakies morlanie bezplatne miejsce i pytalam siebie, czy marnowanie jest
>niemoralne, czy marnowanie jest niemoralne.  Nienawidze analogii,
>nienawidze analogii.  A Ha, bylam im widzieczna za taki wniosek,
>otwieral przede mna calkiem nowe horyzonty, chociaz juz slyszalam ten
>slodki glosik po powrocie - gdzie nam pani uciekla, pani Ewo?  A wiec
>Oni zdaja sobie sprawe, ze czlowiek chce uciec.
>
>em
>



Rugova w Rzymie, pociag- zagadki literackie.

1999-05-18 Wątek Sliwka Prunka

>On 13 May 99 at 22:24, Sliwka Prunka wrote:
>
>>
>> Moze byc i do pana. Co do  'napot' to pewnie mowa o malinach.
>
>Dzieki. Napot poprzedzony przez jo to po wegiersku dzien dobry,
>  jak mi powiedzial jeden Wegier z Koszyc.
>
>
>> Uwielbialam
>> zbieranie malin.
>
>To moze byc niebezpieczne zajecie, zwlaszcza jak sie zbierze
>  wiecej od siostry. Uwazajcie Wy tam w Krakowie.

JA z Wroclawja, po akcienci ni slychac?


..I jak tam Stan Borys? Dobrze zaspiewal?

Spiewac to on spiewal dobrze cale nieszczescie ze ciagle wiazal te piosenki
slowem wiazanym ktore o prosi o cytat ' Smutno mi Boze... a on na to ...
Mnie toze..."
Ciagle powtarzal Dzieki Ci Boze, albo prosil o blogoslawienstwo dla
publicznosci. Jak on tak sobie gledzil po angielsku to jeszcze sie dalo
strawic, w koncu to nie nasz jezyk ale po polsku to skrzypialo to jak piasek
miedzy zebami. Az niektorzy sztuczne szczeki powyciagali. Drugie co zwracalo
uwage to 'ubarwienie przedstawienia ruchami baletowymi..' No coz.. Jak to
kiedys Kaczynski powiedzial w odsieczy milosnikom opery narzekajacym ze
podczas arii artysci stoja jak kolki.

Poza tymi dwoma drobiazgami bylo niezle. Glos, muzycy - piatka z plusem.
Sala pelna- okolo 1000 osob. Niezle jak na dwudziestoletnia przerwe. Wiek
ogladajacych zblizony do spiewajacych.
>
>>
>> Dorzucilam ale troche z poslizgiem i powtorzylam to co pan juz
powiedzial.
>> Oficjalnie zwracam prawa autorskie.
>
>Nie przyznaje sie do takowych ;)
>

>
>Dziekuje, nawzajem. A wybaczy Pani dociekliwosc bardzo
>  sympatycznemu czlowiekowi? Bo Pani napisala, ze ma czarny
>  kolor skory. To mialo byc jako dojrzala Sliwka, czy jako
>  Pani? Mnie sie skojarzylo z taka dziewczyna z filmu
>  "Kochaj albo rzuc", co to byla "Pawlaczka".

Sliwka czy ja ? Odpowiem odpowiem. W koncu ja z Wroclawia jestem...

>
>Jak Pani chodzi na Stana Borysa, to nazwisko Krzysztof
>  Klenczon tez Pani cos powie. A on spiewal tak:
>
>  A ja lubie wszystkie cztery pory roku, bo
>  kazda z nich
>  wiosna, lato, jesien, zima przypomina mi
>  ciebie
>

Mimozami jesien sie zaczyna zlotawa krucha i mila ( kto to spiewa?)

Wiosna wiosna wiosna ach to ty...( a to? )

Wiosna, cieplejszy wieje wiatr, wiosna znow nam ubylo lat ( a to?)

Wiosna ludzie umieraja, wiosna ludzie sie kochaja i dziewczyna z ulicy i
zlodziej (?)

No ale coz wiosna nie musi byc wcale tak syto, owszem syto lecz wcale
bynamniej nie tak, zieleni sie sosna znow wiosna zaciane koryto (?)




>Bardzo ladna piosenka.
>
>> Rozmarzona Prunka
>
>  Andrzej Szymoszek

NO to lecmy z tymi piosenkami dalej:


Wroclawski nowy dom, najpiekniejszy na swiecie
Wzniesiony reka twa dla ciebie i dla dzieci
Wroclawski nowy dom
Dom wyrosly z ruiny, miasto mojej rodziny
Najlepszy dom!

Nie ma to jak lubic swoje wlasne smieci!


Czy bzy juz przekwitly ?

Pamieta pan  taki dom na rogu Nowowiejskiej i Jednosci Narodowej z napisem
Nie! na bombie?
Jak tam pomnik milosci  w rynku kolo Fredzia?



Tym razem to juz Prunka bez Sliwki



Re: Cos bardzo ciekawego, czyli rymy do pomaranczy

1999-05-18 Wątek Zielinski

>Rozne sa zboczenia. Jedni zbieraja znaczki, inni klej do
>  znaczkow, a ja zbieram pomarancze w piosenkach o tanczeniu.
>  Albo tance w piosenkach o pomaranczach. Spiesze doniesc,
>  iz kolekcja mi sie powiekszyla!
>

>
> Andrzej Szymoszek

To wprawdzie nie piosenka, tylko wiersz, ale bardzo dobry, no i moze, o czym
nie wiem, byl kiedys spiewany, a moze ktos go zaspiewa (choc trudny).

Napisal mlodopolski poeta Tadeusz Micinski, a rzecz zaczyna sie tak (cytuje
z pamieci):

Migocza zlote pomarancze,
Z miesiacem wchodze ja i tancze...

Historycy literatury spieraja sie, kto jest tego wiersza podmiotem, b.
prawdopodobne, ze promien ksiezyca, ktory z tajemniczego wnetrza (troche
orientalnego, troche burdelowatego) wydobywa rozne przedmioty.

Ja natomiast zbieram klucze - wszelkie, od prawdziwych, przez literackie, w
sztuce, w jezykach roznych, w symbolice. Polecam sie pamieci

Jan Zielinski



Re: Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Maria Kozakiewicz

Date sent:  Tue, 18 May 1999 18:30:56 +0200
Send reply to:  Discussion of Polish Culture list
<[EMAIL PROTECTED]>
From:   Magdalena Nawrocka <[EMAIL PROTECTED]>
Subject:Re: Czy olewanie jest moralne
To: [EMAIL PROTECTED]
Zanim sie wypisze z Listy na jakis czas z racji wyjazdowo - pracowych
chcialam niesmialo przypuscic w sprawie olewania, ze nie zawsze nas
olewaja. Bywaja np ( u dentystow) tzw pacjenci z bolem ( kogo zab nie
doprwoadzal do szalenstwa niech tego nie czyta), ktorych przyjmuje si
epoza kolejnoscia. Mam szwagierke - dentystke i wiem, ze nie raz
przyjmuje pacjentow "z bolem" w nocy, w niedziele, w weekend, a raz w
Wigilie ( facet chodzil po scianach).
I przy okazji kto moze mi pomoc sie wypisac?Marysia
> On Tue, 18 May 1999 10:28:59 -0400, Eva Madry wrote:
>
> >Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
> >dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
> >marnowana.  Nie moglam nic robic, ani czytac, bo tam za ciemno, ani
> >myslec, bo z glosnika easy listening lecialo, a jak wiadomo kobiecie
> >ciezko sie jest wylaczyc, wiec siedzialam bezmyslnie i co rusz siegalam
> >po katalogi ze strojami kapielowymi.  Coraz bardziej skupialam sie na
> >kazdej marnowanej minucie.  Skojarzylo mi sie z marnowanymi pieniedzmi
> >pana Swiderskiego i rzeczywiscie, pomyslalam, nie dosc, ze mi marnuja
> >czas, to ja nawet nie wiem, co oni z tym moim czasem tam za drzwiami
> >wyprawiaja.  Probowalam rozpoznac odglosy narzedzi, ktorych praca
> >marnowana jest na czyjs zupelnie nieumowiony problem.  Albo gorzej, tam
> >w ogole nikogo nie ma i marnuja na zmarnowanie.  Po godzinie,
> >powiedzialam, koniec tego!  Wstalam i wyszlam.  Bylam wsciekla i
> >chcialam pojsc do lasu.  Poszlam przestawic samochod z licznika na
> >jakies morlanie bezplatne miejsce i pytalam siebie, czy marnowanie jest
> >niemoralne, czy marnowanie jest niemoralne.  Nienawidze analogii,
> >nienawidze analogii.  A Ha, bylam im widzieczna za taki wniosek,
> >otwieral przede mna calkiem nowe horyzonty, chociaz juz slyszalam ten
> >slodki glosik po powrocie - gdzie nam pani uciekla, pani Ewo?  A wiec
> >Oni zdaja sobie sprawe, ze czlowiek chce uciec.
> >
>
> Oni zdaja sobie sprawe, ze olewaja. Nie zdaja sobie jednak chyba sprawy,
> ze to niemoralne. Niemoralny dla takich specjalistow jest pacjent, ktory
> dal im noge i karygodnie uszczuplil ich kabze. Uwielbiam byc
> "niemoralna" i przyznaje bez skruchy, ze robie to na kazdym kroku, gdy
> tylko mi sie ktos wystawi.
> Nawoluje tu gromko wszystkich olewanych do niemoralnosci!
> A to sie nasza Kochana Przyzwoitka zakotluje. Jakby nie bylo do archiwum
> takie bezecenstwo pojdzie.;-)))
>
> pozdrawiam solidarnie tez od czasu do czasu olewana,
>
>
> Magda N



Majowe meandry Wegorapy

1999-05-18 Wątek Katarzyna Zajac

Dziwne sa te polnocne Mazury, kiedy sie je oglada w maju i to z dala
od brzegow jeziora. W kazdym razie zupelnie inne, niz te ktore oglada
sie z wody w srodku sezonu. Bardziej senne i nostalgiczne, wygladaja
jak jakas opuszczona przez ludzi, biedna i smetna, ale piekna kraina.

No i komarow, jak w Kanadzie, kompletnie nie uswiadczysz. :-)

Odwiedzamy z kolegami okolice Wegorzewa. Jedziemy sladami pisarza i
piosenkarza Jana Krzysztofa Kelusa w strone Ban Mazurskich. Jest piekny,
ale chlodny dzien majowy. Skrecamy na polnoc w kierunku granicy Obwodu
Kaliningradzkiego. Wjezdzamy do lasu i penetrujemy piekne i dzikie
tereny nad rzeka Wegorapa, ktora tam meandruje wsrod lak. Nadchodzi
wieczor. Nad Wegorapa kraza zurawie, formuja klucze, nawoluja sie.
Przelatuja nad granica swobodnie w te i we wte zerujac na zmiane na
rzyskach bylych pegeerow i kolchozow.

Kelus pisal w swojej ksiazce, ze gdyby swiat byl normalny, to mozna
by z paszportem w kieszeni splynac Wegorapa na kajaku az do Pregoly.
Potem mozna by przeplynac lodka Pregola az do Krolewca, a pozniej
pozeglowac Zalewem Wislanym az do Elblaga. Juz potem trzeba by sie
zastanowic, ktora droge wybrac: czy Wisla Krolewiecka do Gdanska,
czy tez Kanalem Elblaskim do Ostrody?

Fajne plany, prawda? Ale dzis marzenia trzeba odlozyc. Niestety
swiat normalny jeszcze nie jest. ;-)

Przygnebiajace wrazenie robia za to przygraniczne byle PGR-y: Antomieszki,
Radkiejmy, Mieduniszki. Nadal w okolicy panuje wysokie bezrobocie i bieda.

Pamietam dobrze, ze kilkadziesiat kilkometrow stad - w kierunku polud-
niowym - w Kruklankach spedzalam z rodzinka dwa lata temu w sierpniu
dwutygodniowe wczasy nad jeziorem Goldapiwo. Kruklanki kojarza mi sie
z trzema sprawami. Tam pierwszy raz w zyciu bylam na weselu ukrainskim
(zaproszona, a jakze) i tam widzialam, jak wyswiecony przez Jana Pawla II
biskup grekokatolicki Martyniuk, uroczyscie swiecil miejsce pod nowa
grekokatolicka cerkiew. Trzecie skojarzenie, to fakt, ze w Kruklankach
byl przetrzymywany po powstaniu, na jesieni 1944 roku, przez Niemcow
gen.Bor-Komorowski. Pewnie dlatego, zeby byc pod reka. Ukryty w pobliskich
lasach bunkier Heinricha Himlera byl odlegly o okolo 10 km od Kruklanek
w kierunku Wegorzewa (w okolicy wsi Pozezdrze).

Okolice Ban Mazurskich z pieknymi lasami byly w poznych latach 40.
jednym z rejonow, w ktorych przymusowo osiedlano Ukraincow. O ile sie
orientuje, dotad jest to ich najwieksze skupisko na Mazurach. Przymu-
sowo wysiedlonym ze swoich stron bylo im trudno sie tam zaaklimatyzo-
wac.

Jak sie tam przyjezdza pierwszy raz, to trudno nawiazac z nimi kontakt,
bo bardzo sa zamknieci w sobie i nieufni. A pozniej, kiedy juz kogos
lepiej poznaja, kiedy sie przyzwyczaja do kogos, staja sie bardzo
przyjacielscy i serdeczni. I to zarowno starzy jak i mlodzi. Przekonalam
sie, ze to jest bardzo czeste odczucie wsrod ludzi, ktorzy tam jezdza.

Kelus jezdzil tam, zeby ogladac pasieki. Trzeba przyznac, ze pasieki
sa tam zasobne i zadbane, a dla pszczelarzy jest to rzeczywiscie eldo-
rado. Po polskiej stronie mamy zyzne ziemie, rzepaki, kraj upadlych
pegeerow. Za kordonem - po rosyjskiej stronie ciagnie sie szeroki pas
przygraniczny. Jest to kompletnie wyludniony nieuzytek - morze chwastow.
Bez zadnego rolnictwa, bez skupisk ludzkich. Tutejsi mowia - "zona".

Sa to wiec wspaniale tereny dla polsko-ukrainskich pszczol, ktorych
granica przeciez nie obowiazuje. Nawet ta, dzielaca bratnie kraje,
zagrodzona drutem kolczastym ze swiezo zaoranym pasem.

Tyle tych nostalgicznych reminiscencji z kilkudniowej wycieczki.


Katarzyna



Re: Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Marek Minta

Ja tez nie znosze gdy place swoim czasem (ktorego tak niewiele) u kogos w
poczekalni. Nie wiem co bardziej mnie boli: poczucie marnotrawionego czasu
(czuje jak przeplywa przez palce) czy poczucie bezsilnosci, ze nic nie
wskoram i czegos tam nie przyspiesze.

Probuje sie przed bezsilnoscia bronic dzwoniac i upewniajac sie przed
wizytami, ze beda one na czas. Raz tylko wyslalem lekarzowi rachunek za moj
czas (policzylem 35 minut @ $100/h). Nie zaplacil. Nie przeprosil. Jeszcze
wiecej bezsilnosci.

Karmicznie to jest tak: jak myslimy ze nas ktos oleje - to nas ktos oleje.

Chyba najlepiej nie czuc sie olewanym - wtedy co kto robi, to nas nie
dotyka. A jak juz wplywa na nasz harmonogram, to moze nie obraza nas
osobiscie.

Coz robic, coz robic.

Przyjemnosci,

Marek


Eva Madry wrote:

> Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
> dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
> marnowana. [...]
>
> em



Re: Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Magdalena Nawrocka

On Tue, 18 May 1999 10:28:59 -0400, Eva Madry wrote:

>Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
>dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
>marnowana.  Nie moglam nic robic, ani czytac, bo tam za ciemno, ani
>myslec, bo z glosnika easy listening lecialo, a jak wiadomo kobiecie
>ciezko sie jest wylaczyc, wiec siedzialam bezmyslnie i co rusz siegalam
>po katalogi ze strojami kapielowymi.  Coraz bardziej skupialam sie na
>kazdej marnowanej minucie.  Skojarzylo mi sie z marnowanymi pieniedzmi
>pana Swiderskiego i rzeczywiscie, pomyslalam, nie dosc, ze mi marnuja
>czas, to ja nawet nie wiem, co oni z tym moim czasem tam za drzwiami
>wyprawiaja.  Probowalam rozpoznac odglosy narzedzi, ktorych praca
>marnowana jest na czyjs zupelnie nieumowiony problem.  Albo gorzej, tam
>w ogole nikogo nie ma i marnuja na zmarnowanie.  Po godzinie,
>powiedzialam, koniec tego!  Wstalam i wyszlam.  Bylam wsciekla i
>chcialam pojsc do lasu.  Poszlam przestawic samochod z licznika na
>jakies morlanie bezplatne miejsce i pytalam siebie, czy marnowanie jest
>niemoralne, czy marnowanie jest niemoralne.  Nienawidze analogii,
>nienawidze analogii.  A Ha, bylam im widzieczna za taki wniosek,
>otwieral przede mna calkiem nowe horyzonty, chociaz juz slyszalam ten
>slodki glosik po powrocie - gdzie nam pani uciekla, pani Ewo?  A wiec
>Oni zdaja sobie sprawe, ze czlowiek chce uciec.
>

Oni zdaja sobie sprawe, ze olewaja. Nie zdaja sobie jednak chyba sprawy,
ze to niemoralne. Niemoralny dla takich specjalistow jest pacjent, ktory
dal im noge i karygodnie uszczuplil ich kabze. Uwielbiam byc
"niemoralna" i przyznaje bez skruchy, ze robie to na kazdym kroku, gdy
tylko mi sie ktos wystawi.
Nawoluje tu gromko wszystkich olewanych do niemoralnosci!
A to sie nasza Kochana Przyzwoitka zakotluje. Jakby nie bylo do archiwum
takie bezecenstwo pojdzie.;-)))

pozdrawiam solidarnie tez od czasu do czasu olewana,


Magda N



Re: Maliny i borowki

1999-05-18 Wątek Izabela J. Bozek

-Original Message-
From: dorota rygiel <[EMAIL PROTECTED]>
To: [EMAIL PROTECTED] <[EMAIL PROTECTED]>
Date: Tuesday, May 18, 1999 10:33 AM
Subject: Re: Maliny i borowki



>H. Przypominam sobie wakacje na Yukon, jednym z trzech obszarow
>terytorialnych Kanady. Komary byly tam wielkosci malych pieskow. Chyba
>tyle zachety wystarczy. Poza tym Yukon przepiekny.
>
>dorota

E tam. Mieszkalam na 496 mile Alaska Highway  (po drugiej stronie ulicy od
goracych zrodel) przez piec miesiecy i zadnych komarow nie bylo. Natomiast
byly misie, wiewiorki, wilk (jeden), losie jaszczurki i cala ferajna roznych
ptakow. No i grzyby, ale to juz blizej Watson Lake...

Izabela



Re: Maliny i borowki [bylo: Rugova w Rzymie]

1999-05-18 Wątek Male Zielone

On Tue, 18 May 1999, Katarzyna Zajac wrote:

>
> Dobrze miec takiego psa.

I takiego Typa z workiem. Bez typa pies nie bylby taki.

A swoja droga ladni to rodzice, co juz od malenkosci wpuszczja
swa progeniture w maliny! No i potem widzi sie na ulicach i w
tramwajach i w ufach

No dobra oj bardzo dobra - juz nie gderamy, juz zniii
A nie, tym razem nie... Na liczne prosby, zeby nie powiedziec
blagania, jednej takiej A. z K.C. (adres i imie do wiadomosci)
dzisiaj znikamy mniej gwaltownie.

Njpierwww czubek oooloka..., potem
odnnza i mcki i tuuuloow i szyje ,i
czlki nadawczo-odbiorcze, narzady wiyjne i oddechowe i
na koncu uuu
(to troche potwrwa - usmiechy (mamy po dwa) znikaja najdluzej)

ssmieee

Skarcajac sobie czas oczekiwania na znikniecie usmiechu zastanawiamy sie
 jak to jest ze sloniem. Otoz ze sloniem jest zupelnie odwrotnie.
Slon ma trabe. Po co slon ma trabe? Zeby sie tak gwaltownie nie
zaczynal.



Wlasciwie dlaczego my , zielone nie mamy trab (moglibysmy miec po dwie)?
Wszystko mamy jak nalezy i na miejscu, a trab nie! H, byloby nam
do twarzy (liczba mnoga). Cos dawno nie robilismy zadnych eksperymentow
z mutacjami genetycznymi, warto by poprobowac. No to tylko doznikamy
usmiechy i zabieramy sie do roboty. Ale beda jaja jak nas
PanieWaldku zobaczy, kiedy juz sie przestanie wyglupiac i wroci.

chhhy. Pstrytk

>
>
> Katarzyna
>



Grtxy


W celu przezwyciezenia problemu znikania oraz pozbycia sie pypcia na nosie
zaleca sie przyspieszenie tempa prywatyzacji. A takze podwoic czas trwania
interwencji na Balkanach.



Re: Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek M. Romanowicz

Ewa Madry pisze:

>Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
>dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
>marnowana.

Marnowanie czyjegos czasu jest nie tylko niemoralne, jest to grzech
przeciwko przykazaniu "nie kradnij". Kradziez nie odnosi sie wylacznie do
wartosciowych przedmiotow materialnych, mozna rowniez krasc wlasnosc
intelektualna i , jak najbardziej, czas.
Jakie to ciekawe, ze zwykle najbardziej marnuja nasz czas ludzie, ktorzy
zadaja od nas punktualnosci: urzednicy, prawnicy, lekarze wszelkiej masci.
Niestety, malo mozemy zrobic w tej kwestii. Po pierwsze to my mamy do nich
sprawe, a nie odwrotnie, po drugie jesli nawet zmienimy lekarza czy
prawnika, inny tez nam kaze na siebie czekac. Czy ktos ma pomysl jak z tym
walczyc?

Marzena



Re: Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek W.Glowacki

A wielka szkoda, bo myslalem ze Pani mi pomoze w znalezieniu adresu.
Uklony,
Wilhelm Glowacki
==

At 03:01 AM 5/18/99 , you wrote:
>At 01:05 AM 5/18/99 -0700, you wrote:
>>Dnia 18 maja 1920 urodzil sie w Wadowicach Karol Wojtyla, pozniejszy
>>Kardynal, a obecnie Jan Pawel II Papiez, siedzacy na Stolicy Apostolskiej.
>>
>>Wszystkiego Najlepszego Waszej Swiatobliwosci odwaza sie zyczyc
>>
>>Wilhelm Glowacki
>>Vancouver, Canada
>>
>Milo, ale chyba wyslal to Pan na zly adres?  Powinno byc cos w rodzaju:
>
>[EMAIL PROTECTED]albo   [EMAIL PROTECTED]
>
>moze ktos zna naprawde  e-mailowy adres kancelarii papieskiej, mozna sie
>pobawic w wysylanie zyczen.
>
>Pozdrowienia Anna Niewiadomska
>



Re: Maliny i borowki

1999-05-18 Wątek Andrew Golebiowski

Katarzyna Zajac wrote:

> Zbieranie malin czy borowek, to bywa rzeczywiscie bardzo przyjemne
> zajecie, szczegolnie w pogodny dzien gdzies w gorach. Zabiera sie
> walowke i idzie na caly dzien do lasu. Ptaszki spiewaja, gorskie
> potoki szumia, mozna sie objadac do woli... Ech, lato...

E, tam...

Ja juz po trochu zapominam jak to bywalo w starym kraju, wiec wierze, ze to
sama przyjemnosc. W Ontario, szczegolnie dalej na polnocny zachod, gdzie
klimat jest raczej, hmmm, surowy, okres dojrzewania (owocow, jakby kogos
jakies mysli niekonwencjonalne napadly) krotki te maliny, jagody i poziomki
sa rzeczywiscie mniam-mniam, palce lizac.

Tyle, ze...

Trzeba naprawde dobrze zdesperowanego wariata, zeby do lasu wejsc. I
naprawde nie glownie w powodu niedzwiedzi, ktore tez sobie te owoce ziemi
upatruja, ale przeciwnika daleko bardziej niebezpiecznego, choc fizycznie
znacznie slabszego. Mowie tu o stworzeniu bozym, ktore doczekalo sie honoru
bycia narodowym ptakiem Ontario, mianowicie o komarze.

Co? Ktos mowi, ze blue jay? Bzdura!! Narodowym ptakiem Ontario jest komar i
basta! Sa jeszcze tzw. czarne muszki, ktore z upodobaniem wchodza do wlosow
i uszu zanim zasiada do krwawej uczty, ale te robia to tylko by zwiekszyc
swoja potencje, i po jakichs 2-3 tygodniach przestaja. Komar zas gryzie dla
sportu (choc niektorzy twierdza, ze to tez jakis seksualny rytual), gryzie
nie przebierajac gdzie - reka, noga, czolko, plecki. nawet jesli mosi to
zrobic przez malo smakowita warstwe utworzona przy pomocy mnogosci
najrozniejszych sprajow i masci, ktorych jedynym zadaniem jest chyba
robienie dwunoznej ofiary w konia.

Rzeczywistosc jest wiec taka, ze najrozniejsze "berries" spokojnie
dojrzewaja w lesie, podczas gdy supermarkety sprzedaja jakies genetycznie
skonstruowane "jumbo berries" z wygladem, ale bez smaku.


> Tymczasem z lasu od dolu polany wyszedl jakis typ z ciemnym workiem na
> plecach i skierowal sie w gore polany. Zauwazylam go jak wszedl juz na
> glowna wydeptana sciezke. Czasem sie po lesie snuja rozni tacy, ale
> lepiej im w droge nie wchodzic. Zbieralam wiec dalej, starajac sie nie
> pokazywac mu na oczy.
>
> Przeszedl jakies 200-300 m do polowy polany i wtedy prawdopodobnie
> zauwazyl plecaki pod drzewem. Rozgladnal sie dokokola, i musial zauwazyc
> Malgoske okolo 100 m od plecakow, na skraju polany. Zostawil przy drodze
> swoj worek i ruszyl w kierunku naszych plecakow. O skubany, pomyslalam,
> chyba chce je nam podwedzic...

E tam, zaraz podwedzic... To pewnie jeden z tych co

"Grosza nie mial i nie bedzie

Nigdy swego domu mial

Ale zawsze robic bedzie

To co tylko bedzie chcial"


Przytupujac sobie leciutko do taktu...

Andrzej



Re: Maliny i borowki

1999-05-18 Wątek dorota rygiel

At 11:55 AM -0400 5/18/99, Andrew Golebiowski wrote:

>Trzeba naprawde dobrze zdesperowanego wariata, zeby do lasu wejsc. I
>naprawde nie glownie w powodu niedzwiedzi, ktore tez sobie te owoce ziemi
>upatruja, ale przeciwnika daleko bardziej niebezpiecznego, choc fizycznie
>znacznie slabszego. Mowie tu o stworzeniu bozym, ktore doczekalo sie honoru
>bycia narodowym ptakiem Ontario, mianowicie o komarze.

H. Przypominam sobie wakacje na Yukon, jednym z trzech obszarow
terytorialnych Kanady. Komary byly tam wielkosci malych pieskow. Chyba
tyle zachety wystarczy. Poza tym Yukon przepiekny.

dorota



Re: Maliny i borowki [bylo: Rugova w Rzymie]

1999-05-18 Wątek Katarzyna Zajac

Andrzej Szy straszy :

> > Uwielbialam zbieranie malin.
>
> To moze byc niebezpieczne zajecie, zwlaszcza jak sie zbierze
>   wiecej od siostry. Uwazajcie Wy tam w Krakowie.

Zbieranie malin czy borowek, to bywa rzeczywiscie bardzo przyjemne
zajecie, szczegolnie w pogodny dzien gdzies w gorach. Zabiera sie
walowke i idzie na caly dzien do lasu. Ptaszki spiewaja, gorskie
potoki szumia, mozna sie objadac do woli... Ech, lato...

Ale moze byc tez niebezpiecznie. Ale nie z tego powodu ;-)

Trzy lata temu bylysmy na wakacjach w Gorcach i pewnego pieknego po-
ranka wybralysmy sie z mama i Malgoska na borowki. Daleko, bo z Lubo-
mierza przez Kudlon na polane Stawieniec. Pol. Stawieniec polozona
jest na zupelnym odludziu, daleko w starym lesie, na poludniowym stoku
Kudlonia. Tam, zaraz po wojnie, miescilo sie obozowisko Kurasia, zwanego
na Podhalu Ogniem. Wokol w promieniu 7-8 km nawet w sezonie trudno kogos
spotkac. Ale za to borowki i maliny bywaja dorodne. Pycha.

Mama troche dluzej zostala na szczycie, a my zbieglysmy na Stawieniec
(okolo 1/2 godziny w dol) i zabralysmy sie do zbierania. Byl z nami
piesek lesniczego Pinek, taki zwykly kundel pasterski, ale wspanialy
towarzysz roznych naszych wypraw, madrzejszy niz niejeden rasowy pies.

Byl poludniowy upal. Zostawilysmy nasze plecaczki gdzies pod drzewem na
trawie i zabralysmy sie za zbieranie. Pinek swoim zwyczajem legl sobie
w wysokiej trawie kolo plecakow. Wszak w plecakach czekal obiad, takze
dla niego.

Czas mijal przyjemnie.

Tymczasem z lasu od dolu polany wyszedl jakis typ z ciemnym workiem na
plecach i skierowal sie w gore polany. Zauwazylam go jak wszedl juz na
glowna wydeptana sciezke. Czasem sie po lesie snuja rozni tacy, ale
lepiej im w droge nie wchodzic. Zbieralam wiec dalej, starajac sie nie
pokazywac mu na oczy.

Przeszedl jakies 200-300 m do polowy polany i wtedy prawdopodobnie
zauwazyl plecaki pod drzewem. Rozgladnal sie dokokola, i musial zauwazyc
Malgoske okolo 100 m od plecakow, na skraju polany. Zostawil przy drodze
swoj worek i ruszyl w kierunku naszych plecakow. O skubany, pomyslalam,
chyba chce je nam podwedzic...

Na chwile mnie zamurowalo. Ale tylko na chwile, bo z trawy wyskoczyl
Pinek rzucil sie na tego typa. Bylam zaskoczona. Pies byl zawsze
nadzwyczaj spokojny i potulny. Mozna z nim bylo robic wszystko. Wszystko
cierpliwie znosil. Nie mialam zielonego pojecia, ze moze sie tak nagle
przeistoczyc we wscieklego harcownika.

Przepychanka trwala moze okolo minuty, Pinek rozerwal mu rekaw u koszuli
i spodnie. Facio mnie zauwazyl i zaczal w pewnej chwili do mnie wolac,
zeby zabrac psa, bo nie reczy za siebie i ze go zabije. A ja mu odkrzy-
knelam, zeby najpierw odszedl od plecakow. Watpie czy uslyszal, bo Pinek
robil taki jazgot, ze echo nioslo go po calych Gorcach.

Wycofal sie z 10 m do tylu i zastanawial co zrobic. Pies obszczekiwal
go nadal, ale juz z pewnego dystansu. I w takich warunkach trwal przez
chwile moj dalszy dialog z tym panem. W koncu cos tam pomamrotal pod
nosem, wrocil z powrotem na droge, zabral swoj worek i poszedl w swoja
droge.

Dobrze miec takiego psa.


Katarzyna



Czy olewanie jest moralne

1999-05-18 Wątek Eva Madry

Czy olewanie jest moralne, zadalam sobie pytanie w poczekalni u
dentystki.  Czterdziesta piata minuta mojego siedzenia byla niemoralnie
marnowana.  Nie moglam nic robic, ani czytac, bo tam za ciemno, ani
myslec, bo z glosnika easy listening lecialo, a jak wiadomo kobiecie
ciezko sie jest wylaczyc, wiec siedzialam bezmyslnie i co rusz siegalam
po katalogi ze strojami kapielowymi.  Coraz bardziej skupialam sie na
kazdej marnowanej minucie.  Skojarzylo mi sie z marnowanymi pieniedzmi
pana Swiderskiego i rzeczywiscie, pomyslalam, nie dosc, ze mi marnuja
czas, to ja nawet nie wiem, co oni z tym moim czasem tam za drzwiami
wyprawiaja.  Probowalam rozpoznac odglosy narzedzi, ktorych praca
marnowana jest na czyjs zupelnie nieumowiony problem.  Albo gorzej, tam
w ogole nikogo nie ma i marnuja na zmarnowanie.  Po godzinie,
powiedzialam, koniec tego!  Wstalam i wyszlam.  Bylam wsciekla i
chcialam pojsc do lasu.  Poszlam przestawic samochod z licznika na
jakies morlanie bezplatne miejsce i pytalam siebie, czy marnowanie jest
niemoralne, czy marnowanie jest niemoralne.  Nienawidze analogii,
nienawidze analogii.  A Ha, bylam im widzieczna za taki wniosek,
otwieral przede mna calkiem nowe horyzonty, chociaz juz slyszalam ten
slodki glosik po powrocie - gdzie nam pani uciekla, pani Ewo?  A wiec
Oni zdaja sobie sprawe, ze czlowiek chce uciec.

em



Re: Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Anna Niewiadomska:

> >Jak wiemy, Watykan jest panstwem, a wiec tez nie moze byc vatican.ita czy
> >tez vatican.com.  Strona internetowa Watykanu to www.vatican.va.
> >
> >Pozdrawiam,
> >Konrad Lepecki
> >
> >
> >Hej, te moje "adresy" to byl zart, sama je wymyslilam i prosze jak dobrze!
>
> Pozdrowienia Anna Niewiadomska

Chyba p. Lepecki odnosil sie do moich 'emailow'..

Pozdrowienia
Uta



Re: Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek Anna Niewiadomska

>Jak wiemy, Watykan jest panstwem, a wiec tez nie moze byc vatican.ita czy
>tez vatican.com.  Strona internetowa Watykanu to www.vatican.va.
>
>Pozdrawiam,
>Konrad Lepecki
>
>
>Hej, te moje "adresy" to byl zart, sama je wymyslilam i prosze jak dobrze!

Pozdrowienia Anna Niewiadomska



Re: Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek Konrad M Lepecki

Witam!

Uta napisal(a):

> Anna Niewiadomska:
>
> [..]
>
> > moze ktos zna naprawde  e-mailowy adres kancelarii papieskiej, mozna sie
> > pobawic w wysylanie zyczen.
>
>
>[EMAIL PROTECTED]
>
>[EMAIL PROTECTED]

Powyzsze adresy nie nalezy do Watykanu.  Jeden to jakas firma w Wankuwer
w Kanadzie a druga to jakas organizacja w Chestnut Hills, MA, USA.
Jak wiemy, Watykan jest panstwem, a wiec tez nie moze byc vatican.ita czy
tez vatican.com.  Strona internetowa Watykanu to www.vatican.va.

Pozdrawiam,
Konrad Lepecki


--
"Im bardziej chore panstwo, tym wiecej w nim praw."
Tacyt

.
:  Konrad Lepecki   :
:   :
: [EMAIL PROTECTED]:
: Moja witryna zawiera artykuly :
: "Pro Fide Rege et Lege" z NCz!:
: http://members.tripod.com/~tytus/Welcome.html :
.



Re: Zepter Mistrzem Polski (2) -Reply

1999-05-18 Wątek Anna Romanowska

>>> Andrzej Szymoszek <[EMAIL PROTECTED]>
05/18/99 10:20am >>>
On 14 May 99 at 18:26, Mieczyslaw Zajac wrote:

> Panie Andrzeju,
>
> Czytam, ze pamieta Pan Mieczyslawa Lopatke. Stare czasy.

   Na tyle stare, zeby nie pamietac Lopatki- zawodnika. To znaczy,
  jesli sie jest mna. Ale to znana postac we Wroclawiu,
  byl ze Slaskiem mistrzem Polski rowniez jako trener.
.

Andrzej Szymoszek



Ja z kolei chodzilam na mecze koszykowki we Wroclawiu gdy grali w
Slasku Wroclaw miedzy innymi: Korcz, Kozak
Ania

>



Re: Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Anna Niewiadomska:

[..]

> moze ktos zna naprawde  e-mailowy adres kancelarii papieskiej, mozna sie
> pobawic w wysylanie zyczen.


   [EMAIL PROTECTED]

   [EMAIL PROTECTED]


> Pozdrowienia Anna Niewiadomska

Pozdrowienia
Uta



Re: Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek Anna Niewiadomska

At 01:05 AM 5/18/99 -0700, you wrote:
>Dnia 18 maja 1920 urodzil sie w Wadowicach Karol Wojtyla, pozniejszy
>Kardynal, a obecnie Jan Pawel II Papiez, siedzacy na Stolicy Apostolskiej.
>
>Wszystkiego Najlepszego Waszej Swiatobliwosci odwaza sie zyczyc
>
>Wilhelm Glowacki
>Vancouver, Canada
>
Milo, ale chyba wyslal to Pan na zly adres?  Powinno byc cos w rodzaju:

[EMAIL PROTECTED]albo   [EMAIL PROTECTED]

moze ktos zna naprawde  e-mailowy adres kancelarii papieskiej, mozna sie
pobawic w wysylanie zyczen.

Pozdrowienia Anna Niewiadomska



Re: Cos bardzo ciekawego, czyli rymy do pomaranczy

1999-05-18 Wątek Andrzej Szymoszek

On  8 Apr 99 at 16:37, Andrzej Szymoszek wrote:

> Zauwazylem ostatnio ciekawa rzecz: jesli gdzies w piosence
>   pojawiaja sie pomarancze, to musza sie obowiazkowo rymowac
>   z czyms, co ma cos wspolnego z tanczeniem.
>
> Zaczniemy od Juliana Tuwima, ktorego "Sen zlotowlosej
>   dziewczynki" wzial do spiewania nie kto inny jak sam
>   Marek Grechuta. U niego to nazywa sie "Mandarynki,
>   pomarancze", a fragment jest taki:
>
>   Pani pyta, czy walca tancze?
>   Ach, zatancze. Jak sen dziewczynki.
>   Mandarynki i pomarancze
>   pomarancze i mandarynki
>
> Teraz Agnieszka Osiecka. W piosence do muzyki Andrzeja
>   Zielinskiego, ktora Skaldowie spiewali z Lucja
>   Prus, i jest to jedna z piekniejszych polskich piosenek,
>   a nazywa sie "W zoltych plomieniach lisci", mamy fragmencik:
>
>   Lecz nie rozczulaj sie nad sercem,
>   na co ci kwiaty, pomarancze,
>   ja jeszcze z wiosna sie rozkrece,
>   ja jeszcze z wiosna sie roztancze.
>
>   Jeszcze piosenka Tadeusza Wozniaka, gdzie spiewa:
>
>   Biegne gryzac pomarancze,
>   ziemia pod nogami tanczy
>
>   i dalej:
>
>   Lubie spiewac, lubie tanczyc,
>   lubie zapach pomaranczy.
>
>
>   Co do Perfectu,  maja w repertuarze piosenke Zbigniewa Holdysa
>  "Nie patrz jak ja tancze", a fragmencik sluze:
>
> Nie patrz jak ja tancze
> nie ukrywaj lez
> oto pomarancze
> tak je kochasz, prosze, jedz
>

Rozne sa zboczenia. Jedni zbieraja znaczki, inni klej do
  znaczkow, a ja zbieram pomarancze w piosenkach o tanczeniu.
  Albo tance w piosenkach o pomaranczach. Spiesze doniesc,
  iz kolekcja mi sie powiekszyla!

 Znowu bedzie Marek Grechuta, jeden z jego najbardziej
  znanych utworow, wlasna muzyka i tekst: "Bedziesz
  moja pania". Wszyscy znaja:

Bede z Toba tanczyc,
bajki opowiadac,
slonce z pomaranczy
w Twoje dlonie skladac...

  A teraz pani, ktorej na razie, o dziwo, nie bylo: Maryla
   Rodowicz. Az dwa przyklady, niestety nie jestem pewien autorstwa
   tekstow, moglaby to byc, no pewnie, Agnieszka Osiecka, ale
   pani Maryla z tyloma autorami wspolpracowala...Z jej
   repertuaru mamy piosenke "Wariatka tanczy" i od razu
   w pierwszej zwrotce tytulowa fraza rymuje sie ze "zlotymi
   stosami pomaranczy". Drugi, mniej znany, utwor to "Nietakt"
   i fragmencik: "Niepotrzebne obieram jak skorke pomaranczy,
   juz nie tancze, nie tancze". Tak wiec niekoniecznie trzeba
   tanczyc, mozna wlasnie nie tanczyc, a i tak pomarancze
   zawsze gdzies tam na podoredziu.

 Jakby kto chcial mi pomoc uzupelnic kolekcje...

 Andrzej Szymoszek



Re: Rugova w Rzymie, pociag- zagadki literackie.

1999-05-18 Wątek Andrzej Szymoszek

On 13 May 99 at 22:24, Sliwka Prunka wrote:

>
> Moze byc i do pana. Co do  'napot' to pewnie mowa o malinach.

Dzieki. Napot poprzedzony przez jo to po wegiersku dzien dobry,
  jak mi powiedzial jeden Wegier z Koszyc.


> Uwielbialam
> zbieranie malin.

To moze byc niebezpieczne zajecie, zwlaszcza jak sie zbierze
  wiecej od siostry. Uwazajcie Wy tam w Krakowie. Tak w ogole to mamy
  rok Slowackiego, bo 150 lat temu umarl.

>
> Panie Andrzeju, najfajniejsze w komentarzach pana i pana Grzegorza jest to
> ze zadne zdanie nie tlumaczy zdania wyjsciowego 'Demokracja powoduje tylko
> wzrost totalizmu propagandy'  Jak ma pan ochote kontynuowac rozmowe to
> powtorze moj tok myslenia.

Jestem troche zaklopotany, bo wprawdzie zdarzylo mi sie dyskutowac
  z Panem Grzegorzem, ale akurat nie na temat totalizmu propagandy,
  tylko troche obok. Moze mnie Pani z kims myli? Jesli zas chodzi
  o demokracje, to moje poglady na jej temat nie sa specjalnie zbiezne
  z Panagrzegorzowymi.


> Dlaczego zdanie uwazam za zestaw slow bez tresci.
> ( no i teraz to mi sie dostanie, ale uprzedzam ze zaraz po wypowiedzi
> spadam gdyz jutro ide wieczorem na Borysa Stana, a sobote i
> niedziele przesiedze na  konferencji)

I jak tam Stan Borys? Dobrze zaspiewal?

>
> Dorzucilam ale troche z poslizgiem i powtorzylam to co pan juz powiedzial.
> Oficjalnie zwracam prawa autorskie.

Nie przyznaje sie do takowych ;)

> 3. >  To do mnie ? Dziekuje bardzo ;) Przy okazji dowiedzielismy sie,
> >jak naprawde ma na imie Pani Sliwka.
>
>
> Niech bedzie i do pana bo jest pan bardzo sympatyczny,

Dziekuje, nawzajem. A wybaczy Pani dociekliwosc bardzo
  sympatycznemu czlowiekowi? Bo Pani napisala, ze ma czarny
  kolor skory. To mialo byc jako dojrzala Sliwka, czy jako
  Pani? Mnie sie skojarzylo z taka dziewczyna z filmu
  "Kochaj albo rzuc", co to byla "Pawlaczka".

> ale byla to odpowiedz
> na zagadke gdyz fragment byl z Mistrza i Malgorzaty Bulhakowa.

No coz, czasem sobie pozartujemy.

>
> Pozdrawiam i ide spac!
>
>
> NA TE WIOSNE I CHWILE CZEKAL PRZEZ CALA ZIME
> CALA ZIME ZBIERAL PRZEKROJE
>
> Wiosna pierwsze litery z wiolonczeli i ze snow!
> Wiosna znow zielenieje znow sie kurzy z kocich lbow!

Jak Pani chodzi na Stana Borysa, to nazwisko Krzysztof
  Klenczon tez Pani cos powie. A on spiewal tak:

  A ja lubie wszystkie cztery pory roku, bo
  kazda z nich
  wiosna, lato, jesien, zima przypomina mi
  ciebie

Bardzo ladna piosenka.

> Rozmarzona Prunka

  Andrzej Szymoszek



Re: zagadki literackie

1999-05-18 Wątek Andrzej Szymoszek

  Rzeczywiscie jednostki sa czesto od ludzi. To o czym mowimy nazywa
 sie eponimami, ze sie wymadrze.

  amper   woltomwat
  tesla   ersted  dzul  niuton
  siemens herchenr  farad

   Albo pierwiastki: kiur, ajnsztajn, nobel, lorens, mendelew.

   Andrzej Szymoszek



Re: Zepter Mistrzem Polski (2)

1999-05-18 Wątek Andrzej Szymoszek

On 14 May 99 at 18:26, Mieczyslaw Zajac wrote:

> Panie Andrzeju,
>
> Czytam, ze pamieta Pan Mieczyslawa Lopatke. Stare czasy.

   Na tyle stare, zeby nie pamietac Lopatki- zawodnika. To znaczy,
  jesli sie jest mna. Ale to znana postac we Wroclawiu,
  byl ze Slaskiem mistrzem Polski rowniez jako trener.

> A pamieta
> Pan moze drugiego znanego wroclawskiego koszykarza tamtego okresu -
> swietnego rozgrywajacego - Wieslawa Langiewicza? Gral jakis czas w
> Gwardii Wroclaw i byl czlonkiem reprezentacji na mistrzostwach Europy
> rozgrywanych w Hali Ludowej. Ktory to mogl byc rok? Chyba 1963 ?

Szczerze mowiac, pierwszy raz slysze nazwisko (nie liczac
  pewnego generala z powstania styczniowego).

> Langiewicz przeniosl sie pozniej na studia (prawo) do Krakowa i gral
> pare lat w Wisle (tez gwardyjskiej). Pamietam go, bo bardzo imponowal mi
> swoja nienaganna technika. Kiedy mial swoj dzien, to (przy wzroscie okolo
> 185) byl nie do zatrzymania. Dzis nie mialby wielkich szans, ale wtedy
> nawet na tle czarodziejow z Haarlem (byli wowczas w Krakowie) wypadl
> zupelnie przyzwoicie.
>
>
> Mietek Zajac

Dziekuje bardzo za przypomnienie sylwetki wroclawsko-krakowskiego
  mistrza koszykowki. Ja na mecze z Wisla chodzilem, jak gral tam
  Fikiel.

 Andrzej Szymoszek



Wszystkiego Najlepszego

1999-05-18 Wątek W.Glowacki

Dnia 18 maja 1920 urodzil sie w Wadowicach Karol Wojtyla, pozniejszy
Kardynal, a obecnie Jan Pawel II Papiez, siedzacy na Stolicy Apostolskiej.

Wszystkiego Najlepszego Waszej Swiatobliwosci odwaza sie zyczyc

Wilhelm Glowacki
Vancouver, Canada