Re: o maccarthyzmie

2000-04-21 Wątek Anna Niewiadomska

Ojej, mialem byc cicho, ale padly po moim adresem konkretne zarzuty wiec
musze sie bronic. Na szczescie w Buffalo jeszcze Wielki Piatek, i chyba
zostal nam jeszcze jeden piatkowy "slot" wiec moze sie zalapie przed
tamtejsza polnoca.


At 08:24 PM 4/21/00 -0400, you wrote:
(...)
>
>Pan Niewiadomski, komentujac nasza wymiane zdan dotyczaca zakladania
>cugli nauce, pisze:
>
>- To nieprawda. Prosze przeczytac jeszcze raz moj posting. Ja nie
>- pisalem o szczegolnym przypadku "badan naukowych dotyczacych zaglady
>- Zydow w czasie II Wojny Swiatowej" lecz o nauce w ogole. Ta dyskusja
>- rzeczywiscie zaczela sie od sprawy Dariusza Ratajczaka, ale ja
>- zabralem w niej glos dopiero gdy zaczely sie pojawiac postulaty
>- _absolutnej_ wolnosci slowa i badan naukowych.
>
>Rozumiem wiec, ze popiera Pan nakladanie cugli nauce zawsze, w
>przypadku, kiedy celem badan czy publikacji jest klamstwo. W tym
>konkretnym przypadku, zwrocil wiec Pan uwage, ze Ratajczakowi powinno
>sie cugle nalozyc albowiem napisal lub chcial napisac nieprawde.

Nie, zle pan zrozumial. Oczywiscie, przypadki szerzenia klamstw zawsze
powinny byc tlumione. Ale, jak wiele razy opisalem, rowniez prawdziwe fakty
mozna zestawic w calosc o falszywej wymowie, i chodzilo mi bardziej o
intencje i skutki a nie wylacznie zgodnosc z prawda. Poza tym, choc tego
nie napisalem nigdy wyraznie, ja dyskutowalem o nauce. Ta dyskusja
rzeczywiscie zaczela sie od opinii o "dziele" Ratajczaka, ale sama
tworczosc tego ostatniego, nie miesci  sie (moim zdaniem) w definicji badan
naukowych, i ta dyskusja raczej jego nie dotyczyla.

>Jezeli niedobrze scharakteryzowalem Pana stanowisko to prosze mnie
>poprawic. Jezeli natomiast scharakteryzowalem je dobrze to pozwole
>sobie zapytac, nie tylko Pana ale, przy okazji, wszystkich tych,
>ktorzy podzielaja Panska opinie czy to w publicznych wypowiedziach czy
>tez tylko w myslach, dlaczego kilka miesiecy temu, kiedy na Poland-L i
>w wielu innych miejscach na swiecie dyskutowano o klamstwach zawartych
>w ksiazce Conrwella "Hitler's Pope" Pan milczal?  Dlaczego nie

O ile dobrze pamietam pan tez wtedy milczal. Jesli sie nie myle, to zadam
to samo pytanie: dlaczego?

>przeszkadzala Panu wtedy zadna etyka ani zadna moralnosc?  Dlaczego
>wtedy nie kwestionowal Pan "prawa" Cornwella do napisania klamstw?

Alez ja niczyjego prawa do klamstw nie kwestionowalem. Uznawalem jedynie
prawo pracodawcow do usuwania z pracy nieetycznych pracownikow. Zareczam
panu, ze gdyby ow Conwell (jesli to tak sie pisze) pracowal w mojej firmie,
i jej kierownictwo zapytalo mnie o ocene jego moralnosci, moja ocena bylaby
jednoznacznie negatywna.

>Dlaczego nie wyrazal Pan poparcia dla wyciagniecia sankcji wzgledem
>Cornwella, a rozumie Pan sankcje podejmowane wgledem Ratajczaka i
>innych?

Czy byla jakas taka akcja? jakie sankcje byly proponowane? przez kogo?
Gdzie ten facet pracuje, ze nasza opinia moglaby wplynac na jego wyrzucenie
z pracy? Nic o tym na Poland-L nie bylo. Jesli akcja rzeczywiscie jest
organizowana to prosze przedstawic szczegoly a moze sie przylacze.
Oczywiscie jesli bede mial zaufanie do jej organizatorow. bo np ostatniego
"listu otwartego" z Australii napewno nie podpisze.

Nawiasem mowiac, nie gardlowalem tez tutaj w sprawie Ratajczaka. Odezwalem
sie dopiero gdy zaczeto tu kwestionowac _prawo_ wladz uniwersyteckich do
sankcji przeciw niemu.
>
>
>Tadeusz Strzemecki
>
Michal Niewiadomski



Opinia prof. Jacka Holowki

2000-04-21 Wątek Anna Niewiadomska

Ja:

>- Zadne masowe mordy nienarodzinych dzieci nigdzie sie nie
>- odbywaja, nie ma obozow koncentracyjnych dla kobiet w ciazy, nie ma
>- przymusu w tej sprawie.
>
>[...]
>
>- Pisac mozna by tony na ten temat, ale czy mysmy tego przypadkiem nie
>- przerabiali?  Tak ze powtarzam jeszcze raz, pakowanie tych dwoch
>- tematow do wspolnego worka to mieszanie jablek z pomaranczami i
>- fikolek logiczny. Te tematy w ogole nie maja nic wspolnego ze
>- soba.
>
Tadeusz Strzemecki:

>Jezeli chodzi o Pani obiekcje, ze przerwanie ciazy jest morderstwem
>dopiero wtedy kiedy nastepuje przymus na wykonanie zabiegu przerwania
>ciazy to chcialbym zauwazyc, ze to nie z powodu przymusu na wykonanie
>zabiegu przerwania ciazy jest on uznany za ludobojstwo, ale z powodu
>tego czego ten przymus dotyczy. Chyba zgodzi sie Pani, ze gdyby
>przywodcy hitlerowscy zmuszali kobiety, glownie Polskie, do wycinania
>wyrostka robaczkowego to za ludobojstwo nie byliby skazywani. A
>wlasnie za ludobojstwo w grudniu 1961 zostal skazany Adolf Eichmann.
>Zostal on uznany winnym ludobojstwa we wszystkich czterech punktach
>oskarzenia.  Czwarty punkt tego oskarzenia brzmial: "Wydanie polecen,
>aby zakazywac urodzin oraz przerywac ciaze wsrod kobiet Zydowskich" w
>obozie koncentracyjnym Theresienstadt. Za ludobojstwo, z tego samego
>powodu, skazani zostali miedzy innymi general Richard Hildebrandt,
>szef glownego biura Wydzialu Rasy i Przesiedlen programu RKFDV.
>

Alez dokladnie, to jest przyklad na to o czym ja pisalam: One (te kobiety)
nie byly wolne, byly w obozie i nikt sie ich nie pytal czy chca przerwac
ciaze czy nie. W tej chwili nigdzie na swiecie (oprocz Chin) nikt nikogo
nie zmusza do przerywania ciazy. Wiec dlatego nie trzeba mieszac tych dwoch
spraw, bo sie zaciemnia obie.

Pozdrowienia Anna Niewiadomska



Re: [FWD] List otwarty

2000-04-21 Wątek Anna Niewiadomska

Napisal juz pan Lewandowski, ale moim zdaniem jeden krytyczny posting to za
malo na taka kompromitacje. Znowu okazuje sie, ze nie tylko pojedynczy
Polacy za granica ale rowniez ich (tylko niektore oczywiscie) szumnie zwane
organizacje czy jacys koordynatorzy, nie potrafia nawet sklecic listu
protestacyjnego w ktorym kilka argumentow logicznie trzymaloby sie kupy.
Pomijam meritum sprawy, zajme sie wylacznie logika.

At 08:26 AM 4/21/00 -0700, you [W Glowacki] wrote:
>Irek Karaskiewicz
>Kordynator d/s Obrony Dobrego Imienia Polski i Polakow
>Rady Naczelnej Polskich Organizacji
>w Australii
>Tel: 61-2-6297-2506
>==
>Canberra (Australia), 16 kwiecien 2000
>
>Pan Aleksander Kwasniewski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
>
>Szanowny Panie Prezydencie,
>

Uwaga pierwsza: prosze zapamietac, ten list adresowany jest do urzedujacego
Prezydenta RP, szanownego zreszta.

>Od dluzszego juz czasu spolecznosc polonijna na calym swiecie szokowana
>jest pojawiajacymi sie regularnie w swiatowej prasie, radiu i telewizji
>rewelacjami historycznymi o rzekomym istnieniu "polskich obozow
>koncentracyjnych". Od konca lat siedemdziesiatych zwrot ten robi
>zadziwiajaca kariere. Znika gdzies w tym kontekscie slowo "Niemcy".

Uwaga druga: zapowiada sie, ze list dotyczy spraw ktore rzeczywiscie
obchodza Polakow, rowniez tyz zyjacych za granica, spraw do ktorych
wymieniona na wstepie organizacja zostala powolana. So far so good. Dalej
nastepuje opis sytuacji, oraz hipoteza na temat jej przyczyn. Z ta ostatnia
nie kazdy zapewne by sie zgodzil, ale powiedzm ze p. Koordynator mial prawo
ja wyrazic. Wycinam, bo jak napisalem na wstepie nie chodzi mi tu o meritum
sprawy.

(...)
>Panie Prezydencie, piec lat temu Narod powierzyl Panu sprawowanie
>najwyzszego urzedu RP. Jednym z obowiazkow prezydenta jest reprezentowanie
>i dbanie o dobre imie Polski. Konstytucja daje Panu do tego okreslone
>prerogatywy. Wiekszosc wyborcow wybaczyla Panu Panska niezbyt chlubna
>przeszlosc. Uwierzyli oni, ze czlowiek moze sie zmienic i skoro przeprasza
>za to, ze wspolpracowal z sowieckim okupantem Polski, rezultatem tych
>przeprosin bedzie zdwojona praca dla dobra Polski.

Tu juz autor dal sie poniesc upojeniu swoimi wlasnymi pogladami (a raczej
tylko animozjami) politycznymi. W przeciwienstwie do Polakow w Polsce, sa
one zapewne podzielane przez wielu Polakow w Australii, ale nie mysle by
upowaznili oni akurat "Kordynatora d/s Obrony Dobrego Imienia Polski i
Polakow"  do wyrazania ich pogladow w tej akurat sprawie. W sprawach
politycznych sa zapewne jacys inni koordynatorzy. No ale przynajmniej
ciagle trzyma to sie jeszcze kupy.

>
>Tak sie niestety nie stalo. Piec lat Panskiej kadencji to bezczynnosc,
>ktorej przyczyn moge sie tylko domyslac. Panska haniebna, komunistyczna
>przeszlosc powoduje ze brak Panu autorytetu miedzynarodowego, a to z kolei
>powoduje ze nikt powazny w swiecie nie liczylby sie z Panskim glosem, nawet
>gdyby go Pan - w obronie dobrego imienia Polski - zabral. Brudna kampania

No i tu nastepuje gwozdz programu. Na poczatku wydawalo sie ze p.
Karaskiewicz pisze do Prezydenta RP zeby sklonic go do jakis dzialan
pozytywnych, np zabrania glosu na arenie miedzynarodowej w sprawach ktorych
koorynowanie w Australii powierzono autorowi listu. Okazuje sie ze nie.
Przeciez jakikolwiek glos A Kwasniewskiego bylby w.g. p. Karaskiewicza
nieskuteczny.

Wiec po co zadac jakich dzialan o ktorych wiadomo ze nie beda skuteczne?
Czyz w takim razie (jesli A. Kwasniewski rzeczywiscie nic nie robi) nie ma
racji Prezydent ze ich nie podejmuje?

Wiec jakiemu celowi sluzy ten list? Chodzi chyba tylko o to zeby rzucic
oskarzenia o haniebnej przeszlosci czlowieka ktory zyskal sobie poparcie
olbrzymiej wiekszosci Polakow. Ale zaraz, jesli przeszlosc Kwasniewskiego
rzeczywiscie jest haniebna, to fakt ze Polacy wybrali go sobie na swojego
prezydenta oraz ze dalej jest popularny i zostanie zapewne wybrany
ponownie,  niewatpliwie szkodzi "Dobremu Imieniu Polski i Polakow".
Dlaczegoz wiec australijski Koordynator, ktorego obowiazkiem jest zapewne
przedziwdzialanie obnizania sie reputacji Polakow, trabi o tym na caly swiat?


>szkalowania naszego kraju w mediach swiatowych przez srodowiska zydowskie,
>wymaga zdecydowanego przeciwdzialania. Wymaga od Prezydenta RP
>miedzynarodowego autorytetu, odwagi, sily charakteru i nade wszystko
>wrazliwosci na sprawy polskie. Z zalem musze stwierdzic ze tych wlasnie
>cech Panu brakuje. Potrafi Pan przekonac wyborcow do swojej osoby poprzez
>uprzejme zachowanie i puste obiecywanie wszystkim wszystkiego. Jednak nie
>potarafi lub nie chce Pan dbac o polski interes narodowy.
>

Znow to samo. Wydawaloby sie ze list mial sklonic Prezydenta do jakichs
dzialan, ale przeciez gdy chcemy kogos do czegos sklonic, nie zaczynamy d
jego obrazania.

>Polski nie stac na bezczynnego, pozbawionego znaczenia w swiecie
>Prezydenta. Jezeli nie potrafi Pan bronic dobrego imienia naszego kraju,
>nie chce lub zwyczajnie boi

Re: o maccarthyzmie

2000-04-21 Wątek W.Glowacki

At 05:24 PM 4/21/00 , you wrote:
[...]
[...]



>Pan Niewiadomski, komentujac nasza wymiane zdan dotyczaca zakladania
>cugli nauce, pisze:
>
>- To nieprawda. Prosze przeczytac jeszcze raz moj posting. Ja nie
>- pisalem o szczegolnym przypadku "badan naukowych dotyczacych zaglady
>- Zydow w czasie II Wojny Swiatowej" lecz o nauce w ogole. Ta dyskusja
>- rzeczywiscie zaczela sie od sprawy Dariusza Ratajczaka, ale ja
>- zabralem w niej glos dopiero gdy zaczely sie pojawiac postulaty
>- _absolutnej_ wolnosci slowa i badan naukowych.
>
>Rozumiem wiec, ze popiera Pan nakladanie cugli nauce zawsze, w
>przypadku, kiedy celem badan czy publikacji jest klamstwo. W tym
>konkretnym przypadku, zwrocil wiec Pan uwage, ze Ratajczakowi powinno
>sie cugle nalozyc albowiem napisal lub chcial napisac nieprawde.
>Jezeli niedobrze scharakteryzowalem Pana stanowisko to prosze mnie
>poprawic. Jezeli natomiast scharakteryzowalem je dobrze to pozwole
>sobie zapytac, nie tylko Pana ale, przy okazji, wszystkich tych,
>ktorzy podzielaja Panska opinie czy to w publicznych wypowiedziach czy
>tez tylko w myslach, dlaczego kilka miesiecy temu, kiedy na Poland-L i
>w wielu innych miejscach na swiecie dyskutowano o klamstwach zawartych
>w ksiazce Conrwella "Hitler's Pope" Pan milczal?  Dlaczego nie
>przeszkadzala Panu wtedy zadna etyka ani zadna moralnosc?  Dlaczego
>wtedy nie kwestionowal Pan "prawa" Cornwella do napisania klamstw?
>Dlaczego nie wyrazal Pan poparcia dla wyciagniecia sankcji wzgledem
>Cornwella, a rozumie Pan sankcje podejmowane wgledem Ratajczaka i
>innych?
>
>
>
>
>Tadeusz Strzemecki

Dosyc charakterystyczne zjawisko na Poland-L, gdzie zawsze kiedy pojawia
sie cos kontrowersyjnego(oczywiscie w druga strone), to zaraz albo cisza,
albo huzia na Jozia, albo brunatnosc pogladow(to staje sie wrecz synonimem,
nie wiem tylko dlaczego nie czern i czerwien).
Trudno by bylo znalezc inna liste dyskusyjna-tu wylaczam sciepe ze wzgledu
na scieki, na ktorej byloby podobnie.
W.Glowacki



SZtuka Myslenia -- styl Euklidesa

2000-04-21 Wątek W³odzimierz Holsztyñski

Dyskusja nad definicja liczb pierwszych
skupila sie wokol elegancji i kosmetyki
definicji. Glownym zrodlem elegancji
jest sila (zrozumienia, w danym wypadku),
a kosmetyka powinna byc wtorna, gdy
glowny koncept jest ustalony.

Dziecko z listu Andrzeja Szymoszka
upieralo sie, ze pierwsze sa liczby
1 2 3 4 5 6... itd. Upieralo sie, bo mialo
pewien koncept (uporzadkowanie), rozny od
konceptu multiplikatywnego.  Gdy dziecku
(i sobie!) poda sie **powod** dla wprowadzenia
liczb pierwszych, to chyba sie przekona.

Zeby samemu pojac idee liczb pierwszych,
i odpowiedziec na postawione przez jednego
z uczestnikow (implicite, przez dziecko tez),
proponuje raz jeszcze zastanowic sie nad
addytywna wersja, nad addytywnymi liczbami
pierwszymi, ktore dla dodawania gralyby te sama
role, co klasyczne (multyplikatywne) liczby
pierwsze.  Czym sa addytywne naturalne liczby
pierwsze (mozna rozpatrywac dla pelniejszej
analogii nieujemne liczby calkowite: 0 1 2 ...).

Przy okazji kilka uwag o matematycznej
elegancji Euklidesa. Udowodnil miedzy innymi

-

TWIERDZENIE Zaden skonczony zbior liczb pierwszych
nie zawiera wszystkich liczb pierwszych.

Uwaga. Nowoczesnie, to mowimy po prostu, ze zbior
wszystkich liczb pierwszych jest nieskonczony.

DOWOD. Niech  S  bedzie dowolnym skonczonym
zbiorem liczb pierwszych (moze byc pusty,
t.zn. moze nie miec ani jednej liczby pierwszej,
czyli mozemy wystartowac z niczego!).  Niech  P
bedzie iloczynem wszystkich liczb ze zbioru S
(gdy  S  jest puste, to iloczyn zbioru  S  jest
rowny 1, co przy przyszlej okazji wyjasnie :-).

Oczywiscie P+1 > 1. Najmniejszy dzielnik  q > 1
liczby  P+1 istnieje (byc moze  q = P+1) i jest
liczba pierwsza, ktora nie nalezy do  S  (bo
dzielenie  P+1  przez dowolna liczbe  p, nalezaca
do  S, daje reszte 1).

Widzimy, ze zaden skonczony zbior S nie zawiera
wszystkich liczb pierwszych.



Jeszcze na zakonczenie dam kilka uwag
o euklidesowym dzieleniu z reszta. Mowimy,
ze 14 dzielone przez 5 rowna sie 2 i daje
reszte 4.  Co to znaczy?  Dokladnie co nastepuje:

14  =  5*2 + 4,  gdzie  0 \< 4 < 5

("\<" oznacza "mniejsze lub rowne").
Ogolnie, niech  n oraz d beda dowolnymi liczbami
calkowitymi, z tym, ze nalozmy ograniczenie  d > 0
(d -- dzielnik).  Wtedy, jak pokazal Euklides,
zachodza dwie tezy:

(i) istnieje liczba calkowita  q  (q -- quotient,
czyli iloraz)  oraz liczba calkowita  r  (reszta),
taka ze:

0 \< r < d  (reszta powinna byc mniejsza
 od dzielnika)
oraz

n = d*q + r

(ii) iloraz i reszta sa wyznaczone jednoznacznie
przez dzielna  n  i dzielnik  d.

---

Ale, do dowodu twierdzenia o nieskonczonosci
zbioru liczb pierwszych, nie potrzebowalismy
calej mocy twierdzenia o dzieleniu z reszta.

Wystarczylo wiedziec, ze jezeli  q  dzieli
P+1, to q nie dzieli  P.  Popatrzmy, co by sie
dzialo, gdyby  q  dzielilo zarowno P, jak i P+1.
Wtedy dla pewnych dzielnikow  d, f zachodziloby
rownania:

q*d = P i  q*f = P+1

czyli

  q*f = q*d + 1

czyli

  q*(f-d) = 1

Ale wsrod liczb naturalnych jedynym dzielnikiem
liczby  1  jest samo 1.  Czyli  q  musialoby
byc  1, wbrew temu, ze mielismy  q > 1.

Zatem nie potrzebowalismy az twierdzenia
o dzieleniu z reszta -- wystarczylo wiedziec, ze
jedynym naturalnym dzielnikiem  1  jest 1.

--

Prawie kazdy tekst, podajacy dowod Euklidesa
o nieskonczonosci zbioru liczb pierwszych,
elegancje dowodu musi tak czy inaczej spaprac.
Zajrzyjcie w bibliotece lub w dobrej ksiegarni
do ksiazek, a sami sie przekonacie.  Wspomne
jeden z mniej czestych sposobow psucia piekna
dowodu Euklidesa.  Zamiast  P+1,  niektorzy
autorzy "poprawiaja" Euklidesa i daja
ekonomiczniejsze wyrazenie (mniejsze):  P-1.
Dowod poza drobiazgami jest ten sam. Chodzi
wlasnie o te niepotrzebne drobiazgi, o lekkie
komplikacje. Malo wazne, ale przeciez psuja efekt.
Sami zauwazcie te momenty. (Nawet nie chodzi
mi o grecka niechec do odejmowania, w miejsce
dodawania).

Uwaga: Przy podawaniu dowodu Euklidesa nie ma
co starac sie o ekonomie w sensie wielkosci
uzyskanej liczby pierwszej q nie nalezacej do S.
Cala madrosc dowodu Euklidesa polega na machnieciu
reke na taka ekonomie, i na uzyskaniu innej
ekonomii, mianowicie na uzyskaniu maksymalnej
prostoty.  A uzyskanie najmniejszego q, lub
chocby jak najlepszego oszacowania q od gory,
to juz inny problem, zreszta bardzo trudny.



Re: o maccarthyzmie

2000-04-21 Wątek STRZEMECKI

Pan Szymoszek, po dlugiej tyradzie, w ktorej wyjasnia teorie, ze
jezeli pojawi sie jakakolwiek praca podwazajaca obecnie obowiazujaca
teorie na tematy zwiazane z zaglada Zydow to na pewno jest to zwiazane
z antysemityzmem albo to od razu jest antysemityzm, pisze:

- A z ta wolnoscia badan naukowych w dziedzinie historii, to coz-
- zapewne nie byloby dobrze, gdyby ktos, np. w Polsce, otrzymal
- panstwowy grant na badania majace uzasadnic teze: "Kosciol katolicki
- najbardziej ludobojcza organizacja w historii ludzkosci". Chociazby
- dlatego nie wolno takiego grantu przyznac, ze pod pozorem badan
- historycznych w rzeczywistosci chodziloby o walke z Kosciolem w jego
- rowniez wspolczesnej formie. A bardzo duzo ludzi w tym kraju z
- Kosciolem sie identyfikuje, szkodliwosc spoleczna tego typu badan
- bylaby wiec niezwykle wprost razaca. I podobnie jest w przypadku
- "naukowych" prob negacji Holocaustu. Spoleczenstwo ma prawo okreslic
- sobie, co szkodliwe, a co nie, i odpowiednio reagowac.

Najwidoczniej uszla Panskiej uwadze podstawowa roznica miedzy oboma
przypadkami. Otoz w Polsce, wedlug obowiazujacego prawa, hipotetyczne
badania czy jakiekolwiek rzeczywiste wypowiedzi na temat Kosciola nie
sa obecnie nielegalne, natomiast klamstwo oswiecimskie jest niezgodne
z prawem. Dlatego na przyklad Urban moze sobie na temat Kosciola
publikowac co mu sie tylko zywnie podoba, a na tematy Oswiecimia tego
robic nie wolno.  Nawet jezeli chodzi o zwykla presje srodowiskowa, to
w przypadku spraw Zydowskich wydaje sie byc ona nie tylko wieksza, ale
szerzej akceptowalna.  I takiego stanu rzeczy w zadnym wypadku
racjonalnie wyjasnic sie nie da. I to szczegolnie w Polsce, gdzie, ze
wzgledu na role Kosciola w zyciu i kulturze Polski, powinno byc
dokladnie na odwrot niz to ma miejsce obecnie. To znaczy klamstwa o
Kosciele powinny byc zakazane, a w innych sprawach powinna byc presja.
Tylko czy Polakom taki stan rzeczy moze sie jeszcze w ogole pomiescic
w glowie czy tez "cywilizacja" juz w Polsce tez zagniezdzila sie na
dobre?

Rozumiem tez, ze przez grant rozumie Pan stypendium albo dotacje.
Grant to jest angielskie slowo, na ktore sa polskie odpowiedniki, i w
zwiazku z tym uzywanie tego slowa nie powinno miec miejsca w poprawnej
polskiej mowie.

Pan Niewiadomski, komentujac nasza wymiane zdan dotyczaca zakladania
cugli nauce, pisze:

- To nieprawda. Prosze przeczytac jeszcze raz moj posting. Ja nie
- pisalem o szczegolnym przypadku "badan naukowych dotyczacych zaglady
- Zydow w czasie II Wojny Swiatowej" lecz o nauce w ogole. Ta dyskusja
- rzeczywiscie zaczela sie od sprawy Dariusza Ratajczaka, ale ja
- zabralem w niej glos dopiero gdy zaczely sie pojawiac postulaty
- _absolutnej_ wolnosci slowa i badan naukowych.

Rozumiem wiec, ze popiera Pan nakladanie cugli nauce zawsze, w
przypadku, kiedy celem badan czy publikacji jest klamstwo. W tym
konkretnym przypadku, zwrocil wiec Pan uwage, ze Ratajczakowi powinno
sie cugle nalozyc albowiem napisal lub chcial napisac nieprawde.
Jezeli niedobrze scharakteryzowalem Pana stanowisko to prosze mnie
poprawic. Jezeli natomiast scharakteryzowalem je dobrze to pozwole
sobie zapytac, nie tylko Pana ale, przy okazji, wszystkich tych,
ktorzy podzielaja Panska opinie czy to w publicznych wypowiedziach czy
tez tylko w myslach, dlaczego kilka miesiecy temu, kiedy na Poland-L i
w wielu innych miejscach na swiecie dyskutowano o klamstwach zawartych
w ksiazce Conrwella "Hitler's Pope" Pan milczal?  Dlaczego nie
przeszkadzala Panu wtedy zadna etyka ani zadna moralnosc?  Dlaczego
wtedy nie kwestionowal Pan "prawa" Cornwella do napisania klamstw?
Dlaczego nie wyrazal Pan poparcia dla wyciagniecia sankcji wzgledem
Cornwella, a rozumie Pan sankcje podejmowane wgledem Ratajczaka i
innych?




Tadeusz Strzemecki



Re: Opinia prof. Jacka Holowki

2000-04-21 Wątek STRZEMECKI

Na moja prosbe, aby wyjasnic szczegoly gdzie zginelo kilka milionow
Zydow poza Oswiecimiem, Pani Niewiadomska odpowiada.

- Nie wiem dokladnie gdzie, gdzies w Europie podczas II Wojny
- Swatowej.  Rachunki powinny byc dosc proste. Przeciez Polska
- miedzywojenna to nie bylo Pernambuko i byly przeprowadzane spisy
- ludnosci , no wiec bylo tyle a tyle ludzi wyznania mojrzeszowego jak
- to sie wtedy nazywalo, zostalo tyle, wyjechalo tyle, no to reszta
- zostala zamordowana. Jestem pewna ze ktos te rachunki przeprowadzil
- i liczby sa duze, a dokladnie ile, gdzie i jak, to powoli traci
- znaczenie.

Gdyby bylo to takie proste jak Pani sugeruje, to od razu po wojnie
byloby wiadomo jaka byla dokladna liczba ofiar. A przeciez zaczynano
od nawet 9 milionow ofiar. Jedynym mozliwym argumentem na
niedokladnosc liczb ofiar zaraz po wojnie bylby ewentualny fakt
niedostepnosci odpowiednich dokumentow, ktory mogl zaistniec za rzadow
komunistycznych.  Ale jezeli taki argument bylby dzisiaj uzyty dla
wytlumaczenia rozbieznosci w liczbach ofiar podawanych kiedys i
obecnie, to fakt niedostepnosci archiwow, jezeli to byl fakt, powinien
spowodowac raczej ostroznosc w oszacowaniach liczb ofiar a nie ich
nieuzasadnione wyolbrzymianie. A wlasnie to wyolbrzymianie liczby
ofiar mialo miejsce. I teraz te nieustanne poprawki i zmiany w
liczbach ofiar, polegajace, na podstawie dostepnych dokumentow, na
ciaglym zanizaniu oficjalnej faktycznej liczby ofiar, sa miedzy innymi
powodem rodzacych sie watpliwosci.

- Ci co mieli byc za to ukarani albo ukarani zostali, albo im sie
- udalo i teraz umieraja wlasna smiercia. Ci co przezyli tez juz
- powoli odchodza na lono Abrahama.  Teraz to sie robi historia i
- grzebanie w detalach jest couner-productive, chyba ze wlasnie
- produktem tego grzebania ma byc wywolanie niecheci do ofiar i
- udowodnienie, ze zawracaja glowe.  Nie chce mi sie juz powtarzac
- tego w kolko, you've got the picture?

Pani przypisuje negatywne intencje chyba wszystkim tym, ktorzy sprawa
sie chca zajmowac. Nie ma najmniejszych powodow, aby tak postepowac.

- Z wyjatkiem Chin Ludowych nie ma chyba kraju gdzie inni ludzie
- zmuszali by kobiete do przerywania ciazy. Jezeli kobieta jest
- katoliczka i przerywa ciaze to popelnia grzech i to jest sprawa
- miedzy nia, Bogiem i ew.  spowiednikiem. Jesli jest niewierzaca,
- albo jej wiara nie zabrania jej tego to to jest wylacznie jej
- sprawa.  Zadne masowe mordy nienarodzinych dzieci nigdzie sie nie
- odbywaja, nie ma obozow koncentracyjnych dla kobiet w ciazy, nie ma
- przymusu w tej sprawie.

[...]

- Pisac mozna by tony na ten temat, ale czy mysmy tego przypadkiem nie
- przerabiali?  Tak ze powtarzam jeszcze raz, pakowanie tych dwoch
- tematow do wspolnego worka to mieszanie jablek z pomaranczami i
- fikolek logiczny. Te tematy w ogole nie maja nic wspolnego ze
- soba.

Odwolywanie sie do nauki Kosciola aby wywiesc teze, ze przerwanie
ciazy jest morderstwem powinno wystarczyc, ale nie jest konieczne.
Jezeli komukolwiek, jak to jest w Pani przypadku, nie wystarczy co w
tej sprawie mowi Kosciol, to prosze w takim razie o odwolanie sie do
Artykulu 2, punkt d, Rezolucji Zgromadzenia Ogolnego Narodow
Zjednocznonych z dnia 9 grudnia 1948 roku zatytulowanego Convention on
the Prevention and Punishment of the Crime of Genocide. Pozwole sobie
przypomniec, ze to doswiadczenia Polskich kobiet, glownie, chcociaz
rowniez kobiet Zydowskich, ktore, w ramach programu Reich Commisson
for Strengthening of Germandom (RKFDV) byly poddawane presji na
wykonywanie zabiegow przerywania ciazy, stanowily podstawe do
sformulowania powyzszego zapisu w Konwencji o ludobojstwie.

Jezeli chodzi o Pani obiekcje, ze przerwanie ciazy jest morderstwem
dopiero wtedy kiedy nastepuje przymus na wykonanie zabiegu przerwania
ciazy to chcialbym zauwazyc, ze to nie z powodu przymusu na wykonanie
zabiegu przerwania ciazy jest on uznany za ludobojstwo, ale z powodu
tego czego ten przymus dotyczy. Chyba zgodzi sie Pani, ze gdyby
przywodcy hitlerowscy zmuszali kobiety, glownie Polskie, do wycinania
wyrostka robaczkowego to za ludobojstwo nie byliby skazywani. A
wlasnie za ludobojstwo w grudniu 1961 zostal skazany Adolf Eichmann.
Zostal on uznany winnym ludobojstwa we wszystkich czterech punktach
oskarzenia.  Czwarty punkt tego oskarzenia brzmial: "Wydanie polecen,
aby zakazywac urodzin oraz przerywac ciaze wsrod kobiet Zydowskich" w
obozie koncentracyjnym Theresienstadt. Za ludobojstwo, z tego samego
powodu, skazani zostali miedzy innymi general Richard Hildebrandt,
szef glownego biura Wydzialu Rasy i Przesiedlen programu RKFDV.





Tadeusz Strzemecki



Posting p.Lewandowskiego[fwd]

2000-04-21 Wątek W.Glowacki

Na prosbe p.Edmunda Lewandowskiego, zalaczam jego odpowiedz na List
otwarty, autorstwa p.Karaskiewicza, skierowany do prez. A.Kwasniewskiego.
W.G.
---
[fwd]
Z calym respektem dla osob walczacych o dobre imie Polski, takie
autorytatywne oskarzanie nie ma zbyt duzej szansy na posuniecie spraw do
przodu. Nie mozemy rzucac takich stwierdzen, kiedy wiemy ze nie sa one
udowodnione. Gdyby lobby zydowskie chcialo byc zorganizowane i dzialac tak
jak to zostalo okreslone w liscie p. Karaskiewicza to tych wydarzen bylo by
mnostwo i nie pozbieralibysmy sie.

To samo dotyczy apelu do Kwasniewskiego. Takie enigmatyczne zadania sa po
prostu smieszne. Nalezy wplynac na zycie polityczne w Polsce tak aby
Kwasniewski przegral. Rzucanie nierealnych politycznie hasel nic nie da. Co
by bylo gdyby p. Karaskiewicz napisal rzeczowy (bez jakichs obrazliwych
zwrotow) list do Kwasniewskiego i zazadal odpowiedzi i wszystko
udokumentowal. Potem, w przypadku braku odpowiedzi zwrocil sie do jakiegos
senatora o poruszenie sprawy w parlamencie. Jasne, lepiej rzucac hasla i sie
cieszyc. A sprawy ida jak szly.

Jestem daleki od stwierdzenia, ze nie nalezy nic z tym robic. Apeluje o
rozwazne postepowanie, abysmy nie tracili jak glupcy Zydow, ktorzy sa jeszcze
pro polscy. Sam zrobilem co nieco w tej sprawie i zamierzam dalej kontynuowac
dzialalnosc w obronie dobrego imienia Polski. Dla niezorientowanych podaje
link do tresci mojego listu, ktory wydrukowany byl w Rzeczpospolitej oraz
Zyciu.
http://www.rzeczpospolita.pl/Pl-asc/dodatki/listy_981215/listy_a_1.html
Kosztowalo mnie duzo zachodu, aby list moj zostal wydrukowany. Ale sie
oplacalo. Dotarlem do bardzo wielu ludzi. Cytowal mnie red. Kwiatkowski,
kiedy przycisnal do muru przedstawiciela MSZ pytajac co sie robi w obronie
dobrego imienia Polski. Kto wie, jaka bylaby reakcja MSZ na dowcip Turnera w
miesiac pozniej? Cytowal mnie Jerzy Robert Nowak w swoich wypowiedziach o
antypolonizmie. Cytowalo mnie wielu innych. Mam wielkie watpliwosci, ze
ktokolwiek zacytuje p. Karaskiewicza. Tam sa tylko enigmatyczne hasla i
zadnych nowych faktow. Sprawa belgijskiego tygodnika jest wszystkim znana i
rzad Polski zareagowal na to nalezycie. Mozemy zrobic bardzo duzo, ale nie
dajmy sie poniesc zle pojetej fantazji.
Proponuje:
(1) dotrzec do szkol i spowodowac, ze dzieci beda adekwatnie informowane o
cierpieniach Polakow w czasie II Wojny Swiatowej
(2) zlozyc wizyte w KAZDYM muzeum Holocaust i spowodowac jak wyzej
(3) spowodowac aby biblioteki zakupily ksiazki prezentujace nasz punkt
widzenia
(4) pietnowac wszelkie wypaczenia w mediach i informowac sie o nich nawzajem
i konkretnie reagowac domagajac sie publicznych sprostowan.
(5) domagac sie wyswietlania w TV filmow prezentujacych Polski punkt
widzenia, n.p. takich jak ten: www.burningquestions.org

To nie jest praca na dzis albo na jutro, to jest praca na pare lat. Jesli
chcemy cos osiagnac to musimy cos robic. Siedzenie przy piwie albo wodce i
rzucanie kalumni na "winnych" nic nie da, jest niepotrzebnym biciem piany.
Tak niestety robi duzo osob i uwaza, ze cos robi. Zacznijmy wreszcie robic
cos konkretnego.

Edmund Lewandowski
[koniec postingu]



Nowosci netograficzne

2000-04-21 Wątek R. Antoszewski

Szanowni Panstwo,

Zgodnie z tradycja przesylam wszystkim Zyczenia Swiateczne, i takze
zgodnie z juz ponad dwuletnia tradycja - swiateczny prezent. Tym razem
prezentem sa dlugo odwlekane uzupelnienia netografii oraz pare nowych
pozycji sieciowych. Zanim jednak przejde do tych nowosci, nie moge
powstrzymac sie, juz po raz nie wiem ktory, od uwag na temat
niestabilnosci adresow sieciowych. Nawet pobiezny przeglad poprzednich
wydan netografii wskazuje, ze bardzo wiele adresow to adresy martwe.
Co gorsza, niektore 'zmartwialy' w dosyc perfidny sposob i podtykaja
reklamy najmniej godne tego, by je podsuwac uzytkownikom  netografii.
Jest to chyba jeden z przejawow degeneracji sieci, na ktory jeszcze
nie znaleziono odtrutki. W najblizszym czasie zrobie generalny
przeglad odsylaczy (reczny, nie automatyczny, bo ten nie usuwa tego
zatruwania). Liczba pozycji zmaleje o jakies 30 procent, ale jakosc
zyska..

Z nowosci sieciowych 'wlasnej roboty' polecam pieknie wydane wybrane
'Xiegi Starego Testamentu' w poetyckim przekladzie J. Zulawskiego.
Porwalem sie tez na rzecz duza. Od lat delektuje sie "Encyklopedyja
Powszechna" Orgelbranda z polowy zaprzeszlego wieku i przyszlo mi na
mysl,  zeby udostepnic ja w sieci. Dotad wykonalem zaledwie 4 procent
planu ('wykonaj plan!') i zadanie jest duze (razem 30.000 stron), ale
powolutku, powolutku, moze cos z tego wyjdzie.

Z ciekawostek przyrodniczych - zamiescilem serie obrazow 'Kot w
sztuce'.  Temat niezwykly, az prosi sie o kontynuacje - 'sztuka w
kocie'. Nie jest to zart - koty maja swoja estetyke - ale o tym kiedys
osobno.

Z prawdziwa tez nieskromnoscia anonsuje, iz wydawnictwo Philip Wilson
w Warszawie zgodzilo sie na umieszczenie w sieci rozdzialow okazowych
mojej ksiazki, ktora w maju ukaze sie w ksiegarniach. Jest to 'Kariera
na trzy karpie morskie' - jednych zabawi, innych zdenerwuje, jeszcze
innych skloni do kontemplacji.

Z satysfakcja tez powtarzam, ze strona netografii, choc absolutnie
niekomercyjna, cieszy sie rosnacym powodzeniem - ponad 1000 'stukniec'
tygodniowo. Gosc numer 50.000 nagrodzony zostal po cichu, gosc numer
100.000 (koniec tego roku?), nagrodzony bedzie glosno.

Juz chcialem konczyc, kiedy przypomniano by powiadomic Panstwa, ze
'gora porodzila mysz' - tutejsza Polonia podjela sie publikowac
Magazyn Polskiego Klubu Literackiego w Nowej Zelandii. Tymczasem
skromniutko, kilka pozycji, ale kto wie - Mickiewicz tez kiedys
raczkowal..

Aha, strone 'Kultury Internetowej' wzbogacilem o kilka odsylaczy.
Zachecam do wlaczenia sie do dzialalnosci na tym polu.

Z pozdrowieniami -

Roman Antoszewski
(Wielkanoc 2000)

PS
Odsylacze do wszystkich wymienionych pozycji znajduja sie na mojej
stronie domowej, jak nizej.
-
Laingholm, Titirangi, Auckland, New Zealand
tel/fax [64] [9] 817 3690; mobile: 025 284 7207
e-mail: [EMAIL PROTECTED]  OR [EMAIL PROTECTED]
homepage: http://homepages.ihug.co.nz/~antora



Ze Spiegla

2000-04-21 Wątek Irek Zablocki

Malgorzata Zajac:
/../
> O ile wiem, Pani Uta czyta Spiegla, a moze by ja poprosic o jakies
> informacje o tresci artykulow dotyczacych spraw wiazacych sie z historia,
> kultura, czy gospodarka Polski?

Bardzo trudno i pracochlonno dla mnie jest tlumaczyc niemieckie
artykuly (nawet tylko streszczenie) na polski. Latwiej dla
polskojezycznego.
Raz bardzo dokladnie tlumaczylam artykul ze Spiegla, a tak mi sie
udalo, ze do dzis wspominaja o tym. Byl to artykul o pewnym
polskim pisarzu;)
Ale pamietam co czytalam o Polsce niedawno, i znalazlam je w
archiwum 'Der Spiegel'. (Kolejnosc calkiem przypadkowa)

-Landflucht der Frauen (Ucieczka kobiet ze wsi)
http://www.spiegel.de/spiegel/0,1518,69970,00.html
artykul o wsiach we wschodnich czesciach Polski, gdzie
wymieraja wsie, bo kobiety nie chca tam zyc. Chlopi maja
trudnosci ze znalezeniem zony

-Zabroniony ruch (dwuznacznosc: ruch po niemiecku = stosunek
seksualny)
http://www.spiegel.de/spiegel/0,1518,73635,00.html
Chodzi o ustawie antypornograficznej
Ironizuje cala sprawe troche i porownuje Polske do Wloch, gdzie
przy silnym katolicyzmie, naklad sex-artykulow jest ogromny.
Jeszcze jeden maly artykul o wecie Kwasniewskiego:
http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,70882,00.html

-Mala wzmianka o Andrzeju Wajdzie na Berlinale
http://www.spiegel.de/kultur/kino/0,1518,64083,00.html
Tutaj tez pisza krotko o 'Pan Tadeusz' i 'Ogniem i Mieczem', ktore
nie sa popularne w Niemczech

-Cos o Krakowie:
http://www.spiegel.de/reise/reiseticker/0,1518,62420,00.html
Do Krakowa, jako 'Miasto Kultury Europy', mozna caly rok za pol
ceny (w grupie) pociagiem jechac.

-Cos o Warszawie (dla rownouprawnienia;):
http://www.spiegel.de/reise/europa/0,1518,73349,00.html
'Cud nad Wisla': Troche o historii, troche o zabytkach w
Warszawie.

-O uniwersytecie 'Europa' we Frankfurcie
http://www.spiegel.de/unispiegel/0,1518,73444,00.html
Tutaj tez troche cos o wspolzyciu ludzi ze Frankfurtu i Slubic.

-'Primus Polska'
http://www.spiegel.de/spiegel/0,1518,45870,00.html
Nieco starszy artykul (Pazdziernik 1999), ktory bardzo chwali
polskie gospodarstwo. A pamietam, bo rzadko cos o
gospodarstwie polskim pisza

To tyle. Jesli potrzeba, to moge nieco wiecej na jakis wybrany
artykul pisac.

>
>
> Malgorzata

Uta



Gdzie jest klucz do pojednania?

2000-04-21 Wątek Katarzyna Zajac

Kilka dni temu Malgoska zacytowala rosyjskiego swiadka Katynia
Iwana Kriwoziercewa [Katynskie cytaty (1)]. Warto dowiedzic sie
czegos wiecej o nim. Obecnie, po wypowiedzi arcybiskupa Jozefa
Zycinskiego o odpowiedzialnosci za zbrodnie katynska, pojawilo
sie kilka innych wypowiedzi o pojednaniu miedzy Polakami i Rosjanami.
Wlasnie znalazlam interesujacy artykul Stanislawa M. Jankowskiego,
opublikowany w swiatecznym numerze "Tygodnika AWS"

Oto jego obszerne fragmenty.

Katarzyna

-o-o-o-


[...]
Moze wlasnie dzisiaj, kiedy zaczeto mowic o szukaniu drogi pojednania
warto przypomniec o kims, o kim nie napisano oficjalnie ani jednego
slowa.

Nazywal sie Iwan Kriwoziercew, byl z zawodu tokarzem metalowym,
urodzonym w Nowych Batokach w okolicach Katynia. W roku 1940 widzial,
co dzieje sie na stacji kolejowej w Gniezdowie i wiedzial, dlaczego
z lasu katynskiego wyjezdzaja puste karetki wiezienne, zwane
"czarnymi woronami".

W styczniu 1943 roku zaczal kopac. Znalazl warstwe zwlok w polskich
mundurach, zidentyfikowal guzik. Trzy miesiace pozniej o zbrodni
glosno bylo na calym swiecie, a Kriwoziercew przechodzil do historii
jako jeden z glownych swiadkow. W tym czasie, kiedy inni - pod
naciskiem NKWD - zmieniali zeznania. Kriwoziercew zmienil nazwisko,
oczywiscie wczesniej uciekajac spod Smolenska. Nazywal sie odtad
Michal Loboda - ale nawet wiedzac, jak niewygodne dla Stalina sa
slowa swiadka, nadal nie zamierzal ukrywac prawdy [1].

Nagle zniknal. Mowiono, ze zginal w katastrofie samochodowej
na terenie Wielkiej Brytanii, ale byla to niczym nie potwierdzona
pogloska.

W poszukiwaniach Kriwoziercewa nie ustawal polski pisarz - Jozef
Mackiewicz. W 1951 roku wystosowal on list do ministra spraw
wewnetrznych Wielkiej Brytanii, pozniej interweniowal - bo nie
bylo odpowiedzi - w Izbie Gmin. W roku 1952 otrzymal wreszcie
odpowiedz, ze 30 pazdziernika 1947 roku cialo poszkodowanego
znaleziono w jednym z sadow, a badania policyjne wykazaly, ze
zmarly popelnil samobojstwo przez powieszenie [2].

Nazwisko Iwana Kriwoziercewa znam od wielu lat, podobnie jak
jego zeznania. W kwietniu 1990 roku opowiadalem o nim Natalii
Lebiediewej w scenerii wprost niewiarygodnej, w czasie spaceru
po Lesie Katynskim, ktory profesor Lebiediewa - podobnie jak
i ja - widziala po raz pierwszy w zyciu. Bylismy z Edwardem
Miszczakiem pierwszymi dziennikarzami, ktorym rosyjska historyk
zdecydowala sie opowiedziec o kulisach poszukiwan w moskiewskich
archiwach. A takze o ludziach, ktorzy na to pozwolili, a nawet
zasugerowali, jak materialy wydobyc i ... wykorzystac.

Natalia Siergiejewna nie mogla decydowac, czy teksty zostana
w ogole wydrukowane, podobnie jak dzisiaj moze na dokumenty
cierpliwie czekac, "zdobywac" je w archiwach i starac sie
o zgode na upublicznienie. W jej prywatnych zbiorach widzialem
kserokopie dokumentow z decyzja na "nie". Z zazenowaniem
przepraszala, ze nie uda sie ich wykorzystac w planowanej serii
"Katyn - dokumenty zbrodni".

"Kiedy decyduja politycy, historyk jest bezradny" - powiedziala
zamykajac kolejna teczke. Jeszcze raz padlo slowo "przepraszam"...

Czytam dzisiaj oficjalna wypowiedz Natalii Lebiediewej: "Na miejscu
naszych wladz powiedzialabym "przepraszam", ale nie moge nikomu
doradzac, bo to kwestia sumienia". Nie ma w tych slowach nic
wiecej poza uczciwoscia, znana od lat czytelnikom jej ksiazek,
uczestnikom spotkan i ludziom, ktorzy - jak ja - mieli kiedys
zaszczyt poznac pania profesor.

Iwan Kriwoziercew zasluzyl na swoje miejsce w historii, bo mowil
prawde, gdy inni milczeli - a nie zdazyl wszystkiego powiedziec
do konca. Natalia Siergiejewna idzie tym samym torem, kontynuujac
projekt sprzed lat: "ujawnic prawde".

Nie wiem w jakim kierunku zechce isc prezydent Putin, bo to
kwestia jego sumienia. Ale moze powinno sie zapytac, czy zamiast
telefonowania do polskiego prezydenta nie zechcialby wykrecic
moskiewskiego numeru telefonu Natalii Lebiediewej ? Z wiadomoscia,
ze wlasnie jedzie do niej klucz od drzwi do archiwum, w ktorym
nadal znajduja sie nieznane nikomu dokumenty o tym, co stalo sie
w wiezieniach w Smolensku, Minsku... O Kuropatach i innych miejscach
masakry, ktorej pelne wyjasnienie i zadoscuczynienie to rzeczy-
wisty krok do pojednania obu narodow.

[1] Opis relacji Jana Zygmunta Robla nigdy dotad nie publikowanej.
Kopia w zbiorach autora.

[2] Jozef Mackiewicz - "Katyn, Zbrodnia bez sadu i kary". Warszawa
1997.

(C) Stanislaw M. Jankowski, "Tygodnik AWS", nr 17(172), 23.04.2000,
Krakow.

-o-o-o-



Cos dla p.Jacka (zeby bylo co ignorowac)

2000-04-21 Wątek Malgorzata Zajac

Z cyklu  "Dziadowskie dwa tygodnie"

 Posluchajcie wy zacni ludkowie,
 cos inteligentnego powiem,
 gdyz zebrala sie Unia Wolnosci,
 obradowala o tozsamosci
 z uwzglednieniem koniecznosci.

 Lecz wykazala zdecydowanie
 i uwzglednila uwzglednianie.
 Obrady spokojnie przebiegaly,
 Kazdy z nich wyszedl zdrow i caly,
 nie bylo nieproszonych gosci.

 Posluchajcie ludkowie,
 co sie dzieje w Kosowie.
 Cywile uzbrojeni
 zostali rozgromieni
 nie tak jak Czeczeni,

  gdyz mieli dwa granaty,
  ale nie koniec na tym,
  bo jeszcze sztachetami
  walczyli i kamieniami
  z KFORem, czyli z nami.

 Posluchajcie ludkowie,
 co tam mowia swiadkowie
 w Kwasniewskiego procesie
 przeciw pewnej gazecie.

  Gdyz go w dwoch wersjach widziano,
  jakby go sklonowano.
  A rozdwojenie jego
  dla sadu warszawskiego
  to problem znaczny.

 Gdyz zeznal jeden swiadek w temacie,
 ze spotkal go wtedy na rowerze w Juracie,
 lecz on wyjechal dzien wczesniej z Cetniewa,
 co inny swiadek dokladnie potwierdza.
 Jakby wszyscy nagoleni.

  Dajcie na pocieszenie !

(C) Stanislaw Klawe, "POSTygodnik nowozytny" - dodatek do
   tygodnika "Nowe Panstwo", Nr 11, 21.04.2000



Film

2000-04-21 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Ten/ta, ktory/a ma mozliwosc, niech wlaczcie telewizyjny program
z Niemiec ARD: reportaz o Warszawie, teraz ('Warschau-Express')

Uta



W Wielki Piatek o wakacjach

2000-04-21 Wątek Malgorzata Zajac

W drugiej polowie sierpnia zeszlego roku bylam na dziesiecio-
dniowym studenckim obozie zeglarskim na Mazurach. Baze
mielismy w Osrodku w Pieknej Gorze kolo Gizycka. Ale tylko
baze, bo wojazujac po okolicach nocowalismy w kabinach na
lodkach. Kasia byla dwa lata wczesniej i zachwalala. Ale okazalo
sie, ze jej opinia nie calkiem znalazla odzwierciedlenie w rze-
czywistosci.

Tak sie sklada, ze zeglowalam z trzema chlopakami. Wszyscy
starsi ode mnie, jeden nawet o 10 lat (chyba wieczny student).
Wszystko byloby fajnie, gdyby nie to, ze chlopcy mieli niesamowity
glod alkoholowy, zwlaszcza wieczorami i noca. Podjezdzalismy
wieczorem na biwak, jedlismy razem kolacje, a potem z dwoma
kolezankami z innych lodek znikalysmy gdzies na spacerze.
Wtedy chlopcy zaczynali impreze, ktora konczyli przed switem.

Bywalo, ze sobie smacznie spalam, a tu zawiane chlopaczki
nie moga trafic do lodki, a jak juz trafia, to za chwile laduja w
sitowiu w wodzie, a potem znowu sie gramola. Przez dalsza czesc
nocy nalezalo cierpliwie znosic alkoholowe opary. Uuee...

Rano ja wychodzilam sobie na sniadanie, ktore przygotowalysmy
wspolnie dla calego towarzystwa na polanie, a oni smacznie chrapali
w lodkach. W ogole sniadania nie papu, dopiero obiad i to bardzo
obfity. Potem zeglowanie, kiedy - o dziwo - bywali bardzo grzeczni.

Ale jakos nie udalo mi sie przyzwyczaic do takiego stylu zycia,
i mniej wiecej po polowie turnusu zatesknilam za rodzicami.
Zatelefonowalam do nich nad Wigry i umowilam sie, zeby po mnie
przyjechali zaraz po egzaminie. Wypadalo to w jakis powszedni
dzien. Umowilismy sie z tata w konkretnym miejscu w okolicach
Sztynortu o konkretnej godzinie.

Przyplynelismy troche wczesniej, zabralam klamoty i czekam.
Czekam i czekam, a tu nic. Dzwonie nad Wigry, a pani, u ktorej
rodzice wynajeli mieszkanie, mowi mi, ze troche pozniej wyjechali,
bo wrocili poprzedniego dnia wieczorem ze splywu po Czarnej
Hanczy i tata musial odprowadzic do Augustowa samochod jakie-
gos znajomego Niemca z Munster, ktory z zona kontynuowal splyw
od Miklaszowki do Suchej Rzeczki, a potem Kanalem Augustowskim.
Bo to jest tak, ze wyrusza sie z Wigier, to konczy sie splyw po trzech
dniach w okolicach Augustowa i trzeba jakos wrocic z kajakiem.

Czekam, mijaja trzy godziny, a tu nic. Juz sie zastanawialam, czy
nie zostawic w okolicy jakiejs informacji i nie znalezc sobie noclegu,
kiedy wlasnie przyjechali. Okazalo sie, ze za opoznienie odpowiadal
niejaki Andrzej Lepper. Trzeba miec pecha, zeby akurat z trzech
drog wybrac ta, na ktorej akurat jakis zastepca Leppera urzadzil
niespodziewana blokade (kilka kilometrow na wschod od Olecka).

Nasluchalam sie przekomicznych historii o dyskusjach mojej mamy
z tym facetem i jego kompanami. Otoz zagrodzili oni droge akurat
tuz przed przejazdem rodzicow (zatrzymali dwa samochody przed nimi)
Zatarasowali droge maszynami i kilku brzuchaczy stanelo na srodku.
Powiedzieli, ze nie przepuszcza zywej duszy i zamierzaja tarasowac
droge minimum cztery godziny. Byl sezon, piekna pogoda, wiec
nadjezdzaly z tylu nastepne samochody i korek robil sie w blyskawicznym
tempie. Wiekszosc zmotoryzowanych pootwierala drzwi i siedziala
spokojnie w samochodach, twierdzac, ze trzeba przeczekac.

Tata wyjal mape i poszedl do najblizszych zabudowan (500 m). Tam
sie dowiedzial, jak najkorzystniej objechac ten kociokwik polnymi
drogami. Byl problem z czasem, bo byli juz spoznieni dwie godziny,
gdyby dodac cztery i jeszcze pol to bylby juz pozny wieczor. Dobrze
jest miec ze soba dokladne mapy.

Nastepnych kilka dni spedzilismy w lasach lanskich na Warmii. Tak
w ogole to pod Olsztynem nie brak lasow. Najbardziej urozmaicone
i najlepsze trasy rowerowe i w ogole wycieczkowe sa wlasnie w
okolicach Lanska, w poblizu dawnego osrodka rzadowego. Mozna
tam biegac przed siebie po lesie kilkanascie kilometrow. Ale od
czasow premierostwa Cimoszewicza znowu zamknieto same osrodki.
Nie mozna ot tak sobie przyjsc z ulicy i wynajac pokoj.

Gdyby ktos chcial sprobowac pojezdzic na rowerze i pobiegac, to
informuje, ze trase mozna rozpoczac z drogi Olsztyn-Butryny, przy
skrecie do Nowej Wsi. Na wprost skretu mozna zostawic samochod
na parkingu na skraju lasu. Wszedzie obowiazuje zakaz wjazdu.
Stamtad mozna pojechac rowerem lub pobiec prosta lesna prze-
cinka, i po pol kilometrze dobiec do waskiej asfaltowej drogi,
ktorych w Lansku jest kilka (wybudowano je za czasow Bieruta
i Gomulki). Jezeli po nastepnym kilometrze skrecimy w prawo,
to droga doprowadzi nas do ukrytej wsrod wysokich swierkow
przedwojennej lesniczowki, o dachu wspartym na sekatych pniach.

Ten mysliwski dom upodobal sobie w tamtym czasie Cyrankiewicz.
Pozniej na polowania przyjezdzal tam Brezniew. Wojskowa straznicza
chatke, prosto z bajki o Babie Jadze mozna sobie tez obejrzec.

Potem droga po nastepnym kilometrze schodzi lagodnie nad brzeg
jeziora Jelgun, widocznego po prawej stronie. Pamietam, ze jeszcze
kilka lat wczesniej stala tam duza stodola z drewna. Gdzies czytalam,
ze byla to pozosta

[FWD] List otwarty

2000-04-21 Wątek W.Glowacki

Irek Karaskiewicz
Kordynator d/s Obrony Dobrego Imienia Polski i Polakow
Rady Naczelnej Polskich Organizacji
w Australii
Tel: 61-2-6297-2506
==
Canberra (Australia), 16 kwiecien 2000

Pan Aleksander Kwasniewski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Szanowny Panie Prezydencie,

Od dluzszego juz czasu spolecznosc polonijna na calym swiecie szokowana
jest pojawiajacymi sie regularnie w swiatowej prasie, radiu i telewizji
rewelacjami historycznymi o rzekomym istnieniu "polskich obozow
koncentracyjnych". Od konca lat siedemdziesiatych zwrot ten robi
zadziwiajaca kariere. Znika gdzies w tym kontekscie slowo "Niemcy".
Zastepowane ono jest slowem "Nazisci", ktore w polaczeniu z okresleniem
"polskie obozy koncentracyjne" sugeruje ze owymi "Nazistami", ktorzy
dopuscili sie zbrodni Holocaustu na Zydach byli Polacy. Regularnosc
pojawiania sie tego typu manipulacyjnych zwrotow - pomimo protestow wielu
organizacji polonijnych i osob prywatnych - dowodzi ze jest to
skoordynowana akcja miedzynarodowa majaca na celu przerzucenie winy za
zbrodnie Holocaustu na Narod polski. W ostatnich dniach spolecznosc
polonijna zostala po raz kolejny zaszokowana. Tym razem w belgijskim
tygodniku "Le Soir Illustre", ukazal sie artykul w ktorym autor juz bez
ogrodek okresla Polske mianem kraju, ktory wymyslil Auschwitz. To perfidne
"klamstwo oswiecimskie" ukazuje sie w bialy dzien, w stolicy organizmu
politycznego do ktorego Polska aspiruje - Unii Europejskiej.

Kampania ta prowadzona jest przez wszechpotezne, ogolnoswiatowe lobby
zydowskie, ktorego przedstawiciel - sekretarz generalny Swiatowego Kongresu
Zydow, Pan Israel Singer otwarcie oswiadczyl, ze "...Polska bedzie
publicznie atakowana i upokarzana na oczach calego swiata, jezeli nie
zaspokoi zydowskich zadan." (cytuje za agencja Reutera):

[ Reuters Agency reported from Buenos Aires, Argentina on Fri, 19 April 1996
(14:50:17 PDT) on The World Jewish Congress: Israel Singer, General
Secretary of the World Jewish Congress stated that "...If Poland does not
satisfy Jewish claims it will be "publicly attacked and humiliated" in the
international forum." ]

Panie Prezydencie, piec lat temu Narod powierzyl Panu sprawowanie
najwyzszego urzedu RP. Jednym z obowiazkow prezydenta jest reprezentowanie
i dbanie o dobre imie Polski. Konstytucja daje Panu do tego okreslone
prerogatywy. Wiekszosc wyborcow wybaczyla Panu Panska niezbyt chlubna
przeszlosc. Uwierzyli oni, ze czlowiek moze sie zmienic i skoro przeprasza
za to, ze wspolpracowal z sowieckim okupantem Polski, rezultatem tych
przeprosin bedzie zdwojona praca dla dobra Polski.

Tak sie niestety nie stalo. Piec lat Panskiej kadencji to bezczynnosc,
ktorej przyczyn moge sie tylko domyslac. Panska haniebna, komunistyczna
przeszlosc powoduje ze brak Panu autorytetu miedzynarodowego, a to z kolei
powoduje ze nikt powazny w swiecie nie liczylby sie z Panskim glosem, nawet
gdyby go Pan - w obronie dobrego imienia Polski - zabral. Brudna kampania
szkalowania naszego kraju w mediach swiatowych przez srodowiska zydowskie,
wymaga zdecydowanego przeciwdzialania. Wymaga od Prezydenta RP
miedzynarodowego autorytetu, odwagi, sily charakteru i nade wszystko
wrazliwosci na sprawy polskie. Z zalem musze stwierdzic ze tych wlasnie
cech Panu brakuje. Potrafi Pan przekonac wyborcow do swojej osoby poprzez
uprzejme zachowanie i puste obiecywanie wszystkim wszystkiego. Jednak nie
potarafi lub nie chce Pan dbac o polski interes narodowy.

Polski nie stac na bezczynnego, pozbawionego znaczenia w swiecie
Prezydenta. Jezeli nie potrafi Pan bronic dobrego imienia naszego kraju,
nie chce lub zwyczajnie boi sie sie narazic komukolwiek, wowczas nie
powinien Pan dluzej sprawowac tego zaszczytnego urzedu. Naszego Narodu na
to nie stac.


Z powazaniem

Irek Karaskiewicz
Kordynator d/s Obrony Dobrego Imienia Polski i Polakow
Rady Naczelnej Polskich Organizacji
w Australii

Canberra, Australia
---
[fwd]W.Glowacki



Re: Gdzie sa merytoryczne argumenty ?

2000-04-21 Wątek Rafal Konopka

On Fri, 21 Apr 2000, Malgorzata Zajac wrote:

> Jest takie polskie powiedzenie "lekarzu, lecz sie sam"...
> A wiec do dziela. ;-)
>
Eeee tam polskie!
Biblijne.

Rafal



Re: Gdzie sa merytoryczne argumenty ?

2000-04-21 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Malgorzata Zajac:

/../
> Nawiasem mowiac wlasnie przeczytalam w "Spieglu" wywiad
> z wybitnym historykiem z Instytutu Yad Vashem w Izraelu - prof.
> Yehuda Bauerem (tym samym ktory, jesli dobrze pamietam,
> prowadzil niedawno konferencje w Sztokholmie). Profesor uzyl
> doslownie takiego zwrotu :
>
> der Vergasungs von Juden im polnischen
> Vernichtungs - lager Chelmno
>
> Przyznaje, ze w wielkim opiniotworczym tygodniku niemieckim
> dosc szokujaco brzmi "zagazowanie Zydow w polskim obozie
> zaglady". Chyba dozylismy dziwnych czasow.

Naprawde dosc szokujaco. Wiem, ze nawet, jesli powiem, ze to
jedoznacznie odnosi sie tylko o polozenie, jest to marna
wymowka. Ale w calym artykule nie chodzi o Polakow, ale o
Eichmanna. Caly zdanie Bauera brzmi:
'Das ist möglich. Eichmann beschreibt die Details der Vergasung
von Juden im polnischen Vernichtungslager Chelmno.'
Ale moze Pani pisac tam pod ich adres internetowy i zwrocic im
uwage na blad.
Co jest bardziej szokujaco, to fakt, ze chodzi tu wlasnie o David
Irving, zwolennik innego widzenia historii.

> O ile wiem, Pani Uta czyta Spiegla, a moze by ja poprosic o jakies
> informacje o tresci artykulow dotyczacych spraw wiazacych sie z historia,
> kultura, czy gospodarka Polski?

O tym pozniej.

/../
>
> Malgorzata

Uta



Gdzie sa merytoryczne argumenty ?

2000-04-21 Wątek Malgorzata Zajac

Dziekuje bardzo za uwagi.

Jednoczesnie z przykroscia informuje, ze nie dotycza one
meritum sprawy. To symptomatyczne, ze kiedy brakuje konceptu,
zarzuca sie drugiej stronie "gloszenie prawd objawionych",
"pogarde dla inaczej myslacych", a nawet niekiedy "brak szerszej
perspektywy". To ostatnie w przypadku, kiedy partnerka podala
konkrety i nie ma mozliwosci ich podwazenia. Wtedy pozostaje
ja zagadac. ;-)

Rozsadniejszym wyjsciem, prosze panstwa, jest w takim przypadku
przemilczec. To tylko taka drobna sugestia.

Co do przemilczania: Panie Jacku, gratuluje konsekwencji. Jesli
chodzi o moje listy, jak dotychczas ignorowal Pan moje artykuly,
odpisujac na kazdy.

Jesli chodzi o doszukiwanie sie "klasowych punktow widzenia"
i dokuczania "inaczej myslacym", proponuje pani Ucie popatrzyc
w lusterko, albo poczytac raz jeszcze publicystyczne dziela zale-
canego przez nia sama Szczypiorskiego. Jednym z gorszych wyjsc
jest wymyslanie partnerce od "Leninow", a potem udawanie
niewiniatka. Jest takie polskie powiedzenie "lekarzu, lecz sie sam"...
A wiec do dziela. ;-)



Nawiasem mowiac wlasnie przeczytalam w "Spieglu" wywiad
z wybitnym historykiem z Instytutu Yad Vashem w Izraelu - prof.
Yehuda Bauerem (tym samym ktory, jesli dobrze pamietam,
prowadzil niedawno konferencje w Sztokholmie). Profesor uzyl
doslownie takiego zwrotu :

der Vergasungs von Juden im polnischen
Vernichtungs - lager Chelmno

Przyznaje, ze w wielkim opiniotworczym tygodniku niemieckim
dosc szokujaco brzmi "zagazowanie Zydow w polskim obozie
zaglady". Chyba dozylismy dziwnych czasow.

O ile wiem, Pani Uta czyta Spiegla, a moze by ja poprosic o jakies
informacje o tresci artykulow dotyczacych spraw wiazacych sie z historia,
kultura, czy gospodarka Polski?

Dla nieuswiadomionych podaje, ze Chelmno lezy niedaleko Konina.
W latach 1941-45 byl tam zlokalizowany niemiecki osrodek zaglady
o oryginalnej nazwie Culmhof. Wedlug encyklopedycznych danych
(PWN) Niemcy zamordowali tam okolo 310 tys. osob. Oprocz osob
doroslych (glownie Zydow i Polakow, ale takze np.Cyganow i okolo
5 tys. jencow sowieckich) mordowano tam dzieci polskie z Zamoj-
szczyzny.


Malgorzata



Sztuka myslenia -- dwa latwe pytania i odp na rownie latwe trzecie

2000-04-21 Wątek Jacek Gancarczyk

> 
> Pytanie: dlaczego 1 nie zalicza sie do liczb
> pierwszych?  (Przeciez tez dzieli sie bez
> reszty tylko przez 1 i przez siebie).
> 
Nie znam sie na tym dokladnie ale 
moze odegral tu decydujaca role
sposob w jaki zwerbalizowano 
definicje liczb pierwszych:

W definicji jest stwierdzone, ze 
definicja nie dotyczy liczby 1.
1 jest wylaczone z definicji ze zbioru 
liczb pierwszych jako jednostka specjalna.

Dlatego najskuteczniejsze bedzie przyjecie korekcji 
p. Waldemara Glaza :

Liczba pierwsza, to taka, ktora dzieli sie (bez reszty)  przez TYLKO dwie
ROZNE liczby calkowite, z ktorych jedna jest jedynka.

Jacek



Melduje poslusznie, ze znowu jestem

2000-04-21 Wątek Tomasz J Kazmierski

Rozwazania Wielkopiatkowe

(Modlitwa przypisywana Sw Tomaszowi z Akwinu)

Panie, Ty wiesz lepiej, anizeli ja sam, ze sie starzeje i pewnego dnia bede stary. 
Zachowaj
mnie od zgubnego nawyku mniemania, ze musze cos
powiedziec na kazdy temat i przy kazdej okazji.
Odbierz mi chec prostowania kazdemu jego
sciezek.

Szkoda mi nie spozytkowac wielkich zasobow
madrosci, jakie posiadam, ze Ty, Panie, wiesz,
ze chcialbym zachowac do konca paru przyjaciol.

Wyzwol moj umysl od niekonczacego sie brniecia
w szczegoly i dodaj mi skrzydel, bym w lot
przechodzil do rzeczy.

Uzycz mi chwalebnego uczucia, ze czasem moge sie
mylic. Zachowaj mnie milym dla ludzi, choc z
niektorymi doprawdy trudno wytrzymac. Nie chce
byc swietym, ale zgryzliwi starcy to jeden ze
szczytow osiagniec szatana.


Tomasz J Kazmierski


--== Sent via Deja.com http://www.deja.com/ ==--
Before you buy.



Re: Sztuka myslenia -- dwa latwe pytania i odp na rownie la

2000-04-21 Wątek Andrzej Szymoszek

On 21 Apr 00 at 14:10, Waldemar Glaz wrote:

> No wlasnie, tez mi sie wydaje, ze to jest w zasadzie kwestia definicji.
> N.B. nigdy nie potrafilem zrozumiec, i jakos nikt mi tego nie potrafil
> wytlumaczyc, dlaczego takie liczby nazywamy 'pierwszymi'. Na czym
> polega ich 'pierwszosc'? Jakie liczby sa ostatnie, czy sa jakies liczby
> 'drugie', etc... No ale tu chyba wkraczmy w dziedzine zartow.
>

   W ksiazce Edmunda Niziurskiego pt. "Sposob na Alcybiadesa"
 jeden z maloletnich bohaterow zostal poproszony przez
 matematyka o wymienienie pieciu liczb pierwszych. Wymienil:
 1,2,3,4,5. Nauczyciel poprawil go na 2,3,5,7 i spytal, czy
 sie zgadza, ze te wlasnie liczby sa pierwsze. On z uporem
 twierdzil, ze liczba 7 jest liczba ostatnia.

> W. Glaz

  A. Szymoszek



Re: Sztuka myslenia -- dwa latwe pytania i odp na rownie latwe trzecie

2000-04-21 Wątek Waldemar Glaz

On Fri, 21 Apr 2000, Marcin Mankowski wrote:

> Hmm, moze jest jakas oficjalna definicja i ktorej nie znamy? Ta "szkolna"
> definicja nie ma sensu.
>

No wlasnie, tez mi sie wydaje, ze to jest w zasadzie kwestia definicji.
N.B. nigdy nie potrafilem zrozumiec, i jakos nikt mi tego nie potrafil
wytlumaczyc, dlaczego takie liczby nazywamy 'pierwszymi'. Na czym
polega ich 'pierwszosc'? Jakie liczby sa ostatnie, czy sa jakies liczby
'drugie', etc... No ale tu chyba wkraczmy w dziedzine zartow.



> Analogicznie mozna by twierdzic, ze kwadrat nie jest prostokatem.
>

O nie: definicja 'prostokatnosci' nie dotyczy dlugosci bokow, tylko
rownosci katow. Rozumiem wszk, co pan ma na mysli. Tylko, ze
lepzym przykladem byloby twierdzenie, ze kwadrat nie jest np.
trapezem.



> Takze widze analogie z powierzchnia kwadratu o boku dlugosc

>
> Marcin Mankowski
>


W. Glaz



Re: Sztuka myslenia -- dwa latwe pytania i odp na rownie latwe trzecie

2000-04-21 Wątek Marcin Mankowski

On 21 Apr 00, at 12:08, Waldemar Glaz wrote:

> A zatem jedynka to liczba, ktroa dzieli sie WYLACZNIE przez sama siebie.
> Zadna z liczb pierwszych ( w mysl szkolnei definicji) nie ma tej
> wlasnosci. Zatem jedynka nie jest liczba pierwsza lub jest specjalnym
> jednostkowym wyjatkiem ze zbioru liczb pierwszych. Mysle, ze to=20
> zagadnienie troche podobne do sporu czy zero to liczba naturalna czy nie.

Hmm, moze jest jakas oficjalna definicja i ktorej nie znamy? Ta "szkolna"
definicja nie ma sensu.

Analogicznie mozna by twierdzic, ze kwadrat nie jest prostokatem.

Takze widze analogie z powierzchnia kwadratu o boku dlugosci jeden
i prostokatow ktore maja pare bokow o dlugosci jeden a
druga pare od dlugosci liczby pierwszej.

Nienaturalnosc takich definicji wychodzi na jaw gdy obiekty geometryczne
poddajemy zmianom, np. w programowaniu lub topologicznych
przeksztalceniach, czy same klasy obiektow sa manipulowane  jak
w C++. (Do matematykow - co jest pokrewne C++ czy SmallTalk
w matematyce?)

Marcin Mankowski



Re: Do fizykow na liscie.

2000-04-21 Wątek JA

Tak jest Waldku, co do dra Millsa zgadzam sie z toba w zasadzie, ale
jesli to hoax, to bardzo sprytnie zrobiony: on twierdzi wlasciwie, ze
wszystkie poprzednie prawdy mechaniki kwantowej nadal sa prawdziwe,
on tylko uzupelnia!!! To ze cos tu nie sztymuje jest bedzie bardzo
trudne
do wykrycia.

Tam sa tez ajies wyniki doswiadczalne rzekomo potwierdzajace jego
teorie,
ale przyznam, ze ani nie wglebialem sie w nie za bardzo, ani nie wydaly
mi sie latwe do zrozumienia o co chodzi.

Jacek A.



Re: Sztuka myslenia -- dwa latwe pytania i odp na rownie latwe trzecie

2000-04-21 Wątek Waldemar Glaz

On Thu, 20 Apr 2000, W[ISO-8859-1] łodzimierz Holsztyński wrote:

> (Nawzajem serdecznie pozdrawiam Pana Czeslawa Piaste).
> 
> --
> 
> W szkole ucza, ze liczba pierwsza, to
> liczba naturalna, wieksa od 1, ktora
> dzieli sie bez reszty tylko przez 1
> i przez siebie.
> 
> Pytanie: dlaczego 1 nie zalicza sie do liczb
> pierwszych?  (Przeciez tez dzieli sie bez
> reszty tylko przez 1 i przez siebie).
> 
> Chodzi mi o sztuke myslenia,
> a nie o sztuke, na przyklad, zartowania.
> Odpowiedz powinna byc uzasadniona
> w sposob zasadnicy, powinna pokazac
> zrozumienie, a nie "inteligencje".
> 
> Jezeli chodzi o dowcipna odpowiedz,
> to najlepsza/ bylaby elegancka definicja liczby
> pierwszej w stylu starozytnych Grekow:
> 
>  liczba pierwsza, to taka liczba naturalna,
>  ktora nie jest iloczynem dwoch liczb naturalnych
>  roznych od 1.
> 
> Wg. greckiej definicji dostajemy te same liczby pierwsze
> co przedtem, ale gladko, be "sztucznego", a raczej
> niezgrabnego usuwania 1. To ju jest drobna/
> ilustracj/ sztuki myslenia.
> 

Dwa luzne pomysly 'ad hoc', a wiec raczej na pewno ani dowcipne,
ani  zwlaszcza madre:

'Greckim' sposobem monzna posluzyc sie rowniez uzywajc 
dzielenia ( acz zgadzm sie, ze jest to dzialanie malo eleganckie -
nigdy go jakos nie lubilem).

Moznaby zatem zmodyfikowac definicje tak:

Liczba pierwsza, to taka, ktora dzieli sie (bez reszty)  przez TYLKO dwie
ROZNE liczby calkowite, z ktorych jedna jest jedynka.

Mozna rowniez spekulowac w nastepujacy sposob: 

Jedynka dzieli sie przez sama siebie i przez jedynke. Wszak w ten drugi
czlon koniunkcji jest rownowazny pierwszemu , gdyz dla jedynki
dzielenie przez jednynke to dzielenie przez 'sama siebie'. 
A zatem jedynka to liczba, ktroa dzieli sie WYLACZNIE przez sama siebie.
Zadna z liczb pierwszych ( w mysl szkolnei definicji) nie ma tej
wlasnosci. Zatem jedynka nie jest liczba pierwsza lub jest specjalnym
jednostkowym wyjatkiem ze zbioru liczb pierwszych. Mysle, ze to 
zagadnienie troche podobne do sporu czy zero to liczba naturalna czy nie.

w.j.g.



W. Glaz
[EMAIL PROTECTED]
fax(bus) 48 (61) 825-7758
tel. (home) 48 (61) 877-9177



Re: Wolnego, Andrzeju

2000-04-21 Wątek JA

Uta Zablocki-Berlin wrote:
>
> Katarzyna Zajac:
>
> > Andrzej Szymoszek :
> >
> > >  To tez jest jakis element tego, czego sie boje, gdy mysle
> > >  o stylu uprawiania publicznej dyskusji przez pewien oboz
> > >  polityczny na przykladzie jego zwolenniczki.
> >
> > Mnie natomiast przeszkadza glownie obluda, zlosliwe powtarzanie
> > poglosek, prowokowanie, obdarzanie interlokutora epitetami bez
> > podejmowania rzeczowej dyskusji. W tym przypadku to wlasnie
> > chwalona przez Ciebie kulturalna dama rzucila w Malgoske jedno-
> > zdaniowym marksistowsko-leninowskim argumentem, nie podejmujac
> > dyskusji. Zreszta nie pierwszy raz. I nie ma tu zadnego znaczenia
> > narodowosc.
>
> Oh. Widze, ze siostra uzywa tego samego slownictwa. Gdzie
> nauczylyscie sie tego? Ja taki ton pamietam ze czasow dawno
> minionych. Jesli moge dac rade: Sprobujcie  jeszcze dorzucic
> argument z klasowym punktem widzenia i bedzie jak oryginal.
>
> Przepraszam, ale jedna z zasadniczych cech tamtych czasow
> byla, ze sie z pogarda odnosilo do inaczej myslacych.
> Rozpoznalam ta sama metode tutaj.
>
> Wesolych Swiat
> Uta

Swietnie Uto to wychwycilas. Niestety pojawiaja sie na liscie
prawdy objawione gloszone z przekonaniem o wlasnej wyzszosci
moralnej, wrogosci i bezwartosciowsci partnera w dyskusji
i bez zadnego dystansu do wlasnych pogladow.

Ja poprostu wtedy zaczynam ignorowac - to jest komfort
dyskusji wirtualnej!!!

Jacek A.



Re: Wolnego, Andrzeju

2000-04-21 Wątek Waldemar Glaz

On Thu, 20 Apr 2000, Katarzyna Zajac wrote:

> Andrzej Szymoszek :
>
> Natomiast Ty Andrzeju masz zwyczaj zabierac glos nie zglebiwszy
> tematu. Twoj ostatni posting o Unii Pracy jest tego najlepszym

A ja uwazam, ze jest to niewatpilwa zaleta ocen pana Sz. Inni
czesto tak bardzo sie zaglebiaja, ze traca z oczu szersza perspektywe.
Przykladem tak szczerze nie lubiana przez siostre Malgorzate red.
Paradowska i inne podobne panie redaktorki. One naprawde znaja
wszytkie mozliwe i niemozliwe (zwlaszcza) postacie polskiej sceny
polityczniej. Ich glowa to katalog fiszek, z ktorych pozniej
przelewaja na papier te tuziny nazwisk postaci, po ktorych za
miesiac dwa pozostanie juz tylko w najlepszym razie zle wspomnienie.
Ukladanie rozmaitych puzli z tych figurek panie redaktorki uwazaja
zdaje sie za opis polskiej rzeczywistosci. Chcialoby sie powiedziec,
ze kazdy ma taka rzeczywistosc na jaka zasluguje, gdyby nie to,
ze zyja w tym kraju miliony ludzi, ktorzy naprawde nie zasluzyli
na rzeczywistosc, ktora im zmajstrowali bohaterowie artykulow
pani Pardowskiej & Co.


> dowodem. To jest doprawdy w najlepszym razie trzecioligowy poziom.
> Nasz kuzyn, Krzysiu, ktory tu siedzi obok, twierdzi, ze w jego
> liceum z cala pewnoscia nie dostalbys promocji do trzeciej klasy.

No coz pan Szymoszek jest po prostu sposcizna czasow, w ktorych
o promocji decydowali nie kuzyni i uczniowie klas trzecich, lecz
nauczyciele.



> Zdziwilby sie, gdyby ktos bral powaznie Twoje rewelacje.
>

No to niech sie dziwi: ja biore.



>
> Katarzyna
>


W. Glaz
[EMAIL PROTECTED]



Re: Do fizykow na liscie.

2000-04-21 Wątek Waldemar Glaz

On Thu, 20 Apr 2000, Zbigniew J Koziol wrote:

> Mysle, prosze Pana, ze to hohsztapler jakich w internecie na peczki.
>
> I jak tu powaznie traktowac internet: mlodzi ze szkol ucza sie klamstw na
> tego rodzaju stronach.
>
> Skoro juz o szkole, to taka dygresja: moja corka uzywa internetu niemal co
> dzien, po to, aby zdobyc jakies informacje, opracowac jakies zagadnienie.
> Obserwuje jednak, ze ta praca ogranicza sie glownie do skopiowania wybranych
> informacji. Probowalem wiec przekonac ja, ze wazniejsze jest napisanie
> wypracowania po swojemu, wlasnymi slowami, korzystajac jedynie z informacji
> w internecie. Nie dala sie przekonac - "nam pani w szkole kazala tylko
> kopiowac "
>

Jest to bardzo ciekawa obserwacja, sygnalizujaca, moim zdaniem,
jeden z bardziej istotnych sposobow, w jaki Internet oddzialywuje
na nasza rzeczywistosc. W Polsce na szczesie domowy dostep do
sieci jest jeszcze na tyle drogi, iz sytuacje takie jak powyzej
nie sa na razie  nagminne. W mojej zawodowej praktyce wszak mam
do czynienia ze studentami, dla ktorych Internet jest nieomal
chlebem powszednim (glownie z naszej winy - sami ich tego uczymy),
i u nich mozna zaobserwowac dokladnie taka sama przypadlosc jak
w przypadku corki pana Zbigniewa. Ma to miejsce nawet pomimo tego,
iz - w przeciwienstwie do 'pani w szkole' - staramy sie
proceder zwalczac. Ja na przyklad doszedlem juz do tego, ze
przyjmuje wylacznie prace zaliczniowe napisane recznie. Oczywiscie
w Ameryce takie praktyki sa absolutnie nie do pomyslenia:
nauczyciel probujacy to zrobic milaby natychmiast sprawe o
znecanie sie nad dziecmi.

Swoja droga zjawisko warte na pewno solidnych badan naukowych,
zwlaszcza, iz zauwazam, ze coraz bardziej dotyczy ono nie tylko
uczniow, ale i jezyka prasy i innych mediow.

Bylaby to praca na pewno o wiele bardziej warta uwagi niz
dzielo dr. Millsa. Nie przyjrzalm sie wprawdzie bacznie
jego zawartosci, jednak moge sie zalozyc o dobry szwajcarski trunek, ze
to sa smieci. Gdybyz tylko 10 % zapowiadanych przez autora
dokonan mialo jakakolwiek wartosc, to gwarantuje Ci Jacku, ze juz
od wielu miesiecy mielibysmy takie trzesienie ziemi w roznych
instytucjach naukowych, ze terminale pospadalyby nam wszystkim na podloge.
A tu cicho sza. No chyba, ze to milczenie, to jaki spisek uknuty przez
spuscizne.

w.j.g.
> zb.
>
> > Jacek A.
> >
>



Re: Oczywiscie, ze Krzaklewski

2000-04-21 Wątek Marek Kowalewski

>Malgorzata Zajac:
>
>/../
>> No i jest przystojny i, co wazne, ma szczescie.
>
>No i wreszcie jakis argument przekonowujacy...
>Reszta sie czytalo jak 'Czto Dzielac' Lenina (nie przystojny)
>
>> Malgorzata
>
>Uta

Ale bardzo przemijajace, co do szczescia to nie wiem o co chodzi , a
przystojnym patrzac dzis na Walese i Kwasniewskiego to pewnie gdyby stal
sie cud i zostal prezydentem, to przestalby byc.

Marek



Re: Wolnego, Andrzeju

2000-04-21 Wątek Uta Zablocki-Berlin

Katarzyna Zajac:

> Andrzej Szymoszek :
>
> >  To tez jest jakis element tego, czego sie boje, gdy mysle
> >  o stylu uprawiania publicznej dyskusji przez pewien oboz
> >  polityczny na przykladzie jego zwolenniczki.
>
> Mnie natomiast przeszkadza glownie obluda, zlosliwe powtarzanie
> poglosek, prowokowanie, obdarzanie interlokutora epitetami bez
> podejmowania rzeczowej dyskusji. W tym przypadku to wlasnie
> chwalona przez Ciebie kulturalna dama rzucila w Malgoske jedno-
> zdaniowym marksistowsko-leninowskim argumentem, nie podejmujac
> dyskusji. Zreszta nie pierwszy raz. I nie ma tu zadnego znaczenia
> narodowosc.

Oh. Widze, ze siostra uzywa tego samego slownictwa. Gdzie
nauczylyscie sie tego? Ja taki ton pamietam ze czasow dawno
minionych. Jesli moge dac rade: Sprobujcie  jeszcze dorzucic
argument z klasowym punktem widzenia i bedzie jak oryginal.

Przepraszam, ale jedna z zasadniczych cech tamtych czasow
byla, ze sie z pogarda odnosilo do inaczej myslacych.
Rozpoznalam ta sama metode tutaj.

Wesolych Swiat
Uta



SV: Re: O przepraszaniu

2000-04-21 Wątek Jacek Gancarczyk

Subject: Re: O przepraszaniu

Magnetyzm listy Poland (mam nadzieje..) znowu na mnie zadzialal.. 

> Anna Niewiadomska wrote:
> 
> [ciach]
> 
> > Ale jednak bylo moim zdaniem nierozsadnie ze strony biskupa wystepowac z
> > taka krytyka tych przeprosin w kilka zalewie tygodni po tamtych.
> >
> > Michal Newiadomski
> 
> Pan(pani) Michal(Anna) Niwiadomscy maja wielki dar wrzucania do jednego
> worka rzeczy, ktore sie tam znalezc razem nie maja prawa.
> 
> Czy wplyw dluzszego zycia wsrod narodu o odmiennych imponderabiliach
> moralnych i systemie wartosci tak bardzo wypacza europejski, oparty
> na chrzescijanstwie system moralny?


Tu musze zadac kilka pytan.
Czy to oznacza ze przeprosin nie nalezy wrzucac do jednego worka??
To w takim ile tych workow musimy sobie sprawic? I chyba wszystkie
musza byc plastikowe bo na inne juz nas nie bedzie stac:
Co to wspolnego ma z Panem Bogiem? Miloscia? Milosierdziem?
Przeciez wybaczenie jest jedna z podstaw wiary katolickiej w odroznieniu od 
protestantyzmu. 
.
Ja uwazam, ze odrzucanie przeprosin swiadczy  conajmniej 
o nieudolnosci politycznej jesli nie nazawac tego aktem
niemoralnego kunktatorstwa *elitek*. 

Oczywiscie komunikacja spoleczna to rzecz b. trudna ale
z drugiej strony smutno jest patrzec jak wskutek jej braku marnuje sie
spoleczna energia.

Nie przyjmujemy przeprosin??? Tzn. zamykamy sie w starej rzeczywistosci
w ktorej odwiecznym marzeniem bylo publiczne uznanie nieprawosci 
doznanych przez nas krzywd. A ktoz moze to stwierdzic lepiej niz krzywdziciel?
Jak mozna zaprzeczac takim oczywistosciom. To sa podstawy psychologii 
spolegliwego dzialania.

Czy moze po prostu odrzuca pan Nowy Testament na dobre co?
W ten sposob sposob pozostaje tylko wierzyc w los Sodomy i Gomory
a dla odmiany polecam Dostojewskiego. 

Nie zauwazac gestow komunikacji  ze strony innych a  isc slepym torem 
krzywdy i kary nie jest po prostu postepowaniem z tej epoki ...

Dobranoc..

Milych Swiat Wielkiej Nocy
i Wesolego Smigusa Dyngausa 2000
Jacek ++